Chapter 5
| Sapnap POV |
Wpuściłem chłopaka pierwszego do mieszkania, zamykając za nim drzwi. On rozglądał się po całym apartamencie z szeroko otwartymi oczami, pewnie nie mogąc sobie nawet wyobrazić, ile za niego zapłaciłem. Chłopak zdjął swoje buty, odkładając je daleko, od moich, co uznałem ze delikatnie urocze, jednak poprawiłem je tak, że stały na półce do butów.
- Chcesz coś do picia? - spytałem, idąc do kuchni, a chłopak ruszył za mną.
- Jeśli masz coś ciepłego, to chętnie bym poprosił. - odpowiedział, na co wyciągnąłem z półki jego wcześniej ukochaną, a okres zimowy herbatę jagodową.
- Lubisz nadal herbatę jagodową? - spytałem, wstawiając czajnik na gaz, aby podgrzać wodę.
- Nie piłem jej nigdy, chyba. Znaczy po wypadku, jej nie piłem. Nie pamiętam, abym ją pił. - odpowiedział, na co wyciągnąłem z szafki jeden czystych kubków, do których wrzuciłem saszetkę.
- Mogę przygotować dla nas jakiś posiłek jeśli jesteś głodny. - zaproponowałem, a żołądek bruneta na samą wzmiankę o jedzeniu zaburczał głośno, na co zaśmiałem się cicho, widząc, jak chłopak chowa zarumieniony twarz w swoje dłonie. Podszedłem do niego, podając mu paczkę, którą wcześniej dla niego przygotowałem. - Chodź, zaprowadzę cię do łazienki. Weź sobie na spokojnie prysznic, a w pudełku masz mały prezent ode mnie. - powiedziałem, prowadząc za dłoń chłopaka do swojej łazienki. Kiedy już byliśmy w pomieszczeniu, wyciągnąłem dla niego jeszcze dwa ręczniki, aby miał chłopak, czym się wytrzeć. Pokazałem mu, co gdzie jest oraz wszystko, co potencjalnie by potrzebował, a następnie wróciłem do kuchni, gdzie zalałem herbatę dla chłopaka, a z zamrażalnika wyciągnąłem jedyne danie, które zrobiłoby się wokoło piętnaście minut - czyli mrożoną pizzę. Włączyłem swój bardzo dobrze działający piec (którego używałem zdecydowanie zbyt rzadko) i nastawiłem go na odpowiednią temperaturę. Zacząłem przygotowywać także dla siebie jakiś napój kiedy przerwał mi dzwonek do drzwi. Poszedłem do nich i spojrzałem przez wizjer - jednak nie spodziewałem się ujrzeć za nimi Alex 'a. Otworzyłem drzwi tak, aby nie pokazywały, że obecnie mam gościa.
- Hej, Alex co tutaj robisz? - spytałem, patrząc na niego. Mężczyzna był ubrany w czarne, obcisłe spodnie, oraz ciemnoniebieską luźną koszulę. Na głowie miał swoją ulubioną czapkę. On podszedł do mnie, kładąc dłonie na moim karku.
- Wiesz, dawno się nie widzieliśmy i pomyślałem, że skoro macie wolne to wpadnę cię odwiedzić. - powiedział, przybliżając się do mnie, aby pocałować mnie, na moje nieszczęście nie zdążyłem się odsunąć, więc się pocałowaliśmy. Nie trwało to jednak długo, bo po kilku sekundach odsunąłem się od niego.
- Przepraszam Alex, ale niestety mam teraz gościa i nie mam czasu. - odpowiedziałem, odpychając delikatnie od siebie chłopaka.
- Masz gościa? - dopytał się zdziwiony chłopak.
- Tak, mój kuzyn będzie tu na uniwerku i będzie u mnie mieszkać przez najbliższy tydzień, więc no. Nie mogę niestety, przepraszam. - powiedziałem, udając smutek, aby nie skrzywdzić za mocno chłopaka. On odsunął się ode mnie uśmiechając się niezręcznie, oraz drapiąc się lekko po karku.
- Nic nie szkodzi. Spędzę jakoś inaczej ten czas.
- Może w takim wypadku pójdziemy któregoś dnia do klubu? - zaproponowałem nie myśląc nad tym co powiedziałem. Kiedy w końcu moje słowa dotarły do mnie, jebnąłem się mentalnie w twarz.
- Jasne, to napisz kiedy będziesz miał czas. - powiedział, odchodząc oraz puszczając mi oczko. Uśmiechnąłem się jeszcze do niego, a następnie zamknąłem za sobą drzwi, opierając się o nie. Miejmy nadzieję, że Karl tego nie widział ani nie słyszał.
