12. Straciłem ją...
Adam
Nie mogę uwierzyć w to, co się dzisiaj wydarzyło.
Czy ona przestanie mnie w końcu zaskakiwać?
Nie sądziłem, że zdecyduje się uciec z domu, żeby jechać ze mną.
Nie sądziłem, że zgodzi się na wspólną kąpiel, przyznając wprost, czemu tu przyjechała.
A co najważniejsze...
Nie sądziłem, że mam do czynienia z dziewicą.
Chryste... przecież ona, aż ociekała tym seksem.
No kurwa... wiele kobiet w życiu miałem, ale naprawdę żadna nie była tak gorąca i namiętna, jak ona. W sposób jaki mi się oddawała, jak oczy jej iskrzyły, podczas osiągania orgazmu, było czymś niesamowitym.
Mimo wszystko... rano powinienem to zakończyć. Powiedzieć jej, że nic z tego nie będzie, używając argumentu, o za dużej różnicy wieku między nami.
Ale ja nie chcę tego robić...
Dlaczego chcę, by była ze mną już na zawsze?
Czy to przez to, że pomimo jej niedoświadczenia, to był najlepszy seks w moim życiu, czy kryje się za tym coś jeszcze?
Domyślam się, co to może być, ale nie jestem pewien, czy to jest to, skoro nigdy tego nie czułem.
Tulę ją do siebie, jak najcenniejszy skarb, który ktoś chce mi odebrać.
Gdy wiem, że już śpi, całuję ją w czoło i szepczę.
- Chyba się w Tobie zakochałem, Maleńka.
Ewelina
Słysząc wibracje pod poduszką, jak nigdy włączam sobie 5 minutową drzemkę. Spało mi się bardzo dobrze... ale krótko.
Ale szczęście, które czuję, nie pozwala mi się gniewać. Szczególnie, gdy na moim pasie, spoczywa jego mocno obejmujące mnie ramię, a na plecach, czuję całe jego nagie i ciepłe ciało.
Jeszcze przed kolejnym alarmem, wyłączam budzik i próbuję się spod niego wygrzebać. Muszę użyć sporo siły, by delikatnie odstawić jego rękę na bok. Na szczęście, udaję mi się odwrócić do niego, nie budząc go.
Bezkarnie mu się przyglądam, jak śpi.
Ciemne gęste rzęsy, rzucają cień na jego policzki, a twarz wyraża całkowity spokój. Leży na boku przykryty kołdrą, tylko od pasa w dół. Jego pięknie umieśniona klatka, powoli unosi się i opada, z każdym wdechem i wydechem. Śniada cera, cudnie eksponuje sześciopak na brzuchu i tą seksowną literkę V, przez którą przebiega to seksowne owłosienie.
Nadal nie do końca dociera do mnie, że jestem z takim mężczyzną.
Wychylam się i składam na jego ustach czuły pocałunek, który od razu odwzajemnił i zdominował.
Pewnie nie spał od początku i specjalnie mi nie pomógł, ściągnąć jego rękę ze mnie.
Dupek.
Ale mój.
- Dzień dobry. - uśmiecham się, kiedy odrywa się ode mnie.
- Dzień dobry. - również się uśmiechnął, a ja zapragnęłam oglądać ten uśmiech, co rano. - Jak Ci się spało?
- Bardzo dobrze. A tobie?
- Bosko. - spojrzał na elektroniczny zegar na swojej szafce. - Czemu nastawiłaś tak wcześnie budzik?
- Muszę się przygotować i chciałam zrobić nam śniadanie.
- A co ty na to... - zaczął wchodzić na mnie. - ...żebyśmy umilili sobie początek dnia... szybkim numerkiem... - zaśmiałam się, a on zaczął składać czułe pocałunki na mojej szyji - ...a potem ty pójdziesz się szykować, a ja zrobię śniadanie?
- Pierwszy raz muszę się z Tobą zgodzić. To fantastyczny pomysł... szkoda, że ja na niego nie wpadłam. - uśmiechnął się.
Robi to coraz częściej, a ja coraz bardziej zakochuję się w nim. I choć nie powiem mu tego narazie, mogę to pokazać w pieszczotach. Dlatego teraz to ja siegam gumkę i po założeniu ją na jego erekcję, siadam na nim i zaczyna się ruszać powoli w górę i w dół.
Jego pełen pożądania wzrok, śledzący ruch moich piersi, dodaje mi pewności siebie, a jego ręce mocno trzymają za biodra, jakby bał się, że spadnę.
