53. Marzysz, by mnie zobaczyć nago.
Ewelina
Tak jak planowaliśmy w marcu, od kilku dni przygotowujemy rzeczy na biwak, na naszą imprezę rocznicową, którą robimy na działce u teścia.
Wzięłam wcześniej urlop, by tak naprawdę zamknąć się na dwa dni w kuchni i przygotowywać pyszności na imprezę. Mając tyle pieniędzy, mogłam po prostu zamówić katering i mieć z głowy tą ciężką pracę, ale ja uwielbiam to robić, a jeszcze bardziej lubię słuchać pochwał. Na dodatek mam, jak najbardziej chętną pomocnicę i dwóch trochę mniej zaangażowanych w pomoc przy kuchni synów, no ale spójrzmy prawdzie w oczy... nie mają wyjścia! Mimo słomianego zapału, świetnie się bawią, krojąc warzywa na sałatki.
Ha! W końcu doczekałam się czasów, kiedy mogę wykorzystać swoje dzieci do rzeczy, których sama nie lubię robić.
Z samego rana w piątek, przyjechał do nas Adrian i pomógł nam pakować do dwóch aut wszystkie potrzebne rzeczy. Mimo, że Adam złożył dwa ostatnie siedzenia w naszym 7-osobowym Audi Q7, nadal mamy jeszcze połowę rzeczy do schowania.
- No dobra... - mówi blondyn, zamykając swój bagażnik - ...to kto jedzie ze mną?
- Ja bardzo chętnie. - mówi Alek.
- Tylko błagam, bez żadnych wyścigów. - mówię, grożąc im palcem. - Bo te flaszki i moje dania, będą jednym wielkim bełtem.
- Spokojnie, Ewela. Jestem jak kierowca karetki. Szybki, ale rozważny i pacjent zawsze dojeżdża w całym kawałku. - parsknęłam śmiechem.
- Ale to jest szkło. - machnął ręką.
- Mały szczegół.
- Wiesz co, Adaś? Ja poprowadzę. Wy macie czasami w głowie, jak w cyrku. - biorę od niego kluczyki i przy akompaniamencie ich śmiechu, wsiadamy do aut.
Ledwo ruszyliśmy, a Adrian już robi mi na złość, zajeżdżając mi drogę. W końcu po którymś razie nie wytrzymałam i jak małe dziecko, dałam się sprowokować.
No co ja zrobię, że uwielbiam z nim rywalizować?
Stoimy na światłach na czteropasmówce i słuchając gazowania tego idioty, wywróciłam oczami, choć nie ukrywam, że dźwięk tego silnika, cholernie mnie podnieca.
- No dalej, Eve! Do pierwszych świateł! - krzyczy przez otwarte okno od strony Alka.
- Nie!
- Tchórz! - wszyscy się roześmiali, gdy pokazałam mu środkowy palec.
I gdy tylko światło się zmieniło, ruszyliśmy z piskiem opon. Przez jakiś czas, byłam pierwsza, ale blondyn bardzo szybko mnie dogonił, bo nie był tak załadowany, jak my i ma większą moc silnika.
Nie dałam się i zrobiłam go w jajo. Gdy on czekał już na kolejnych światłach, ja szybko zmieniłam pas do skrętu w lewo i pojechałam inną trasą.
Adam to się prawie posikał się ze śmiechu, kiedy widział minę Adriana.
~ Co ty robisz? - pyta, dzwoniąc do Adama.
~ Chciałeś się ścigać, to proszę bardzo. Przegrany, będzie musiał wskoczyć nago do basenu.
- Ewela... - mówi ostrzegawczo brunet.
~ Cholera! Koniecznie muszę to zobaczyć szczególnie, że nie dasz rady rękami zakryć wszystkiego i będę mieć niezły widok. A wiesz co jest najlepsze? Będę to robił na legalu i Adam nie może nic z tym zrobić.
~ Adrian! - warczy brunet, a ten tylko wybucha śmiechem.
~ Nie bądź taki pewny siebie, blond mendo. Coś czuję, że tej nocy srebrny księżyc, zobaczy twoje nagusieńkie pośladki.
~ Przyznaj, że marzysz by je zobaczyć.
~ O tak! Zawsze przed snem o nich myślę. - wszyscy się zaśmiali. - Do zobaczenia na mecie, golasku.
- Mamo... błagam Cię... gaz do dechy. - mówi Leo.
