[07]

Cały dzień było pochmurnie i padało, dlatego postanowiłem spędzić czas w salonie oglądając pierwszy lepszy program w telewizji.

Siedziałem na kanapie, a Theo w fotelu z książką w ręce. Nie odzywaliśmy się do siebie od wczorajszej nocy. Sam nie wiedziałem czy chcę o tym rozmawiać, a Raeken również nie wydawał się chętny do prowadzenia konwersacji na ten temat.

Spojrzałem na niego przelotnie. Był przeraźliwie blady, dosłownie wyglądał jak wrak byłego siebie. Wtedy ogarnął mnie pewnego rodzaju strach, ale nie byłem pewny czego właściwie się obawiam.

Theo, wszystko w porządku?, tak zacząłem rozmowę, której teraz bardzo chciałbym uniknąć.

Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, po czym rzucił beznamiętne „tak". Pokręciłem głową, wiedząc, że coś nie gra. Cóż poradzić, że ciekawość zawsze wygra z człowiekiem.

Pytam poważnie. Zgasiłem telewizor, żeby nie przeszkadzał w dalszej wymianie naszych krótkich zdań.

A ja poważnie odpowiadam. Zamknął nagle książkę. Zmarszczyłem brwi, podchodząc bliżej.

Wiem, że coś nie gra. Coraz częściej nawiedzają cię koszmary. Co się dzieje?

Od kiedy cię tak interesuję, Dunbar?

Wstał i poszedł na górę. Dlaczego jego słowa tak bardzo mnie dotknęły? Przecież nic nie znaczyły, a przynajmniej powinny. Obserwowałem jak wchodzi po schodach, a serce zadrżało.

A gdybym tylko wiedział,nie zaczynałbym rozmowy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top