26. Zapomnij, Ewela.
Ewelina
Cały tydzień zleciał mi, jak z bicza strzelił, przez ciągłą naukę, rehabilitację i basen, ale jestem z siebie dumna. Nadrobiłam zaległości i większość napisałam na ocene dobrą.
Jedynie mój związek z Michałem, stał w miejscu... a nawet się cofał.
Widywaliśmy się tylko w szkole i to też na przerwach, na których zwykle się uczyłam. Choć było czasami naprawdę miło, kiedy mnie tak przytulał i czule cmokał oraz chociaż raz dziennie zabierał mnie, do ciemnego miejsca w szatni, często się sprzeczaliśmy.
Przyznaję... zawsze to ja wybuchałam, ale przecież bez powodu tego nie robię, prawda?
Czuję, jak zaczyna mnie osacza, kontrolować, co bardzo mi się nie podoba.
No nie mam nic do ukrycia, ale wkurza mnie, jak zagląda mi przez ramię i patrzy z kim piszę i o czym. Spędza też ze mną każdą przerwę i denerwuje się, kiedy go nieświadomię ignoruję, rozmawiając z innymi.
W czwartek, w święto wszystkich świętych, obraził się na mnie na cały dzień. Nie potrafił zrozumieć, że tego dnia wolę jednak z rodziną, poodwiedzać bliskich na cmentarzach, jak spotkać się z nim. Tego dnia mamy swoje rodzinne tradycje i nie ma takiej siły, żebym z tego zrezygnowała.
Mam nadzieje, że te kłótnie przejdą, kiedy skończy się rehabilitacja i będziemy spędzać ze sobą czas po szkole. Bo jak tak dalej pójdzie, to nie tylko nam nie wyjdzie, ale i paczka się rozpieprzy.
A najgorsze jest to... że nie przestałam myśleć, o przystojnym, jasnookim dupku. Praktycznie przez cały czas, siedzi mi w głowie. Nawet kupione przeze mnie wodoodporne mp3, specjalnie na basen, nie uchroniły mnie przed nim.
Dlatego cieszyłam się na randkę z Siwym w sobotę. Jak zwykle bawiliśmy się świetnie w swoim towarzystwie, ale tym razem... okazywaliśmy sobie więcej czułości, co było bardzo przyjemne.
Może nie byłam tak szczęśliwa, jak z brunetem, ale wiedziałam, że uczucia blondyna, to nie tylko żart.
W niedziele, zaprosił mnie do siebie na sense filmowe, czyli coś co oboje bardzo lubimy.
Niestety... nie możemy się skupić na filmie, bo co trochę się całujemy. W końcu odkleiłam się od jego ust i spojrzałam w te niebieskie oczy.
- Film nam ucieka. - mówię, ale mnie zignorował.
- Już od dawna powinniśmy być razem. - znów mnie całuje.
- Nie cofniesz czasu.
- A ty byś cofnęła? - sprytnie zmieniam temat.
- Nie boisz się, że może nam nie wyjść i przez nas, nie tylko rozpieprzymy naszą przyjaźń, ale także naszą paczkę?
- Nie ma takiej opcji, żeby nam nie wyszło. - odparł pewnie. - Najpiękniejsze i najbardziej trwałe, są związki dwójki przyjaciół, bo wiemy o sobie wszystko. - wpija się w moje usta, ale tym bardziej agresywniej, kładąc mnie płasko na łóżku.
Muszę przyznać, że działa na mnie, jestem podniecona, ale... to nie jest to.
O Bożenko... czy już zawsze będę ich porównywać?
Mam zamiar być szczęśliwa, dlatego poddaję się temu.
Niestety... kiedy Michał schodzi pocałunkami na moją szyję, nagle sztywnieję i odpycham go od siebie. Nie chcę tego!
- Ewela...?
- Ja... mieliśmy się nie spieszyć. - tłumaczę.
- No tak... przepraszam. Poniosło mnie. - nie potrafił ukryć zawodu, a ja... nie potrafiłam tego kontynuować. Nie potrafiłam się przełamać.
Do końca filmu, było dosyć niezręcznie między nami, dlatego postanowiłam wcześniej wrócić do domu.
- Gdzie idziesz?
- Do domu. Mam jeszcze jedną rzecz do odrobienia na jutro. - wymyślam na poczekaniu.
- Nic nie mówiłaś.
