Chapter 20
| Karl POV |
Wszedłem pierwszy do kawiarni, w której byliśmy umówieni z detektywem. Dostaliśmy jego zdjęcie wcześniej, więc wiedzieliśmy, kogo w pomieszczeniu mamy szukać. Razem z brunetem rozglądaliśmy się po sali, aż po zobaczeniu osoby pasującej do opisu uścisnąłem mocniej dłoń ukochanego, aby zwrócić mu tym uwagę. Dyskretnie pokazałem mu mężczyznę i razem podeszliśmy do niego.
- Pan Manifold? - spytał starszy, patrząc na osobę przed nami. Ten słysząc prawdopodobnie swoje nazwisko, wstał, uśmiechając się do nas.
- Tak proszę, usiądźcie. - odpowiedział, pokazując na krzesła naprzeciw niego. Usiedliśmy, tak jak powiedział, a po chwili podszedł do nas kelner, pytając o to, jakie napoje byśmy chcieli. Ja zmówiłem truskawkowe latte z syropem z owoców leśnych, a mój ukochany zamówił sobie podwójne, czyste espresso.
- Mój menadżer mówił, że zeznał już panu wszystko, co wydarzyło się z jego strony. - zaczął Nick, patrząc na detektywa podczas gdy tej upił trochę z jego wcześniej upitego napoju.
- Tak, przedstawię wam, co mi powiedział, a następnie podam wam możliwości, kto mógł się dopuścić wypadku na pana chłopaku. - odpowiedział, a następnie zaczął szukać w torbie prawdopodobnie swojego notesu, w którym zapisał sobie informacje.
- Czy mógłby jednak wypadek spowo-
- Nie ma możliwości, aby pana menadżer spowodował wypadek. - przerwał mu jednak mężczyzna, uśmiechając się do niego tajemniczo. - Uprzedzając, osobiście dostarczył mi nagrania z kamer w budynku, w którym znajdowało się pańskie poprzednie lokum, oraz nagrania z koncertu, na którym był. Dodatkowo jeszcze sam w programie sprawdziłem, czy na plikach były wykonywane jakieś czynności w celu zmienienia ich treści i takowych nie zarejestrowano. To daje nam wynik, iż wypadek został spowodowany przez osobę trzecią. - dopowiedział, co wywarło na mnie niemałe wrażenie. Przez chwilę zacząłem się zastanawiać czy mężczyzna nie jest Sherlockiem Holmesem lub innym super detektywem z nadludzkimi umiejętnościami. Kiedy pomiędzy nami zapanowała chwilowa cisza, do stolika ponownie zawitał kelner, przynosząc nam nasze zamówienie. Od razu upiłem kilka łyków, uśmiechając się mimowolnie na smak truskawek oraz owoców leśnych rozchodzący się w moich ustach.
- Lubisz słodkie rzeczy, prawda? - spytał mężczyzna, patrząc na mnie z lekkim, miłym uśmiechem. Popatrzyłem na niego, lekko zaskoczony jednak pokiwałem głową, rumieniąc się z zawstydzenia lekko, gdy mężczyzna dokładnie zgadł mój ulubiony smak.
- Skąd wiedziałeś? - spytałem, odkładając kielich z napojem na stół przed nami.
- Jeden, zamówiłeś napój z samymi słodkimi rzeczami. Dwa, wyczuwam od ciebie malinowy żel pod prysznic. Trzy, na kurtce masz cukier, w którym obtoczone są żelki. Cztery, Przy twoim pasku od spodni masz zawieszkę w kształcie waty cukrowej. - odpowiedział mężczyzna, na co z każdym wymienionym przykładem popatrzyłem wzrokiem na daną rzecz, upewniając się, że mężczyzna mówi o rzeczy, która naprawdę jest.
- W-Wow. - wydusiłem jedynie, na co mężczyzna zaśmiał się lekko.
- Przechodząc do naszej sprawy. - przerwał brunet, na co spojrzałem na niego i mimowolnie uśmiechnąłem się, widząc jego lekko czerwone z zazdrości uszy. Położyłem dyskretnie swoją dłoń na jego, chcąc go upewnić, iż jestem tylko jego. - Co ci powiedział Alex? - dopowiedział już spokojniejszy.