Bardzo szybko odnalazłam swój rytm, który odpowiadał nie tylko mi, ale i jemu, bo po niedługim czasie, doprowadzam go do orgazmu, a ja dochodzę tuż po nim.
Nie pamiętałam, by spojrzeć mu oczy, kiedy szczytowałam, ale chyba nie miał mi tego za złe, bo gdy tylko doszedł do siebie, wstał do siadu i zaczął mnie gwałtownie całować.
- Moja... moja... - szepcze, obsypując moje usta i szyję pocałunkami, a ja rozkoszuję się tym, co mi daje.
Nagle tą chwilę przerywa wibracja mojego telefonu. Rzucam się do niego modląc się, żeby to nie była mama.
Na szczęście, to Zuzka.
~ Halo?
~ Powiedziałam mamie, że nadal śpisz, bo masz dzisiaj na późniejszą godzinę i pilnowałam, żeby nie weszła do pokoju.
~ Dziękuję Ci, mój skarbeńku. - wysyłam jej buziaki.
~ Już mi tak nie słodź, tylko mogłabyś się odwdzięczyć za to, jakąś kaską... bo się już wypśtykałam.
~ Wiedziałam. - wzdycham. - Boże, Zuzka... co ty robisz z tą kasą? Nie mamy jeszcze połowy miesiąca. - biorę ją na głośnik i szybko loguję się na stronę banku.
~ No co? Jestem nastolatką, mam swoje wydatki.
~ Ile?
~ Co łaska. - pokręciłam z rozbawienia głową i zrobiłam przelew na jej konto.
~ Poszło.
~ Czekaj... już mam... o siostra, tu mnie zaskoczyłaś swoją chojnością. Jak dla mnie, możesz częściej pryskać z domu.
~ Nie przeginaj. - syczę.
~ No co? Tak tylko mówię, że w razie czego... możesz na mnie liczyć. A teraz na poważnie... następnym razem daj chociaż smsa o treści: "Prysłam z domu. Jestem cała i zdrowa. Kasa już czeka na koncie." - brunet nie wytrzymał i parsknął śmiechem, przez co oberwał ode mnie poduszką.
~ Muszę kończyć. Jeszcze raz dzięki.
~ Ja też bardzo dziękuję. Robienie z Tobą interesów, to czysta przyjemność. - rozłączam się.
Kocham ją, ale nieraz mam ochotę urwać jej głowę.
- Rozumiem, że siostrę masz młodszą. - stwierdza, bawiąc się moimi włosami.
- Tak, o 4 lata.
- Ile wysłałaś jej pieniędzy?
- A po co Ci to wiedzieć? - marszczę brwi, odwracając się do niego.
- Żeby Ci oddać. - zatkało mnie.
- Że co proszę?
- To przeze mnie, prysłaś z domu. - uśmiecha się.
- Oszalałeś? To sprawa między mną, a Zuzką.
- Ale...
- Nie ma żadnego "ale". I nigdy więcej mi tego nie proponuj, bo ja chcę mięć chłopaka, a nie sponsora. - warczę i nie czekając na jwgo odpowiedź, biorę telefon i kompletnie naga wychodzę z pokoju, zostawiając zakoczonego bruneta.
W przedpokoju, znajduję swoją torbę i razem z nią udaję się do łazienki.
Przyjrzałam sie sobie w lustrze i jedyna zmiana, jaka we mnie zaszła po tej nocy, to mam bardziej błyszczące oczy i inne spojrzenie.
To nadal ja, ale taka inna... bardziej dojrzała?
Wzięłam się za szykowanie, co nie zajmuje mi tak dużo czasu, bo wzięłam niezbędne minimum.
Włosy mam proste od wczoraj, więc tylko lekko potraktowałam je prostownicą, a po zmyciu wczorajszego makijażu, zrobiłam sobie świeży, taki jak zawsze. Na przebranie, wzięłam tylko świeżą bieliznę i zwykłą białą bluzkę na długi rękaw, która sięga mi do połowy ud i jest zakończona koronką.
Wszystko ładnie sprzątnęłam i spakowałam spowrotem do torby, którą po wyjściu, zostawiłam w korytarzu, po czym udałam się prosto kuchni.
Adam
Normalnie byłbym wkurwiony, widząc takie fochy na przykład u Marty, ale ona nią nie jest.