- Aż tak bardzo wstydzisz się zobaczyć matkę nago? - pytam z uśmiechem, patrzac na niego w lusterku.
- Nie mam z tym problemu. Chcę tylko uwiecznić minę wujka, jak zobaczy nas na miejscu. - uśmiecha się lekko.
- Koniecznie zrób kopie dla mnie.
- Masz to jak w banku.
Uśmiechnęłam się do Adama, który tylko kręcił głową.
- Módl się, by na jego trasie był pociąg. - mówi spokojnie.
- Nie martw się, kochanie. - kładę rękę na jego kolanie i ściskam tak, jak zawsze on to robi mnie, dzięki czemu odwzajemnił uśmiech.
Adrian
Co za Diablica...
Czułem, że coś odpieprzy.
Nie mogę przestać się uśmiechać, prowadząc auto.
- Co zrobisz, wujku, jak dojadą szybciej? - pyta Alek.
- Nie ma takiej opcji. Nasza trasa jest szybsza. - uśmiecham się do niego. - Wybacz, że to mówię, bo to twoja mama, ale takiej okazji by zobaczyć jej wściekłą i zażenowaną minę oraz jej nagie ciało, już nigdy nie będę miał. Adam drugi raz się na to nie zgodzi. - parsknął śmiechem.
Nigdy nie ukrywałem swojego uwielbienia do Eweli, przed ich dziećmi. Mam z nimi tak świetny kontakt, jak Janek, więc gdy Alek zapytał kiedyś wprost, czy kocham ich mamę, odpowiedziałem prawdę. Powiedziałem też, że tylko raz chciałem odbić ją ich ojcu, ale nie miałem z nim szans i że już nigdy tego nie zrobię, mimo swoich uczuć, które czuję do dziś.
Mam ochotę krzyczeć z frustracji, gdy widzę korek przed przejazdem kolejowym, ale już po 3 minutach ruszamy dalej.
Naprawdę chcę dać jej nauczkę, za rzucanie takich wyzwań. Utrzeć ten pewny siebie, pyskaty nos.
Niestety... gdy dojeżdżam na miejsce, dosłownie śmiejący się na cały głos Alek, musi mi zbierać koparę z kierownicy, kiedy Ewelka w stroju kąpielowym, leży na leżaku.
Jestem tak wpatrzony w nią, że w dupie mam głośny śmiech Adama i nagrywającego to wszystko Leona. Zostawiam krzywo zaparkowane auto i podchodzę do niej, kiedy ona udaje, że się opala.
Co za aktoreczka...
- Jakim kurwa cudem? - pytam, oglądając jej boskie ciało, w skąpym, pomarańczowym bikini.
- O! Cześć, Adrianku! Jak droga? - przykłada rękę do czoła, by na mnie spojrzeć.
- Jakim cudem? - powtarzam.
- Mówiłam Ci nie raz, że masz godnego siebie przeciwnika. - uśmiecha się kokieteryjnie.
Mimo tylu lat rozłąki i świadomości że ma męża i dzieci, ja nadal mam ochotę ją wypieprzyć tak, jak kiedyś.
- Jak to zrobiłaś?
- Moja słodka tajemnica. - westchnąłem głośno, zakładając ręce pod boczki. - Nie powiem, żeby mi było przykro z Twojego powodu, bo nie jest, ale w nagrodę pocieszenia, możesz sobie popatrzeć na to. - wskazuje rękami na całe swoje ciało. - Nie krępuj się.
Patrzę na Adama, który stoi niedaleko nas i się trzęsie ze śmiechu razem z resztą. Spojrzałem jeszcze raz na nią i z pewnym siebie uśmieszkiem, wziałem ją na ręce i wrzuciłem nas do głębokiego basenu. Zanim dałem nam wypłynąć na powierzchnie, skradłem jej buziaka z języczkiem, o którym marzyłem przez te lata.
To było silniejsze ode mnie.
Po odpechnięciu mnie, od razu się wynurzyła.
- Aaa! Oszalałeś, ta woda nie jest jeszcze nagrzana! - krzyczy, chlapiąc mnie.
Woda rzeczywiście jest rześka, ale da się w niej być. Niestety Eweli ciało, reaguje inaczej i jej brodawki kusząco się odznaczają, w tym cieniutkim stroju.
- Musiałem troszkę Cię schłodzić, mała. - uśmiechnąłem się.
