Część 4

Rozdział 10

Elle

W co sie ubrać? Sukienka? Dżinsy? hmmm dylemat każdej kobiety przed imprezą. Co chwilę spoglądam na moje stare wytarte spodenki, to przez Dannego. Kiedy przed laty powiedział mi , że wyglądałam w nich seksownie , pomyślałam, że może są idealne na imprezę w klubie. Może Ryderowi spodobają się...nie, nie, nie!!! O czym ja myślę!!! Zakładam zwykłe czarne dżinsy i szary T-shirt z napisem Jack Daniels. Wyglądam ok. Schodzę na dół i kiedy już jestem w salonie , odwracam się szybko i biegiem pędzę na górę do mojego pokoju. Jak wariatka ściągam spodnie, tracę równowagę i przewracam się na podłogę. Brawo Elle. Pocieram obolały tyłek , wstaję bez kszty gracji i zakładam spodenki. Spoglądam na siebie w lustrze i mówię...

- Idiotka.

Dziesięć minut później ja i Jane wchodzimy do siedziby klubu. Gra głośno muzyka i leje się alkohol. Niektórzy tańczą, inni piją a pozostali obściskują się.

- Obiecaj mi , że nie zostawisz mnie samą z tym twoim postrzelonym kolegą- mówi stanowczo Jane?

- Nie wiem o kogo ci chodzi- udaję.

- Taa jasne. Danny ta niby seks zabawka.

- Aaa Danny, spoko jest niegroźny.

- Nie boję się go , nie chcę wysłuchiwać jego głupot.

- Oj  tam, zawsze możesz go spławić jak innych facetów.

- Coś czuję, że ten jest odporny na wyraźny komunikat. Dobrze, że jest przystojny, bo rozumu ni hu...hu...

- On ci się podoba!- niemal krzyczę na moją przyjaciółkę.

- Co? Oszalałaś?!

- Powiedziałaś ,że jest przystojny!

- No i co z tego? Tak tylko stwierdziłam. Nie lubię go !

- Nie powiedziałam, że go lubisz. Powiedziałam, że ci się podoba a to duża różnica hahaha.

Jane zaczyna się denerwować, gdyby jej wzrok mógł zabijać...I wtedy dopada nas Danny. Szybko owija swoje ramię wokół talii Jane i mocno do siebie przyciąga.

- W końcu jest moja maleńka, czekam tu na ciebie całą wieczność- daje jej soczystego buziaka w policzek. Jane przez pierwsze sekundy chyba nie wie co się dzieje. Po chwili jednak odpycha się od Dannego i wrzeszczy na niego...

- Zostaw mnie w spokoju i nie jestem twoją maleńką...i...i...i nie całuj mnie w policzek!

Danny puszcza jej oczko i z szerokim uśmiechem odpowiada.

- Masz rację maleńka, powinienem całować coś innego. Usta albo...

Obie śledzimy jak jego wzrok zniża się na jej krocze. Jezuuuu.

-Ty...ty...ty zboczeńcu. Poszukaj sobie łatwej laski a mnie daj spokój- oznajmia groźnie Jane.

- Ale ja nie chcę łatwych, mam już ich dosyć. Chcę ciebie i to już postanowione, będziesz moją dziewczyną- uśmiecha się szeroko. Taaak, do niego pewne komunikaty nie docierają.

- Nie będę tw...

Danny już nie słucha Jane i krzyczy do Spika.

- Hej, podejdź tu i poznaj moją oblubienicę!

Jane patrzy na mnie i widzę jak gotuje się w środku.

Kiedy Danny usilnie próbuje przedstawić kolegom Jane , a ta ku mniejszemu zaskoczeniu cały czas na niego krzyczy, do mnie podchodzi...Michael Devenport.

- Hej Elle- uśmiecha się do mnie szarmancko.

- Hej, co Ty tu robisz?

- Jestem stałym klientem warsztatu Stormów i Oslo jest mężem mojej ciotki.

-Martha jest twoją ciotką?- pytam zaskoczona.

