Chapter 21

| Karl POV | 

- Co tak naprawdę zaszło tego dnia? - spytał detektyw, patrząc na mnie przenikliwym wzrokiem. 

- Opowiem panu to od momentu, w którym Alex przyszedł mi zaproponować ten układ. - powiedziałem, a następnie podniosłem się na fotelu, wiedząc, że czeka mnie długa rozmowa. 


Siedziałem na naszym balkonie, projektując piękny garnitur dla Nicka na ich kolejną galę. Tym razem postanowiłem postawić na materiał w kolorze głębokiego czerwonego wina, który podkreśliłby ciemne oczy oraz włosy chłopaka. Wiedziałem, że mój ukochany nie przepada za jakimiś zbyt rzucającymi się w oczy rzeczami, dlatego nie dodawałem żadnych dodatkowych rzeczy do niego. Wymiary, jakie potrzebowałem, znałem już na pamięć, więc teraz jedynie spokojnie projektowałem na tablecie graficznym całość stylizacji, delektując się wiosennym ciepłym słońcem, który przyjemnie ogrzewał moje ciało. W uszach leciała jedna z piosenek zespołu, a na zewnątrz słyszałem jeszcze ćwierkanie ptaków, które jedynie umilało mi pracę. Oderwałem wzrok od urządzenia, słysząc dzwonek do drzwi i powoli ruszyłem w ich kierunku, zastanawiając się, kto mógłby do nas przyjść. Wykluczyłem z góry resztę zespoły, ponieważ wszyscy byli obecnie w trasie po Ameryce i mieli wrócić dopiero za kilkanaście dni. Spojrzałem przez wizjer jednak osoba po drugiej stronie tak stała, że nie mogłem rozszyfrować jej tożsamości. Otworzyłem więc drzwi i zdziwiłem się, widząc za nimi menadżera zespołu. 

- Alex? Nie powinieneś być razem z nimi w trasie? - spytałem, patrząc na niższego. Ten jednak z kamienną twarzą spojrzał na mnie. 

- Możemy porozmawiać? - powiedział, zakładając ręce na swój tors. Pokiwałem głową, wpuszczając chłopaka do środka. Ten od razu usiadł przy stole, ściągając z siebie lekką, jeansową kurtkę. 

- Kawy herbaty? - spytałem, wchodząc do kuchni, aby uruchomić ekspres do kawy, w którym chciałem przygotować napoje dla nas. 

- Latte. - odpowiedział jedynie brunet, na co zrobiłem do dobrego kubka ciepły napój. Po kilku chwilach położyłem gotową kawę przed moim gościem i usiadłem naprzeciw chłopaka. 

- O czym chciałeś porozmawiać?  - spytałem, chwytając swój kubek, aby upić z niego kilka łyków. 

- Odjedź od Nicka. - powiedział surowo, na co wypuściłem przedmiot ze swoich dłoni.  Ten roztrzaskał się na ciemnodrewnianym stole, oparzając moje okryte dresami uda oraz dłonie. Nie zwróciłem na to uwagi, nadal będąc w szoku po tym co powiedział do mnie mężczyzna. 

- Co mam zrobić? - zapytałem, wstając, aby zabrać z kuchni, chociaż kilka listków papieru, dzięki którym mogłem wytrzeć blat. 

- Masz odejść od Nicka. Albo dobrowolnie, albo jego kariera skończy się w sekundę. - powiedział, a ja zatrzymałem się w miejscu. Wiedziałem jak ważna dla niego, była jego kariera muzyczna i jak chłopak był szczęśliwszy kiedy koncertował i nie chciałem mu tego odbierać tylko ze względu na to, że chciałem nadal z nim być. 

- Daj mi kilka dni na podjęcie decyzji. - odpowiedziałem po kilku minutach cicho, na co mężczyzna wstał, idąc do wyjścia. 

- Pięć dni. Za pięć dni spotkamy się gdzieś, resztę ci wyśle SMS. - powiedział, opuszczając mieszczanie i zostawiając mnie samego. 


- Później tak jak powiedział, spotkaliśmy się w ustalonym miejscu, gdzie powiedziałem, że się zgadzam na umowę. - dopowiedziałem, a następnie dopiłem już resztkę swojego napoju. 

