Epilog
| Third-person POV |
~ pięć lat później ~
Drogi, sportowy samochód zatrzymał się przed budynkiem więzienia, a trójka siedząca w nim wysiadła, zaraz po tym podchodząc do małżeństwa, które przyjechało tutaj kilka minut wcześniej. Najpierw przywitał się z nimi Nick ubrany w jedną ze swoich bardziej lubianych czarnych koszul, na nogach miał opinające czarne rurki, a na stopach swoje drogie skórzane buty prosto od Gucci. Zaraz za nim wysiadł jego pięcioletni małżonek ubrany trochę skromniej, bo w jasnobeżowy golf, czarne, eleganckie spodnie spięte paskiem z Channel, a do tego czarne derbies'y z Yves Saint Laurent. Na samym końcu trochę nieufnie wyszedł także ich menadżer oraz szef. Ten miał na sobie swój jeden z roboczych strojów, czyli podobnie do Nicka, koszula, eleganckie spodnie oraz eleganckie buty.
- Po co mnie tu przywieźliście? - spytał, patrząc na całą czwórkę z nieufnością w oczach. Oczywiście bywał tu raz na dwa-trzy miesiące, aby odwiedzić swojego wciąż ukochanego. Bardzo za nim tęsknił i brakowało mu go, jednak próbował się pogodzić z myślą, że za około siedem lat go wreszcie zobaczy i będzie mógł go znowu przytulić, czy po prostu chwycić za dłoń. Nie raz wyszedł z budynku cały zapłakany, zresztą tak jak mężczyzna, który był obecnie w więzieniu. Przy każdym spotkaniu Schlatt przepraszał go, błagał o wybaczenie, które i tak już dawno dostał.
- Zaraz zobaczysz. - powiedział najwyższy z nich, opierając się o swój motocykl, oraz obejmując swojego męża. Ich małżeństwo z każdym dniem rozkwitało coraz bardziej tak jak ich miłość do siebie. Przeprowadzili się do domu jednorodzinnego, centralnie naprzeciwko tego gdzie mieszkał Karl z Nickiem. Oba domy były umieszczone w prywatnym osiedlu, na które nikt bez przepustki nie miał wejścia, więc nie musieli się obawiać jakiś psychofanów czy innych ludzi, którzy chcieliby im zaszkodzić. Niedawno także adoptowali kota, którego nazwali Patches, według uznania blondyna.
- Czemu czuje, ze to coś dużego? - dopytał ponownie menadżer, patrząc tym razem na bruneta stojącego obok niego, który przytulał Karla do siebie.
Ich małżeństwo też układało się idealnie. Oczywiście nie mogło w nim zabraknąć drobnych kłótni o np.: zostawione na ziemi skarpetki wyższego, czy nieposprzątane naczynia w kuchni. Jednak i tak występowały one tak rzadko, że para od razu zapominała o nich. Karl został głównym ambasadorem jednej z najpopularniejszych marek ubrań, a także jest ich głównym projektantem. Każda inna marka teraz bije się o współpracę z nim, a magazyny każdą jego krytykę publikują w magazynach na ich pierwszych stronach. Żaden pokaz modowy obecnie nie może zostać uznany za udany jeśli go tam nie ma, lub kiedy stwierdzi, że kolekcja nie jest idealna co do ostatniej nitki. Lecz mimo to nadal miał na tyle dużo czasu, aby ugotować obiad dla swojego ukochanego, lub aby wspólnie spędzić romantyczny wieczór na ich tarasie. Brunet natomiast nadal tak jak reszta zespołu, żwawo wypuszczali kolejne single, które utrzymywały się na najwyżej pozycji we wszystkich mediach muzycznych przez długi czas. Bilety na ich koncerty zostają wyprzedane w niecałą minutę, a trasy koncertowe są realizowane w praktycznie każdym kraju na wszystkich kontynentach. Wszędzie jest o nich głośnio, a telewizyjne show klęczą przed nimi na kolanach, aby przyszli do nich na chociaż minutę. Dosłownie spali na pieniądzach, a kolejne współprace z popularnymi markami takimi jak Calvin Klein czy Dolce Gabbana.
- Bo to jest coś dużego. - powiedział Karl, uśmiechając się do mężczyzny miło jak zwykle. Z upływem czasu ich relacja się o wiele bardziej polepszyła i nie raz spotykali się na kawę w Starbucksie czy innej drogiej kawiarni, na pogaduszki, a Nick czasami musiał wręcz siłą wyciągać swojego męża z nich, bo czekająca na niego praca aż krzyczała, aby wreszcie ją zaczął.
~~~
W tym czasie mężczyzna leżał w na swoim niezbyt wygodnym materacu w swojej celi, po prostu patrząc w sufit. Każdy dzień wyglądał tak samo, pobudka o ósmej rano, szybkie (niezbyt dobre) śniadanie, wykonanie swoich obowiązków a później czas wolny do obiadu. Pomimo tego, że więzienie oferowało siłownie, plac na świeżym powietrzu, czy bibliotekę to mężczyzna wolał spędzać swój wolny czas w celi. Nie miał tu nikogo, z kim mógłby chociaż porozmawiać, ale sam sobie wybrał ten los, już w pierwszym dniu odcinając się od wszystkich. Jego skóra już nie tak nasycona jego naturalnym kolorem skóry jak wcześniej, broda o wiele dłuższa, bo jednak obcinano im ją raz na około cztery miesiące tak jak włosy. Myślał o Alexie, zresztą tak jak zawsze. Nie było chwili, w której brunet nie zajmował jego myśli, nawet jeśli nie chciał to on i tak tam był.
