Część 40

Rozdział 46

Elle

- Nie podglądaj- szepcze mi do ucha Ryder.

- Jak mogę coś zobaczyć, skoro zakrywasz mi oczy dłońmi?- śmieję się i powolutku zmierzamy do przodu. Ryder zadzwonił dzisiaj do mnie rano i powiedział, że ma dla mnie niespodziankę. Podjechaliśmy do warsztatu i jestem cholernie ciekawa co wymyślił.

Opuszcza ręce i mówi , że mogę już patrzeć. Przed moimi oczami stoi moje ukochane camaro.

- Naprawiłeś mój samochód?- odwracam się do Rydera i widzę jak bardzo jest uśmiechnięty...

- Niespodzianka słonko.

-Ryder...kocham cię!

Rzucam się na niego i całuję mocno. Ryder śmieje się, ale nie odrywam swoich ust od jego. Kiedy go puszczam mówi...

- Też cię kocham całuśna wariatko.

Podchodzę do camaro i przeciągam po nim palce. Nie ma śladu po wypadku. Wygląda wspaniale. Kiedy pytałam tatę w szpitalu, co z moim autem, powiedział tylko, że nie nadaje się do jazdy. A teraz jest tutaj przede mną w całej swojej wspaniałości.

- Musiałeś włożyć w to wiele pracy.

- Nie było łatwo , ale ja tak szybko się nie poddaję...poza tym to miała być moja tajna broń.

Patrzę podejrzliwie na Rydera i pytam...

- Tajna broń?

- Gdybyś do tej pory mi nie wybaczyła, to myślę , że dzisiaj wylądowalibyśmy w łóżku- uśmiecha się arogancko i puszcza do mnie oczko.

- Jaki pewny siebie! Myślisz, że przekupiłbyś mnie moim samochodem?

- Tak, kochasz to autko, na pewno dorwałbym się do twoich majtek...

Podchodzę do niego z poważną miną i oznamiam...

- Po tym wszystkim myślisz ,że tak po prostu bym się na ciebie rzuciła bo naprawiłeś camaro?- moje słowa sprawiają, że jego uśmiech gaśnie. Patrzy na mnie lekko zdenerwowany.

- No pewnie, że bym cię przeleciała- krzyczę radośnie i uwieszam się na nim. Jego wzrok staje się groźny i chyba lekko się wkurzył.

- Ty...ty...

- Słonko?- pytam ostrożnie . Jeszcze chwilę patrzy na mnie z niedowierzaniem. Po czym mówi...

- Ja pierdolę- kończy swoją przemowę i całuje mnie tak żarłocznie, że aż brakuje mi tchu.

- Zamknij warsztat na chwilę- szepczę w jego usta.

- Dlaczego?

- Bo chcę jazdy testowej camaro- tym razem to ja mu puszczam oczko i Ryder z prędkością światła opuszcza drzwi garażowe.

- Muszę jeszcze zamknąć drzwi na zapleczu, nie ruszaj się stąd!- krzyczy i biegnie wykonać zadanie. W tym czasie szybko pozbywam się ubrań i delikatnie siadam na masce samochodu. Powoli opieram się na łokciach i stawiam prawą stopę na masce.

- ja pierdolę kurwa jego mać.

Słyszę głos Rydera i kieruję swój wzrok na niego. Wygląda jakby zaraz miał zejść na zawał. Nawet trzyma dłoń na piersi jakby bał się , że wypadnie mu serducho. Podnoszę rękę i palcem nawołuję go, by podszedł do mnie. Kiedy już stoi przede mną z rozdziawioną buzią, pytam jak słodka panienka...

- Panie Scott, jak mogłabym odwdzięczyć się za naprawę mojego autka? Nie mam przy sobie pieniędzy jak pan widzi...

Ryder przeciąga swój pożądliwy wzrok na moje nagie ciało i po ciężkim westchnieniu w końcu się odzywa...

- Wiele mnie to kosztowało, a widzę , że jest pani...goła i wesoła.

Mam ochotę parsknąć na jego żart, ale nie chcę wychodzić z roli. Mam za dużą frajdę z tego...

- Więc co pan proponuje, panie mechaniku? Co pana usatysfakcjonuje?- trzepoczę rzęsami i palcem powoli obrysowuję swój lewy sutek...Ryder jęczy z zachwytu...

- Myślę, że znajdziemy kompromis. Na początek postaw drugą stopę na masce i rozszerz nóżki.

-  Tak proszę pana.

- O kurwa- skomle i zagryza zębami zaciśniętą pięść.