Marta byłaby zachwycona, gdybym oddał jej pieniadze, a Ewelina? Zjebała mnie za ten pomysł i wyszła dumnie z pokoju, udając się do łazienki. Muszę się nauczyć, że ona nie jest taka, jak inne. Jest wyjątkowa.
To niewiarygodne, że kiedy w końcu kogoś szczerze zapragnąłem mieć i to nie tylko na jedną noc, a na całe życie, okazała się nią być śliczna i pyskata nastolatka, o wspaniałym sercu i boskim ciele.
Boże... ja naprawdę jestem gotów, stawić czoła wszystkim przeciwnościom, by z nią być.
Dlatego idę udobruchać ją, jakimś śniadaniem.
Niestety nie wiem co lubi, więc wziąłem się za robienie tostów. Chyba nie ma osoby, która by ich nie lubiła.
W trakcie przygotowania kawy, rozdzwonił się mój telefon.
~ No siema, Ad. Co tam? - pytam.
~ To ja się pytam, czy udało Ci się poskromić... czekaj, jak ty ją nazywasz? Pyskolina? - kurwa... co ja mam mu powiedzieć?
~ Nie.
~ Twarda sztuka. No ale masz jeszcze ostatni dzień. Może Ci się uda.
~ Może. Słuchaj... muszę kończyć. Ktoś inny się do mnie dobija.
~ Jasne. Do zobaczenia jutro w klubie.
~ Do zobaczenia.
Odkładam telefon, który prawie zmiażdżyłem w dłoni.
Chryste... co najlepszego narobiłem?
Gdy wyznała mi, że jest dziewicą, powinienem się zatrzymać i być z nią szczerym, wyznać jej prawdę. Nie powinienem budować związku, na takim świństwie.
Ale Bóg mi świadkiem, nie byłem w stanie się jej oprzeć. Pragnąłem jej, jak żadnej innej i tylko ją już chcę. Dlatego nie mogę pozowolić, by kiedykolwiek dowiedziała się o tym, co zamierzałem jej zrobić. Już jest za późno, by się przyznać, a nie chcę jej stracić.
- Pomóc Ci w czymś? - pyta, wchodząc bezszelestnie do salonu.
Odwróciłem się do niej, by zobaczyć w jej oczach czy nadal jest na mnie zła, ale nic takiego nie widzę. W razie czego, jestem czujny, żeby nie pogorszyć swojej sytuacji.
Kurwa... Winer, ona kompletnie zawróciła Ci w głowie!
- Nie. Już kończę. Mogą być tosty? - pytam, kładąc przed nią talerz i ketchup.
- Jasne. - uśmiecha się słodko.
- Kawa, czy herbata?
- A mogę prosić kawę? Z mlekiem? - uśmiecham się.
- Oczywiście.
- Adam... - słysząc swoje imię z jej ust, przeszły mnie ciarki. A jak sobie przypomnę, jak wypowiadała je podczas zbliżeń, już robię się twardy.
Podchodzi bliżej i delikatnie zaczyna drapać mnie po plecach swoimi krótkimi, ale bardzo zadbanymi paznokciami, w naturalnym kolorze.
Ja pierdolę... jak ona na mnia działa...
- Nie gniewaj się, na mój wybuch. - ...co? To ona mnie przeprasza? - Po prostu jestem dumna z tego, że jestem niezależna finansowo. - patrzę na nią zaskoczony. - Owszem, dostaję kieszonkowe od rodziców, choć nieraz im mówiłam, że ich nie potrzebuje, odkąd sprzątam raz w tygodniu u Pani Kasi. Oni jednak twierdzą, że mają dwie córki i co miesiąc wysyłają mi pieniądze, z których nie korzystam. One odkładają się na koncie oszczędnościowym, tak jak większość mojej wypłaty. - ona ma naprawdę tylko 16 lat? - Stać mnie na to, by wysłać siostrze 50zł, które swoją drogą... warto było wydać. - złapałem ją za biodra i jeszcze bardziej przybliżyłem ją do siebie.
- Jesteś niesamowita, wiesz? - chowam jej kosmyk za ucho.
- To chyba pasuję do Ciebie. - nie masz pojęcia, jak bardzo...
- Pasujesz idelanie. - schylam się, żeby ją pocałować, ale ja daje mi tylko krótkiego cmoka. - Tylko tyle?
- Narazie tak, jeśli chcę iść do szkoły i się do niej nie spóźnić. - zaśmiałem się.