- Taak.

- Ale nigdy cię tu nie widziałam.

- Bo nigdy nie przychodziłem na wasze imprezy, ale teraz nie mogłem odpuścić...

- Dlaczego?

- Przez ciebie. Miałem nadzieję , że tu cię spotkam.

- Ooo

- Masz ochotę na piwo? Pogadamy gdzieś trochę dalej od tych krzyków?- śmieje się i wiem, że mówi o Jane.

- Pewnie.

Ryder

Chyba docieram jako ostatni na imprezę. Musiałem najpierw uszykować do snu Claire. Chciałem zostać w domu z córką, mam swoje obowiązki, ale moja mama stwierdziła, że skoro ona nigdzie nie wychodzi, to mogę trochę pobyć z przyjaciółmi. To prawda, chcę się zobaczyć z kumplami, wypić browara. Ale nie to jest głównym powodem dlaczego tu jestem. Chcę spędzić trochę czasu z Elle bez pieluchy w ręku. Rozglądam się dookoła. Widzę jak koleżanka Elle wymachuje wściekle rękoma przed (zadowolonym?) Dannym i nagle mój wzrok pada niedaleko kuchni na Elle i tego gogusia Devenporta. Śmieją się z czegoś a mnie krew zalewa. Nie pozwolę na to by ją podrywał, a jak ją tylko dotknie to połamię mu ręce. Widzę jak ma na sobie kuse spodenki i czuję jak ogarnia mnie podniecenie. Podchodzę szybko do nich i gdy mnie zauważają przestają rozmawiać. Michaelowi już tak gęba się nie cieszy a ja patrzę tylko na Elle.

- Możemy porozmawiać słonko? To ważne- mówię stanowczo.

Nie czekam na jej odpowiedź. Splatam swoje palce z jej i prowadzę ją na górę do jednego z pokoi. Wpycham ją delikatnie do środka. Zamykam za nami drzwi i powoli się do niej odwracam. Jest już późny wieczór więc w pokoju jest dosyć ciemno, widzę moją Elle tylko dzięki poświacie księżyca. Mógłbym zapalić światło ale ten nastrój mi odpowiada.

- O co chodzi? Coś z Claire? Coś z mamą?- pyta zdenerwowana.

- Nie- odpowiadam spokojnie i powoli zbliżam się do niej

- Więc o co chodzi Ryder? Dlaczego tu jesteśmy?- jest zdezorientowana , ale zaraz jej wszystko wyjaśnię bez słow. Chwytam ją za kark i przyciągam do moich ust. Jest słodka, miękka , taka cudowna. Kiedy Elle z zaskoczenia lekko otwiera usta by coś powiedzieć , ja wykorzystuję okazję i wsuwam język do jej ust. Całuję ją namiętnie i bez opamiętania. Jestem jak oszalały, nie mogę się nią nasycić. Tak dobrze smakuje. Myślę o tym jak będzie smakować jej cipka. Czy też będzie tak słodka. Czuję jak Elle próbuje się cofnąć, więc mocniej przytrzymuję ją za kark, a drugą ręką chwytam za jej jędrne pośladki i przyciągam mocno do swojego ciała. Jest tam gdzie jej miejsce. Niech poczuje co ze mną robi, niech poczuje jak twardy się zrobiłem gdy tak trzymam ją w ramionach. Tak dobrze do mnie pasuje, jej miękkie ciało do mojego twardego. Po chwili czuję jak uległa się robi, zaczyna odwzajemniać mój pocałunek i słyszę jej mały jęk. Tak , kochanie, właśnie tak, jesteś moja. Podnoszę ją do góry i odruchowo otacza mnie w tali swoimi nogami. Podchodzę z nią na rękach do łóżka i powoli ją kładę. Ani przez chwilę nie odrywam swojego rozpalonego ciała od jej. Okrywam ją i nadal całuję bez opamiętania. Odrywam się od jej ust i zaczynam całować jej szyję. Kiedy schodzę niżej i zsuwam na dół jej bluzkę, widzę jej piersi w białym, koronkowym biustonoszu. Pieprz mnie, to cholernie seksowne. Zaczynam lizać szczyty jej piersi i kciukiem pocierać jej sutek przez delikatny materiał. Czuję jak twardnieje przy moim dotyku. Odchylam materiał biustonosza jej prawej piersi i liżę jej sutek. Po chwili zaczynam ssać i słyszę jak dla mnie jęczy. Sięgam do drugiej piersi i robię to samo. Jest taka wrażliwa, tak pięknie reaguje na to co jej robię. Leżąc między jej nogami , czuję jak ogarnia mnie coraz większe pragnienie by być w niej głęboko pochowany. Zaczynam poruszać się w przód i w tył imitując seks. Nie mogę się powstrzymać. Czuję jej coraz większe rozpalenie i już sięgam do rozporka jej spodenek gdy ktoś puka do trzwi. Zabiję osobę, która teraz nam przeszkadza!

