14
Izuku z westchnieniem przyjrzał się dokładniej luźnym ubraniom niezbyt dobrze maskującym jego coraz większy ciążowy brzuch. Ułożył dłonie w dole brzucha i z uśmiechem przyglądał się mu. Cieszył się, że pomimo wydarzeń z ostatnich kilku tygodni z jego dzieckiem wszystko było w porządku. Wynik testu został już definitywnie potwierdzony jednakże on nadal nie powiedział tego nikomu spoza grona już wtajemniczonych oprócz swojej mamy, która wykonywała mu wszystkie niezbędne badania w klinice. Nadal był wściekły i rozżalony zachowaniem Shoto dlatego w sprawie ciągle milczał. Unikał kontaktu z ojcem dziecka najbardziej jak to było możliwe w sytuacji gdy dzielili mieszkanie. Nie rozumiał jak alfa mógł się tak zachować. Wiedział że nigdy tego nie zapomni i nie wybaczy. Mógł próbować żyć dalej, ale ta próba gwałtu odbiła się na jego psychice znacznie bardziej niż chciałby przyznać, a potem jeszcze okazało się że Shoto go zdradził. I to wiele razy. Wcześniej miał jeszcze nadzieję, że ten związek można uratować ale teraz był już pewien że sam nie będzie o to walczył i skoro Alfa się nim nie interesuje to on też ma w dupie taki związek. Fuyumi zgodnie z obietnicą nie tylko walecznie kłóciła się z Shoto wyliczając mu wszystkie błędy i krzywdy, ale też od ponad dwóch tygodni nie spuszczała z oczu swojego brata. Najpierw czuwała nad Izuku ale gdy chłopak poprosił żeby nie traktowała go jak kaleki bo to nie pomaga dziewczyna zamieniła się w strażnika więziennego. Nawet udało jej się odstraszyć od Shoto kilka potencjalnych kochanek. Ludzie w wiosce patrzyli na niego nieprzychylnie. Fuyumi nie przejmowała się obyczajami i nawet raz nazwała go "Obrzydliwym dziwkarzem" na posiedzeniu rady na których bywał również Shoto. Dziewczyna miała szczęście, że ich ojciec nie był wtedy obecny. I tak już cudem udało jej się go przekonać aby miała coś do powiedzenia w kwestii tego jak wygląda współczesne im prawo i zasady. Izuku miał wrażenie, że ludzie zaczynali mu współczuć. Wcześniejsza zazdrość związana z wysokim statusem jaki zyskał szybko zniknęła gdy za sprawą Fuyumi, Bakugo jak i samego Shoto i jego zachowań wspólni znajomi dowiedzieli się jak syn Alfy Stada traktuje swojego partnera. Jedynie niektóre alfy popierające obecny ustrój i uważające się za znacznie lepsze tylko dlatego że urodziły się w takim ciele a nie innym twierdziły, że w zachowaniu Todorokiego nie ma nic złego, a Izuku jest sam sobie winny bo przecież powinien być posłuszny.
Zielonooki bez wyrazu gapił się w jeden punkt zupełnie zapominając gdzie jest i co dzieje się dookoła. Wyłączył się i nie reagował na żadne słowa a jedynie monotonnie, mechanicznie głaskał swój brzuch. Shoto przyglądając się mu już od kilku chwil podszedł bliżej co chwilę powtarzając głośno jego imię aby go nie zaskoczyć. Omega nie reagował jednak przez co zmartwiony alfa delikatnie ułożył dłoń na jego ramieniu.
- Nie dotykaj mnie! - Izuku wzdrygął się zrzucając z siebie dłoń alfy z wyraźnym obrzydzeniem i strachem wymalowanym na twarzy. Shoto westchnął cicho spuszczając wzrok.
- Przepraszam nie chciałem cię przestraszyć... Powinniśmy już się zbierać. - przeprosił cicho i szybko odwrócił się rzucając ostatnie słowa przez ramię gdy już wychodził z pokoju. Izuku go nienawidził. Widział to w jego zachowaniu, w spojrzeniu, w sposobie reagowania na jego obecność. Przez to on sam nienawidził siebie jeszcze bardziej. Zranił jedyną osobę, która była dla niego ważna. Znowu przez własną głupotę utracił kogoś na kim mu zależało. Nie miał zamiaru się tłumaczyć, bo żadne tłumaczenie nic nie pomoże. Zachował się jak skończony dupek i zdecydowanie zasłużył na jeszcze gorsze traktowanie niż unikanie go i milczenie gdy jest w pobliżu. Nadal był w szoku, że po tym wszystkim Izuku wrócił do domu. Co prawda spędził kilka nocy w domu Kirishimy czekając aż emocje opadną jednak Shoto wcale nie byłby zdziwiony gdyby Midoriya postanowił odejść od niego i zabrać mu dziecko. Zastanawiał się jak wiele osób dowiedziało się o ciąży omegi przed nim. Przecież był ojcem. Czyżby był aż tak okropny w stosunku do Izuku, że ten bał się mu powiedzieć o dziecku? Powinien był być pierwszą osobą, która się o tym dowiedziała, a tym czasem był ostatnią. To dało mu do myślenia. Czy gdyby Bakugo w emocjach nie krzyknął mu tego w twarz kiedykolwiek dowiedziałby się o tym? Nie mógł wybaczyć samemu sobie, że przez głupotę niemalże stracił swoją małą rodzinę.