- Um, Nick, wydaje mi się, że coś się pali. - usłyszałem głos z łazienki, na co momentalnie pobiegłem do kuchni, przypominając sobie o wstawionej wcześniej do piekarnika pizzy. Na moje szczęście jej spód jedynie się mocniej przypiekł a reszta była dobrze wypieczona. Postawiłem wszystko na blacie, a przy jednym miejscu postawiłem wcześniej zaparzoną herbatę, która nabrała już ładnego ciemnofioletowego koloru. Chwilę później usłyszałem także, jak brunet wychodzi z łazienki i w końcu ujrzałem go tak bardzo podobnego do tego sprzed czterech lat. Na nogach miał trochę luźnawe, beżowe spodnie, a do tego miał na sobie dużą bluzę, w kolorze wygasłej zieleni z kapturem z oczami żaby. Była to jedyna bluza, która została mi po nim, po tym feralnym dniu więc chciałem mu ją oddać. Pamiętam, jak brunet potrafił chodzić w niej przez prawie dwa tygodnie i nie oddawać jej do prania, bo tak bardzo ją lubił. Uśmiechnąłem się lekko na kolejne wspomnienie związane z ukochanym.
- Wracaj tu brudasie. Oddawaj tę bluzę, jest pobrudzona twoim jogurtem. - powiedziałem, goniąc chłopaka po swoim mieszkaniu. On śmiejąc się głośno, uciekał przede mną, nie chcąc oddać mi swojej ukochanej nazywanej przez nas "żabki" pomimo że była ona:
a) przepocona
b) ubrudzona dzisiejszym (i nie tylko) obiadem
Dlatego chciałem, aby chłopak oddał mi ją do prania, jednak ten zachowywał się jak małe dziecko, uciekając przede mną. Przy okazji chłopak ostatnio omijał prysznic jak brudny kundel, więc przy okazji chciałem zaciągnąć do wanny, aby w końcu się umył. Zagoniłem go finalnie w róg, gdzie przerzuciłem go sobie przez ramię, idąc do łazienki.
- Nie, Nick, puszczaj mnie. - powiedział brunet, śmiejąc się głośno, z całej tej sytuacji. Najpierw zamknąłem drzwi na klucz, a później dopiero postawiłem chłopaka na ziemi, przez co nie miał już jak ponownie uciec.
- Oddasz mi tę bluzę sam, albo ściągnę ją z ciebie. - zagroziłem, na co chłopak zaśmiał się słodko, oraz kładąc swoje dłonie na moim karku.
- Chętnie dam ci ją ściągnąć jeśli nie wrzucisz jej do pralki. - odpowiedział, całując mnie szybko. Położyłem dłonie na jego biodrach, przyciągając go bliżej siebie. Ponowie złączyłem nasze usta w słodkim pocałunku, aby odwrócić uwagę chłopaka od swoich dłoni, które chwyciły rogi bluzy, ściągając ją z niego. Wrzuciłem ją szybko do pralki i włączyłem ją, przez co chłopak nie mógł już jej wyciągnąć.
- No skarbie a teraz ściągaj resztę ubrań i do mycia. Jak małe bubu. - zarządziłem, podchodząc do wanny i zaczynając lać do niej wodę.
- Kochanie? - spytał chłopak, na co obróciłem się w jego stronę. - Umyłbyś mi głowę, proszę?
- Jasne, a teraz wskakuj do wanny. - powiedziałem, co chłopak zrobił od razu, obracając się przodem do mnie. Posiedzieliśmy chwilę, wygłupiając się z sobą nawzajem, aż postanowiłem, iż chłopak nie powinien siedzieć aż tak długo w wannie, bo jeszcze się przeziębi. Po tym jak brunet obrócił się do mnie tyłem i oparł swój kark o ramę wanny, zacząłem powoli myć jego głowę, nie przejmując się specjalnie tym, że moczę pół podłogi. Kiedy zacząłem drapać lekko jego głowę podczas gdy płyn znajdował się już na jego włosach, chłopak mruczał cicho z uśmiechem, spowodowanym dostarczaną przeze mnie przyjemnością. Sam uśmiechnąłem się, widząc, jego piękny uśmiech, a następnie schyliłem się, muskając ponownie jego usta. On odwzajemniając pieszczotę, położył dłoń na moim karku, przyciskając mnie mocniej do siebie.
- Nick? - ocknąłem się ze swoich wspomnień, widząc dłoń chłopaka przed swoimi oczami. Popatrzyłem na niego lekko zaskoczony. - Wszystko okej? - dopytał, patrząc na mnie z troską w oczach. Pokiwałem głową z uśmiechem, uspokajając go, a następnie zjedliśmy wspólnie posiłek, dyskutując ponownie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ps.: scena z wanną i myciem głowy została zabrana z manhwy którą czytałam. Jeśli chcecie w następnym rozdziale dam zdjęcie tej sceny ^^.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top