final
Najpierw prosiłam, aby mnie utopiono
Za moje własne istnienie.
Następnie prosiłam o spalenie,
Abym mogła bez skrupułów krzyczeć.
Ostatnio prosiłam o roztrzaskanie,
Tak bardzo miałam dosyć wszystkiego.
A dzisiaj...
Dzisiaj jest mi to obojętne.
Krew leniwie ucieka od serca jak najdalej,
Tak tam zawrzało od tego,
Jaka prawda jest w agnostycyzmie.
Tego wieczoru dużo razy już użyłam słowa "powinnam".
Aż to męczące, bo w sumie niewiele powinnam,
Ale też niewiele robię.
Zabawny ten finał.
Nie obrażę się, jakbym była zakopana żywcem.
Ale tak porządnie,
Żebym najlepiej samej siebie nie słyszała.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top