Chapter 22
| Sapnap POV |
Razem z ukochanym po krótkich zakupach wróciliśmy do naszego apartamentowca. Razem oglądając jakiś musical z internetu, zajadaliśmy się sushi, aż chłopak zabrał głos, aby coś powiedzieć.
- Jak myślisz, kto mógłby to zrobić? Masz, chociaż jakieś podejrzenia? - zapytał, patrząc na mnie z maślanymi oczami.
- Na razie nie. Chociaż nadal uważam, iż może to być Alex. Po tym co zrobił, chyba nigdy już nie będę miał do niego takich samych stosunków. - odpowiedziałem, wciągając go na swoje kolana, aby chwilę później ucałować jego truskawkowe usta. On mruknął zadowolony przybliżając się bardziej do mnie, oraz kładąc dłonie na moim karku. Pogłębiłem pieszczotę, zaciskając dłonie na jego biodrach (które po jedzeniu ze mną co tydzień pizzy już nie są tak bardzo kościste) i przygryzając lekko jego wargę. Odsunęliśmy się po chwili od siebie, patrząc w swoje oczy.
- Zaraz przyjdą chłopaki, rozłożysz napoje? - powiedział, a ja jeszcze szybko całując go, pokiwałem głową, wstając oraz podchodząc do barku. Wyciągnąłem z niego dwie butelki oryginalnego Jacka Danielsa a dla mojego ukochanego oraz drugiego bottoma wyciągnąłem butelkę słodkiego, białego wina. Do tego oczywiście dołożyłem dwie szklanki oraz dwa kieliszki.
- Kochanie sprawdzisz, czy mamy jakieś przekąski? - powiedziałem na tyle głośno, że ukochany stojący w kuchni mnie usłyszał.
- Mamy dwie paczki Laysów, oraz dwie paczki żelek. Jeśli coś jeszcze chcesz możesz skoczyć do sklepu albo im napisać. - odpowiedział, na co olałem temat mówiąc sobie, ze to, co mamy nam kompletnie starczy (po prostu nie chciało mi się iść, ale nikt nie musi o tym wiedzieć). Po chwili do salonu wrócił mój chłopak z wcześniej wspomnianymi przeze mnie rzeczami w dłoniach. Położył je na stole zaraz po tym zdejmując z kanapy koc i idąc na balkon go wytrzepać.
- To tylko Clay i George nie musisz tu aż tak bardzo sprzątać. Widzieli to mieszkanie w gorszym stanie. - powiedziałem, wywracając oczami na nawyk do czystości chłopaka.
- Trudno, raz możesz, chociaż nie pokazywać im swojego syfu i posprzątać. - odpowiedział zaraz po tym wracając i rozkładając przedmiot na sofie. Chciałem coś jeszcze odpowiedzieć jednak przeszkodził mi w tym dzwonek do drzwi. Podszedłem do nich otwierając parze drzwi oraz witając się z nimi.
- Mamy pizzę! - powiedział na wstępie blondyn, a następnie od razu poszedł do stołu kładąc na nim posiłek. Oczywiście nie obeszło się bez tego, że dostał od mojego ukochanego ścierką po głowie za chodzenie w butach, jednak po chwili razem usiedliśmy na kanapie zaczynając gadać. Opowiedzieliśmy im jak przebieg dzisiejszy wywiad a niedługo po tym zaczęliśmy lać alkohol.
- A Schlatt? To on przecież najczęściej siedzi w wytwórni. - powiedział nagle Dream, na co faktycznie zacząłem się zastanawiać nad jego słowami.
- Schlatt też był na naszym koncercie. Poza tym sam poznał kiedyś Karla i rozpoznałby go. - zaprzeczył od razu brunet od razu upijając z kieliszka kilka łyków wina.
- No, nie miał też żadnego powodu, dla którego by to zrobił. - potwierdziłem jego słowa, a następnie objąłem, wtulającego się w mój bok chłopaka. Następne minuty spotkania spędziliśmy grając na konsoli i nawet się nie zdążyłem obejrzeć, a już za oknem było ciemno.