Do jego celi podszedł policjant, który jednym z prawie stu kluczy otworzył ją, co zwróciło uwagę więźnia. Nie wiedział, co (możliwe) przeskrobał, że strażnik do niego przyszedł.
- Coś się stało? Z tego co wiem teraz mam czas wolny. - powiedział mężczyzna, siadając na swoim materacu, oraz patrząc na drugiego.
- Proszę spakować wszystkie rzeczy, które dostał pan przy wejściu do więzienia. - odpowiedział strażnik, podając Schlattowi worek, do którego mógł zapakować rzeczy.
Trafiła tam, szczoteczka do zębów, mydło, oraz jakieś małe pojemniki na te dwie rzeczy. Kiedy skończył, podał go z powrotem strażnikowi. Ten odłożył go przed celą, a następnie odpiął od swojego paska kajdanki, którymi spiął nadgarstki mężczyzny. Przez te kilka lat, zdążył się już przyzwyczaić do uczucia braku swobody podczas chodzenia po budynku. Ku jego zdziwieniu strażnik poprowadził go do głównej recepcji, gdzie oficjalnie pięć lat temu został przyjęty jako więzień. Tam ponownie go rozkuli oraz oddali jego rzeczy, które zostały mu zabrane na początku.
- Przepraszam, ale co się dzieje? - spytał były muzyk, patrząc co chwilę z jednego policjanta na innego.
- Zostaje pan oficjalnie wypuszczony na wolność. - odpowiedział najstarszy z nich, na co on otworzył szerzej oczy.
- Ale przecież miałem jeszcze co najmniej pięć lat odsiadki. - powiedział brunet, patrząc zdezorientowany na strażników.
- Została wpłacona aukcja, dzięki której wychodzi pan wcześniej. - odpowiedział jeden z nich, przez co Schlatt zmarszczył brwi, patrząc na nich. Kto miałby tyle pieniędzy i czemu w ogóle chciałby wpłacać na niego aukcje. Pożegnali się, a brunet wyszedł z budynku.
Zatrzymał się jednak, widząc zespół, z którym kiedyś współpracował, a obok niego chłopaka, któremu wyrządził krzywdy, przez które przebywał w więzieniu. Chciał do nich podejść kiedy zobaczył jednak swojego byłego męża, którego tak bardzo chciał przytulić i wreszcie w twarz go przeprosić. Ten niczego nieświadomy stał do niego tyłem, słuchając rozmowy, która trwała pomiędzy innymi chłopakami, który także stali obok niego. Pierwszy zauważył go poszkodowany wcześniej chłopak, uśmiechając się do niego, tym samym pokazując, że może podejść do nich. Każdy po kolei uśmiechnął się do niego, jednak starszy nadal czuł skruchę do samego siebie za wyrządzenie im krzywdy. Ostatni obrócił się jego ukochany, który po zobaczeniu mężczyzny momentalnie puścił wszystko, co trzymał w dłoniach, biegnąc do niego. Alex rzucił się na niego, od razu mocno przytulając oraz płacząc z tęsknoty w jego ramię, kiedy ten objął go, tak samo mocno również zaczynając płakać. Stali w ciszy delektując się sobą nawzajem, podczas gdy reszta patrzyła na nich z lekkim uśmiechem. Spojrzenie Schlatta i Karla spotkały się, a mężczyzna niemo powiedział jego stronę "dziękuję" na co młodszy uśmiechnął się jedynie szerzej, a następnie także wtulił się w swojego mężczyznę. Po kilku minutach dwójka wróciła do reszty, uśmiechając się lekko oraz wycierając łzy.
- Dziękuję wam za wszystko. - zaczął najstarszy, jednak po chwili ponownie zaczął płakać, nie mogąc jeszcze uwierzyć, że jest na wolności. Poczuł na swoich plecach czyjąś dłoń, a później został objęty przez prawdopodobnie swojego ukochanego. Spróbował się uspokoić, co po chwili mu się udało i spróbował ponownie powiedzieć, to co chciał. - Chciałem was też przeprosić, j-ja wiem, że przegiąłem i nie wiem, jak w ogóle mi wybaczyliście. - powiedział zaraz po tym uśmiechając się ponownie do reszty która podeszła do niego także przytulając.
- Każdy zasługuje na miłość, Schlatt. - odpowiedział Karl, na co reszta pokiwała głową zgadzając się z chłopakiem.
Każdy zasługuje na miłość.
~Koniec~
~~~
I takim akcentem zakończylismy kolejną książkę. Dziękuję za przeczytanie jej oraz oddanie głosów na tą opowieść. Tak jak pisałam teraz prawdopodobnie napisze kolejną książkę Dreamnotfound. Jednak zanim pojawi się ona, nastąpi całkowite poprawienie gramatyczne oraz ortograficzne, tej oraz innych moich książkek.
Jeszcze raz dziękuję.
ILYA
<3
[Made by SorAckermann]
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top