5.Skarb


Zacznijmy od tego że znajdowałam się w pięknej krainie, pełniej magicznych istnień .Żyły tam elfy , wilkołaki (ale w małej ilości) , krasnoludy ,ludzie , nimfy ,mieszańce i demony. Ja byłam zwykłym człowiekiem tak jak moja rodzina żyliśmy spokojnie na uboczu ale nie wiem jak miałam pakt z kostuchą nawet nie wiem jak ale no nic ... 

(UWAGA CZYTASZ DALEJ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ )

Była zima piękna zima zasypało taras , ktoś musiał odgarnąć śnieg tym ktosiem okazałam się  ja ale pomogła mi babcia . Miałyśmy się zbierać ale zobaczyłyśmy ...

    Tu taka przerwa bo jak go zobaczyłam to coś mi się przełączyłam a tu Grell  z Kuroshitsuji XD                     

Smoka... Na nim siedział Thorin Dębowa Tarcza dostałam prawie zawału ...Mówił coś ale nie zrozumiałam . Odleciał , ucieszyłam się .

                                                                   *Przewinę czas bo nudy*

Dowiedziałam się że pod moim domem jest skarb dużo warty ale Krasnolud to odkrył...

-Nie !- krzyknęłam-Gdy miał już zapalniczkę w ręku i dynamit

-Hmmm...?

-Nie!

Uśmiechnął się po czym pomachał mi niestety podpalił dynamit i rzucił go w stronę mojego domu ... Uciekałam przez walące się korytarze cały czas krzycząc żeby rodzina się obudziła .

.

.

.

No, no wredny jak mógł !? Tylko udusić dziada . Trochę nie pisałam bo snów nie miałam bo prawie nie spałam , na szczęście już problem naprawiony i rozdziały będą się pojawiać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top