Karta
Na twarzy noszę obraz zmalowany
szczęściem z przeszłości, bo dziś ono niszą.
Nieznani ludzie mogą mnie kojarzyć
z dziurawą ciszą.
Niekiedy chciałbym spotkać iskrę ciepła,
niż tylko patrzeć na słońce przez okno.
Błyskiem uderza skaza już zaklęta;
wraca samotność.
Wolisz zapomnieć, jaką wielką męką,
chociaż dla ciebie lekką niczym krokus,
gdy robię wszystko, by serce nie klękło
raz na pół roku.
Kiedy upadam, biegnij na skraj świata.
Zawsze chcesz dobrze, to nie twoja wina.
Mały prezent, co rany miał załatać,
ból przypomina.
Człowiek latami uczy się swych uczuć.
Jeśli nadejdzie w końcu ta godzina,
gdy dusza moja odejdzie od pluszu,
przestanę pisać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top