ROZDZIAŁ I

W nie tak dużej kawiarni, leżącej gdzieś w bocznych ulicach wielkiego miasta, w swoich myślach tonęła długowłosa dziewczyna. Pracowała ona tam, ale z chwilowego braku jakiegokolwiek zadania do wykonania, zatrzymała się przed szybą, żeby podziwiać miejski krajobraz i zagłębić się w swoich myślach. Jednak ten błogi stan przerwał jej głośny krzyk czerwono włosej współpracowniczki.

- Hane! - wzdrygnęła się, jakby ktoś w środku nocy wybudził ją ze snu.

- Weź się do roboty, zamiast gapić się przez okno! - Nieprzyjemną reprymendę dziewczyna starała się przyjąć ze spokojem.

- Mamy nowego klienta, idź przyjąć zamówienie. - Hane, bo tak brzmiało imię dziewczyny, od razu po otrzymaniu polecenia bez jednego słowa, ani jakiejkolwiek zwłoki udała się w kierunku klienta.

Podeszła do stolika i zadała standardowe pytanie.

- Dzień dobry! Czy mogłabym przyjąć zamówienie? - Klient będący jednocześnie, młodym dorosłym podniósł swój wzrok na dziewczynę cierpliwie czekającą na jego wybór.

- Omlet ryżowy i deser proszę. - Brązowowłosa pośpiesznie zapisała życzenia w niewielkim notatniku i dodała.

- Coś jeszcze?

- Nie to będzie wszystko. - odpowiedział chłopak a ona udała się do kuchni aby zakończyć swoje zadanie.

Po tym jak wszystko było gotowe, powróciła do klienta z pełną tacą i wyłożyła jej zawartość na stół dodając do tego subtelne "smacznego". Chłopak jej podziękował, a Hane mogła udać się do kuchni po kolejne zamówienia. Jednak w tym czasie jej uwagę postanowił ukraść tutejszy kucharz. Nie za dobrze się z nim znała, spotykali się tylko podczas pracy, ale był dla niej zawsze miły więc ona dla niego też taka była, z resztą jak dla wszystkich.

- Co tam u ciebie? - rzucił nagłym pytaniem wychylając się z okienka, z którego przyjmowane są gotowe zamówienia.

- W porządku, tylko - zdania nie dał jej dokończyć głos wypowiadający słowo "przepraszam" zapewne po to aby zwrócić naszą uwagę . Zarówno kucharz jak i dziewczyna odwrócili się w kierunku, z którego dobiegał takowy, stał tam ten sam klient, którego przed paru minuty obsłużyła Hane.

- Ja... Zapomniałem portfela... Więc nie mogę zapłacić. - chłopak bezceremonialnie przeszedł do meritum, które to zszokowało pozostałą dwójkę.

- ŻE CO? - wykrzyknęli zgodnie.

- Dzwonię na policję. - powiedział ciemnowłosy kucharz i zaczął wyklikać numer w telefonie.

- POCZEKAJ! - krzyknął jasnowłosy chłopak.

- To znaczy... - skrępował się swoim własnym krzykiem.

- Nie moglibyśmy tego rozwiązać w jakiś inny sposób? - starał się zaproponować jakieś inne rozwiązanie, abyśmy tylko nie wzywali funkcjonariuszy.

- Idź po szefa. - rozkazał stanowczo zbyt dramatycznym tonem głosu kucharz. Oczywiście osobą, która posłusznie musiała wykonać polecenie była długowłosa kelnerka.

Po niedługiej chwili, wróciła do dwójki chłopaków. Jednego świdrującego wzrokiem drugiego, żeby przypadkiem mu nie uciekł, ale także za karę, bo przerwał mu jego chwilę spędzaną z Hane.

- Szef powiedział, że jeśli nie chcesz abyśmy wzywali policję, musisz tutaj pracować aż nie skończy się dzień. - zacytowała przełożonego dziewczyna co ewidentnie nie spodobało się obydwojga młodych mężczyzn stojących przed nią.

- Jak on tu ma niby pracować? Gotować na pewno nie będzie a na uroczą kelnerkę to on też się nie nadaje. - wyraził swoje zniesmaczenie sytuacją kucharz.

- Będzie nam pomagał, na przykład w zmywaniu naczyń. - odrzekła dziewczyna, a nasz jednodniowy pracownik musiał się zabrać do pracy.

Chłopak o dziwnym kolorze włosów ni to biały, ni fioletowy, ni niebieski, był bardzo zły na siebie za to, że zapomniał pieniędzy, bo przez to teraz musi zmywać naczynia, nosić ciężkie rzeczy i pomagać ogólnie, chociaż to akurat nie jest takie najgorsze.

Właśnie stoi przy Hane trzymając brudne naczynia i patrząc jak dziewczyna wyciera stolik.

- To... - zaczął niepewnie chłopak, dotąd siedział cicho i chciał jak najszybciej stąd wyjść, jednak brązowowłosa go zainteresowała w pewien sposób, jednak sam nie jest w stanie określić w jaki.

- Jak masz na imię? - dodał po chwili i na jaw wyszło dlaczego uprzednio zwrócił jej uwagę.

- Hane! - odpowiedziała uśmiechnięta dziewczyna zwracając się w stronę chłopaka i patrząc na niego. Nie sądziła, że będzie go to interesować.

- A ty? - dopytała po chwili, bo oczywiście jego imienia także była ciekawa.

- Nikino. Miło cię poznać - powiedział bardziej zadowolony niż przez cały czas pobytu tutaj.

Nadeszła godzina 20.00 a wraz z nią czas zamknięcia restauracji jak i końca męczarni zapominalskiego chłopaka, nie przywykł on do wykonywania tego typu prac, więc ten dzień nie należał do najprzyjemniejszych w jego życiorysie. Ale jednak, mimo tego są jakieś pozytywy, poznał kogoś nowego i na tym wolał się skupić.