- Racja. - teraz to ja jej dałem krótkiego buziaka.
- Dużo zarabiasz... na tym sprzątaniu? - spojrzała na mnie z podniesioną brwią, więc od razu tłumaczę. - Pytam, bo jestem ciekaw, czy płaci Ci tyle, co dorosłej osobie, czy wykorzystuje fakt, że jesteś niepełnoletnia.
- Za 5-6 godzin pracy, zawsze dostaję 150zł. Mam do wysprzątania ok. 100 m².
- To 25-30zł za godzinę. Nieźle... - cieszę się, że nie jest wykorzystywana.
Po zjedzonym śniadaniu, szybko poszedłem się ogarnąć i mogliśmy jechać. Po dotarciu na miejsce, dała mi buziaka, ale ją przytrzymałem.
Nie chcę się z nią rozstawać.
- Powiedz mamie, że dziś idziesz spać do koleżanki, bo po basenie zabieram Cię do siebie, na cały weekend. - mówię całkiem poważne, choć to do mnie niepodobne.
- Na cały?
- Tak. - uśmiechnąłem się. - Uzależniłaś mnie od siebie. - wpiła się w moje usta, z czego bardzo chętnie skorzystałem, bo zaczęliśmy się tak całować, jakbyśmy mieli się zaraz kochać na tylnym siedzeniu.
- Adam... - jęczy mi w usta. - Muszę już iść.
- Dobrze... - wzdycham. - Do zobaczenia wieczorem.
- Pa. - daje mi jeszcze krótkiego cmoka i szybko ucieka, żeby ją nie złapał.
Moja szczwana ślicznotka.
Ewelina
Czuję na sobie jego wzrok, jak mnie odprowadza, więc nie wytrzymuję i się odwracam, a on stoi przed autem i opiera rękę o dach. Gdy tylko nasz wzrok się krzyżuje, mruga do mnie oczkiem, a ja czuję, jak na moje policzki wkrada się rumieniec. Dosłownie wpadłam do środka, by tego nie widział, ale na próżno, bo dostaję od niego smsa.
Nieznany: Widziałem...
Uśmiecham się i szybko zmieniam nazwę kontaktu.
- Hej... a co to za uśmiech? - podchodzi do mnie Michał z chłopakami.
- Cześć... a nic takiego. - chowam telefon do kieszeni i witam go buziakiem, ale w polik, czym jest bardzo zaskoczony. Tak samo jak reszta.
- A co to za buziak? - pyta.
- No właśnie. Pokłóciliście się, czy co? - pyta Szymon.
- Nie. Po prostu... innego, nie mogę mu już dać. - marszczy jasne brwi, analizując moje słowa.
- Masz kogoś? - dopytuje Dawid.
- T..tak... mam.
- Zaraz... to ten, co Ci się tak podobał? - cieszy się tylko Szymon.
- Tak. - uśmiecham się nieśmiało, zakładając rudy kosmyk za ucho.
- To suuuper! Opowiadaj. Byliście na randce? Dobrze całuje? - pyta z podekscytowaniem, udając Natkę.
- Szymon. - mówi cicho Dawid, patrząc na niego dziwnym wzrokiem.
W myślach dziękuję Dawidowi i dzwonkowi na lekcję, że nie muszę odpowiadać na te pytania. Szczególnie, gdy Michał zaraz wywierci we mnie dziurę wzrokiem.
- Lecę na angielski. To... do później. - uśmiecham się i wymijam nadal wmurowanego blondyna.
- Michał! - słyszę krzyk Dawida, zanim do końca wejdę na pierwsze piętro.
Schodzę kilka schodków i po dyskretnym wychyleniu głowy widzę, jak Szymon z Dawidem, próbują go zatrzymać w szkole, ale on z nerwami się wyrywa i z niej wychodzi.
Już do końca dnia, nie pojawił się w szkole. Nie odpisał mi także na smsa. Atmosfera w naszej paczce była taka jak zwykle, ale dało się wyczuć u każdego, nutkę niepewności.
Michał
Straciłem ją...
Przez własną głupotę straciłem dziewczynę, którą kocham!
Wybiegłem, bo pierwszy raz nie mogłem na nią patrzeć. Nie mogę znieść myśli, że kto inny ma prawo do całowania jej ust, do przytulania jej i pieszczenia w sposób, o którym sam marzę.
