Część 36

Rozdział 42

Ryder

Wieczorem , razem z Dannym i piwkami wchodzimy do siedziby klubu i znajdujemy tam tylko Knoxa, który tak jakby nerwowo chodzi w kąta w kąt. Boże, na prawdę cos się stało.

- Hej Knox, co tam bracie?- pytam zmartwiony. Nie odpowiada od razu, tylko zabiera nam piwa. Siada na kanapie i szybko otwiera pierwszą butelkę i niemal duszkiem wypija całość.

- Ho ho ho co jest grane stary?- pyta Danny i chyba też zaczyna się przejmować.

Knox wciąga głeboko powietrze ale nadal nic nie mówi. Danny siada obok niego i klepie go po plecach i pyta...

- No mów, co się stało?

Siadam na fotelu obok i również czekam na odpowiedź...

- Chodzi o to...to znaczy kiedyś tam...coś kiedyś było...- Knox jąka się i nic nie rozumiem.

- Ale że co?- pyta Danny i też próbuje rozkminić naszego kolegę.

- Zawód miłosny!- krzyczy nagle. O co kaman?

- Jaki zawód miłosny?- tym razem to ja próbuję rozwikłać tą zagadkę.

- No mój a czyj?- odpowiada wściekły...tak jakby na nas, że nie rozumiemy...

- To ty miałeś jakieś miłosne relacje?- wypala Danny i zabijam go wzrokiem.

- A co kurwa? Nie mogę mieć?- Knox warczy.

- Nie no możesz, pewnie...

- Ok Knox, powiedz o co chodzi?- pytam spokojnie , bo chyba Knox znowu chce zabić Dannego. Za często ten daje mu powód i kiedyś to w końcu się stanie...

- Kiedyś spotykałem się z taką El...aine i....

- Iiii?- to Danny, jak go jebnę...

- Iiii się skończyło- kończy Knox i cięzko wypuszcza powietrze, sięga po kolejne piwo i znowu łapczywie pije.

- Chodzi o to,że żałujesz tego? Tego , że się skończyło?- pytam.

- Eee no tak.

- Zerwała z tobą?- Danny znowu odwala, ehhhh.

- A niby czemu to ona musiała zerwać ze mną co cymbale?- warczy Na Dannego. Ten na szczęście nic nie odpowiada.

- Więc co się stało z Elaine? Dlaczego wam nie wyszło?

- Eee między nami nie wszystko...działało- mówi niepewnie. Nagle Danny wstaje , odchodzi do tyłu parę krokow i pyta Knoxa...

- Nie działało? Miałeś problem...z erekcją? Konar nie zapłonął?

Knox nagle warczi szybko wstaje z kanapy. Ledwo zdążyłem go złapać i z powrotem posadzić na miejsce. Patrzę gniewnie na Dannego i mówię...

- Zamilcz na wieki durniu!!! - Danny podnosi ręcę na znak poddania się i stoi nieruchomo.

- Słuchaj Knox, jeśli nadal ci na niej zalezy to może powinenieś znowu o nią zawalczyć. Ja teraz też robię wszystko, by Elle mi wybaczyła. Kocham ją i ona nadaje sens mojemu życiu. Już nigdy jej nie spuszczę z oczu. Dostałem swoją nauczkę. Kiedy ostatnio powiedziała, że wybiera się na imprezę do klubu z dziewczynami, to nawet nie masz pojęcia w jaką furię wpadłem. Nie wyobrażam sobie by tańczyła przed obcymi facetami i do tego piła. To spokojna mieścina ale różnie bywa...więc jeśli ta Elaine...- nagle urywam wypowiedź bo Knox znowu szybko wstaje. Danny aż się wzdryga, ale to nie na niego patrzy ze złością...

- Impreza w klubie?- warczy.

- No tak.

- Z drinkami?

- Nooo, o co chodzi Knox?- pytam zdezorientowany.

-Elle mnie oszukała...dałem się zrobić jak dziecko.

- O czym ty mówisz?- teraz ja wstaję i jestem zdenerwowany.

- To był jej pomysł!- krzyczy.

-Knox? Co do cholery?

- Ona, Jane i reszta dziewczyn są teraz na imprezie...

- Że  co do chuja?- krzyczy Danny.

-Elle była tu dzisiaj i opowiadała jak nie pozwalacie im się spotkać u Jane na babskie pogaduchy, bo jesteście zaborczy czy coś takiego. Miałem odciągnąć was dzisiaj wieczorem!

- Co? - pytam i aż czuję jak robi mi się goraco. Knox wskazuje na Dannego palcem i krzyczy...

- To wszystko przez ciebie!

- Dlaczego?- pyta zaskoczony.

- Bo mnie wkurwiasza non stop! -mówi wściekle i nie wiem o co chodzi , ale już mnie to nie interesuje.

-Danny idziemy po nasze dziewczyny!!!- krzyczę i już zmierzam do wyjścia, W tle jeszcze słyszę jak pyta Knoxa...

- To nie ma żadnj Elaine?

- Wypierdalaj!

Oj Elle, masz przechlapane słonko. Jadę po ciebie i dzisiaj zakończymy te podchody!

Elle

Bawimy się już od dwóch godzin i jest zarąbiście!!! Popijamy powoli drinki i tańczymy jak szalone. Już dawno nie miałam tak dobrego nastroju. Tego było mi trzeba. Podchodzą do nas faceci, ale szybko ich spławiamy. Nie przyszłyśmy tu na podryw. Nie umiałabym nawet niewinnie flirtować ze względu na Rydera...chociaż dalej utrzymuję, że jestem singielką. Kiedy słyszę piosenkę Rity Ory , nie moge się powstrzymać i ciągnę dziewczyny na parkiet. Jane postanawia chwilę odpocząć przy stoliku i przy okazji popilnować naszych drinków. Zaczynam kręcić pupą w rytm piosenki "Anywhere" i czuję jak ktoś od tyłu kładzie ręce na moich biodrach . Odwrcam się szybko i widzę , że to jakiś młody chłopak choć trochę wyrośnięty. Próbuję go odepchnąć, ale jest silniejszy ode mnie. Nagle znika z przed moich oczu i patrzę kawałek dalej jak leży na podłodze...a na nim siedzi Ryder i uderza go pięściami w twarz...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top