3.2

Słońce jeszcze nie zdążyło zupełnie zajść za horyzont, gdy oni w ciszy podążali obok siebie w stronę domu blondyna. Katsuki po długich namawianiach ze strony alfy dał wreszcie za wygraną i postanowił zgodzić się na wspólne zamieszkanie. Po przemyśleniu tego, dzielenie domu ma znacznie większy sens niż spotykanie się gdy akurat dostaną upału. To byłoby niebezpieczne i niezręczne. Poza tym ludzie szybko zaczęliby plotkować. Już widział oczami wyobraźni te wszystkie okropne spojrzenia ciekawskich plotkar. Nic go tak nie irytowało jak obcy ludzie wytrącający się w jego życie. Dlatego tak nienawidził całego konceptu rytuału. Jego wzrok co jakiś czas uciekał w stronę idącego obok alfy jakby chciał się upewnić, że Kirishima naprawdę tam jest. Czerwonowłosy szedł obok w ciszy roztaczając wokół siebie przyjemny mocny zapach, na który Katsuki instynktownie odpowiadał swoim. Blondyn z lekkim uśmiechem spojrzał na widniejący w oddali spory dom obok którego znajdowała się lecznica i domek rodziców Izuku. Ciekawiło go co się teraz dzieje z omegą. Miał nadzieję, że zobaczy go jak tylko wyjdzie z sali, ale nigdzie go ani Todorokiego nie było. Najprawdopodobniej już udali się do domu. Na samą myśl o pełnym wyższości wyrazie twarzy heterochromika krzywił się w duchu. Już powoli zaczynał współczuć przyjacielowi. Postawił sobie za cel, że będzie jak najczęściej go odwiedzał. Midoriya był miły i potulny, a Bakugo wiedział o tym, aż za dobrze. Jeśli Shoto kiedykolwiek źle go potraktuje omega prawdopodobnie nic z tym nie zrobi. Izuku rozzłościł by się, pewnie rozpłakał, ale w końcu by wybaczył. Zawsze wybacza. Ale nie on. O nie. On nie pozowli żeby jakiś rozpieszczony dzieciak znęcał się nad Izuku. Blondyn zatrzymał się i spojrzał na alfę stającego tuż obok z zagubionym spojrzeniem.

- Dobra słuchaj. Ja idę do środka ty tu poczekaj. I nie próbuj się kłócić. - westchnął cicho i nie czekając ani chwili dłużej odwrócił się od Ejiro po czym wszedł po kilku małych schodkach na werandę i przekroczył próg domu. W salonie zauważył siedząca z kubkiem kawy w ręku matkę. Kobieta na dźwięk kroków odwróciła się i z lekko uniesioną brwią spojrzała na syna

- Katsuki?! Już wróciłeś? - blondynka poderwała się z miejsca i popijając kawę podeszła do syna. Nigdzie w pobliżu nie było widać jej męża co znaczy, że ojciec Katsukiego jeszcze nie wrócił z pracy. To nawet lepiej. Bakugo nie chciałby teraz spojrzeć w oczy ojca. Mimo że to jego matka była znacznie bardziej wymagająca, z wszystkich ludzi tylko ojca nie chciał zawieźć, a wiedział, że wystarczającym wstydem dla rodziny składającej się z samych alf jest pierworodny syn będący omegą.

- Tylko na chwilę. Po moje rzeczy. - mruknął cicho mijając kobietę obrzucającą go uważnym spojrzeniem. Mitsuki śledziła spojrzeniem syna podążającego w stronę swojego dawnego pokoju. Pusty kubek odstawiła na blat stolika kawowego i ruszyła za nim krzyżując ręce na piersi.

- Czyli jednak ktoś cię zechciał. Ha! Tego się nie spodziewałam. - prychnęła ze śmiechem opierając się o framugę drzwi prowadzących do sypialni syna. Bakugo warknął pod nosem wyciągając z szafy torbę podróżną do której zaczął jak najszybciej bez ładu i składu wrzucać ubrania.

- Zamknij się. Mam alfę i chuj ci do tego. - warknął wyższy wrzucając kilka koszulek do torby. Chciał już wyjść z domu. Właściwie to nie wiedział dlaczego ale nie tylko nie chciał opowiadać matce o Alfie i wcale nie chodziło tutaj o to, że prawie nie zna Kirishimy. Prawdopodobnie Mitsuki jako naczelna plotkara wiedziała o Ejiro więcej niż on.

- Gdzie on jest? Chcę go poznać. - odparła zupełnie ignorując aroganckie zachowanie syna. Nie miała najmniejszej ochoty go teraz pouczać. Zamiast tego wolała zobaczyć chłopaka, który porwał się z motyką na słońce i postanowił wybrać właśnie jej syna na partnera. W całej tej sytuacji było coś dziwnie śmiesznego.