- Jasne. - mruknął cicho zielonooki zakładając na siebie ciepły długi płaszcz. Fuyumi siedząca na brzegu łóżka małżeńskiego zajmowanego ostatnimi tygodniami tylko przez Izuku podniosła się z miejsca i delikatnie objęła ramieniem plecy roztrzęsionego omegi, który nawet na jej dotyk reagował wzdrygnięciem. W miarę upływu czasu omega zaczynał ponownie być w stanie wychodzić do ludzi, a nawet udawać względnie szczęśliwego. Dlatego też spotkanie z dziećmi w sierocińcu zdecydowano się zorganizować właśnie dzisiaj. Omega liczył, że obecność dzieci pozwoli mu chociaż na chwilę oderwać myśli od wszystkiego co dzieje się w jego życiu prywatnym i uczuciowym. Obawiał się jednak, że widząc małe bezbronne dzieci porzucone lub pozbawione rodziców przez los, zacznie płakać. Zawsze był bardzo uczuciowy, a w ciąży wszystkie emocje tylko się w nim wzmagały.
- Na pewno nie chcesz żebym szła z wami?- zapytała druga omega zerkając w nieobecne znów pogrążone w myślach oczy przyjaciela. Nie sądziła, aby jej brat był w stanie zrobić coś Izuku przy ludziach, a tym bardziej wśród dzieci. Wiedziała jednak, że omega będzie czuł się bezpieczniej jeśli ktoś będzie obok.
- Nie trzeba Fuyumi. Już wystarczająco zrobiłaś. Nie możesz być ze mną na każdym kroku. - chłopak pokręcił głową i uśmiechnął się promiennie próbując zapewnić kobietę, że jest lepiej niż było w rzeczywistości. Z niewielkim trudem założył buty i ruszył w stronę drzwi.
- Ależ mogę. Bo mój brat jest skończonym idiotą. - upierała się Fuyumi podążając za Izuku. Mimo wszytko nie chciała wypuszczać go z domu. Nie miała pewności, że faktycznie to odpowiednia pora. Nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć, a wolałaby zapewnić przyjacielowi brak jakichkolwiek traumatycznych lub stresujących sytuacji.
- Racja. Ale ostatnio się stara. Poza tym wśród innych ludzi raczej nie zrobi mi krzywdy. - odparł niższy uśmiechając się ponownie. Shoto faktycznie starał się. O ile staraniem można nazwać unikanie go i przesiadywanie w domu. Od kiedy dowiedział się o ciąży nie wychodził już pić, ograniczył wyjazdy na polowania lub zwiady do minimum, nie widywał się z żadną inną omegą, z własnej woli sypiał w salonie lub pokoju gościnnym aby nie naruszyć przestrzeni omegi. Nawet udał się do kliniki i zaczął stosować znacznie mocniejsze leki ograniczające jego wybuchy złości, mocne feromony i niepohamowany popęd seksualny. Jak na kogoś kto jeszcze kilkanaście dni temu był istnym tyranem zmiany zachodziły bardzo szybko i były dość znaczące. Izuku doceniał to. Nie miał jednak zamiaru dać po sobie poznać, że cieszy go przemiana alfy.
- No dobrze... Ale bądź ostrożny. Proszę. - kobieta z niechęcią dała za wygraną kręcąc głową. Liczyła, że przez te kilka godzin nie wydarzy się nic złego.
- Będę się pilnował. Musimy już iść. - obiecał omega przewracając oczami i całując kobietę w policzek. Czuł się jakby znowu miał dziesięć lat a mama nie chciała go puścić z kolegami nad rzekę bo to było w jej mniemaniu zbyt niebezpieczne, mimo, że rzeka przypominała bardziej spokojny strumyk w najgłębszym miejscu sięgający dziesięcioletniemu Izuku do kolan.