- Georgowi już starczy alkoholu. Wrócimy już do domu. - powiedział, jedyny niepijący blondyn, zbierając już pijane zwłoki swojego chłopaka. Sam Karl też nie był już trzeźwy, a ja jeszcze się dobrze trzymałem. Odprowadziłem przyjaciela do drzwi upewniając się, że na pewno im się nic nie stanie a następnie wróciłem do salonu w którym powinien być mój kochany, jednak ten zniknął gdzieś. Westchnąłem cicho wiedząc co to oznacza.
Ludzie po alkoholu robią równe rzeczy, niektórzy zasypiają, niektórzy są agresywni, a niektórzy tak jak George zaczynają mówić ci komplementy i są mili. A Karl no cóż, nagle znikąd dostaje ogromnego boosta energii i zaczyna zachowywać się jak małe dziecko.
Zajrzałem do łazienki chcąc zobaczyć czy przypadkiem nie skończył w wannie lub z głową w kiblu, jednak na moje (chyba) szczęście, nie było go tam. Usłyszałem jego cichy śmiech z sypialni i nieświadomie uśmiechnąłem się idąc pomieszczenia. Brunet leżał na łóżko w mojej bluzie oraz jeansowych spodniach, patrząc na drzwi w których zawitałem opierając się o ich framugę.
- Kochaniee, chodź mnie przytulić. - powiedział, uśmiechając się do mnie na co podszedłem do niego, pozwalając zawiesić mu się na mojej szyi.
- Chodź weźmiemy kąpiel a później grzecznie pójdziesz spać, dobrze? - odpowiedziałem, podnosząc go na ręce oraz zanosząc w kierunku naszej łazienki.
- A będzie kaczuszka? - zapytał, robiąc dzióbek z ust oraz patrząc na mnie rozmarzonym wzorkiem.
- Oczywiście, mogę ci jeszcze pianę zrobić. - zaproponowałem, dosłownie czując jakbym miał się zajmować dzieckiem. Był tylko jeden problem, moja cierpliwość do dzieci nie istniała. Posadziłem chłopaka na pralce a on oparł się plecami o ścianę za sobą, nadal patrząc na mnie z lekkim pijańskim uśmiechem. Włączyłem wodę aby mogła się wlać do wanny i tak jak obiecałem nalałem trochę jego ulubionego płynu pod prysznic aby zrobiła się piana. - spróbuj się rozebrać, tak aby nie ucierpieć a ja poszukam kaczuszki okej? - spytałem, patrząc jeszcze raz na ukochanego aby ocenić czy jego stan w ogóle pozwalał mu na zrobienie czegokolwiek. Ten jednak chętnie zeskoczył z pralki od razu zrzucając z siebie bluzę którą miał na sobie.
Ja w tym czasie wyszedłem z pomieszczenia i udałem się do studia w którym miałem ukochaną gumową kaczkę bruneta. Kiedy wróciłem Karl był już rozebrany i obecnie siedział w wannie bawiąc si,ę pianą. Zamknąłem za sobą drzwi, a następnie uklęknąłem obok wanny podsuwając zabawkę pod nos chłopaka. Obserwowałem jak chłopak jak dziecko bawi się zabawką oraz pianą, z lekkim uśmiechem, kiedy ten spojrzał na mnie a następnie pocałował delikatnie. Od razu odwzajemniłem pocałunek, nachylając się trochę nad wanną. Nie poczułem nawet kiedy brunet pociągnął mnie do siebie, powodując to, że skończyłem w swoich ubraniach także w wodzie. Chciałem przekląć od razu wypominając chłopakowi ile kosztowały te ubrania, jednak powstrzymał mnie jego wesoły śmiech.
- Kocham cię mooooooooocno. - powiedział, przytulając się do mnie. Objąłem go z powrotem już całkowicie zapominając o swoim gniewie spowodowanym, mokrymi ubraniami.
- Ja ciebie też, skarbie. - odpowiedziałem, a następnie ponownie pocałowałem jego wargi, chcąc pokazać mu, że mówię prawdę, oraz równocześnie chcąc zapomnieć o dzisiaj otrzymanym SMS od Alexa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top