41

Nie wiem czy mam być dumna ze swojej kreatywności, czy płakać na swoją głupotą :')

Siedziałam sobie w domu i oglądałam "Rick & Morty", gdy usłyszałam dźwięk stukania w szybę (i nie, nie był to dżem de kibel). Patrzę, a tam śnieg na oknie (, bo mam dachowe). Wstałam otworzyłam okno i zaczęłam lepić kulkę z tego śniegu, po czym biegałam po całym domu mówiąc, że jako pierwsza dotknęłam śniegu w tą zimę.

Po całym zajściu wyszłam na dwór (przypominam, że było to po 22) i robiłam zdjęcia oraz lepiłam bałwana. Ręce mi tak odmarzły, że najpierw ich nie czułam, a potem swędziały tak bardzo, że myślałam, że zaraz coś rozwalę.

Po doprowadzenie moich rąk do normalnego stanu, przyszedł czas na dekorowanie bałwana. Poszłam do komórki po marchewkę, zapominając przy tym, że są tam pająki, a jak może niektórzy wiedzą boję się strasznie robaków, a jak widzę nawet najmniejszego pajączka, to potrafię się rozpłakać że strachu. Gdy chciałam wyjść zobaczyłam na ścianie jednego z owych pająków. I to nie takiego byle jakiego! Był wielki i gruby! Taki jak ten:

(Szukając tego zdjęcia miałam ciarki i  prawie się rozpłakałam :c)

Byłam tak przerażona, że bałam się wyjść z komórki, do czasu aż zebrała się na odwagę i wybiegłam.  NIGDY WIĘCEJ.

Gdy już wszystko miało być dobrze, okazało się, że śnieg jest zbyt mocno ubity i nie mogę wbić w niego marchewki. Za narzędzia operacyjne posłużył mi wąż ogrodowy i klamerka. W końcu jakoś umiejscowiłam warzywo, ale musiałam zakryć zbędną dziurę powstałą w wyniku operacji na zbyt dużą skalę. Oczywiście nie miałam rękawiczek i znowu odmroziłam sobie ręce :>

Zostały mi do zrobienia tylko oczy, ale nie miałam węgielków, więc próbowałam różnych... niekonwencjonalnych metod?

Otóż na początku postanowiłam wybrudzić śnieg markerem, jednak okazało się, że pigment po zetknięciu z białą masą natychmiastowo się rozpływał.

Potem chciałam włożyć orzechy włoskie jako oczy, ale wolałam zachować chociaż pozory tego, że tam bałwan jest normalnym bałwanem bez oczu, które zajmują 51 % jego twarzy ¯\_(ツ)_/¯

Za trzecim razem chciałam użyć pasty do butów. Najpierw próbowałam wybrudzić śnieg, jak za pierwszym razem, lecz później nabrałam trochę pasty na palec i cisnęłam w mój wytwór. Jak się okazuje czarne smarowidło po zetknięciu z białą masą spływa. I to dosłownie.

Ostatnią próbą była najlepsze z najlepszych...
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Zaschnięta pasta do butów!!!
To było najróżniejsze z moich narzędzi. Starcie gladiatorów kto wygra, a kto zasmakuje porażki?

Tu można obstawiać.

Zaczęłam lepić kulkę z pasty, lecz ona nie miała zamiaru współpracować i się rozsypywała. Stałyśmy się wrogami, gotowymi w każdej chwili zaatakować. W końcu, udało mi się. Obie kulki zostały przytwierdzone go masy.

I tak oto stworzyłam bałwana widzącego gęste oblicze tego świata.

A wystarczyło zejść do piwnicy...

KONIEC

~ 27.12.2019 r.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top