Chapter 34

Grzyb_Pospolity dziękuję za wykonanie korekty tekstu.
<3

| Sapnap POV |

- Prosimy zapiąć pasy i przygotować się do lądowania. Dziękujemy za skorzystanie z naszych linii i mamy nadzieję, że podróż przebiegła wam przyjemnie. - usłyszeliśmy komunikat z głośników samolotu, przez co obudziłem się ze swojej drzemki. Lądowaliśmy właśnie na lotnisku na Florydzie, gdzie miał odebrać nas nasz menadżer. Szczerze teraz kiedy wszystko się wyjaśniło, było mi strasznie głupio, że tak zareagowałem, a nawet zwyzywałem go od najgorszych.

Jak zawsze reszta zespołu siedziała po drugiej stronie pierwszej klasy w samolocie, tak na wszelki wypadek. Podczas gdy ja samotnie tworzyłem kolejne teksty oraz piosenki. Dodatkowo świadomość zbliżającej się gali, stresowała mnie bardziej. Pierwszy raz byliśmy nominowani w tylu kategoriach, a dodatkowy występ na żywo ( w tym moje solo) nie pomagało w tej sytuacji. Musiałem przygotować się do swojej solówki, a także musieliśmy przygotować do perfekcji wszystkie utwory jakie mieliśmy zagrać.

Kiedy samolot już wylądował, zabrałem swoje rzeczy a następnie tak jak reszta zespołu, udałem się do wejścia na lotnisko, gdzie mogliśmy odebrać swoje bagaże. Oczywiście cudem byłoby gdyby na całym terenie lotniska nie było ani jednej fanki, więc próbując jakoś szybko i zgrabnie, zgarnąłem swoją walizkę a następnie z pomocą ochroniarzy, dotarłem do Van'a który miał zawieść nas pod wytwórnie.

- Nareszcie spokój. - powiedziałem cicho do siebie, zdejmując z twarzy maskę, która miała ochronić moją osobę przed rozpoznaniem. Oparłem głowę o zagłówek wzdychając ciężko. - Chce już do Karla. - dopowiedziałem, przywołując w umyśle jego wizerunek.

- Już tu jestem. - usłyszałem znajomy głos, na którego dźwięk obróciłem głowę z lewo. Uśmiechnąłem się szeroko zaraz po tym przyciągając ciało drugiego do siebie.

- Kochanie, czemu nic nie mówisz, że tu siedzisz? Tak bardzo tęskniłem. - powiedziałem, a następnie nie czekając na jego odpowiedź ucałowałem jego usta, których tak bardzo mi brakowało. On odwzajemnił pieszczotę opierając się bardziej na mnie aby być bliżej. Nam obojgu brakowało siebie nawzajem co chcieliśmy jak najszybciej nadrobić. Odsunąłem się jednak od niego, pamiętając o obecności kierowcy, który miał nas zawieść.

- Też tęskniłem. - odpowiedział a następnie przytulił się do mnie. Objąłem go z szerokim uśmiechem, delektując się jego obecnością. Nie potrzebowaliśmy teraz żadnych słów, bo wiedzieliśmy, że bez nich po prostu w tym momencie było lepiej.

- Jedziemy najpierw do wytwórni, a później do domu. Urządzimy sobie dzisiaj jakiś wspólny wieczór, co ty na to? - zaproponowałem, patrząc na swojego ukochanego. Ten pokiwał głową, zaraz po tym całując mnie szybko w policzek. Uśmiechniłem się szerzej ( jeśli było to możliwe ) a następnie przyciągnąłem chłopaka bliżej do siebie. W takiej przyjemnej atmosferze dotarliśmy do budynku, gdzie musiałem na chwilę zostawić swojego chłopaka. Razem z resztą przedarliśmy się przez tłum fanów a następnie ruszyliśmy do windy, aby wjechać na odpowiednie piętro. Oparłem się o ścianę wzdychając cicho, kiedy w mojej głowie nadal panował chłopak z moich snów.

- Ziemia do Nicka. Panie, wracamy do żywych. - usłyszałem, a przed moimi oczami pojawiła się dłoń perkusisty na którą ocknąłem się ze swoich myśli. Popatrzyłem na niego z lekkim wyrzutem, na co ten zaśmiał się cicho tak jak jego narzeczony.

- Co chciałeś? - spytałem odwracając się do nich przodem.

- Po pierwsze, musisz być całkowicie świadomy podczas tego spotkania, później zamoczysz więc poczekaj. - zaczął na co prychnąłem pod nosem. - Po drugie, chcemy Alexowi powiedzieć o oświadczynach i ślubie który już planujemy, więc myślę, że na miesiąc będziemy musieli zawiesić karierę. - dopowiedział, na co otworzyłem szerzej oczy.