- Czeka przed domem. - mruknął blondyn zapinając główną przegrodę torby. Do kieszeni z boku wcisnął kilka ulubionych par skarpetek i szczoteczkę do zębów w kolorowym dziecinnym etui.

- Czemu go nie zaprosiłeś?! Co on sobie pomyśli?!- kobieta zmierzyła omegę nieprzychylnym wzrokiem. Może nie było po niej tego widać ale martwiła się wrażeniem jakie wywrze jej rodzina na alfie syna. W końcu od tego może zależeć szczęście Katsukiego w tym związku. Alfy bardzo często znęcają się nad omegami albo odrzucają je już po oznaczeniu i poznaniu bliskich bo coś ich uraziło. Wbrew pozorom silne samce mają bardzo kruche i delikatne ego, które łatwo zniszczyć. Nie chciała żeby partner syna był zły, ani tym bardziej żeby w świat poszła plotka, że są nie zwłaszcza że nie widziała jaki jest Kirishima ani z jakiej warstwy społecznej pochodzi.

- Mam to w dupie! Daj mi spokój! Przyszedłem tylko na chwilę. - Katsuki zamknął torbę i zarzucił ją sobie na ramię. Miał dość ciągłego narzekania matki. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć kobieta już była w przedpokoju. Wsunęła tylko pantofle i zbiegła po kilku stopniach z werandy. Czerwonowłosy alfa przyglądał się idącej w jego stronę kobiecie z niemałym zdziwieniem. Blondynka dopadła go i złapała za dłoń. Z daleka wyglądało to na przymilny gest powitania, ale jej wzrok zdradzał coś znacznie gorszego niż ciekawość, a wbijające się w skórę alfy paznokcie tylko potwierdzały nieprzychylność matki Bakugo.

- Ty jesteś alfą Katsukiego?- zapytała bezceremonialnie wpatrując się w oczy wyższego. Kciukiem wolnej ręki wskazała na idącego z tobą na ramieniu syna, który zatrzymał się tuż za nią i ciężko westchnął widząc całą tą scenę.

- Yyyy... Tak?- Kirishima sam nie wiedział co powinien odpowiedzieć. Czy lepiej było się przyznać i poznać matkę omegi czy może jednak lepszym rozwiązaniem byłoby udawanie, że znalazł się tam przypadkiem. Na jego ustach zagościł lekki uśmiech gdy jego spojrzenie spotkało się z oczami omegi stojącego za swoją matką z rękami skrzyżowanymi na piersi. Wyglądał uroczo nawet gdy się denerwował.

- Tak się cieszę, że ktoś go wreszcie zabierze! Już miałam go dość. - Mitsuki uśmiechnęła się szeroko i poklepała ramię alfy z geście uznania i pocieszenia. Nie będzie miał łatwego życia z jej synkiem. Przynajmniej teraz życie blondyna nie jest już jej zmartwieniem. Dokładnie lustrowała twarz zakłopotanego chłopaka. Na oko był mniej więcej w wieku Bakugo. To dobrze. Gdyby była między różnica wieku mogliby się trudniej dogadać. Oczywiście wiedziała kim jest młody alfa. Z niechęcią musiała przyznać, że mimo nieszczególnej urody alfa jest całkiem dobrą partią. Zawsze można trafić znacznie gorzej niż przyboczny samego przywódcy.

- Mamo! Daj mu spokój. Ja ciebie też już miałem dość!- blondyn warknął przerywając wreszcie swoje milczenie i złapał rodzicielkę za ramiona po czym odciągnął ją od partnera

- Mam nadzieję, że niedługo nas odwiedzicie!- kobieta pomachła w stronę czerwonowłosego, który nie do końca wiedzieć co się stało już był ciągnięty za ramię przez blondyna w stronę jak najdalszą od domu rodzinnego omegi

- Nie ma mowy!- Katsuki odkrzyknął zerkając przez ramię na matkę i westchnął ciężko obejmując przedramię wyższego. Otaczający go zapach odrobinę go uspokajał, że co był Alfie niezmiernie wdzięczny. Jego matka potrafiła być nieznośna.

- Twoja mama jest... Jesteś do niej podobny. -  po długiej chwili ciszy Ejiro wreszcie się odezwał. Jego wzrok był utkwiony gdzieś w dali. Wydawał się nad czymś bardzo głęboko myśleć

- Próbujesz mnie obrazić?!- blondyn oburzył się unosząc brwi. Mógłby powiedzieć o sobie wiele, ale nie że jest podobny do matki. Z wszystkich ludzi na ziemi ta stara wiedźma przypomina go najmniej.

- Nie, nie! Zauważam podobieństwo. Po niej masz urodę. - alfa zgrabnie wybrnął z nieporozumienia i zadowolony z siebie obserwował rosnący na twarzy niższego rumieniec będący reakcją na komplement.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top