Robię to co kazał i uśmiecham się do niego stuwatowym uśmiechem.

- Czy  tak dobrze?- pytam.

- O tak, idealnie.

Potem ustawia się między moimi nogami i kładzie dłonie na wewnętrznej stronie moich ud. Nie zrywając ze mną kontaktu wzrokowego, sunie ręce na dół i czuję jak moje podniecenie wzrasta z sekundy na sekundę. Nie dotyka mnie tam, tylko puszcza mi oczko i uśmiecha się szyderczo.

- To zaczynamy przejażdżkę. Trzymaj się mocno słonko...

Potem jego ręce są już z tyłu moich ud, a sam szybko nachyla się i zaczyna lizać moją cipkę. Jęczę na ten dotyk i kładę się plecami na maskę. Jestem tak podjarana naszą małą grą, że szybko osiągam orgazm. Moje ciało całe mrowi z przyjemności. Ryder prostuje się i ściągając z siebie czarną koszulkę mówi...

- Jeszcze tak szybko to chyba nie doszłaś na moi języku. Ktoś tu bardzo jest napalony...

Odpina pasek, potem rozporek i zsuwa trochę dżinsy z bokserkami. Jego penis wyskakuje twardy i gotowy do działania.

- Pan mechanik też jest napalony- śmieję się do niego.

- Zawsze, gdy jesteś obok.

Potem wchodzi we mnie i przysięgam , że za każdym razem mam wrażenie, że jest jeszcze większy. Moja maszyna miłości. Swoje dłonie kładzie na moich kolanach i jeszcze mocniej mnie rozszerza.

- Dotykaj się skarbie, daj popatrzeć- mówi ochrypniętym głosem. Lewą dłoń kładę na piersi , a drugą zjeżdżam na dół. Kiedy zaczynam masować łechtaczkę, widzę jak uważnie mi się przygląda z zachwytem. Czuję, że mój drugi orgazm zbliża się wielkimi krokami. Chyba idę na rekord w prędkości.

- Zaraz dojdę - skomlę.

- No dalej słonko, będę zaraz za Tobą.

Ryder porusza się szybko i oboje ciężko dyszymy. Po chwili zalewa mnie fala przyjemności.

-Jezuuu! Jak mocno mnie ściskasz kochanie!- mówi to i parę pchnięć później sam osiąga szczyt. Osuwa się na mnie i delikatnie mnie całuje. Opiero swoje czoło o moje i z uśmiechem na twarzy mówi...

- Uwielbiam cię, ubóstwiam, oszalałem na twoim punkcie słonko.

- I wzajemnie- szepczę i zamykam oczy z czystej błogości...

Godzinę później, Ryder grzebie coś przy harleyu, a ja siedzę na blacie roboczym i przeglądam magazyn motoryzacyjny. Nic z niego nie rozumiem, ale nie ma tu niczego innego. Ehhh...

- Siemano ludziska- krzyczy Danny. Witamy się z nim i jak zaczarowany nagle przestaje się ruszać . Patrzy to najpierw na mnie, a potem na Rydera. Powtarza tak parę razy i nagle wypala...

- Wyczuwam seks, bzykaliście się tu.

- Nie

- Tak

Oboje z Ryderem mówimy równocześnie. Oczywiście ja zaprzeczyłam, bo Danny nie musi wiedzieć o czymś takim , ale dla Rydera jak widzę to nie problem.

-Ryder!- warczę.

- No co? Przecież wyczuł- mówi jakby to było zupełnie normalne. No właśnie, jak on to zrobił?

- A tak w ogóle to skąd wiesz? - pytam zaciekawiona.

- Bo nadal trwa szlaban Jane i jestem wyposzczony. Jak gdzieś było napięcie seksualne to ja wyczuję takie rzeczy...- ciężko wzdycha i ma smutną minkę.

- Jak ci tak źle , to skończ ten szlaban - mówi Ryder.

- Nieeee, kara musi być. Jeszcze kilka dni i rzucę się na nią. Zamkniemy się na kilka dni w jej mieszkaniu i nadrobimy stracony czas, już kupiłem viagrę- uśmiecha się szyderczo i pociera swoje dłonie złowieszczo.

- Jesteś nienormalny- stwierdzam i śmieję się z tego głupka.

- Ale za to przystojny, a to wystarczy- puszcza do mnie oczko i nagle jakaś szmata ląduje na jego głowie.

- Nie puszczaj oczka do mojej kobiety - Ryder stoi ze skrzyżowanymi ramionami i uśmiecha się wesoło. Wariaci. Ale moi...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top