- Żebym nie była chora, bo głowę Ci urwę. - grozi mi palcem i zabija wzrokiem. - Albo nie! Nie urwę Ci głowy. Bedziesz mi potrzebny. Nie dosyć, że przejmiesz wszystkie moje obowiązki w domu, to jeszcze będziesz na każde moje skinienie.
- Nie! Tylko nie to! - krzyczę, udając rozpacz, a reszta ma z nas polewkę.
Podchodzi do nas Adam z ręcznikami i zamyką ją w ramionach, po czym wyciąga z basenu.
- Szybko biegnij się wysuszyć. - Ewela się odwraca i patrzy na mnie z triumfem na twarzy.
- Wygrałam! Pogódź się z tym! Szykuj się na wieczór! - mruga do mnie oczkiem.
- Zasuwaj i to już. - klepie ją w mokry pośladek.
Idzie w stronę domku i po drodze przybija z dzieciakami piątki.
No co za Diablica...
Adam
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, chyba każdy się cieszył z jej wygranej. Już podczas jazdy, Ewela wymyśliła diabelski plan i zaraz po opuszczenia auta, wszyscy wiedzieliśmy co mamy robić.
Ja miałem zaparkować auto, pod zadaszeniem i zostawić otwartą bramę. Leo pobiegł z kluczami do składzika po leżaki, które razem rozkładaliśmy. Liwia stała na czatach, a sama Ewela pobiegła do domu przebrać się w bikini.
Zdążyła się na nim położyć i uspokoić oddech, gdy usłyszeliśmy zbliżające się auto. Leon już stał z włączoną kamerą i wszystko nagrywał.
Cała ta akcja była warta jego miny.
- Powiesz mi, dlaczego byliście pierwsi? - pyta, wycierając się ręcznikiem.
- Nie bylibyśmy, gdybyście nie trafili na pociąg.
- Ale czekaliśmy tylko 3 minuty.
- Czyli gdyby nie pociąg, zakład byłby nie ważny, bo bylibyście równocześnie. - wyjaśniam.
- Albo oboje byśmy skakali. - uśmiechnął się głupio.
- Zapomnij. - prychnąłem.
Adrian od razu po przebraniu się, pomógł nam przygotować namioty, miejsce na ognisko, grilla oraz stoły z krzesłami, za to Ewela z Liwką przygotowywały posiłki.
Niedługo dołączyli do nas Zuzka z Szymonem i Wiktorią, a przy okazji przywieźli mojego tatę i teściową.
- Podziwiam was. - mówi mój tata, patrząc jak pompujemy materace.
- Co masz na myśli?
- Że wam się chce w tym wieku robić biwaki.
- Uwielbiamy je. - mówi Adrian.
- Nam nie szykujcie. Ja z Dorotą będziemy spali w domku.
- Wybacz, tato... ale w ogóle nie braliśmy was pod uwagę. - uśmiechnąłem się.
- I bardzo dobrze. A ty, Adrian... gdzie masz partnerkę?
- Nie przyjechała jak usłyszała, że będziemy spać w namiocie.
- Skoro to było powodem nieobecności, to po co ty z nią jesteś?
- Też się zastanawiam.
- Tato! - krzyczy Leo. - Goście!
Patrzę na bramę, pod którą podjeżdża Olka z Jarkiem i Rozalką, a tuż za nimi Julita ze swoim chłopakiem Patrykiem. Poznałem je, kiedy były małymi dziewczynkami, a teraz? To już młode kobietki na studiach.
Idę przywitać pierwszych gości, którzy są trochę za wcześnie, ale każda para rąk się przyda.
~***~
Impreza trwa w najlepsze i choć każde z nas jest ubrane raczej na luzie, Monika wpięła welon we włosy Eweli, a mnie Adrian przypiął ślubną muszkę, która na tle białej bluzki w serek, wygląda dość komicznie.
- Kochani... - mówię głośniej prosząc o uwagę. - ...czy większość z Was pamięta biwak, równy rok przed naszym ślubem?
- Taaak!
- Wtedy wzniosłem toast mówiąc, że za rok będziemy się bawić na naszym weselu. - złapałem ją za rękę. - Choć miałem ją na codzień, bo już wtedy ze mną mieszkała, to jednak cholernie nie mogłem się doczekać, by Ewela w końcu została moją żoną, moją panią Winer.
- Taa... co trochę liczyłeś miesiące! - śmieje się Mario.
