Część 14
Rozdział 20
Elle
Ryder mnie zaskoczył, sam zrobił śniadanie. Jak twierdzi to najbardziej romantyczna rzecz jaką może zrobić mężczyzna dla kobiety. Moim skromnym zdaniem taką rzeczą jest wielokrotny orgazm. Ale co ja tam wiem...mój biker smaży jajecznicę ubrany tylko w nisko opuszczonych dżinsach. Ja siedzę po drugiej stronie lady kuchennej i ślinię się. I nawet nie chodzi w najmniejszym stopniu o jedzenie. Choć muszę przyznać , że pachnie smacznie.
Po nocnych wyczynach oboje jesteśmy wygłodniali i jedzenie szybko znika.
- Ty gotowałeś, więc ja pozmywam a potem pojedziemy do Claire- wstaję, zabieram naczynia i podchodzę do zlewu. Zaczynam zmywać i po chwili czuję jak Ryder staje za mną, chwyta mnie za biodra i lekko ściska. Wsuwa twarz w moje włosy i wdycha mój zapach.
- Hmmm truskawki, od czasu gdy byłaś moją prywatną pielęgniareczką to moje ulubione owoce.
- Pielęgniareczka? Przecież wtedy nawet nie miałam na sobie swojego stroju.
- Nawet nie wspominaj o swoim stroju pielęgniarki bo nigdy nie wyjdziemy z tego domu.
- Co wy faceci macie z tym zawodem? Gdybyś wiedział co ja czasami muszę robić w pracy to wiesz mi na słowo ale nie uznałbyś to za seksowne- śmieję się z niego bo zaczyna warczeć.
- Nie psuj mojej fantazji kobieto!
- Dobrze, już dobrze, nic nie mówię.
- Aaaaa....zrobimy to kiedy będziesz w swoim uniformie?
- Pożyjemy zobaczymy.
- Czyli tak, już ja cię przekonam . A jak nie to i tak cię zaatakuję- zaczyna poruszać się do przodu i do tyłu co sprawia, że zaczynam się głośno śmiać.
- Nie śmiej się z moich wykwintnych ruchów!- mówi rozżalony ale za chwilę też się śmieje. Nalepsze mycie naczyń ever!
Godzinę poźniej już jesteśmy z Claire. Właśnie siedzę na podłodze w salonie a mała leży przede mną na kocyku z gołą pupą. Staram się założyć jej pampersa ale cały czas się kręci i chichocze.
-Claire, musimy w końcu cię ubrać- śmieję się . Podchodzi do nas Ryder i siada obok na kanapie.
- Jest niegrzeczna za tatusiem- mówi i patrzę na niego jak puszcza do mnie oczko.
- Jesteś niemożliwy.
- Otóż to siostro Elle, otóż to.
Nachylam się do małej i dmucham powietrze na jej brzuszku, wyszedł mi całkiem niezły udawany pierdzioch. Claire się podoba więc kilka razy to powtarzam . W końcu postanawia się nade mną zlitować i pozwala założyć sobie pampa. Podnoszę ją i przytulam do piersi. Całuję ją w policzek i Claire dotyka mojej twarzy swoimi małymi rączkami. Odwracam się z uśmiechem do Rydera i widzę jego ciepłe spojrzenie. Odwzajemnia mój uśmiech i mówi...
- Moje dziewczyny.
Naszą intymną chwilę przerywa pukanie do drzwi. Nie czekając na kogoś kto otworzy, do środka wchodzi Danny .
- Cześć misiaczki - woła uśmiechnięty i podchodzi do nas.
- Cześć króliczku- odpowiada Ryder. Wariaci. Danny szybko zabiera mi dziecko z rąk i siada z nią na kanapie obok Rydera, który po spojrzeniu na mnie wybucha śmiechem.
-Elle nie rób takiej kwaśnej miny, musisz przyzwyczaić się do tego, że Danny wszystkim kradnie Claire.
- Bo ona zawsze chce do wujcia, po prostu jeszcze nie umie wam to powiedzieć- grucha do małej i sprawia , że znowu chichocze. Wstaję z podłogi i już zmierzam do fotela by na nim usiąść, gdy Ryder łapie mnie w pasie i sadowi na swoich kolanach. Przez chwilę czuję się lekko skrępowana ze względu na to jak Danny nam się przypatruje. Jego następne słowa sprawiają, że się rozluźniam.
- Pasujecie do siebie.
- Wiemy - mówi Ryder.
- Oczywiście bardziej pasowałabyś do mnie ale moje serce jest już zajęte przez inną pielegniarkę- Danny podnosi dumnie podbródek a Ryder parska śmiechem.
- Nie masz ze mną szans stary, Elle jest moja.
- A Prez już wie?- pyta a my patrzymy na siebie. Oboje wiemy , że skoro jesteśmy razem, musimy w końcu mu powiedzieć.
- Już wie- słyszym głos w oddali. Wszyscy kierujemy wzrok na mojego tatę,który stoi w uchylonych drzwiach. Ja i Ryder szybko wstajemy. Przyznaję, że jestem cholernie zdenerwowana. Szept Dannego do Rydera wcale nie pomaga...
- Bierz dziecko, jak będziesz miał na ręcach Claire, nie zabije cię...
Ryder daje Dannemy spojrzenie typu "zamknij się głąbie", a mój tata wchodzi do środka z nieprzeniknioną miną.
- Więc jesteście razem?
Ryder splata nasze dłonie i mówi poważnie...
- Tak Trey.
Tata patrzy na Ryder i mówi z równą powagą...
- Jesteś już ojcem, więc mnie zrozumiesz. Elle to moja córeczka i jeśli ją skrzywdzisz to nie ręczę za siebie. Czy wyrażam się jasno chłopcze?
- Tak, proszę pana.
Chwilę wielkiego napięcia przerywa Claire... puszczając głośnego bąka. Wszyscy patrzymy na nią i znowu słyszymy jakieś gulgotanie. Danny się odzywa...
- Chyba sobie ze mnie żartujesz! Czy ty specjalnie czekasz za mną z dwójką ?!- wszyscy wybuchamy śmiechem, oprócz Dannego.
- Tak tak, śmiejcie się- wstaje oburzony i kieruje się z Claire do jej pokoju . Z oddali słyszymy jak jeszcze krzyczy...
-Uratowała was kupa!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top