Ta jedna, feralna noc...
Wszystko zaczęło się tej jednej, feralnej nocy...
Pamiętam jakby to było wczoraj.
Byłem na dworze i patrzyłem w gwiazdy, leżąc na trawie. Miałem 6 lat.
Była pełnia.
Nie pamiętam, którego to było dnia. Jakoś w Sierpniu chyba...
W każdym razie. Nagle, z pobliskiego lasu usłyszałem wycie wilka. Jednak, to nie był zwykły wilk...
Ale, jak to ze mną bywa, wtedy, to poprostu zignorowałem...
Moi rodzice tego nie słyszeli, bo byli zajęci czymś w domu, a ja jak zwykle zamiast spać, wymknąłem się na dwór by pooglądać gwiazdy... Chyba od zawsze kochałem Astronomie.
Szkoda, że to mnie zgubiło...
Nagle z lasu wybiegł Wilkołak.
Jak to ze mną bywa, miałem spóźniony zapłon i skapnąłem się gdy było za późno...
To co się stało później, stało się tak szybko, że prawie tego nie pamiętam.
Ten Wilkołak mnie zaatakował. Wbił mi się w szyje i strasznie pokiereszował...
Wrzeszczałem i pamiętam, że ból był nie do wytrzymania...
Gdy mnie tak praktycznie rozszarpywał to straciłem przytomność.
Następnego dnia dopiero się obudziłem.
Ale, obudziłem się w domu mojego wujka, który był uzdrowicielem i który (jak się później dowiedziałem) mnie uratował.
Tak, prawie umarłem. I znowu przez własną głupotę...
W każdym razie, okazało się, że gdy tak wrzeszczałem, moi rodzice postanowili sprawdzić co się dzieje. No i przybyli w porę...
Moja matka, zabiła Wilkołaka czarami ale nie była dobra w leczeniu. Specjalizowała się bardziej w Obronie Przed Czarną Magią i Astronomii.
Dlatego, zabrała mnie wraz z ojcem - mugolem, do swojego brata, który mieszkał niedaleko. On mnie uratował, ale niestety zostały blizny. Tak bywa...
Z czasem jakoś się po tym pozbierałem, ale wiadomo, byłem dzieckiem i jeszcze mało rozumiałem.
No ale stało się. Od tamtej chwili byłem Wilkołakiem.
Jeszcze potem się dowiedziałem, że to było zaplanowane...
Jakiś czarodziej (nie wiem do dzisiaj kto to był), który kiedyś podkochiwał się w mojej mamie, miał z nią spine w Ministerstwie Magii. Jakieś niedokończone sprawy zawodowe...
Z tego co wiem, kręcił coś ze Śmieciojadami i ogólnie czarną magią. Znał też kilku Wilkołaków.
Moja matka go odsunęła z jakiegoś ślectwa (była aurorem) i się wkurwił... I postanowił się zemścić.
Namówił jakiegoś Wilkołaka, żeby podczas pełni mnie ugryzł. To miała być kara dla mojej mamy. Zajebiście, prawda?
Najlepsze jednak jest to, że ja się tego nawet nie dowiedziałem od mojej matki... Podsłuchałem rozmowę jej i ojca jakiś tydzień po incydencie...
Do dziś mam do niej o to żal. Ale cóż, tego już nie zmienię...
Można by powiedzieć, że to wydarzenie zniszczyło mi całe życie.
Albo inaczej. Przez to wydarzenie JA zniszczyłem sobie całe życie...
Ale się rozpisałem... Trudno...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top