Chris | Dzień V - Dotyk

Do tej pory sądził, że złość, zażenowanie i zawstydzenie to przeszłość.

Myślał, że może ufać swojemu narzeczonemu, powierzyć mu swoje sekrety, odczucia, wahania.

Lecz... czy gdyby tak było, sterczałby właśnie nad kuchenką, przyrządzając niezaprzeczalnie pachnące, lecz jakże denerwujące potrawy? I czy byłby wpieniony tak masakrycznie, że nie mógł bez nerwowej trzęsawki pomyśleć o tym łysym durniu, nie mówiąc nawet o spojrzeniu w jego stronę?

- Głupi Victor! - wyszeptał pod nosem, niczym przekleństwo.

Czy ten zarozumiały wariat nie rozumiał, że spotkania z Chrisem były dla niego... traumatyczne?!

Wszystko zaczęło się od pierwszego incydentu, którego nigdy, przenigdy nie zapomni. A wiele kolejnych miało miejsce, mimo jego jawnie i uparcie artykułowanego oporu!

*

- Katsuki Yuuri! - usłyszał niski głos i spiął się. Stanął przed Victorem. Tylko w ten sposób mógł się uchronić od zboczeńca! Przykleił się do szczupłego ciała partnera, który wprost do jego ucha wypowiedział zdziwione „Yuuri?".

- Chris! Miło cię widzieć... ­- westchnął.

Nie chciał być niemiły. Lubił Chrisa, ale... wydawało mu się, że przyjaciel Victora był zbyt bezpośredni w kontaktach z nim.

Uśmiechnięty, sączący powoli białe wino z wysokiego kieliszka Christophe przybliżył się do Rosjanina, klepiąc go po plecach i szeptając coś do ucha. Mężczyźni roześmiali się i przytulili nawet mocniej, zaś Yuuri...

Yuuri stał grzecznie i po prostu się trząsł. Doskonale wiedział, co się wydarzy.

To było nieuchronne.

- Yuuri, nie bądź taki nieśmiały... - Erotyczny głos połaskotał go po policzku, kiedy twarz wysokiego Szwajcara nachyliła się ku niemu, a wolna dłoń ścisnęła jędrny pośladek, jakby co najmniej był gumową zabawką dla psa. - Słyszałem, że potrafisz być bardzo pewny siebie...

Japończyk wydał tylko kilka samogłosek. Musiał wyglądać jak dojrzała wisienka.

*

- Victor, czy przewidujesz, że będzie tu Chris? - zapytał, pełen nadziei. Pesymistyczny głosik podpowiadał mu, że była ona złudna.

- Nie mam pewności, ale ten mężczyzna nie opuściłby żadnej łyżwiarskiej imprezy. - Narzeczony poprawił swój krawat, obserwując otoczenie. Uśmiechał się i dygał grzecznie, w odpowiedzi na słowa i gesty powitalne.

Stojący obok młody blondyn potrząsnął swoim smartfonem, bezemocjonalnie patrząc na Japończyka.

- Ten stary zboczuch? Pół godziny temu dodał zdjęcie swojego kota na Instagrama. Wątpię, żeby się teleportował.

Katsuki westchnął z ulgą. Yurio miał rację.

Niewątpliwie niekulturalne było zachowanie Chrisa. Włoska impreza rodziny Crispino zapowiadała się jednak wesoło. Szczęśliwy Phichit biegał po parkiecie, robiąc selfie ze wszystkimi, w tym z rozluźnionym Yuurim i całującym go w policzek Victorem. Zapowiedział z krzykiem, że następnym razem, wszyscy muszą zobaczyć się w Tajlandii.

Zadowolony Nekola oplótł długimi rękami Michele, który w automatycznej reakcji chciał odepchnąć przyjaznego Czecha, ale uśmiechał się przyjaźnie.

JJ wraz z Isabellą nie zwracali uwagi na znajomych - rozgniewany Yurio głośno komentował ich zachowanie, narzekając wprost do ucha stoika - Otabeka.

Każdy znalazł swoje towarzystwo. Yuuri zgodził się nawet wypić kieliszek szampana, którego bąbelki szczypały go delikatnie w język. Victor spoglądał na niego z czułością, delektując się własnym trunkiem.

Wszystko wydawało się być idealne, kiedy nagle... na podest wyszła Sara.

- Kochani, skoro już wszyscy wstępnie są rozbawieni, a każdy z nas wypił już przynajmniej po kieliszku, czas na gwiazdę wieczoru! - Zapowiedź Włoszki została przyjęta z entuzjazmem i owacjami. - Nasz przyjaciel przygotowywał swój występ specjalnie na tę okazję, więc powitajmy go gromkimi brawami, CHRISTOPHE GIACOMETTI!

Każdy, dosłownie każdy oprócz niego roześmiał się, klaskał z uporem i darł się wniebogłosy. Victor podskoczył z podekscytowania, nieomal rozlewając resztki alkoholu.

Yuuri duszkiem opróżnił swój kieliszek i sięgnął po następny, wypijając jego zawartość równie szybko. Spojrzał na niedużą scenę.