Elle

O Boże, to nie dzieje się na prawdę. Jest tak niesamowicie. Jego pocałunki i dotyk sprawiają , że moje całe ciało staje w płomieniach. Kiedy zaczyna ssać moje sutki, czuję jak moja cipka robi się mokra. Jezuu jestem taka spragniona, czuję orgazm na wyciągnięcie ręki. Wtedy ktoś puka i czar pryska. Powraca mój zdrowy rozsądek. Szybko wysuwam się z objęć Rydera, gdy ten przeklina osobę za drzwiami. Wstaję, poprawiam stanik, koszulkę i szybko zmierzam do drzwi. Ryder chwyta moją koszulkę od dyłu i ciągnie w swoją stronę. Moje plecy uderzają w jego klatkę piersiwoą i szepcze mi do ucha...

- Możesz uciekać ale i tak cię złapię, jesteś moja Elle.

- Co ty mówisz? Co my robimy? To się nie wydarzy- puszcza mnie , chwytam za klamkę i kiedy słyszę jego głos, odwracam się w jego stronę. Z uśmiechem na twarzy mówi...

- To już się dzieje słonko i nie odpuszczę. Chcę ciebie i będę cię miał. Jeśli potrzebujesz czasu na przetrawienie tego to ok, dam Ci go ale nie za wiele. A jeśli ten Devenport bądź inny facet spróbuje cię dotknąć to zabiję .

- Co ty wygadujesz?- pytam oszołomiona.

- Jesteś moja, przyzwyczajaj się skarbię bo jestem bardzo zaborczy i nie chcę by ktoś kręcił się koło ciebie. Albo sama spławisz tego gogusia albo ja to zrobię.

- Oszalałeś!

- Zdecydowanie tak. Oszalałem na twoim punkcie i już wiem czego chcę. Ciebie i to całą.

Nawet nie wiem co mu powiedzieć, jestem tak zaskoczona jego zachowaniem. Nasz pierwszy pocałunek uznałam za pomyłkę, za chwilę słabości. Ale to co tu się wydarzyło jest czymś innym. Mówi z taką pewnością siebie. Nie jest pijany bo dopiero co dotarł na zabawę. Wychodzę szybko z pokoju zostawiając Rydera samego i zmierzam w stronę Jane. Nagle chwyta mnie ktoś za rękę i już myślę , że zobaczę Rydera . Jednak to nie on a Michael.

- Hej gdzie idziesz?

- Hmmm muszę wracać do domu.

- Już? -pyta zrezygnowany.

- Tak , przepraszam, do zobaczenia Michael.

Nie czekam na odpowiedź, podchodzę do Jane.

- Możemy już wyjść?

- Ooo tak, Danny mnie zamęczy.

- A gdzie on jest?

- Poszedł po piwo.

- Chodźmy proszę?- mówię błagalnie i Jane chyba dostrzega moje zdenerwowanie, bo chwyta mnie za rękę i wychodzimy z imprezy.

Cholerne spodenki.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top