Miniaturka - Ofiara


Tak naprawdę to decyzja jednego człowieka zmieniła życie całemu światu. Jedno krótkie zdanie, zniszczyło wszystko.

Będziemy walczyć. Herosi nie mogą nami rządzić. To oni muszą się nas bać.

Prezydent chyba nie wiedział jakie skutki będą miały jego słowa. My również, bo na początku stwierdziliśmy, że w Obozie jesteśmy bezpieczni. Żaden z śmiertelników nie przekroczył granic obozu. Nie licząc oczywiście Rachel, ale ona nie jest do końca normalna z tymi swoimi wizjami.

Nie wzięliśmy pod uwagę, innych półbogów.

Kiedy zobaczyliśmy ich przy granicach obozu w pełnej gotowości do walki, byliśmy przerażeni. Musieliśmy odbudować obóz po wojnie. Nasza broń prezentowała się w stanie opłakanym. I Chejron miał jeszcze czelność mówić nam, że mamy stanąć do walki? Miałem ochotę mu to wykrzyczeć prosto w twarz. Co z reszta zrobiłem, ale w moich planach nie było mowy o słuchaczach w postaci całego obozu. Kiedy pościłem się biegiem do ucieczki, nie myślałem jasno.

Wiem, ze to był błąd.

Zrozumiałem to dopiero później.

Dużo później, kiedy było już za późno.

Z obozu uciekłem na pegazie. Lawenda na mój rozkaz przeleciała nad nimi. To co zobaczyłem, Przekroczyło moją wyobraźnię. Siła herosów była dwa razy mniejsza, niż wrogów. Ostatni ludzie stali na dole wzgórza.

Przegramy, pomyślałem i czym prędzej uciekłem do Nowego Jorku.



Dwa miesiące później.

Kiedy wróciłem do mieszkania po powrocie z ostrej charówki, padałem na pysk. Od miesiąca pracowałem w jakimś zakładzie chemicznym. Tam jedynie na czarno byli zatrudniani herosi. Oczywiście musieliśmy używać swoich mocy. Wieczorem nie miałem siły zapalić światła. Nic nie pobije miny kierownika kiedy powiedziałem mu, ze jestem synem Zeusa.

Boga, który kazał innym, odsunąć się od tego co się dzieje na Ziemi. Kazał im zostawić nas na śmierć z rąk zwykłych ludzi, którzy twierdzili, że jesteśmy dla nich zagrożeniem.

My!

Od dwóch miesięcy ukrywaliśmy się, nie walczyliśmy i robiliśmy wszystko by o nas zapomnieli. Najgorsze było to, że Mgła została zdjęta ze wszystkich. Ludzie musieli nauczyć się walczyć z potworami.

A my musieliśmy nauczyć się walczyć z ich gniewem. Ten kto został znaleziony, jeszcze nie przeżył.

Kiedy wszedłem do kuchni by zjeść cokolwiek jadalnego, coś mi nie pasowało. Stwierdziłem, że to tylko moje chore przywidzenia z przemęczenia. Cień na ścianach i cichy szept, spowodował ciary na moich plecach.


– Witaj, Marco.

Nóż wbijał mi się w plecy. Czułem jego oddech na swoim karku.


– Idź do swojej sypialni. Nie waż się krzyczeć.

Och, kur... W co ja się wpakowałem. Idiotą jest się na całe życie. I nawet jeśli Zeus jest twoim ojcem, jedyne co ci może pomóc to prawdziwy cud, na który jednak nie liczyłem.
Kiedy wszedłem do sypialni, wzrokiem od razu zlokalizowałem miecz. Był ukryty w komodzie. Nie mogłem go nosić do roboty, a nie mogłem go po prostu wyrzucić.

– Szukasz miecza? Niestety musiałem go zabrać. Chociaż chętnie bym się z tobą zmierzył.

Taaaa, ja też. Chętnie poczułbym twoją krew na moich rękach.

– Wiesz, mam ochotę cię zabić od razu, ale ktoś mi kazał trochę się z tobą pobawić.

Nie, nie, nie, nie...

Zabawił się ze mną. Nie widziałem jego twarzy, ale czułem, że sprawia mu to wielką przyjemność.

A ja modliłem się do ojca by mnie zabił. Chciałem przestać być ofiarą.

Chciałem umrzeć.





****

Nie spodziewaliście się czegoś tutaj, prawda? 

Mała historia do tej miniaturki. Była ona już napisana dawno, dawno temu, ale kiedy wstawiałam miniaturki na Wattpad, stwierdziłam, że tą akurat poprawię i opublikuje w zmienionej wersji. Jednak żeby jakoś zmotywować się do zakończenia Moje Półkrwi Serce i pokazać, że coś się tutaj ruszło, wstawiam ją teraz. Na innej stronie, pamiętam, że pojawiły się komentarze, że miniaturka ma potencjał i można by ją opisać bardziej. Mam nadzieję, że sami stworzycie - w swoich głowach lub komentarzach - pomysły jak ta historia się potoczyła w związku z tym, że informacja o herosach została ujawniona. W tej miniaturce pokazane jest tylko wycinek tego, bardzo mały wycinek. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top