ROZDZIAŁ X

Drzwi zatrzasnęły się przed oczami Hane, rozdzielając ją tym samym ze swoim towarzyszem. Teraz nadejdzie pora tortur...

Dwie zdenerwowane dziewczyny, zaciągnęły długowłosą do salonu gdzie usadowiły ją w fotelu a następnie usiadły na przeciwko niej z jakże poważnymi wyrazami twarzy.

- Gdzie byłaś??? - zadała pytanie zniecierpliwiona Sachiko.

- Nie wasza sprawa - odrzekła niepewnie Hane i zwróciła wzrok ku podłodze.

- Właśnie, że nasza! - uniosły się obydwie.

- Przyznaj się! Czuć od ciebie męskie perfumy, co ty tam z nim kombinowłaś co? - zwróciła jej uwagę Fuyuko. Przez głowę Hane od razu przeleciała myśl "kiedy ona zdążyła mnie powąchać?!". Ale jednak tym co bardziej ją przejeło, był fakt, że rzeczywiście pachniała jak Nikino. Przecież spała w jego łóżku całą noc, na dodatek z nim zaraz obok i w jego ubraniach. Te myśli zawróciły w głowie dziewczyny i zrobiła się niebywale czerwona, to zachowanie jeszcze bardziej zatrwożyło pozostałą dwójkę dziewczyn.

- Coś ty tam nawyrabiała?! - wykrzyknęła zszokowana Sachiko.

- Dzwonię do pani Yukino.

- Nie poczekaj! Tylko nie do mamy! - Hane otrzeźwiała w ułamku sekundy i skutecznie zatrzymała dziewczynę. Ona wszystko rozumie, ale żeby tak perfidnie kablować na koleżankę? Niewybaczalne.

- To powiesz nam wreszcie co tam się stało? - zażądały dziewczyny. Turkusowo oka tylko kiwnęła potakująco głową i gotowa już była wyznać im prawdę.

- Wczoraj... spotkaliśmy się, tak po prostu, no wiecie jak przyjaciele.

- Przyjaciele? Bo ci uwierze.

- Przestań komentować i słuchaj! - zdenerwowała się Hane.

- Spędziliśmy razem prawie cały dzień, a pod wieczór poszliśmy przejechać się na kole młyńskim, wtedy mimowolnie usnęłam i...

- I?! - niecierpliwiły się dziewczyny.

- I Nikino zawiózł mnie do swojego domu, nie chcąc mnie budzić. Spałam u niego, stąd też ten zapach. Ale nic się pomiędzy nami się wydarzyło! - Oczywiście nie powie im całej prawdy a jedynie jej mocno okrojoną w szczegóły wersję.

- Yhm... - westchnęły rozczarowane dziewczęta.

- No co?! Na co wy niby liczyłyście?! - zdenerwowała się.

- Na nic, na nic, właściwie nie powinnyśmy cię o nic posądzać i tak wszyscy wiemy, że nie odważyłabyś się na tak bliski kontakt. - powiedziała Fuyuko, co Hane przyjęła jako swego rodzaju obelgę. Ona by się nie odważyła? Że niby jest tchórzem? Jakby tylko chciała to by... to by... sama nie wie co by zrobiła. Chyba, rzeczywiście nie jest taka śmiała jak jej się wydaje.

- To może porozmawiamy o czymś innym? - zaproponowała zmianę tematu na co dwie najlepsze przyjaciółki przytaknęły. I rozpoczęła się okraszona w emocje rozmowa.

Tymczasem Nikino zdążył już zejść z czwartego piętra i gdy stanął w drzwiach wyjściowych budynku, jego oczom ukazała się znana mu już postać. Chłopak ubrany w czarną bluzę z naciągniętym na siebie kapturem i maseczką nałożoną na twarz, był nieco niższy od Nikino, ale nie zmienia to faktu, że nadal był wysoki. Podniósł głowę w stronę jasnowłosego i rzucił wrogie spojrzenie aby zaraz potem zacząć uciekać. Chłopak nie myśląc wiele ruszył za nim w pogoń. Wiedział, że to on, że to stalker, który prześladuje Hane. Jeśli teraz go złapie wypełni swoją obietnice złożoną dziewczynie a ona nie będzie się już musiała nigdy niczego bać. Ta myśl dodawała mu sił, aby schwytać przeciwnika.