- Teraz mi się przypomniało. - wstaję i poprawiam ubranie. Blondyn też zmienił pozycję i usiadł na krawędzi łóżka.
- Ewela... nie rób tego.
- Czego mam nie robić?
- Uciekasz przede mną. - wzdycha.
- Nie uciekam. Przecież mnie odprowadzisz, prawda? - z uśmiechem pochylam się i daję mu buziaka.
- Oczywiście.
Po pożegnaniu się z jego rodzicami, Siwy wziął Maxa i ruszyliśmy spacerkiem przez park, do mojego domu.
Żeby się zrehabilitować, to ja pod domem pocałowałam go gorąco i oderwałam się, kiedy zaczynało brakować mi tchu.
- Kocham Cię. - wyszeptał, a mnie wmurowało.
Normalnie powinno się odpowiedzieć, ale to by było kłamstwo. Kocham innego...
- Dziękuję za dziś. Dobranoc. - dałam mu jeszcze cmoka, na co on lekko się uśmiechnął i obserwował, jak znikam w domu.
Oparłam się plecami o drzwi i westchnęłam.
Dobrze mi jest, jak jest.
~***~
Na drugi dzień, wstałam jak sprężynka i pobiegłam do łazienki, by zdążyć przed budzikiem mamy.
Kończę myć zęby, myję buzie i nakładam krem nawilżający. Lubię dbać o siebie, sprawia mi to przyjemność. Bycie grubym, nie usprawiedliwia do zaniedybywania siebie, wmawiając sobie, że przecież i tak nikt na mnie nie spojrzy.
Nie prawda!
Nie ma brzydkich dziewczyn!
Każda z nas ma coś, czym może podkreślić swoją urodę i czuć się pięknie, mimo swoich kompleksów. Uwierzcie mi, Bożenka, a tak dokładnie Bóg, po równo rozdaje atuty. Jednej da szczupłą figurę, drugiej piekne oczy, trzeciej duży biust, następnej super pośladki itd.
Ale Wy, w to nie wierzycie, patrząc na śliczną dziewczynę, o pięknej figurze, która pewnie ma wszystko.
Otóż nie!
Ona też ma kompleksy, tylko jest bardziej świadoma swoich lepszych cech i bardziej je podkreśla. Oczywiście, ona też pewnie pracuje nad swoją figurą, by ją utrzymać i zwiększyć swoją atrakcyjność. Dlatego ja też robię co mogę, żeby jak na mniej było tych wad.
Jak widać... Michał działa cuda.
Znów czuję się dobrze w swoim ciele. Znowu jestem piękna i pewna siebie. Nie mam pojęcia, jak on to zrobił, ale... wróciła moja stara JA!!
Nie mogłam się doczekać, by zobaczyć Natkę, która w piątek dziwnie się zachowywała. Była jak zwykle pogodna, ale taka inna i wydawało mi się, że mnie obserwuje.
- Siemka! - całuję jej policzek od tyłu.
- Boże... nie strasz. - przyłożyła telefon do piersi.
- Jak Ci minął weekend?
- Nudno. A tobie? Widzę, że humorek masz lepszy. - uśmiecha się krzywo.
- Michał zabrał mnie na randkę. - uśmiecham się szeroko. - W sobotę byliśmy w kinie, potem zabrał mnie na festiwal świateł i znów wracaliśmy Piotrkowską do domu.
- Spałaś u niego? - wypala ni z gruszki, ni z pietruszki.
- Nie? Odprowadził mnie do domu. Skąd ten pomysł?
- Źle coś zrozumiałam. - mruknęła.
- W niedzielę byłam u niego na seansie.
- I jak wam się układa? - pyta, patrząc na mnie uważnie.
- Tamten tydzień był do bani, ale chociaż w sobotę się dobrze bawiliśmy.
- A w niedzielę?
- Tak na 75%. - uśmiecham się, krzywo.
- Jesteś szczęśliwa?
- Staram się być. - westchnęłam ciężko. - A u was?
- Jakich was? Pytasz o Piotrka? Nie odzywał się, a na urodziny dostałam tylko smsa.
- Co? Co za... - nie dokończyłam. - Ale nie pytałam o Piotrka, tylko o Ciebie i Dawida. - aż stanęła.
- O mnie i o Dawida?
- No chyba nie chcesz mi powiedzieć, że nie zauważyłaś jego zainteresowania Tobą.
- Co? Naprawdę?
Czyżby naprawdę nie zauważyła tej zmiany, w zachowaniu Dawida?
