🔞 Chapter 7🔞
| Sapnap POV |
Usiadłem na kanapie w swoim mieszkaniu, włączając telewizor. Miałem na sobie jedynie bokserki oraz swój szlafrok, a moje włosy jeszcze były mokre. Zająłem się przeglądaniem jakichś rzeczy na telefonie równocześnie słuchając tego co leciało w telewizji.
- Co do - powiedziałem cicho do siebie widząc, na pierwszej stronie z wiadomościami, artykuł ze mną a pod tym, zdjęcie moje i Karla. Kliknąłem w nie chcąc je przeczytać i dowiedzieć się więcej jednak z każdym przeczytanym słowem czujem jak, równocześnie mi się słabiej, oraz miałem ochotę coś rozwalić.
Czyżby główny wokalista i gitarzysta zespołu Dream Team ukrywał przed światem ukochanego?
Kilka dni temu para została zauważona, w galerii handlowej. Sapnap (26) oraz nieznany nam jeszcze chłopak, razem zjedli posiłek w jednej z restauracji, a później byli widziani, jak wybrali się na zakupy do paru innych sklepów. Ku naszemu zdziwieniu tajemniczy mężczyzna wygląda jak brat bliźniak byłego partnera wokalisty - Karla Jacobsa (20 w dniu śmierci), którego śmierć zespół razem z menadżerem potwierdzili dnia 30.05.20XX. Czyżby para w tamtym czasie przeżywała jakiś kryzys, przez co zdecydowali się ukryć chłopaka pod przykrywką śmierci? Czy jednak gitarzysta w tęsknocie za swoim ukochanie postanowił zadowolić się bratem, zmarłego, o którym nigdy nie wiedzieliśmy? Opinie piszcie w komentarzach i czekajcie na dalsze artykuły.
- Co za jebany bullshit. - powiedziałem, rzucając telefonem na stół stojący przede mną. Schowałem twarz w dłoniach, odchylając ją do tyłu. Byłem cholernie wkurzony i chciałem się na czymś wyżyć. Ruszyłem szybko do swojej sypialni, w której trzymałem papierosy i szybko odpaliłem jednego. Nie panowałem nad sobą i nie wiem co mną kierowało kiedy wybrałem numer do swojego menadżera.
- Halo? - powiedział lekko zaspany głos w słuchawce.
- Chcesz przyjechać? Mam na ciebie ochotę, babe. - spytałem swoim zachrypniętym głosem, aby jeszcze bardziej zachęcić chłopaka do przyjazdu do swojego domu.
- Musiałbyś po mnie przyjechać, już mi autobusy nie jeżdżą. - odpowiedział, na co podniosłem się, idąc do swojej garderoby.
- Jestem za dziesięć minut, lepiej, abyś był gotowy. - powiedziałem, rozłączając się, aby ubrać na siebie jakieś ubrania.
Wiedziałem, że pewnie będę tego żałować, ale musiałem się jakoś odstresować. Założyłem na swoje nogi swoje ulubione dresy a na tors, białą bluzę z logiem naszego zespołu. Na głowę założyłem czapkę z daszkiem i zgarniając z szafki swoje kluczyki od motocykla, oraz kask wyszedłem z domu. Zjechałem windą na parking i zakładając kask na swojej głowie wsiadłem na ścigacz - Honda CBR Fireblade. Odpaliłem go, delektując się niskim warkotem silnika, a następnie wyjechałem na puste drogi, mocno łamiąc zasady drogowe. Ale przynajmniej dzięki temu byłem na miejscu, o wiele szybciej niż planowałem. Zsiadłem ze swojego motocykla, zostawiając go na wolnym miejscu, a następnie ruszyłem po schodach na odpowiednie piętro. Zapukałem do drzwi, a kilka sekund później, otworzył mi starszy w koszulce na sobie.