- Pewnie na miesiąc miodowy. Wybraliście już miejsce? - spytałem, uśmiechając się lekko do nich.

- Chcieliśmy pojechać na jakieś wyspy tropikalne. - odpowiedział niższy, uśmiechając się do mnie lekko. Nie minęła minuta, a winda zatrzymała się na dobrym piętrze. Razem wysiedliśmy i od razu ruszyliśmy do gabinetu, w którym wcześniej rządził Schlatt. Teraz po renowacji jego miejsce zajął Alex który także przez swoją pozycję, stał się bardziej dokładny oraz surowy w swojej pracy. Najwyższy zapukał do drzwi i po usłyszeniu "proszę" weszli do środka.

- Witamy z powrotem chłopaki. - przywitał nas mężczyzna, w idealnie wyprasowanej koszuli oraz schludnie zawiązanym krawacie. Odpowiedzieliśmy grzecznie czekając na to co dalej nam powie. - Spisaliście się na złoty medal na trasie. Dostaniecie teraz tydzień odpoczynku i lecicie na azję. - powiedział na co pokiwaliśmy głowę. Popatrzyłem na resztę a następnie jako lider zabrałem głos.

- Szefie, jako lider chciałem przekazać w imieniu chłopaków, że na jednym z naszych koncertów, Clay oświadczył się George'owi. W związku z tym chcieli by zawiesić swoją karierę na miesiąc aby poleciec na miesiąc miodowy. - powiedziałem, patrząc na swojego szefa z pewnością w oczach. On wstał i podszedł do nich przytulając ich szybko.

- Gratuluje chłopaki. Jasne, że możecie, napiszcie mi jedynie kiedy ślub i od tej daty wyznaczę wam miesiąc wolnego. Mam nadzieję, że dostanę zaproszenie na nie. - odpowiedział śmiejąc się lekko, co także zrobiliśmy.

- Oczywiście szefie. - powiedział, blondyn obejmując swojego ukochanego.

- Mam jeszcze jedną wiadomość, ale dotyczy ona jedynie Nicka. Clay i George, jesteście już wolni. - odpowiedział, a dwójka po chwili opuściła pomieszczenie. Popatrzyłem na szefa który wrócił za swoje biurko.

- O co chodzi? - spytałem cicho, podchodząc do niego.

- Dostaliśmy informacje z sądu o rozprawie. Pierwsza jest za dwa dni. Ja i ty jesteśmy świadkami. Karl jest pokrzywdzonym, więc musi być na każdej. - powiedział a następnie podał mi odpowiednie papiery. - Załatwiłem mu już adwokata, więc powinniśmy wygrać tą sprawę. - dopowiedział, a następnie usiadł na masywnym fotelu, który stał za biurkiem.

- Jak się trzymasz? - spytałem, widząc pomimo maski jak mężczyzna jest smutny.

- Cóż, jakoś leci, chociaż nadal ciężko mi uwierzyć, że to zrobił. On naprawdę taki nie był wcześniej, nie wiem naprawdę nie wiem czemu w ogóle to zrobił. - powiedział, opierając głowę na swojej dłoni. Widziałem jak powstrzymuje łzy, które prawdopodobnie trzymał w sobie. Podszedłem do niego a następnie objąłem lekko chcąc go jakoś pocieszyć. - Z jednej strony, to dobrze, że trafi do więzienia za to co zrobił, jednak trudno mi jest nadal pogodzić się z faktem, że nie będę go widzieć tak często jak wcześniej. - dopowiedział, a ja objąłem go mocniej.

- Nadal go kochasz prawda? - spytałem, na co mężczyzna po chwili pokiwał głową, potwierdzając moje słowa.

- Wydaje mi się, że tak naprawdę nigdy nie przestałem go kochać. Nawet po wzięciu rozwodu. To złudne uczucie przez które odsunąłem od ciebie Karla, było chyba jedynie smutkiem, że nie ma przy mnie kogoś kto mógłby dalej mnie kochać. - powiedział, a ja pokiwałem głową pomimo, że i tak tego nie zobaczył.

- Teraz już powinno być tylko lepiej. - odpowiedziałem, a następnie odsunąlem się od niego, uśmiechając się lekko, co on odwzajemnił.

- Idź już pewnie Karl czeka na ciebie. - powiedział, wycierając wierzchem dłoni lekko mokre policzki.

- Jasne, miłego popołudnia. - odpowiedziałem, a następnie ruszyłem do wyjścia.

- Dziękuję Nick, za wszystko. - usłyszałem jeszcze na co zatrzymałem się w pół kroku.

- Nie ma za co. - odpowiedziałem, wychodząc z gabinetu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top