W końcu zamaskowany stalker zatrzymał się dobrowolnie w ciemnej uliczce. Dla Nikino stało się wtedy jasne, że ten człowiek zapędził go w pułapkę. Odwrócił się tajemniczo w stronę chłopaka i przez maskę widać było zarysy nie zdrowego uśmiechu.

- I co? Cieszysz się z tego, że zabrałeś mi to co moje? - zadał pytanie, Nikino tylko przekrzywił wzrok, nie wiedząc o co chodzi napastnikowi.

- Ona jest moja! Tylko i wyłącznie! - wykrzyczał z siebie stalker.

- Nie jest twoja i nie będzie! - odpowiedział zdenerwowany chłopak.

- Nie traktuj jej jak jakąś lalkę, czy zabawkę! Ona nie jest przedmiotem!

- Tak?! - Słowa ciemnookiego wywołały niemałą frustrację u zamaskowanego mężczyzny. Podszedł on kilka kroków bliżej a z kieszeni wysunął niezauważalnie nóż, który to wbił w ścianę zaraz koło twarzy Nikino. Ten się na to wzdrygnął, jednak starał się pozostać nie ugięty.

- W takim razie, trzeba będzie z niej zrobić lalkę. - uśmiechnął się jeszcze bardziej a w oczach było widać wygłodniały sadyzm.

- Już niedługo, będzie tylko dla mnie... Zrobi wszystko co powiem, wypełni każdą moją zachciankę, będę mógł zrobić z nią co tylko. - Nie zdążył dokończyć swojego wywodu, gdyż przerwało mu uderzenie pięścią, pełną gniewu, prosto w twarz. Upadł na ziemię zaraz przed Nikino, który to podszedł do niego, szarpnął za kołnierz i przygwoździł do ściany, tak, że napastnik nawet nie miał szansy na obronę.

- Jeszcze jedno słowo! Uduszę, zarżnę, zabije cię śmieciu! - w jego zazwyczaj zmęczonych oczach, teraz widniał nieodparty gniew. Był tak zły, tak pozbawiony rozumu w tej chwili, gotów był rozszarpać mężczyznę na strzępy, za to, że śmiał wypowiedzieć tak hańbiące słowa a raczej zapowiedzieć to co chce uczynić. Na samą wizje tego Nikino był niemiłosiernie rozgoryczony.

- Nie waż się jej tknąć, lub jakkolwiek zbliżyć. Ona jest pod moją ochroną i już zawsze będzie! Dopóki się ciebie nie pozbędę... - Uświadomił go jednocześnie coraz bardziej dociskając do ściany, przez co zaczęło mu brakować powietrza, postanowił coś z tym zrobić i szybkim ruchem wyciągnął przed siebie nóż, niemalże kalecząc Nikino. Stanął na równych nogach ciężko oddychając, rzucił spojrzenie chłopakowi i uciekł. Kobaltowo-oki już nie miał zamiaru go gonić, nie zabije go przecież, ale tylko dlatego, że zepsuło by mu to reputację, jako szefa wielkiej firmy.

Młody mężczyzna tylko stał w miejscu, w którym dopiero co padło wiele poważnych słów i pogrążał się w swoim gniewie. Końcowo zdecydował się powrócić do auta, którym to przetransportował się do domu, aby następnie pojechać do pracy.

Cały dzień przepracował w spokoju, jednak ta niebezpieczna myśl trzymała mu się tyłu głowy i nie chciała puścić. A co jeśli Hane się coś stanie? Znów będzie sam. A ona? A co z nią? Nie zniesie myśli, że mogłaby jakkolwiek cierpieć. Tak się bał, że ją straci a to, że nie było jej teraz w jego zasięgu tylko potęgowało nieprzyjemne uczucie. Tak bardzo chciałby ją teraz zobaczyć, dotknąć, choć wiedział, że nie na wszystko mógł sobie pozwolić. Chciał tak wiele ale nie mógł tego dostać, przynajmniej nie teraz...

Dzień już powoli zmierzał ku końcowi a chłopak leżał w swoim łóżku wgapiając się w wysoki sufit. Wczoraj było tu tak przyjemnie, tak ciepło i żywo a dzisiaj... Tylko samotność zamieszkuje to pomieszczenie, chociaż jeszcze dają o sobie znać delikatne i nieznaczne nuty zapachu, jakie dziewczyna pozostawiła po sobie. Mogło by ich być tutaj trochę więcej...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top