00 | ❝ PADAWAN'S BEGINNINGS ❞



‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒☽☆☾‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒

PROLOGUE

PADAWAN'S BEGINNINGS

‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒☽☆☾‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒


WOJNY KLONÓW TRWAŁY JUŻ OD JAKIEGOŚ CZASU, ALE MIMO WSZYSTKO BRAKOWAŁO JEDI, KTÓRZY MOGLI JAKKOLWIEK DOWODZIĆ ARMIĄ. Tym sposobem wielu starszych padawanów zostało mianowanych rycerzami w szybszym trybie, ale również i młodsi adepci zaczęli pojawiać się na polu bitwy. To jednak ciągle było za mało, zwłaszcza gdy członkowie Zakonu zostali wręcz odcięci na różnych rejonach Zewnętrznych Rubieży.

Luna znajdowała się jednak wśród tych, którzy ciągle nie mieli przydziału do konkretnego mistrza. Czekała na to z ogromną niecierpliwością, którą dostrzegł sam Yoda. On jako jeden z naprawdę nielicznych Jedi wiedział, kim naprawdę była dziewczyna, więc wcale się nie dziwił, że reagowała tak, a nie inaczej.

— Misję dla was mam — odezwał się mistrz do dwóch dziewczyn, które na środku sali treningowej zażarcie o czymś dyskutowały.

— Misja? — spytała Luna. Oczy się jej zaświeciły z podekscytowania. — Wchodzę w to!

Ahsoka pokręciła głową, po czym parsknęła śmiechem. Uwielbiała tę dziewczynkę, ale jej zapał do walki wręcz ją przerażał.

— Może dasz mistrzowi wyjaśnić, co jest naszym zadaniem? — spytała, podchodząc do dziewięciolatki. Sama była od niej tylko o pięć lat starsza, ale jednocześnie czuła się za nią odpowiedzialna. Zwłaszcza, że dziewczynka była mocno w gorącej wodzie kąpana.

Yoda też to zauważył, ale wcale go to nie dziwiło — widział, jak w Zakonie dorastały jej przodkinie, kończąc na matce młodej adeptki. Wiedział doskonale, że rwanie się do pomocy innym i brak umiejętności spokojnego siedzenia w miejscu przez choćby krótką chwilę, to był znak rozpoznawczy u Verdów. Nie miał co do tego wątpliwości. Niestety kończyło się to różnie... Przeważał tam jednak niestety brak dobrego zakończenia.

Miały udać się jako posłańcy na planetę Christophsis, gdzie znajdowało się troje Jedi, na których pomoc mocno liczyła rada. Ponadto obie miały dostać przydział do swoich mistrzów — Ahsoka miała zostać uczennicą Anakina Skywalkera, zaś Luna miała trafić pod opiekę Astry Verd, czyli swojej matki.

Dziewczynka naprawdę cieszyła się z faktu, że znowu zobaczy swoich rodziców i przyjaciela, który był dla niej wręcz jak starszy brat przez ostatnie lata.

— Już widzę jak Annie skacze z radości pod sufit — zaśmiała się ciemnowłosa, czego Tano w ogóle nie zamierzała jakkolwiek komentować.

— Pójdę się przygotować do wylotu — powiedziała krótko nastolatka do mistrza i swojej koleżanki. — Idziesz, Luna?

Mistrz Yoda w porę powstrzymał młodszą z adeptek od opuszczenia sali treningowej, co ją zdecydowanie zaskoczyło.

— Porozmawiać z Luną chciałem — powiedział. — Na statku spotkacie się.

Tano kiwnęła głową, po czym wyszła, mijając się w wejściu z mistrzem Macem Windu. Luna była zaskoczona widząc kolejnego członka rady Jedi.

— O co chodzi? — spytała ich obu.

— Zanim wylecicie, chcieliśmy z tobą porozmawiać o twoim zachowaniu — powiedział ciemnoskóry mężczyzna. — Od teraz jesteś padawanką, a nie adeptką. To ogromna odpowiedzialność...

Dziewczynka zmarszczyła brwi, po czym westchnęła. Czuła, do czego obaj musieli zmierzać i niezbyt się jej to podobało.

— Wiem, że moja ucieczka te kilka miesięcy temu była lekkomyślna — powiedziała, spuszczając wzrok. — Mama, tata, Anakin i Padme dobitnie mi wytłumaczyli, że nie powinnam tego robić. Nie potrzebuję kolejnej pogadanki.

Tuż przed wybuchem wojny, gdy Obi-Wan, Astra i Anakin dostali zadanie ochrony senator Amidali, Luna wykorzystała okazję, by zakraść się do statku jej matki, po czym poleciała z nią i swoim ojcem na planetę Kamino. Astra była wściekła na dziewczynkę, zresztą również jak i Kenobi, który uważał, że w tej sytuacji przeważyły geny ze strony rodziny Verd.

Przez ten wybryk przyszła Jedi była pewna, że nigdy nie dostanie przydziału, by zostać padawanką, ale wcale by się temu nie zdziwiła. Chciała zaznać przygody? Musiała ponieść tego konsekwencje.

— Dlatego do swojej matki przydział masz — powiedział Yoda. — Oko na ciebie będzie mieć. Sama też prosiła o to...

— Ale zapewne, że nie w takim momencie — powiedziała dziewczynka.

Wielki Mistrz Zakonu kiwnął jedynie głową na znak, że miała rację.

