10.

- Kochasz ją? - wypytywałam dalej. Bałam się co odpowie, ale zaskoczył mnie.

- Kocham. - wyznał. Jak ktoś taki jak On może kogoś kochać? Przecież On jest potworem. Ciekawe czy Mercy wie, że mnie porwał? Ciekawe czy wie, że chciał się ze mną pieprzyć? Ciekawe czy wie, że spaliśmy w jednym łóżku? Ciekawe czy wie, że mnie oznaczył? Ciekawe czy wie, że powiedział, że jestem jego? Tyle pytań, a bark odpowiedzi. Blondyn odszedł od szafy, a w ręce trzymał czarną dużą bluzę. - Zaraz Ci coś przyniosę. - powiedział i wyszedł z pokoju. Nie zamknął drzwi, więc widziałam, że wchodzi do pokoju naprzeciwko. Był to pokój Mercy. Skąd wiedziałam? Przechodziłam akurat przez pokój. Po chwili drzwi się otworzyły i w korytarzu pojawił się Niall. W ręce nie miał już bluzy, ale za to miał parę czarnych leginsów. Wszedł do środka nawet nie zamykając drzwi i podał mi ciuch. Podszedł do szafy i wyciągnął z niej czarną koszulkę. Także mi ją podał i powiedział żebym wzięła prysznic. Wyszłam na korytarz i zobaczyłam, że drzwi są już naprawione, co mnie bardzo ucieszyło. Weszłam do środka i upewniłam się, że zamknęłam drzwi. Rozebrałam się i weszłam pod ciepły strumień wody. Zamknęłam oczy i pozwoliłam wodzie swobodnie po mnie spływać. Odprężyłam się i otworzyłam oczy. Na małej półce zobaczyłam truskawkowy żel pod prysznic oraz miętowy szampon. Stwierdziłam od razu, że należą one do Mercy. Mam nadzieje, że się nie pogniewa. Wzięłam do ręki butelkę z szamponem i wylałam odrobinę na dłoń. Wmasowałam szampon we włosy i spłukałam z nich pianę. Po chwili sięgnęłam po żel i wsmarowałam go w swoje ciało. Spłukałam z siebie pianę. Zakręciłam wodę i uchyliłam drzwiczki od kabiny. Wystawiłam głowę zza szklanej powierzchni, żeby upewnić się, że Nialla tam nie ma. Wyszłam z kabiny i dokładnie wysuszyłam się ręcznikiem. Założyłam na siebie czystą bieliznę oraz ciuchy i rozczesałam włosy. Nie wiedziałam gdzie znajduję się suszarka, więc zostawiłam swoje włosy mokre. Wyszłam z pomieszczeni i skierowałam się do pokoju blondyna. Z pokoju naprzeciwko słyszałam śmiech Mercy i wołanie o pomoc. Zaśmiałam się i weszłam do sypialni. Więc dzisiaj śpię sama. Zamknęłam drzwi i położyłam się na wygodnym łóżku. Zakopałam się po ciepłą kołdrą i od razu zasnęłam.

Następnego dnia wstałam o ósmej. Wygrzebałam się z ciepłej pościeli. Siniaki, które narobił mi Niall już tak mocno nie bolały. Założyłam na stopy ciepłe kapcie i wyszłam z pokoju. Zeszłam ze schodów i od razu usłyszałam śmiechy. Nie wiedziałam, ze wszyscy tak wcześnie wstają. Weszłam do kuchni i zobaczyłam, że wszyscy siedzą przy stole i jedzą śniadanie. Jako pierwszy zobaczył mnie Zayn. Przywitał się ze mną i kazał usiąść. Liam wstał z krzesła i wszedł do kuchni i po chwili przyszedł z talerzem, który postawił przede mną.

- Smacznego Holly. - powiedział i uśmiechnął się. Nałożyłam sobie na talerz jednego naleśnika i posmarowałam go nutellą. Smakowały inaczej niż te, które robił Niall. Spojrzałam na osoby siedzące przy stole i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to to, że Niall nie siedział obok swojej dziewczyny. Brunetka siedziała pomiędzy Louisem a Zaynem. Natomiast Niall siedział obok mnie. Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam? Zjadłam do końca woje śniadanie i odsunęłam od siebie talerz.

- To jak z tą dzisiejszą akcją? - zapytała dziewczyna.

- Robimy tak jak zawsze. - odpowiedział jej brat.

- Klub czy restauracja? - spytała.

- Klub. - powiedział Liam, a Mercy przytaknęła. Kiedy każdy skończył swoje śniadanie Mercy i Niall posprzątali brudne naczynia. Spojrzałam na dziewczynę i uśmiechnęłam się do niej lekko. Miała na sobie zwykłą szarą koszulkę, czarną zapinaną bluzę i czarne rurki. Jej nogi były chude i zgrabne. Zazdrościłam jej tego. Na stopach miała niskie, czarne converse.

- Holly, idziesz? - zapytał Harry. Spojrzałam na niego, a On uśmiechał się do mnie i palcem wskazywał na salon. Uśmiechnęłam się do niego i wstałam z krzesła. Brunet wyszedł, a ja spojrzałam w stronę kuchni, gdzie znajdowali się Niall i Mercy. Blondyn trzymał ją za ręce i przyciągał do siebie, a Ona próbowała mu się wyrwać. Cały czas się uśmiechali. Widziałam w nich szczęście. Kiedy to zobaczyłam automatycznie się uśmiechnęłam. Ale to nie wszystko. Poczułam dziwne ukłucie w sercu.

Zazdrość? 

XXXX

Więc jeszcze jeden :)

Marcelina x



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: