WIERSZ
Stanęłam na balkonie
Pojawia się ktoś z e-papierosem
Staje obok i pyta
"Co jest Olu?"
Podając mi e-peta
Biorę go do ręki
Choć coś mi mówi
"Nie powinnaś"
Zerkam na osobę obok
Zaciągam się dymem
Po woli go wypuszczam
Patrze jak wiatr
Nim steruje
Jak w magiczny sposób
Znika bez śladu
A razem z nim
Uciekają mi myśli z głowy
W takich chwilach
Patrząc się w ciemną noc
Rozmyślam
Rozkładam wszystko
Na czynniki pierwsze
W pewnym momencie
Uświadamiam sobie
Ile spraw zjebałam
A przecież
Mogłam to wszystko
Rozegrać zupełnie inaczej
----------------------------------------------------------------------------
Myślałam, że będzie łatwiej opisać ten wiersz, ale jednak opisanie tego jest trudniejsze niż myślałam. Wiem co czuje, ale trudno to wszystko nazwać słowami. Każdy co choć troszkę mnie zna wie już, że jestem osobą która nie tknie papierosa, dopiero od niedawna zaczęłam troszkę popalam e-papierosa, choć mam czasem coś takiego, że zastanawiam się czy powinnam, mam wątpliwości co do tego. Gdy pale nie czuje jakiejś większej ulgi, dopiero gdy tak naprawdę wpadnę w osłupienie gdzie potrafię patrzeć w jeden punkt do momentu gdy mnie ktoś ''obudzi'' przez najzwyklejsze dotknięcie lub do momentu gdy sama się obudzę.
Gdy stoję sama na balkonie w domu kolegi, to znak dla przyjaciół z ekipy, że coś mnie gryzie, wiedzą, że coś złego się stało i nie daje mi to spokoju, a ja czasem tam stoję tam bez jakiejś przyczyny, po prostu by odpocząć, uwolnić głowę od myśli. Wtedy właśnie gdy pojawia się ktoś obok mnie, czasem to kilka osób, prawie każde z nich pali nie tylko e-pety, ale i zwykłe, dlatego często widzę rękę wystawioną w moją stronę właśnie z e-papierosem. Wiedzą, że lubię czasem sobie zapalić, a nie mam własnego e-peta. U mnie jest tak, że gdy nawet coś chce, a nie jest to moje to nie pytam o to tylko czekam aż ktoś sam mnie spyta czy chce. Tak też jest z e-petem.
Dlaczego zaczęłam rozmyślać o tak błahej sprawie jak zapalenie e-papierosa? Przecież dla niektórych to normalne, taka codzienność, nałóg, dostają obłędu gdy nie mogą zapalić. A ja? Hmm... nie mam czegoś takiego, lubię jednak patrzeć na dym, który tańczy jak zaczarowany w powietrzu, zdany tylko na wiatr, jakikolwiek podmuch wiatru, czy jakąkolwiek inną siłę, która może go poruszyć w nie sposób przewidzieć jak i w którą stronę? Czy też ptaki... ale one są jeszcze bardziej fascynujące, ponieważ one wykorzystują czarodzieja jakim jest wiatr i tworzą coś niesamowitego, nowy rodzaj hipnozy.
Dum jest jak czarodziej, a może tylko narzędziem w rękach prawdziwego czarodzieja, którym jest wiecznie ukrywający się wiatr. Jak i dum, chmury, czy liście drzew są jego narzędziami do czynienia czarów. Nie sposób zgadnąć co zrobi z danym narzędziem... w jaki sposób mnie zaczaruje tym razem? Bardziej fascynuje mnie ten dym, niż samo palenie e-papierosa.
Pytanie ''Co jest Olu?'' kojarzy mi się najbardziej z jedną osobą, równie tajemniczy, sprytny, spokojny, jak również silny podobnie jak wiatr. Do czarodzieja którym jak mówiłam już nie raz jest wiatr kojarzy się jaki kolor? Zielony? Niebieski? Czy może czarny? Hmm... chyba najbardziej mi pasuje zielony, tak jak i do osoby z którą kojarzę to nietypowe pytanie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top