O połyskującą rurę opierał się jeszcze ubrany Chris, kręcąc umięśnionym, sporym tyłkiem. Wykonał kilka znaczących ruchów, wykorzystując do tego stalowy pręt, co wywołało nową falę radości Nikiforova.

- Yuuri, musisz zatańczyć z Chrisem! Wykonuje twój popisowy numer!

- Taa, tylko że on ujeżdżał twoją nogę... - Niezadowolony Plisetsky burknął, zaś Otabek parsknął, jednocześnie pozostawiając obojętny wyraz twarzy bez nawet drobnej zmiany.

Japończyk spłonił się i nerwowo wlał w siebie kolejną porcję alkoholu. Poczuł nagle charakterystyczny uścisk dużej dłoni na swoim pośladku.

Nie spostrzegł, kiedy już półnagi Szwajcar spełzł na pewno erotycznie z podestu i wtulił się w jego spięte ciało. Ciepły oddech prawie oparzył jego gorące policzki.

- Yuuri... Zatańczysz ze mną, kociaku?

*

- Dlaczego nie lubisz Chrisa? - Poddenerwowany Rosjanin kucharskim sposobem siekał cebulę do jego popisowego Spaghetti a'la Nikiforov. Zmarszczył czoło, ściągając brwi. Usta spięły się, tworząc cienką kreskę na przystojnej twarzy.

- Nie-nie-nie, to nie tak. Ja bardzo lubię Chrisa, tylko...

- Tylko co? Po prostu nie chcesz go do nas zapraszać? Yuuri, to jedyna taka okazja. Chris nieczęsto bywa w Rosji.

- Wiem, ale... Victor. Czy mogę powiedzieć ci o wszystkim? Tak naprawdę o wszystkim?

Zaskoczony łyżwiarz znieruchomiał. Odłożył nóż i wytarł ręce o kuchenny ręcznik, po czym oparł się o blat i bez słowa oczekiwał na wyjaśnienia Yuuriego.

- W-więc... Jesteś moim partnerem, bardzo cię kocham i chciałbym, żebyś wiedział...

- Tak, Yuuri? Nie przeciągaj tego, jestem zestresowany. Nie wiem, czego się spodziewać. - Istotnie, bał się. Wstęp do wypowiedzi Japończyka brzmiał niepokojąco.

- No bo Chris zawsze mnie maca po dupie.

- Hę? - Ze zdziwieniem rozszerzył oczy.

- Gdziekolwiek nie jesteśmy i cokolwiek nie robimy, on podchodzi do mnie i mnie dotyka... A ja nie chcę, żeby to on mnie dotykał, to zawstydzające... Twoje dłonie mogą mnie dotykać, ale jego...

Nikiforov bardzo się starał, jednak nie wytrzymał długo.

Wybuchnął głośnym śmiechem, zawstydzając partnera. Yuuri wyglądał, jakby wahał się pomiędzy chęcią schowania się do kuchennej szafki, a przywalenia narzeczonemu w pustą, łysiejącą czaszkę.

- Och Yuuri, czyli tylko moje dłonie mogą się dobierać do twojego tyłeczka?

*

Zdenerwowany siedział przy stole, nie kosztując nawet przygotowanych potraw. Rozmowy Victora ze zboczonym gościem skutecznie odbierały mu sportowy apetyt.

- Ale Yuuri wtedy był jeszcze dziewicą. Miał prawo się zawstydzać i peszyć.

- Przecież to tylko dotyk, Victor! Nie usprawiedliwiaj swojej zazdrości jego stanem dziewiczym!

Westchnął ze złością. Nie potrafił na nich spojrzeć. Mógł się założyć, że robili to specjalnie. Celowo go zawstydzali i mieli z tego niezły ubaw. Skrzyżował dłonie na piersi.

- Kiedy ja dotykam wspaniałych pośladków Yuuriego, wypina je i na siłę wciska w moje dłonie!

- Jednego możesz być pewien, Victor... - pomyślał Katsuki... - Przez długi, dłuuugi czas nie dotkniesz ani mojego małego palca, nawet tego u nogi! - ...i uśmiechnął się diabelsko.

*

Ze smutkiem dodaję ostatnią część wyzwaniowych wypocin!

Wyjątkowo nie będę narzekać na swój tekst, w zamian za to podziękuję wszystkim za obecność tutaj!

Nigdy nie podejrzewałam, że ktoś będzie chciał czytać moje opowiadania, komentować. Przeczytałam wiele miłych opinii, za które nie potrafię nawet dziękować, bo musiałabym stanąć na głowie, by podziękowania były proporcjonalne do waszych wspaniałych i wspierających słów :)

Trzeba tu również wspomnieć o Dziabara! Bez niej na wattpadzie nie byłoby tylu świetnych tekstów! Bardzo ci dziękuję i tulę *tuli* :)

Moja krótka seria jeszcze się nie kończy. Zachęcam do śledzenia postępów w mojej książce, zostało mi kilka dodatków do dodania!

Zamierzam dokończyć każdą z krótkich historii, dopisać jej dalszy ciąg. Mam nadzieję, że ktoś tu ze mną zostanie! ;) (oprócz calorrine. ty nie zostawaj.)

Jeszcze raz dziękuję!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top