Łóżko
Jestem w swoim pokoju, nie na Olimpie i leżę na łóżku. A także się pocę, bo jest cholernie gorąco, i w ogóle to dlaczego tak jest, przecież ja jestem w Polsce, a nie w Grecji, czy gdzieś gdzie jest gorąco, najbardziej to lubię, jak jest chłodno i jest duże zachmurzenie, i pada. No chyba, że jestem na wakacjach gdzieś. Ale nie jestem gdzieś, jestem w swoim domu, i owszem kończą się wakacje, ale to nie jest powód, by było 33 stopni w cieniu. No, ale odeszłam trochę od tematu. Leżę sobie na łóżku. Nie jakoś długo, tak po prostu. W sumie, to nie wiem co robić. Zacząć czytać? Nie, nie chce mi się. Może coś pooglądam. Jak się okazało, nie było mi to dane.
Afrodyta: Gdzie jest nowe łóżko?
Ja: Co?
Ares: Może jeszcze nie złożyli.
Hermes: Owszem, z Ikei trzeba składać.
Afrodyta: To gdzie są pudła?
Ares: Faktycznie.
Ja: Co?
Ja: Co wy ty robicie?
Afrodyta: Twoja mama mówiła, że będziesz mieć nowe łóżko.
Ja: Cóż...
Ares: Wybrałaś za drogie, tak?
Ja: Nie. Materac był droższy.
Afrodyta: No to gdzie ono jest?
Ja: Nie będzie go.
Hermes: Pokłóciłaś się z nimi i teraz nie chcą ci kupić łóżka?
Ja: Nie. Po prostu nie chcę nowego łóżka.
Artemida: Ty jesteś jakaś głupia?
Afrodyta: O to samo miałam pytać.
Ja: Nie, nie jestem głupia.
Ja: Po prostu, jestem za bardzo przywiązana do tego łóżka.
Ares: Pomijając to, że nie widzę tu żadnych lin, –i dobrze, bo łóżko i liny źle mi się kojarzą, nie chcę o tym rozmawiać – co jasno wskazuje, że przywiązana być nie możesz, to łóżko to tylko rzecz.
Ja: Tak! Ale ono było ze mną zawsze!
Hermes: A jak mieszkałaś u babci?
Ja: Nie liczy się, bo wtedy jeszcze nie mieliśmy swojego domu.
Artemida: Przecież chciałaś nowe łóżko.
Ja: No tak, ale... Ja nie chcę wyrzucać tego. Nie mogłabym.
Afrodyta: Tak, ale nowe łóżko byłoby większe.
Ja: Ale po co mi większe łóżko? Przecież będę zajmować tyle samo miejsca.
Artemida: Ostatnio prawie chyba z niego spadłaś.
Ja: No właśnie, tylko prawie.
Hermes: Duże łóżko jest fajne, możesz się na nim rozłożyć.
Ares: Jak zwłoki...
Ja: Jasne, jasne, ale wiecie co ma to łóżko? Takie coś, tu przy ścianie, dzięki temu, jak leżę bardzo blisko ściany, to nie dotykam zimnej ściany, tylko tego metalu i nie odrywam farby ze ściany. A to już kiedyś mi się zdarzyło.
Afrodyta: Ale jak będziesz miała większe łóżko, to nie będziesz musiała spać tak blisko ściany.
Ja: Nieważne. Zresztą, nie mam takiej kołdry, ani prześcieradła.
Artemida: Nie?
Ja: No dobra, nie wiem czy mam, czy nie, ale chyba nie.
Ares: Ogólnie, to mogłabyś zrobić tutaj przemeblowanie i wyrzucić wszystkie te dziegciowe śmieci i inne śmieci, na przykład to, cokolwiek to jest.
Ja: To jest nie dokończona piramida z rolek po papierze toaletowym.
Ares: Potrzebna do...?
Ja: W sumie to do niczego, ale lubię zbierać różne rzeczy.
Afrodyta: To już jest choroba.
Ja: Ta, wiem o tym, ale bardzo to lubię.
Ares: Te wszystkie dzwoniące gówna też bym wyrzucił. Listwa pęknie i dopiero będzie śmiesznie.
Ja: Wow, co za diagnoza. Fachowiec się znalazł. Nie pęknie. A spróbujesz wyrzucić chociaż jeden z moich dzwonków, to obiecuję, że chociaż brzydzę się tobą jeszcze bardziej niż zwykle, to podetnę ci gardło i wszystkie żyły jakie masz.
Hermes: Wow, bronisz swojego terytorium jeszcze bardziej niż Apollo.
Ares: Wszystkie żyły, powiadasz? Ciekawe jak to zrobisz, jak ja śpię jak delfiny.
Artemida: Pływając?
Ares: Nie, kretynko. Jestem bardzo czujny. Delfiny są czujne podczas pływania i sapania.
Ja: Wątpię, że to prawda, że jesteś jak śpiące delfiny, one robią kilka rzeczy na raz, nie wiem czy ty jesteś do tego zdolny.
Ares: Przysięgam, że zaraz ci coś zrobię.
Afrodyta: Ares.
Ares: Ona mnie obraża.
Afrodyta: I co w związku z tym? Przecież zawsze co robicie.
Ares: Nie zawsze, kiedy wciskam jej głowę w parkiet na sali ćwiczeń, nie ma jak tego robić.
Hermes: Dobra, dobra ,skończcie już. Albo chociaż zamieńcie płytę.
Ja: To on zaczął. Jak zwykle zresztą.
Ja: Po co to dotykasz?! Dopiero co chciałeś to wyrzucać!
Ares: Ale lubię to brzmienie.
Artemida: No dobra, ja idę. Miałam nadzieję poleżeć na nowym łóżku.
Afrodyta: Ja też.
Ja: Zaraz, co? Chcieliście mi porudzić łóżko?
Afrodyta: Niby czym miałabym ci pobrudzić łóżko?
Afrodyta: Chciałam tylko przypomnieć, że myję się najczęściej ze wszystkich osób w tym pomieszczeniu.
Ja: Sobą. Mogłabyś mi pobrudzić łóżko sobą.
Ares: Możemy to zrobić także z tym łóżkiem.
Ja: Nie, nie możecie.
Hermes: Owszem, możemy.
Artemida: Nie, ja nie.
Ares: Dlaczego?
Hermes: Bo jesteśmy facetami?
Artemida: Czuje pot i nie jest on mój.
Afrodyta: No na pewno nie mój.
Ares: Mój też nie.
Hermes: Ani mój, ja się nie pocę.
Ja: Czemu patrzycie na mnie? To nie ja.
Ares: Cóż, niektórzy pocą się, na przykład, biegając, inni, czyli ty, nic nie robiąc.
Ja: Lepiej żeby był to mój smrodek niż wasz.
Hermes: Ja nie wydaje smrodku!
***************************************************************************
I tym jakże boskim akcentem kończymy. Oni dali mi spokój, a ja poszłam zrobić sobie mango do jedzenia, bo ostatnio zauważyłam jakie mango jest przepyszne. I żeby nie było, ja nie wydaje z siebie jakiegoś wielkiego smrodku.
Do następnego rozdziału/odcinaka/części.
HERMAFRODYTA I BOGOWIE
PS.
Następny rozdział będziecie mogli zobaczyć za tydzień albo dwa.
W zależności od tego czy będzie on za tydzień albo dwa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top