Miłość staje się więzieniem
Ref. Nara, do jutrzejszego rana
Jeśli mnie zastanie...
Bo więzienie nie musi mieć krat
By nie móc z niego uciec
Zdarza się. że to miłość
Staje się takim więzieniem
1. Nie kupi mi
Brylantów, sukienek czy złotej karocy
Ale tego nie oczekuje
Jest bogaty w uczucia
Ma portfel pełen emocji
Tak mi się wydaje
Czy to prawda, że
Że kiedyś zrozumie
Że to nie on da mi szczęście
Że on nie zasługuje
Na to by mieć w dłoni moje serce ?
Chce by powiedział mi
''Kocham Cię tak jak
Bestia kochał Belle
Helenę kochał Parys
Który porwał ją do siebie''
Ref. Nara, do jutrzejszego rana
Jeśli mnie zastanie...
Bo więzienie nie musi mieć krat
By nie móc z niego uciec
Zdarza się, że miłość
Staje się takim więzieniem
2. Kochający mężczyzna
To taki który
Widział jak płacze
Jak jestem pijana
I gadam głupoty
Nie patrzy na wygląd
Nie obchodzi go mój makijaż i fryzura
W dupie ma opinie innych
A mimo to dalej jest ze mną
Po prostu mnie kocha w każdej chwili
Tęskni zaraz po odejściu o de mnie
A przy Tobie zachowuje się
Jak książę z bajki
Tak to jest prawdziwy i kochający facet
I za takiego miałam Ciebie
Czy coś się popsuło?
Ref. Nara, do jutrzejszego rana
Jeśli mnie zastanie...
Bo więzienie nie musi mieć krat
By nie móc z niego uciec
Zdarza się, że miłość
Staje się takim więzieniem
3. Mężczyzna jest mój
Podobno wtedy
Gdy nie wstydzi się przy mnie płakać
Nie raz widziałam Twoje łzy
Myślałam więc, że jesteś mój
Że nie rozdzieli nas nic
Ja jestem Twoja
Bo podobno kobieta jest Twoja
Kiedy nie wstydzi się
Przy Tobie rozebrać
Nie rozumiem więc, co się stało?
Dlaczego się tak popsuło?
Czy naprawdę wolisz pić?
Czy to jest ważniejsze o de mnie?
Czy chcesz bym pozwoliła Ci częściej pić?
A czy wiesz co to oznacza?
Bo ja boje się nawet o tym myśleć.
Ref. Nara, do jutrzejszego rana
Jeśli mnie zastanie...
Bo więzienie nie musi mieć krat
By nie móc z niego uciec
Zdarza się, że miłość
Staje się takim więzieniem
---------------------------------------------------------------------------------------
Ta piosenka powstała po mojej kłótni z chłopakiem, nie oczekuje, że ktoś to będzie czytał, po prostu pisze dla samej siebie...
Kłótnia wynikła przez alkohol, który tak jak narkotyki, czy kłamstwo niszczy wszystko w nadmiarze. Za dużo alkoholu, zbyt mocno sobie poluzował i wynikła przykra sytuacja, konflikt w który ciągnął się przez dni, a nawet tygodnie. Próba rozmowy i to nie jedna nie dawała żadnych popraw, a mój stan nie był lepszy. Logiczne, że się przejmowałam i szukałam rozwiązania, poczucie, że tylko ja się przejmuje wcale nie pomagała. Do o koła przyjaciele, którzy chcieli pomóc, mi dawali wsparcie słowami otuchy, a z nim próbowali rozmawiać dowiedzieć się czemu się zachowuje jakby nie chciał się pogodzić.
Nie potrafiłam zrozumieć jego zachowania, nie umiałam tego sobie w głowie poukładać, nie pomagały słowa rodziny, zaczynało brakować pomysłów, a wraz z uciekającą nadzieją uciekały także siły. Dni mijały, lecz nie powiem ile, bo straciłam rachubę, zgubiłam się w rzeczywistości i żyłam w amoku jak jakiś obłąkaniec. W takim stanie jest najgorszym rozwiązaniem siedzenie samemu w domu, wtedy już kompletnie się załamuje, dlatego ciesze się, że tym razem był ktoś, kto prawie przez cały czas był obok mnie jak anioł stróż.
Jedynie noc była samotna i wtedy nie sposób powstrzymać łez, nikt mnie wtedy nie widział i dobrze, ponieważ mimo wielu razy słyszanych słów, że łzy to nic złego wciąż się ich wstydzę. Niestety okazało się, że mój stan nie jest tak opanowany jak myślałam i rozpłakałam się przy tych, którzy dawali wsparcie. Rzecz jasna uciekłam przed ich wzrokiem, wstyd był większy, nie chciałam by ona i on widzieli moje łzy, lecz gdy już się rozpłakałam trudno było się opanować i nieuniknione było to by zobaczyli je. Najpierw zobaczyła je ona, choć przed nią się aż tak nie wstydziłam, gorzej było z nim, unikałam jego wzroku, choć chciałam by i on mnie przytulił... To był trudny czas dla mnie i wiele się dowiedziałam nie tylko o sobie, ale i o tych których w ogóle nie znałam oraz o tych, których niby nie chciałam znać.
Po jakimś czasie, gdzie dla mnie to była wieczność w rzeczywistości to było kilka dni zbliżonych do dwóch tygodni, to mój chłopak chciał porozmawiać, wróciła nadzieja, że wreszcie się pogodzimy. Miałam racje, rozmowa wreszcie była poważna, szczera i całkowicie skończona, bez milczenia gdy o coś spytam, bez robienia sobie żartów gdy ja mam łzy w oczach, bez obrażania się i wychodzenia podczas rozmowy.
Pogodzenie się z nim pozwoliło na nowo liczyć dni i wrócić z krainy umarłych lub krainy snów, wrócić do rzeczywistości. To zaskakująco niesamowite ile daje jedna osoba w naszym życiu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top