- A dziś? Minęło już prawie 15 lat od naszego ślubu. Od tamtego czasu mnóstwo się zmieniło, ale my nie zmieniliśmy się w ogóle. Jedynie uczucie jest coraz mocniejsze, z każdym kolejnym dniem. - spojrzałem z miłością na jej śliczną buzię, na której nie widać upływu lat. - Skarbie... chcę Ci podziękować za tyle spędzonych lat w szczęściu i miłości. Życzę nam nawet trzy razy więcej następnych takich 15 lat. Jesteś moją miłością, moim życiem, moją bratnią duszą. Moją Ewą i Liną. Kocham Cię. - wstała i rzuciła mi się na szyję.
- Ja też Cię kocham, Adaś. Nad życie.
Złączyłem nasze usta w bardzo gorącym pocałunku, który Ewela okryła welonem. Rozległy się głośne brawa i gwizdy, ale one nie przeszkadzały nam. Choć to był dopiero 15 czerwca, to była nasza chwila. Musieliśmy ją przypieczętować.
Ewelina
Żadna impreza w wynajętej loży VIP w klubie, czy obiad w drogiej restauracji, nie równa się tej zabawie, którą tutaj zorganizowaliśmy. Widząc nasze dzieci, bawiące się w basenie, naszych przyjaciół, jak dobrze się bawią, pijąc, jedząc i tańcząc, czy rodziców, którzy obserwują to wszystko, przytulając się na huśtawce, jestem ogromnie szczęśliwa i spełniona. Dokładnie tak chcę spędzać każdą rocznicę i inne rodzinne uroczystości.
Jedynie kogo tu brakuje, to Maksa. Po tym incydencie na pępkowym eLek, długo musiał się starać, żeby móc znowu z nami utrzymywać kontakt i udało mu się to po ponad pół roku. Na początku unikał wspólnych imprez i pojawiał się tylko u Natki i ignorując nas, ale z czasem jego "foch" minął i zaczął stawiać małe kroczki, by naprawić relację. Dwa lata temu wyjechał do Anglii, gdzie robi karierę jako trener personalny. Rzadko przyjeżdża do Polski, ale mamy z nim kontakt.
- Mogę Cię prosić do tańca? - pyta nasz świadek.
- Ależ oczywiście. - podałam mu dłoń i wstałam z drewnianej ławki koło ogniska.
Jak zwykle złapał mnie pewnie i zaczął prowadzić. Od razu dostosowałam się do tempa i rodzaju tańca, na który tylko my mogliśmy sobie pozwolić. Uwielbiamy się popisywać i przyciągać uwagę. Do tej pory mile wspominam wesele jego kuzynki, na które mnie zabrał.
Jedyne czego nie rozumiem, to tego pocałunku w basenie. Od zawsze darzyliśmy się uczuciem, ale tylko platonicznym. Jeśli chciał coś we mnie obudzić, to prawie mu się udało, bo znów zapragnęłam tego zakazanego owocu, jak seks w trójkącie.
A może on chce go zaproponować?
Tak czy siak, wątpię żeby Adam na to pozwolił. Owszem, bardzo szybko odbudowali swoją przyjaźń, po tym jak Adrian o mnie walczył, ale nie na tyle by brunet, zgodził się na powrót. Nie ważne, które z nas, zakomunikowałoby mu, że chcemy się tylko zabawiać we troje, on na nowo będzie czuć się zagrożony i nie daj Boże doszuka się czegoś, czego nie ma ma, jak na przykład romansu.
Dlatego, choć bardzo bym chciała takich zbliżeń wiem, że to niemożliwe. Ten etap już nigdy nie pojawi się w naszym życiu.
- Odleciałaś. - pyta, kiedy automatycznie przeszłam z szybkiej samby do zwykłego wolniaczka, z którego w ogóle nie zdawałam sobie sprawy.
- Wybacz, zamyśliłam się. - uśmiechnęłam.
- O czym myślałaś?
- O tym, że nie mogę się doczekać, aż dzieci pójdą spać. - uśmiechnął się szeroko.
- Marzysz, by mnie zobaczyć nago. - wachluję się teatralnie.
- Ależ oczywiście, dlatego wygrałam ten zakład.
- Odbijany. Teraz ja chcę zatańczyć z młodą. - mówi Jasiek, więc Ad oddał mnie w jego ręce.
Spojrzałam na przyjaciela, który od samego początku, wbił się w pierwszą, najlepszą trójkę, moich przyjaciół, czyli jest ex aequo z Adrianem i Moniką. Chociaż... nawet ciutkę ich wyprzedza, bo mogę rozmawiać z nim, jak z samą sobą. W tej kwestii nic się nie zmieniło. Nadal jest dla mnie ogromnym wsparciem.