Jestem na nią tak wściekły, że rozwalam po drodze, Bogu ducha winien kosz na śmieci. Zdaję sobie sprawę, że to ja jestem sam sobie winien, ale mam żal, że przez tyle lat, nie dostrzegła moich starań, że nie domyśliła się sama, co do niej czuję.
Nie, nie mogę mieć do niej pretensji.
To ja jestem tchórzem. Gdybym wcześniej wyznał jej swoje uczucia, być może nie oglądała się za innymi.
Boli mnie serce, bo jest z jakimś chłopakiem, który nic do niej nie czuje, gdy ja ją tak bardzo kocham. Nie chcę tego, ale wiem że będzie cierpiała, przez niego, bo nie zależy mu na niej, jak mnie.
A gdybym tak... wyznał jej swoje uczucia teraz? Czy cokolwiek by to zmieniło?
Jedno wiem na pewno... nie mogę tak łatwo się poddać.
Ewelina
Martwię się o Michała. Nawet miałam też myśl, żeby pojechać do niego po szkole, ale muszę pokazać się mamie i porozmwiać z nią o weekendzie.
- Heeej... - mówię wchodząc do domu.
- No hej. Jak było w szkole? - odpowiada tata, wchodząc do kuchni.
- Całkiem znośnie. A ty już z trasy? - daję mu buziaka w polik.
- Tak. Szybciej się wyrobiłem. - uśmiecha się.
- To super.
- Pakuj się, bo wieczorem jedziemy do Srocka, na weekend.
- Ale ja... mam jeszcze dzisiaj rehabilitację.
- Jeszcze?
- No tak, dwa tygodnie... i jeszcze na basen chodzę codziennie.
- No nic... to pojedziemy jutro.
- Możecie jechać już dzisiaj, bo ja jestem już umówiona z Natką i chłopakami.
- To odwołaj ich i jedź z nami. - mówi mama.
- Mamuś... ale ja nie mam, co tam robić. A tu przynajmniej wyjdę do kina lub na kręgle.
- Ewela ma racje. - mówi tata. - To już nie ten wiek, żeby ciągle jeździć z rodzicami. A jak już chodzi regularnie na ten basen, to niech tego nie przerywa. - spojrzała na mnie, z miną zbitego psa. - Dobrze wiesz, jaki ona ma do czegoś zapał. - przymrużyłam oczy, ale ma racje... szybko sobie coś odpuszczam, jak na przykład... dieta.
- Czemu one tak szybko rosną? - płacze teatralnie mama.
- Niech rosną. Szybciej się wyprowadzą. - zaśmiał się, za co dostał od mamy z łokcia. - Dorcia!
- Sama będziesz przez cały weekend?
- Nie, o ile... pozwolisz mi zaprosić Natkę. Ciągle do niej chodzę na SPA. Chciałabym ją teraz zaprosić do siebie.
- Zaproś, tylko nie róbcie imprezy. - uśmiecha się, grożąc mi palcem.
- Dobrze. Dziękuję.
Poszłam do pokoju, by szybko odrobić lekcje i mieć weekend wolny. Niestety nie mogę się teraz spakować, by nie przykuwać uwagi, więc po basenie, będziemy musieli przyjechać po moją torbę.
Dlatego spakowana tylko na rehabilitację i basen, wychodzę z domu na autobus, czytając smsa od bruneta.
Adam: Musiałaś rzucić na mnie jakiś urok, bo nie mogę się przez ciebie skupić na pracy.
Zaśmiałam się i już miałam odpisać, jak wpadłam na kogoś, wychodząc z bramy.
- Przepra... co..co ty tu robisz? - pytam.
- Musiałem Cię zobaczyć. - mówi.
- Czemu nie było Cię w szkole?
- Bo... - zacisnął pięści i szczękę. - ...nie mogę znieść myśli, że ktoś mi Ciebie odebrał.
- Michał... o czym ty mówisz? Nadal jesteśmy przyjaciółmi.
- Ale ja od zawsze... chciałem być kimś więcej. - mówi z determinacją.
- Co?
- Powiedz mi jedną rzecz... czy kiedykolwiek, wyobrażałaś sobie nas, jako parę?
O Bożenko... i co ja mam mu powiedzieć?
Mam skłamać, czy powiedzieć prawdę, która i tak nic nie zmieni, bo jestem zakochana w MisterGburze?
Tak czy siak... już nigdy nie będzie między nami tak, jak kiedyś.
Moje beztroskie życie... właśnie się skończyło.
2690 słów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top