Nie pomyślałam o tym, że ona mogła być tego nieświadoma. Teraz to jej dałam do myślenia. Muszę koniecznie to wyjaśnić, bo być może, że i ja się mylę i miedzy nimi nic nie ma. A może to doprowadzić do niepotrzebnych niedomówień, a w najgorszym wypadku do rozłamu paczki.
- Nat, posłuchaj. Cofam to, co powiedziałam.
- Nie rozumiem. - zmarszczyła nos.
- Po prostu zauważyłam, inne zachowanie Dawida w stosunku do Ciebie. Dodałam dwa do dwóch i wyciągnęłam wnioski, które tak na prawdę mogły być z dupy. - wyjaśniam.
- Teraz, jak mi o tym powiedziałaś, to też widzę te zmiany w jego zachowaniu, które wcześniej nie zauważyłam. Myślisz, że się mu podobam? - pyta zdziwiona.
- Na początku pomyślałam, że między Wami też coś jest, ale narazie nie chcecie się tym dzielić z nami. Ale skoro Ty, niczego nie zauważyłaś, to znaczy że mogę się mylić. Więc albo nasz Dawid w końcu się na nas otwiera, bo zawsze był skryty, albo nie robiąc Ci oczywiście nadzieji, jest taka możliwość że się mu podobasz i robi małe podchody.
- No tak, może być albo to, albo to. Muszę go trochę poobserwować.
- Podoba Ci się Dawid? - teraz to ja uważnie się jej przyglądam.
- Podoba mi się, ale... nie myślałam o nim, jak o chłopaku. Może dlatego, że był wcześniej taki zamknięty w sobie. Myślisz, że moglibyśmy być parą?
- Uważam, że tak. Ale najpierw tak jak mówisz, trzeba poczekać i zobaczyć, jak rozwinie się sytuacja. Ważne jest tylko, żebyś zachowywała się przy nim naturalnie, tak jak dotychczas.
- Wiem. Nie mówię, żebym nie chciała być jego dziewczyną, ale też boję się stracić naszej paczki. - westchnęłam ciężko.
Nawet nie chciałam sobie tego wyobrażać.
Przy wejściu do szkoły, już czekał na mnie Michał, który na mój widok, słodko się uśmiechnął. Wtuliłam się w niego i pocałowałam, tak jak zawsze, ale on mnie przytrzymał i złączył jeszcze raz nasze usta.
- Nie wierzę w to, co widzę. - odwracamy się na dźwięk głosu Pietruszki. - Jesteście razem?
- Jakbyś był obecny w szkole, to byś wiedział, że jesteśmy ze sobą od ponad tygodnia.
- Szybko się pocieszyłaś, po byłym chłopaku. - prychnął.
- A tobie co do tego?
- Czemu Cię nie było? - pyta Szymon.
- Chory byłem.
- I nie dałeś znać, że potrzebujesz jakichś lekcji? - zapytała Natka.
- A potrzebuję? - poprawił plecak i poszedł.
Każdy z nas odprowadził go wzrokiem, nie wierząc w to, jakim ignorantem stał się nasz... kolega. Tak... kolega, bo nikt już nie chcę nazywać go swoim przyjacielem... nawet Natka.
I rzeczywiście... Piotrek przestał przychodzić do nas na schody. Wolał siedzieć pod klasą z telefonem w ręku, jak być z nami.
- Dajcie spokój. Nie przejmujcie się nim. - mówi Natka.
- Jesteś pewna? - zapytał z troską Dawid.
- Tak. - wtuliłam się w Michała, czując ucisk w sercu.
Właśnie straciliśmy jednego z naszych. Już jest nas tylko piątka.
- Cześć, Ewelina. - powiedział brunet, przechodząc obok nas, na co blondyn się spiął.
- Cześć. - odpowiedziałam.
- Czemu się z nim zadajesz? - pyta Michał.
- Rozmawiałam z nim kilka razy. Jest całkiem spoko. Nie wiem, czemu ludzie mają go za dziwaka.
- Dziwnie wygląda. - odpowiada Natka.
- A od kiedy my się kierujemy czyimś wyglądem? - zwracam im uwagę.
- Chcesz go wciągnąć do naszej paczki? - zapytał Szymon.
- Zapomnij, Ewela. - dodał Siwy.
- Nie. To tylko znajomy. - wzdycham, szukając w torbie śniadania, którym musiałam się podzielić z chłopakiem.