Stał się też lekarzem wszystkich znajomym na kobiet. Prowadził każdą ciążę i odbierał wszystkie poródy. Dzieciaki go uwielbiają za jego dobroć, uśmiech i delikatność i to ze wzajemnością.
- Leo mi pokazał, jak pięknie załatwiłaś Adriana. - zaśmiałam się.
- Tylko cudem udało mi się przyjechać przed nim i nie rozwalić tego wszystkiego, co miałam w bagażniku.
- Jestem ciekaw, jak zareagujesz na jego nagie ciało.
- No może zrobić mi się gorąco. - przyznaję.
- Nie tylko tobie. - uśmiechnął się.
Janek jest szczęśliwy z Dawidem, ale nieraz jak jesteśmy na zakupach, to lubimy ocenić i powzdychać do jakichś ciasteczek.
Kiedy dzieciaszki już dobrze spały w namiotach, podeszłam do męża i zwróciłam się do blondyna.
- Adrian! Nie zapomniałeś czegoś? - przymrużył oczy z uśmiechem, a Adam zaczął się śmiać.
- Nie zapomniałem.
- A o co chodzi? - pyta Monika, więc wszystkim wytłumaczyłam nasz zakład, a reszta naszych przyjaciół zaczęła go pospieszać.
Adrian z wysoko podniesioną głową, wszedł na trampolinę i patrząc mi w oczy, zaczął się rozbierać. Gdy zdjął buty, złapał się za krocze i zaczął zdejmować szorty i bokserki. Razem z Moniką i Natką, jak te głupie, zaczęłyśmy piszczeć i gwizdać. Zuza była zbyt zawstydzona, a Emilka udawała niewzruszoną, za to Julia się odwróciła.
Przez tyle lat, żona Kuby prawie nic się nie zmieniała. Nadal jest taka nieśmiała i trochę wycofana, a my nigdy jej do niczego nie zmuszaliśmy. Akceptujemy ją taka jaka jest, a ona nas.
Niestety... w ich małżeństwie zaczyna się psuć. Od lat starają się o potomstwo, ale Julia ich nie może mieć. Być może to jest powodem, co zaczyna ich różnić.
Kiedy blondyn stał całkiem nago, zaczął się obracać wokół własnej osi, eksponując swoje ciało, jak model.
- Nie masz się czym chwalić! - krzyczy Mario.
- Porównując się z Tobą... oczywiście, że mam!
- Emilka nie patrz! - zasłonił jej oczy.
- Oj daj spokój! - zdjęła jego rękę.
- Ja też powinienem zasłonić Ci oczy i dać galancie w dupę. - przedszedł mnie niesamowity dreszcz, gdy brunet zaczął szeptać mi do ucha.
- Zrób to, ale w nocy. Ukarz mnie. - odszeptuję, patrząc na Adriana.
- Żebyś wiedziała. - całuję mnie za uchem, po czym je podgryza.
Specjalnie to robi, żeby podnieciła się nim, a nie widokiem nagiego blondyna, które przez te lata... nic się nie zmienił. Jego ciało jest takie, jakie pamiętam. Perfekcyjne.
- Jesteś gotowa, Eve? - piszczę, kiedy nagle podnosi jedną rękę, a zaraz druga, ale zdąży się zasłonić tą pierwszą.
- Tak! Dajesz golasku! - robi kilka wysokich podskoków i w powietrzu łapie się za nogi i wpada na bombę z wielkim pluskiem.
Zaczęliśmy bić mu brawo, a on po wynurzeniu się, zaczął się kłaniać.
- A teraz podejdź tu i podaj mi chociaż bokserki.
- Ha! Nie jestem głupia. - siegam je z trampoliny i rzucam w niego.
Nagle akcja rozgrywa się bardzo szybko. Każdy facet bierze swoją partnerkę i wszyscy wrzucają je do basenu, ja za to daje w długą widząc, jak Adam mnie goni. Tak zaczęłam się śmiać, że nie skupiłam się na spieprzaniu i brunet szybko mnie złapał.
Nie walczyłam, po prostu go przytulałam, a on wskoczył do basenu, ze mną na rękach.
Zabawa w basenie trawała długo, a my znów mogliśmy poczuć się jak te 15 lat wcześniej.
2675 słów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top