Nie zdążył nic powiedzieć, bo wszedłem do jego mieszkania, zamykając za nami drzwi oraz przyszpilając chłopaka do nich. Pocałowałem go mocno, zaciskając dłoń na jego szyi oraz biodrze. On odwzajemnił pieszczotę, kładąc swoje dłonie na moim karku oraz przyciągając mnie bliżej siebie. Podniosłem go sprawnie, kładąc dłonie na jego tyłku, na co chłopak mruknął w moje usta. Przeniosłem się na jego szyję, od razu zostawiając na niej krwisto czerwone ślady. Położyłem chłopaka na jego kanapie, wkładając dłonie pod jego koszulkę, aby ściągnąć ją z niego. On nie pozostał mi dłużny, bo po chwili nie miałem na sobie już spodni. Sam zrobiłem to samo z bielizną chłopaka, zaraz po tym zaczynając go rozciągać. Nie chciało mi się jednak czekać zbyt długo, bo po kilku minutach wyciągnąłem z niego palce, zmieniając je na coś większego. Nie dałem chłopakowi się przyzwyczaić, od razu ruszając się szybko oraz uderzając w jego czuły punkt, na co chłopak, jęczał głośno, co jakiś czas nawet krzycząc z przyjemności. Czując jak jego wnętrze, zaciska się przyjemnie na moim penisie, sam czułem, że jestem coraz bliżej, dlatego zacisnąłem mocno dłoń na jego szyi, odbierając mu dostęp do powietrza, wiedząc jak bardzo chłopak to lubi. Chwilę później chłopak doszedł na swój brzuch, a ja dołączyłem do niego, jednak nie planowałem skończyć jedynie na tym, bo odwróciłem chłopaka na brzuch, podkładając mu pod brzuch poduszkę, a następnie ponownie wszedłem w niego ponownie, do samego końca, a następnie zatrzymałem się w środku, delektując się jeszcze mokrym wnętrzem chłopaka.
- N-Nick, ile razy chcesz to zrobić? - spytał brunet, oddychając ciężko, oraz patrząc na mnie przez swoje ramię. Przeczesałem dłonią włosy, patrząc na niego, uśmiechając się zadziornie.
- Tak długo aż nie zemdlejesz. - odpowiedziałem, wychodząc z niego cały, aby po chwili ponownie się w niego wbić.
Z podłogi sięgnąłem po papierosy oraz zapalniczkę, wyciągnąłem jednego, nadal ruszając się we wnętrzu chłopaka, a następnie zapaliłem go, zaciągając się mocno. Widziałem jak Alex zaciska pięści na poduszkach przed sobą z przyjemności kiedy spowolniłem swoje tempo doprowadzając tym samym go na skraj swojej świadomości. Zaciągnąłem się ponownie, następnie przybliżając się do bruneta oraz łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, przez co dym z moich ust przeleciał do jego. Przyśpieszyłem bardzo gwałtownie, uderzając mocno w jego czuły punkt, w tym samym momencie zasysając się na dolnej wardze chłopaka. On ponownie doszedł, tym razem jęcząc głośno moje imię prosto w moje usta. Wystarczyło jeszcze parę pchnięć kiedy także ja doszedłem ponownie, wypełniając wnętrze starszego swoją spermą.
Wyszedłem z niego, zgarniając ze stołu chusteczki, którymi chciałem go wytrzeć, jednak brunet podniósł się, aby obrócić się do mnie przodem, a następnie chwycił mojego kolegę, ruszając powoli na nim dłonią. Popatrzyłem na niego, opierając się o oparcie kanapy oraz stękając cicho kiedy chłopak przyśpieszył swoje ruchy. Nie czekałem długo kiedy Alex zmienił dłoń na swoje usta, biorąc go głęboko, na co odchyliłem głowę do tyłu kiedy poczułem jak główka mojego penisa, uderza w tył jego gardła. Zacisnąłem dłoń, na jego ciemnych kosmykach z przyjemności, jak chłopak jeszcze bardziej przyśpieszył swoje ruchy. Po już dwóch osiągniętych orgazmach nie musiałem długo czekać kiedy osiągnąłem kolejny, dochodząc w usta bruneta. Wziąłem głęboki oddech, próbując, uspokoić szybko bijące serce.
Dopiero teraz zauważyłem, że chłopak zasnął prawdopodobnie ze zmęczenia oparty policzkiem o moje udo. Podniosłem go delikatnie, a następnie zaniosłem do jego sypialni, kładąc ostrożnie na łóżku. Z łazienki zabrałem jeden z ręczników i zmoczyłem go lekko, aby następnie wrócić do pomieszczenia, w którym leżał mój menadżer i wytarłem go z resztek różnych wydzielin, które zostały na jego udach, brzuchu oraz w wiadomym miejscu. Kiedy już to skończyłem, przykryłem go, zostawiając samego w mieszkaniu. Usiadłem na motor, opierając czoło o kask, który trzymałem przed sobą. Czułem się jak skończony dupek, dlatego z poczucia winy wróciłem do swojego mieszkania gdzie, upiłem się, zapominając o wszystkich smutkach oraz problemach, które czekały na mnie na tym zjebanym świecie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W mediach motocykl Nicka ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top