Jako, że wymiana zdań mogła zostać uznana za zakończoną, tak Luna ruszyła w stronę wyjścia.

— Niech Moc będzie z tobą — obaj mistrzowie odezwali się, nieświadomie, w tym samym momencie.

Mimo buntowniczego charakteru, jaki ciemnowłosa odziedziczyła po swojej matce, mieli do niej dużo sympatii. Byli pewni, że stanie się naprawdę potężną Jedi.

Yoda miał cichą nadzieję, że jako jedyna z rodziny nie przedłuży tradycji i skupi się na przestrzeganiu kodeksu, ale wiedział, że były na to marne szanse, skoro była blisko z Calem Kestisem, padawanem mistrza Jaro Tapala.

Przyjaźnie wśród tej rodziny zawsze kończyły się w ten sam sposób.


GDY OBIE DZIEWCZYNY ZNALAZŁY SIĘ NA POWIERZCHNI PLANETY, NIE BYŁO MIEJSCA, GDZIE NIE BYŁO SŁYCHAĆ GŁOSU WŚCIEKŁEJ ASTRY I JEJ WYZWISK W STRONĘ MISTRZA YODY. Nawet Obi-Wana zamurowało, bo nigdy w życiu nie słyszał z jej ust tylu przekleństw jak w tamtym momencie.

Cała czwórka pozwoliła jej na to, by mogła z siebie to wszystko wyrzucić z jednego prostego względu — bali się jej przerywać, a przynajmniej Kenobi, Anakin i Luna. Ahsoka szła jedynie ich śladem.

— Nie mówiłaś, że twoja mama jest aż tak wybuchowa — szepnęła Tano w stronę młodszej koleżanki. W drodze na miejsce została przez nią wtajemniczona w całą sytuację rodzinną dziewczynki. Uznała, że skoro miały przebywać we wspólnym gronie praktycznie non stop, tak nie było sensu, by cokolwiek przed Ahsoką ukrywać.

— Sama jestem w szoku, ile ona ma energii — powiedziała młoda Kenobi. — Nawet po mojej ostatniej ucieczce nie była tak wściekła.

W tym momencie krzyk ustał, a Astra wzięła dwa głębokie wdechy.

— Fakt, że chciałam mieć ciebie za padawankę, nie znaczył, że miało to być teraz — podsumowała, patrząc na córkę. — Nie powinnam była tak mocno krzyczeć. Mam nadzieję, że twoja koleżanka się mnie nie wystraszyła.

— Jestem przyzwyczajona do wybuchów Luny w Świątyni podczas jej treningów, a zwłaszcza z Calem — powiedziała spokojnie Togrutanka. — Jestem Ahsoka Tano, mistrzyni. Skoro możemy przejść dalej, to chciałyśmy wam przekazać, że jesteście potrzebni w świątyni Jedi. To nagła sytuacja, która jest niecierpiąca zwłoki.

Anakin nie był tym zachwycony, jak zresztą również Astra i Obi-Wan, ale nie dawali tego po sobie poznać w taki sposób, w jaki zrobił to Skywalker.

Spróbowali nawiązać połączenie z mistrzem Yodą, by ten mógł lepiej przedstawić sytuację, ale niestety z racji na ciągłe ataki wroga, które miały miejsce na orbicie planety, tak sygnał bardzo szybko został przerwany, a oddziały Kenobiego, Verd i Skywalkera zdane na siebie.

Obi-Wan westchnął zrezygnowany, po czym spojrzał na Ahsokę.

— Wybacz — powiedział. — Pora na właściwą prezentację. Jestem Obi-Wan Kenobi i teraz będę twoim mistrzem.

Luna nie wytrzymała, po czym wybuchnęła niepohamowanym śmiechem, czym zwróciła na siebie uwagę nie tylko trojga starszych Jedi, ale również obecnej tam przywódczyni oddziału Astry, CT-1426, na którą wszyscy wołali Indigo, z racji na jej granatowy hełm.

— Widzę, że dopisuje ci humor — skwitowała, uśmiechając się szeroko. Ciągle była skrępowana obecnością dzieci na polu bitwy. Jej zdaniem nie powinny uczestniczyć w całym tym koszmarze, na który wszyscy byli skazani. — A w takiej beznadziejnej sytuacji jak nasza...

Młoda padawanka spojrzała na nią po czym machnęła ręką, przerywając jej wypowiedź klona. Indigo jednak nie miała jej tego za złe.

— Ahsoka, powiedz jak bardzo się właśnie pomylił — powiedziała, w stronę Tano. — Czuję, że będzie zabawnie...

Togrutanka kiwnęła głową, po czym spojrzała na Kenobiego.

— Zostałam przydzielona do Anakina Skywalkera — powiedziała nastolatka.

W tym momencie śmiechem wybuchnęła nie tylko Luna, ale również jej mistrzyni, która nie mogła się opanować, z racji tego, że jej przyjaciel zażarcie nie chciał mieć ucznia, ponieważ sądził, że ten by jedynie go ograniczał.

To był dopiero początek długiej relacji całej piątki, pełnej różnych problemów, ale również i tych miłych chwil.


note!

zaczynamy historię Luny, ale tym razem trochę inaczej niż od razu od Fallen Order - uznałam, że warto też pokazać trochę Wojny Klonów z jej perspektywy ;)

nie będzie to długa część, ale kilka elementów jest istotnych do poruszenia, jak na przykład jej relacja z Ahsoką...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top