- Gdzie się spotkaliście? - dopytał, a ja podałem mu dokładny adres, który zapisał. 

- Później spotkaliśmy się jeszcze dwa razy poza domem, ale nie pamiętam gdzie dokładnie. - powiedział, na co on pokiwał głową. 

- Opowiedz mi teraz trochę o samym wypadku. Co pamiętasz. - zapytał, a ja spróbowałem w pamięci otworzyć wydarzenia z pamiętnego dnia. 


Zaniosłem ostatni karton z rzeczami do samochodu, który wynajął dla mnie Alex, a następnie złapałem smutny za uchwyt walizki, ciągnąc ją w kierunku swojego nowego lokum. Czułem się okropnie, zostawiając swojego ukochanego, jednak była to cena, którą mogłem zapłacić za jego nawet jeśli nie kompletne, to wciąż szczęście. Postanowiłem dotrzeć do mieszkania przez park, który się znajdował po drodze. Kiedy byłem już w środku, usiadłem na jednej z ławek, pozwalając moim łzom wypłynąć z moich oczu. Na moje szczęście nie było nikogo naokoło mnie, więc mogłem dać całkowity upust swoim uczuciom. Już teraz tęskniłem za ukochanym, a nawet nie chciałem myśleć o tym jak bardzo będę tęsknił kiedy minie więcej czasu. Kiedy niebo zaszło ciemnymi chmurami, postanowiłem iść dalej z cichą nadzieją, że dotrę do nowego lokum przed prawdopodobnym deszczem. Ruszyłem w stronę wyjścia z parku, równocześnie włączając nowy telefon, który kupił mi Alex i z niego na słuchawkach, które były dołączone, puściłem z YouTube swoją ulubioną piosenkę zespołu. Przeszedłem koło dobrze znanemu mi budynkowi, a następnie po wcześniejszym rozejrzeniu się czy nic nie jedzie, wszedłem na pasy,  chcąc przedostać się na drugą stronę ulicy. Nagle poczułem, jak samochód uderza w moje ciało, odrzucając je kilka metrów dalej. Jedyne co czułem to ogromny ból, oraz nagły brak jakichkolwiek sił do utrzymania się przy przytomności. Uniosłem nieco wzrok w górę, aby zobaczyć twarz swojego oprawcy jednak przez to, że za nim była lampa cień powędrował na jego twarz, zakrywając ją. 

- To za to, że mi go zabrałeś. - usłyszałem, a następnie straciłem przytomność. 


- Nic nie zapamiętałeś z wyglądu oprawcy? - dopytał detektyw, patrząc na mnie, jednak pokręciłem głową, zaprzeczając mu. 

- Trudno mi określić to jak był wysoki i w ogóle, bo jednak leżałem na jezdni. Głos brzmiał na raczej zachrypnięty, wydaje mi się także, że mógł być po trzydziestce. - odpowiedziałem, a następnie poprawiłem się na fotelu. 

- Okej, dziękuje ci za ten wywiad. Skontaktuje się z wami za kilka dni, jak otrzymam nagrania z budynku obok ulicy, na której był wypadek. - powiedział, a następnie wstał tak ja i ówcześnie płacąc rachunek, wyszliśmy z kawiarni. Od razu wsiadłem do samochodu bruneta, a mężczyzna za to odszedł w sobie znanym kierunku. 

- O co cię pytał? - powiedział na wstępie ukochany, a chwilę po tym jak zapiąłem swój pas, dołączył do ruchu ulicznego. 

- Opisałem mu to, jak Alex przyszedł do mnie z tą propozycją a później sam wypadek. - odpowiedziałem, uśmiechając się do niego delikatnie. 

-Okej, to teraz do tego sklepu? Clay napisał, że przyjadą trochę wcześniej, więc pewnie chcą skorzystać z naszego obiadu. - zakomunikował, na co zaśmiałem się lekko. 

- Mamy dwie opcje, będziemy mili i zrobię im coś, co też jedzą, albo kupujemy sushi. - odpowiedziałem, pamiętając, że wcześniej wspomniana dwójka nienawidzi tego japońskiego dania. 

- Prosty wybór. - powiedział, a następnie skręcił w kierunku sklepu, w którym zazwyczaj kupujemy tę potrawę. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top