Wszyscy wyszli przed drzwi kawiarni zamykając je, żegnając się i odchodząc każdy w swoją stronę, poza jedną osobą. Nikino nadal stał przed drzwiami zdezorientowany i nie wiedzący co ma ze sobą zrobić, niby już może iść do domu, ale to nie jest to czego aktualnie by chciał.

- Poczekaj! - zatrzymał idącą parę kroków przed nim Hane. Spojrzała się w jego stronę trochę niezrozumiale, ale zaraz potem zadała pytanie.

- Chcesz wracać ze mną? - bardzo odważna propozycja, jak na to, że chłopak był od niej wyższy o głowę i zapewne silniejszy wielokrotnie.

Nikino przytaknął i razem ruszyli w tylko Hane znanym kierunku. W tym czasie w jej głowie zaczęły pojawiać się pierwsze zwątpienia, czy spacer sam na sam z osobą, której się praktycznie nie zna to dobry pomysł, no ale cóż to typowe dla niej najpierw robi, potem myśli i żałuje, jednak nie ma odwagi zboczyć z wybranej ścieżki.

- *Achoo*! - Hane wypuściła z siebie drobne kichnięcie na miarę kotka. Zaczynało robić się coraz chłodniej przez zachodzące słońce, co było powodem jej uprzedniego odruchu. Zainteresowało to nad wyraz Nikino, który z dziwnie zadowolonym uśmiechem zadał pytanie.

- Zimno ci? - Tak jakby doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że tak jest, ale jedynie pragnął pociągnąć ją do tego żeby padło to z jej ust.

- Nie. - powiedziała z lekkim rumieńcem, odwracając wzrok od chłopaka aby nic nie zauważył.

- Nie rób ze mnie idioty dobrze widzę, że jest ci zimno.

- Ty jesteś idiotą. - powiedziała dumna z siebie jakoby miało to jakkolwiek zaprzeczyć temu, że jest jej zimno. Popatrzyła się przez chwilę ze zmarszczonymi brwiami przed siebie analizując sytuacje.

- Weź to. - odezwał się chłopak. Hane zastanawiając się o co mu chodzi, przekręciła głowę w jego stronę, jednak ujrzała coś czego się nie spodziewała.

Chłopak stał w samym ciemnym t-shircie, trzymając białą bluzę w ręku, którą to uprzednio miał na sobie. Więc to chce jej dać, nie wiem czy propozycja ta nie jest zbyt śmiała jak na nerwy Hane, która nie wiadomo jak to odbierze.

- Nie. - wyraziła stanowczy sprzeciw, jednak jej ciało nie pomogło jej być autentycznym, ponieważ zaczęło trząść się z wszech obecnego chłodu.

- Bo wtedy tobie będzie zimno. - stwierdziła z odrobiną smutku w głosie. Nie chciała, żeby ktoś przez nią czuł się gorzej.

- Nie martw się, ze mną będzie w porządku, a teraz załóż to. - nieugięcie przekonywał ją dalej. Końcowo przystała na jego wersje i wzięła w swoje ręce materiał.

Chwilę się pomęczyła zanim udało jej się nałożyć na siebie ubranie, ale kiedy tylko to zrobiła poczuła duży przypływ ciepła, nie tylko przez to, że bluza zaczęła zatrzymywać jej własne, ale także dlatego, że zostało tutaj trochę ciepła poprzedniego nosiciela. Bluza była na nią na tyle za duża, że sięgała jej do jednej trzeciej uda a wyciągnięcie dłoni z tych rękawków stanowiło niemały problem.

Podziękowała mu cicho, chociaż zasługiwał na trochę więcej niż subtelne "dziękuję" i tak się ucieszył kiedy to usłyszał a cieplej zrobiło mu się przez samo to słowo.

Po 15 minutach drogi, wypełnionej sporadycznymi rozmowami o niczym, doszli do lokum Hane. Niedużego bloku mieszczącego w sobie także inne mieszkania.

Przyszedł czas żeby się rozstać, ku nie za dużej uciesze Nikino. Z nieznanych jemu samemu przyczyn, zaczął się już przywiązywać do dziewczyny, więc nie widziało mu się tak po prostu jej tutaj zostawiać, postanowił więc coś z tym zrobić.

- Weź to. - powiedział do Hane wręczając jej kawałek papieru z dziewięcioma cyframi zapisanymi zaraz po sobie.

- To twój numer telefony? - Zdziwiła się, nie sądziła, że to się stanie, ale była z tego powodu dziwnie rozpromieniona.

- Jeśli byś czegoś potrzebowała, pisz. - zaoferował swoją pomoc chłopak. A ona nadal wgapiała się w liczby wertując je wielokrotnie.

- Na mnie już czas, mam nadzieje, że niedługo się spotkamy - stwierdził i odszedł w jakimś kierunku, nawet nie czekając na odpowiedź zdezorientowanej Hane.

- Ja też... - powiedziała już bardziej do siebie niż niego. Po czym weszła do budynku, a następnie swojego mieszkania. Rzuciła się, zmęczona całym dniem pracy na kanape i odetchnęła z ulgą. Jednak zaraz potem zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak.

- Chwila... - wysunęła przed siebie swoje ręce.

- Zapomniałam mu oddać bluzy!!! - załamała się swoją własną głupotą i tym, że teraz już na pewno go nie dogoni. Jej turkusowe oczy powędrowały na stolik kawowy, na który to położyła jego numer telefonu.

- No tak! Napisze do niego!


OKŁADKA i zarówno wygląd postaci:

Zapraszam do czytania komiksu pod tym samym tytułem na stronie Webtoon!☆

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top