nie noc

Zwykle wylewy mam w nocy,

Gdy bliżej mnie jest ciemność od światłości.

Wydaje się wtedy zrozumiała... I taka prawdziwa... Realna...

Tracę ludzi. Tracę ludzi WARTOŚCIOWYCH.

A raczej oni tracą wartościową mnie

Przez swój własny egoizm.



















Rany się kiedyś zagoją, to akurat pewne.

Jednak interpretacja blizn zostaje w twojej burzliwej podświadomości.

Cisza.

Ale ona jest teraz od mojej strony.

Wcześniej to oni nią mnie atakowali.

Teraz oddaję.

Czas ciągły.

Rzut nadal trwa.

Uderzenie o dziwo było jedną szybsze...




Muszę skończyć swoje żale, bo ktoś mnie potrzebuje.

Moje biedne dziecię.

Czemu mam same smutne dzieci..?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top