Wiersz...
Wiersz pierwszy;
Czasem zdarza się tak
Że między ludźmi
Jest taka
Niezrozumiała atmosfera
Dla nich samych
Wyczuwalna od razu
Ale nie do opisania
Tak bez wyjaśnienia
Po krótkim zastanowieniu
Dopiero ją zauważasz dokładniej
I zaczynasz się nad nią zastanawiać
Lecz nie robię nic
By ją zrozumieć
Bo chyba boje się
Tego co odkryć mogę
Nawet się nie przyznajesz
Bo nie chcesz by ktoś wiedział
I zaczął wymyślać przyczyny
Chcesz to zostawić
Lecz ta ciekawość...
Ciągnie mnie do Ciebie
Choć wciąż jestem cholernie ostrożna
Przecież nie chce niczego zepsuć
Jeden zły ruch
W stronę tej
Niezrozumiałej atmosfery
I znika wszystko co mam
Choć pojawiają mi się nowe pytania
Które zadam tylko w cztery oczy
To je ukrywam
Wole je blokować
Cholerna ciekawość!!
Nie chce kłopotów!
I błędu popełnionego
Już przez dwie...
Czy jestem kolejna?
Może to wyobraźnia bujna?
Wiersz drugi;
Coś się kończy
A coś zaczyna
Nigdy nie wiadomo
Skąd przyjdzie wsparcie
Którego potrzeba w danej chwili
Nie można nigdy mówić
"To się nigdy nie stanie... "
Bo może się później okazać
Że dostaniesz wsparcie
Od tego z kim wcześniej
Nie chciałeś nawet gadać
A tu nagle
Zaczynasz o nim zmieniać zdanie
I staje się przyjacielem
I co teraz?
Jest to dla mnie trochę nie zrozumiałe
Takie totalne zaskoczenie
Że potrafię z Tobą rozmawiać
I to całkiem dobrze się dogadać
Umiesz to zrozumieć,
Wyjaśnić mi to?
Wiersz trzeci;
Dziwnie miesza życie mi los
Jestem bardziej otwarta
I trafiłam na dusze bratnią
Podobne mamy charaktery
I podobne problemy
Tak krótko się znamy
A tak wiele już o sobie wiemy
Przyjaźń się nowa rodzi
Cieszy mnie
Że tym razem z dziewczyną
Może wreszcie prawdziwą przyjaciółkę znalazłam?
Fajne jest to
Że od początku mamy dobry kontakt
I od razu Ci zaufałam
Okazałaś mi wsparcie
Kiedy go potrzebowałam
Choć przecież ledwie mnie znałaś
Chce Ci dać to samo
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Moi drodzy... co z tego, że najprawdopodobniej pisze to wszystko do siebie, ale chyba właśnie tego potrzebuje. Ostatnio rzadko pisze nie tylko tutaj, ale i w ogóle, nawet potrafię zaniedbać pamiętnik co mi się cholernie nie podoba, ale nie wiem co mam zrobić by to zmienić. Chyba muszę napisać jakoś inaczej, gdzie indziej niż w pamiętniku....
Ten wiersz jest napisany w poprzednim tygodniu gdzie złamałam swoją zasadę, pomyliłam się i oceniłam kogoś bardzo źle. Jedną z moich zasad jest ''Nie oceniaj ludzi przed ich poznaniem lub po tym co mówią inni'' niestety zrobiłam tak, oceniłam jednego chłopaka za wcześnie, przez to, że osoby które wtedy nazywałam ''zaufanymi'' posłuchałam, mówiły mi o nim bardzo źle większość informacji były dla mnie przerażające i sprawiły, że zaczęłam się go bać, sprawiły, że postanowiłam się do niego nie zbliżać i odzywać, postanowiłam go nie poznawać bliżej ze strachu i z przekonaniem, że to zły człowiek i nie chce go znać.
Nie wiem jak to się stało, ale gdy miałam kłopoty i nie zbyt miłe myśli, przez które siedzenie w domu stawało się więzieniem oraz kompletne szaleństwo, potrzebowałam kogoś bliskiego przyjaciela\przyjaciółki by ze mną był\była. Okazało się, że nie ma nikogo, a wsparcie, zrozumienie oraz obecność podarował mi ten którego od razu skreśliłam, którego uznałam za złego człowieka i jego dziewczyna którą kompletnie nie znałam, a ona mnie. Oboje okazali się dla mnie wielkim wsparciem i w takich chwilach dowiadujemy się komu można ufać, kto zasługuje na zaufanie i zaczęło mi być wstyd, że go oceniłam za nim go poznałam. W tak szybkim czasie zaufałam im oboje ku mojemu zaskoczeniu
Zaskoczyła mnie pomoc jego dziewczyny wobec mnie, przecież ledwie mnie znała, a ja jej, zdziwiło mnie to, że jej tak szybko zaufałam i okazało się, że świetnie się rozumiemy, mamy wiele wspólnego. Stała mi się najbliższą osobą, przyjaciółką.
Zaskoczyłam mnie jeszcze bardziej pomoc jego, bo jego dziewczyna mnie nie znała w ogóle, ale on wiedział jaka jestem, a dokładniej widział to co ja przed nim udawałam i widział moje zachowanie wobec niego wcześniej. Pokazywałam mu, że jestem silna i starałam się ukrywać mój strach do niego, nie wiele czasu spędzaliśmy w jednym pokoju, czy na rozmowie, tak naprawdę nie mówiliśmy sobie nawet ''hej'', a on mimo to postanowił mi pomóc i nie zostawił mnie samej. Spotkania, rozmowy czy pisanie z nim lub z nimi dawało mi wsparcie i mniej przejmowałam się kłopotami.
Gdy moje kłopoty się rozwiązały, zaczęły się moje wyrzuty sumienia, wstyd i poczucie, że jestem nie fer wobec niego, po mimo mojego lęku przed tą rozmową oraz wciąż wobec niego, postanowiłam to zrobić. Najpierw chciałam pogadać z jego dziewczyną by nie straciła do mnie zaufania, by nie pomyślała, że chce rozwalić ich związek lub odbić jej faceta. Gdy rozmowa z jego dziewczyną miałam za sobą, ona nie toż, że zgodziła się bym pogadała z jej chłopakiem w cztery oczy to jeszcze postanowiła mi w tym pomóc.
Kilka dni później spotkaliśmy się, chwile przed rozmową z nim miałam zamiar się wycofać, sądziłam, że lepiej jak się wycofam, bo nie dam rady z nim porozmawiać w cztery oczy. Siedziała w pokoju osobno z nimi, gdy rozmyślałam czy zaczynać z nim tą rozmowę, przyszła do mnie jego dziewczyna po kilku słowach wiedziała już, że chce się wycofać, że chce zrezygnować, wiedziała także, że jeśli zrezygnuje z rozmowy z nim to to będzie mnie męczyć... Postanowiła mi pomóc i zawołała go, przyszedł tylko on. Zostaliśmy sami w cztery oczy.
Mój strach rósł z każdą sekundą, czułam na sobie swój wzrok, zaczęłam coś mówić, ale na zupełnie inny temat niż miałam, mój głos drżał, musiał to zauważyć i mnie troszeczkę rozluźnił dzięki czemu udało mi się zacząć rozmowę, co jakiś czas mi przerywał troszkę mnie to wkurzało, ale z drugiej strony mogłam złapać oddech i uspokoić trochę nerwy, które niekontrolowanie rosły z każdym słowem i po dwóch zdaniach nie byłam w stanie oddychać. Po rozmowie z nim poczułam ulgę zwłaszcza, że on mnie zrozumiał i nie był nawet zły.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top