~***~
Na następnej przerwie, idąc z blondynką pod ramię na schody, obie szukałyśmy czegoś w jej telefonie, przez co nie skupiłam się na drodze i na kogoś wpadłam. Tym kimś okazał się być Rafał.
- Przepraszam.
- Nie szkodzi. - uśmiechnął się i zagadał. - Jak się czujesz?
- Dobrze, dziękuję.
- Unikasz mnie.
- Nie. Po prostu miałam dużo zaległości do nadrobienia. Mówiłam Ci.
- No tak... - podrapał się po karku. - Mam nadzieję, że pomimo związku z Bieleckim, znajdziesz czas, by czasami ze mną porozmawiać.
- Jasne, jeśli tylko przestaniesz ze mnie żartować. - zauważam.
- Tak ciężko Ci uwierzyć, że nie tylko Bieleckiemu się podobasz?
- Tak. - zmrużył zielone oczy.
- Nie powinnaś z nim być. On jest zbyt zazdrosny o Ciebie. Zniszczy Cię.
- Nie martw się. Dam sobie radę. - dyskretnie pukam palcem Natkę, która od razu reaguje.
- Idziemy? Głodna jestem.
- Tak. - odpowiadam na jej wymyślone na poczekaniu pytanie. - Ja też chętnie coś przegryzę. Cześć, Rafał.
- Cześć.
- Dzięki. - szepnęłam.
- Nie ma za co. Wybacz, że tak późno się ogarnęłam, zamyśliłam się.
- Spoko.
Na schodach już czekali na nas chłopaki. Jak nigdy, usiadłam za Michałem, czym go bardzo zaskoczyłam.
- Ej! Zajęłaś mi miejsce. - udaje obrażonego.
- Zawsze musisz być na górze? - chłopaki się zaśmiali, słysząc w tym niewinnym zdaniu podtekst. Faceci.
- W sumie... to nie. - uśmiechnął się głupio, podłapując głupi temat. - Co tak długo?
- Rafał nas zatrzymał. - powiedziała Natka.
- Znowu Ci się naprzykszał? - aż odwrócił się do mnie.
- Nie, po prostu na niego wpadłam.
- Gapi się na Ciebie. - odwróciłam się dyskretnie i rzeczywiście stał niedaleko nas, nonszalancko oparty o ścianę, z rękami w kieszeniach spodni i obserwuje nas... wróć... obserwuje mnie.
Jego wygląda do grzecznych nie należy. To niewysoki brunet, może mojego wzrostu lub ciut wyższy, z ciągle rozczapierzone na wszystkie strony włosami. W uszach ma małe czarne tunele, a zielone oczy potrafią prześwietlić każdego. Zawsze ubiera się w cieżkie i ciemne ciuchy, typu grant, czerń, grafit. Ludzi mają go za dziwaka, ale mnie bardzo dobrze się z nim rozmawia. To naprawdę bystry i mądry chłopak.
- I co z tego?
- Wkurza mnie to. Podbija do Ciebie, choć wie że jesteś zajęta. - syczy, a ja całuję go w policzek.
- Ciebie powinna interesować, tylko moja reakcja. - nie odpowiedział.
Gdy zadzwonił dzwonek na moją ostatnią lekcję, zaczęłam się zbierać i wtedy niespodziewanie, Michał docisnął mnie do ściany i pocałował tak, jak robiliśmy to w szatni. Jestem w takim szoku, że nie od razu go od siebie odpycham.
- Prosiłam, żebyś tak nie robił!! - krzyczę na niego, ale on kompletnie mnie zignorował. Wyciera kciukiem usta, patrząc na kogoś za mną.
Odwracam się i widzę nie tylko zadowolonego z siebie Rafała, ale i także kilkoro nauczycieli. Zażenowana, biorę swoją torbę i w pośpiechu odchodzę do swojej klasy.
- Ewela! - krzyczy za mną Natka, która po chwili podbiega.
- O Bożenko... co za wstyd! Jak ja spojrzę nauczycielom w oczy? - chwytam się za głowę.
- Fakt. Nie powinien Cię tak całować.
- Mam ochotę urwać mu głowę, skoro i tak z niej nie korzysta. Idiota! - westchnęła i poklepała mnie po plecach z miną, jakby chciała mi coś powiedzieć, ale z jej ust nic się nie wydostaje.
Za to z moich uszu zaraz będzie lecieć para, tak jestem wściekła na Michała.
2110 słów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top