Rozmowa bez granic
[PRAWDOPODOBNIE NA PEWNO BĘDĄ SPOJLERY, CHYBA... NIE NO LUDZIE, NIE OSZUKUJMY SIĘ, TAM SĄ SPOJLERY, NAWET CHYBA DUŻO. WIĘC JEŚLI KTOŚ NIE WIDZIAŁ JESZCZE INFINITY WAR, TO NIECH NIE CZYTA ,JAK NIE CHCE, CZY COŚ... I sorka jeśli źle napisałam czyjeś imię, czy coś...]
Jesteśmy w kinie. Dokładnie to na napisach końcowych „Avengers: Wojna Bez Granic" i czekamy na scenę po napisach. Siedzę sobie obok Herkulesa i Hadesa, bo powiedzieli, że nie będą obok siebie siedzieć, więc muszę siedzieć pomiędzy nimi. A pani przy kasie, gdzie kupowaliśmy bilety (i znowu zapytano mnie o legitymację, dzięki czemu, znowu poczułam się taka super dorosła, i w ogóle, nie widać, że mam szesnaście lat, i w ogóle, to pewnie przez to, że jestem taka wysoka, albo i nie, nie wiem, nie pytałam, ale to i tak takie fajne) powiedziała nam, że nie może nam sprzedać biletów na miejsca, gdzie zostawia pomiędzy nami jedno miejsce. Więc musieliśmy tak siedzieć. No niestety. Było fajnie. Naprawdę. Chociaż były postacie, które niezbyt lubię, mimo to film był naprawdę: wow.
Hades: Ci wychodzący ludzie mnie wkurzają.
Ja: Cóż, mnie wkurzało jak jedli popcorn.
Herkules: Sami jesteście sobie winni.
Ja: Nie kupowałam im popcornu.
Hades: O co ci chodzi, do cholery?
Herkules: O wasze zdziwienie, kiedy zobaczyliście, że jest tak dużo zajętych miejsc. Mówiłem, żeby iść trochę później, jutro, albo nawet za tydzień.
Ja: Ale za tydzień byłoby pełno recenzji i jakiś innych rzeczy o tym.
Hades: No i dowiedzielibyśmy się, że prawie każdy umarł.
Hades: A tak mogliśmy to zobaczyć sami.
Ja: Myślę, że słowo „umarli" jest złe, oni...
Herkules: Racja, i tak pewnie odżyją później.
Ja: Nie, nie dlatego, tylko dlatego że oni wyparowali. Nie umarli, znaczy niektórzy tak, umarli, ale większość zmieniła się w proszek, więc wyparowali.
Hades: W sumie to tak.
Herkules: Słyszeliście to pociąganie nosem? Czemu płakali?
Hades: Ja słyszałem je prawie ciągle, i czasami też trąbienie słonia.
Ja: O borze no. Przecież robiłam to jak było głośniej, specjalnie żeby nie przeszkadzać.
Herkules: Były tylko dwie sceny kiedy prawie uroniłem łzę.
Hades: Dwie? Tak dużo? ... A, no w sumie tak, dwie.
Ja: Ej, ale ja serio miałam nadzieję na kamienie bezgraniczności.
Herkules: To byłoby śmieszne.
Hades: Zjadłbym te lody.
Herkules: Tony batony?
Hades: Owszem. Pewnie byłyby dobre.
Ja: Wyparowali bądź zginęli wszyscy z „nowych" Avengers. I znowu mamy tylko tych „starych".
Hades: Podoba mi się to.
Herkules: Chyba, że Barton wyparował. A tego nie wiemy.
Hades: Pewnie nie.
Ja: Czy napisy zawsze były takie długie?
Herkules: Bardzo możliwe.
Hades: Mam przepiękny plan.
Herkules: Jaki?
Hades: Ares dzisiaj nie mógł iść, więc może powiemy mu co się stało?
Herkules: A on postara się o to, żeby na „Deadpool'u" być przed nami, i też nam powie. Nie dzięki.
Ja: W sumie to nie fajnie, że Bucky wyparował. Nie lubię go, no ale...
Ja: No, ale tą miłość było czuć!
Hades: Jaką miłość?
Herkules: Jedyną miłość jaką tam widziałem to miłość Wandy i Visiona, Tonego i Pepper, Gamory i Petera, drugiego Petera do Tonego i trochę Thora do Lokiego, ale to bardziej coś w stylu braterskiej miłości, a no i ta pokrętna i dziwna miłość Thanosa do Gamory.
Ja: No Steva i Buckiego.
Hades: Tam nie było ich miłości.
Ja: Ostanie słowo Buckiego to: „Steve?", to było przepełnione miłością i to jak na niego spojrzał, i to jak Kapitan Debil się zachował po tym, to dowodzi o ich miłości.
Herkules: Wiesz, twoja logika jest trochę dziwna, ale się zgadzam.
Hades: Nie wiem. Ale Steve nareszcie wygląda, jakoś tak do przełknięcia.
Herkules: Wygląda jak słodki szczeniaczek, który jest w stanie odgryźć ci żyły.
Ja: No, fajnie wygląda.
Hades: Nudzę się.
Herkules: To stąd wyjdź.
Hades: Nie zamierzam stąd wyjść, żeby później nie widzieć o co chodzi.
Ja: Wiecie co?
Hades: Nie wiemy.
Ja: Na pytanie: „Jaki jest twój ulubiony Avenger?", niektórzy będą mogli odpowiedzieć: „kupa popiołu" i podają numer kupki popiołu.
Hades: Heh. Podoba mi się taki humor.
Herkules: Zjadłbym coś.
Ja: Jeśli te napisy się skończą to może też coś zjem.
Hades: „Jeśli"?
Ja: Nie zapowiada się na to, żeby się one skończyły...
Herkules: Czy to, to o czym myślę?
Ja: Nareszcie!
***************************************************************************
Przerywamy program, ponieważ zaczęła się scena po napisach. Była fajna, polecam. A teraz do widzenia, bo mama już na nas czeka pewnie, bo nas przywoziła i odwozić też nas będzie.
Do następnego rozdziału/ odcinka/części.
HERMAFRODYTA I BOGOWIE
PS.
Krótko. Chyba dawno nie było tak krótko.
No ale cóż. Może być.
Nie rozumiem tych wszystkich ludzi, którzy piszą/mówią, że nie mogli pozbierać się po "Avengers"...
Najważniejsze jest to, że Tony żyje.
Zresztą, dajcie spokój. Może w drugiej części im się uda.
Pa, pa.
PPS.
Zapraszam was do "W sumie bo tak".
Owszem, na razie jet tak tylko pierwszy, wprowadzający rozdział, ale jeśli byście chcieli, już za tydzień mogłabym dać kolejny.
Mam nadzieję, że coś takiego się wam spodoba, bo mnie się podoba takie pisanie, już mam kilka rozdziałów.
I tyle, byłoby miło gdybyście tam zajrzeli. Pokomentowali, jak wy rozumiecie niektóre rzeczy. Dali jakieś tematy, jeśli chcecie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top