Sobota, 3 lipca 2021 r. "Wędka znowu w trzcinach"
To się zaczęło około 13:15. Znowu poszłam z moim kuzynem łowić ryby. Oczywiście na spinning (wyjaśnienie jest w pierwszym rozdziale). Tomek gdzieś chodził, łapał na bata i robił milion innych rzeczy. Ja w tym czasie rzucałam jego wędką.
Potem przyszedł, wziął ode mnie sprzęt i sam zaczął łowić. Dziadek, który siedział na ławce, na plaży i nas pilnował, powiedział mi, że mogę wziąć wędkę takiego Pana (nie mogę zdradzić nic więcej nie jego temat). Poszłam we wskazane miejsce, zabrałam sprzęt i z powrotem weszłam na pomost.
Ja rzucałam w lewo, a Tomek w prawo. Mój kuzyn czasami zmieniał stronę. Istniało ryzyko, że wędki się zaplączą, a sprzęt, którym się posługiwałam nie należał do mnie.
Na szczęście nic takiego się nie stało. Wędka tego Pana wróciła na swojej miejsce, w nienaruszonym stanie.
Natomiast Tomek chciał rzucić przed siebie, ale coś mu nie wyszło i haczyk wpadł w trzciny.
Zdenerwowany kuzyn zaczął ciągnąć za wędkę, żeby wyswobodzić blaszkę.
Tymczasem ja w najlepsze rzucałam wędką tego Pana.
Tomasz zszedł z pomostu i podszedł bliżej trzcin. Jednak nie dało to oczekiwanego rezultatu. Dziadek wpadł na pomysł, żebyśmy poszli do innego Pana, który miał wczoraj wyłowić spinning mojego kuzyna (jednak przybył później i wyciągnął tą wędkę). Odłożyłam nieswój sprzęt, tam, skąd go wzięłam i postanowiłam pójść z kuzynami.
Wyszliśmy za bramę (tam, gdzie wczoraj szukaliśmy rosówek).
Po chwili znaleźliśmy się na terenie działki tego Pana. Poszliśmy pod drzwi. Zapukałam chyba ze trzy razy. Tomek zadzwonił dzwonkiem. Okazało się, że nie ma go w domu.
Wróciliśmy na naszą działkę.
A spinning mojego kuzyna cały czas tkwi w trzcinach, bo do tej pory (piszę to o 15:00) nikt go nie wyciągnął.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top