- Wasz koncert zaczął się o 17, więc od 14 byliście na arenie, gdzie miał się on odbyć. Pan Alexis powiedział, że około godziny 15 opuścił miejsce koncertu w celu sprawdzenia, czy Pan Jacobs według ich umowy zebrał swoje rzeczy, aby móc opuścić mieszkanie. - powiedział, a ja słysząc prawdziwą informację, potwierdziłem jego słowa skinięciem głowy. - Później przed 16 wrócił na miejsce i tam przebywał do końca koncertu. Po nim pojechał razem z tobą do mieszkania, w którym nie było już nikogo. Nagrania potwierdziły jedynie jego słowa. Po wypadku nie kontaktował się z ofiarą. - dokończył czytać zapiski z zeszytu, aby przenieść wzrok na nas. - Teraz chce zapytać o waszą wersję wydarzeń, najpierw twoja Nick, a później twoja Karl. - powiedział, na co pokiwaliśmy głową. Brunet siedzący obok mnie wziął głęboki oddech, a następnie zaczął opowiadać, jak z jego perspektywy wyglądał ten pechowy dzień. Detektyw co jakiś czas dopytywał o jakieś szczegóły, jednak nie było to zbyt wiele.
- Masz jakichś wrogów? - spytał, patrząc z poważną miną na mojego ukochanego, na co ten popatrzył na niego ze zmarszczonymi brwiami.
- Nie sądzę, abym takowych posiadał, a jeśli są, to nie znam ich tożsamości. - odpowiedział, jednak opierając się z powrotem o oparcie krzesła.
- Miał pan jakichś kochanków, którzy w akcie zemsty chcieliby skrzywdzić poszkodowanego? - zapytał ponownie, na co popatrzyłem na chłopaka lekko zmieszany. Zawsze mu ufałem, nawet jeśli nie było go długo w domu, jednak nigdy nie dopuszczałem do siebie myśli, że mógłby mnie wtedy zdradzać.
- Przed wypadkiem nie miałem żadnego romansu z innym mężczyzną lub kobietą. - odpowiedział od razu, na co z mojego serca spadł niewiadomy mi ciężar.
- Był pan zamieszany w jakieś przemycanie narkotyków, gangi lub inne takie?
- Nie. - zaprzeczył brunet, a następnie wywrócił oczami na detektywa.
- W takim razie dziękuję z twojej strony, możesz iść. - powiedział, na co spojrzeliśmy na niego zdziwieni.
- Mam was teraz zostawić? Chce wiedzieć wszystko o tej sprawie. - odpowiedział, lekko zbulwersowany chłopak.
- Może pan wywierać niepotrzebną presję na pokrzywdzonym. - powiedział, mężczyzna, patrząc na niego z poważnym wyrazem twarzy.
- Presję?! - zapytał już zdenerwowany brunet, równocześnie podnosząc się z krzesła.
- Nick. - upomniałem go, kładąc dłoń na jego, na co ten spojrzał na mnie uspokajając się. - Dam sobie radę. - zapewniłem, wyższy westchnął jedynie, a później wyszedł z lokalu, idąc do samochodu, z którego mógł na nas patrzeć.
- Spokojnie panie Jacobs nie zmierzam nic panu zrobić. - powiedział od razu mężczyzna, uśmiechając się do mnie uspokajająco, na co odwzajemniłem gest lekko jednak zestresowany.
- Rozumiem, jednak chciałbym zapytać, czemu Nick musiał wyjść?
- Chciałbym, abyś się przede mną otworzył i powiedział mi jak najwięcej o twoim wypadku. To ile pamiętasz, jak się czułeś przed nim i jak przebiegała twoja relacja z menadżerem twojego chłopaka. - odpowiedział, na co pokiwałem głową, lekko pijąc ponownie, - W każdym momencie kiedy poczujesz się niekomfortowo, możesz napisać do niego, aby wrócił. - dopowiedział, a ja powiedziałem ciche "okej".
- Co tak naprawdę zaszło tego dnia?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top