Przez długą chwilę Todoroki i Midoriya szli w ciszy ramię w ramię. Jedynymi odgłosami dobiegającymi do ich uszu był świeży śnieg chrzęszczący pod stopami i głębokie oddechy ich obojga powodujące małe kłęby pary. Na zewnątrz było zimno jak przystało końcówkę grudnia. Ludzie mijani przez nich na wytyczonej i odśnieżonej ścieżce w pośpiechu pędzili do domostw z koszami pełnymi opału znalezionego w lesie lub z zakupionym na obchody Nowego Roku jedzeniem. W nocy śnieg padający bezustannie utworzył nową warstwę miękkiego puchu na starych zbrylonych zaspach. Dzieci opatulone w grube warstwy wełnianych ubrań, jak gdyby zupełnie nie odczuwały niemalże widocznego gołym okiem mrozu biegały tam i spowrotem lepiąc postacie ze śniegu, rzucając się śnieżkami i tarzając w zaspach.
- Postaraj się chociaż udawać szczęśliwego. - Shoto przerwał ciszę zerkając na Izuku zawijającego się ciaśniej w ciepły podszyty od spodu puchem płaszcz. Omega zmarszczył brwi rzucając wyższemu nieprzychylne spojrzenie. Nie wiedział czy alfa w ten sposób próbował nieudolnie rozładować atmosferę czy naprawdę wymagał od niego udawania zakochanego.
- A ty postaraj się być normalny - prychnął zadziornie i przyspieszył kroku czując jak marzną mu dłonie w rękawiczkach zrobionych przez Fuyumi.
Sierociniec znajdował się na uboczu, lecz nie na tyle daleko aby ich podróż wymagała powozu lub rikszy. Mały przysadzisty zniszczony przez czas budynek stał przy małej dróżce odchodzącej od głównego szlaku bardziej w stronę lasu. Była to spokojna i cicha okolica znajdująca się zaledwie dziesięć minut spacerem od placu targowego w centrum. Ogród otoczony drewnianym zawalonym w niektórych miejscach i spróchniałym gdzie nie gdzie płotem był równo przykryty śniegiem. W lecie pewnie rabatki, na których teraz stały bałwanki i króliczki ulepione przez dzieci, wypełnione były kwitnącymi kwiatami, a drzewo ozdobione wielką białą śnieżną czapą prawdopodobnie kwitło pięknie aby następnie wydać plon w postaci jabłek lub czereśni. Przed budynkiem nie było nikogo oprócz wysokiego i szczupłego ciemnowłosego mężczyzny ubranego w ciepłe, ale również nie krępujące ruchów szaty. Alfa zauważając ich przerwał rąbanie drewna i uśmiechnął się szeroko ukazując rząd jasnych równych białych zębów. Ze spoconej z wysiłku twarzy odgadnął przyklejone ciemne sięgające ramion pasemka włosów i ukłonił się lekko po chwili wbijając zamaszyście siekierę w pieniek.
- Oh. Dzień dobry - przywitał się grzecznie podchodząc nieco bliżej. Jego wzrok nawet na moment nie opuścił Izuku zupełnie jakby Shoto tam z nimi nie było. Uśmiech przyklejony do jego twarzy wydawał się nieco flirciarski. Izuku mógł przysiąc, że czuł jakby alfa rozbierał go spojrzeniem, a zapach otaczający go tracił nuty drzewne charakterystyczne dla Shoto nabierał za to zapachu, którego nie czuł nigdy wcześniej. Czegoś przywodzącego na myśl morską bryzę i świeże burzowe powietrze.
- Dzień dobry. Czy my już kiedyś się nie widzieliśmy?- omega starał się zbytnio nie gapić ja umięśniony tors alfy dobrze widoczny przez obcisły gruby sweter. Nigdy wcześniej nawet nie pomyślał, aby zagrać we flirciarską grę z jakimkolwiek alfą, a Napewno nie z obcym człowiekiem gdy jego partner stoi obok. Ten brunet miał jednak w sobie coś pociągającego, a może tylko mu się tak wydawało, przez rozżalenie i złość na Shoto.
- Być może. Jestem okolicznym rybakiem. Gdy mam chwilę pomagam tutaj jako konserwator. - wyjaśnił wyższy zdejmując skórzane rękawice ochronne i delikatnie ujmując odzianą w rękawiczkę dłoń Izuku aby unieść ją do ust i ucałować jej wierzch. Omega mógł przysiąc, że skóra dłoni mężczyzna wyglądała na miękką i dobrze wypielęgnowaną co nie było często spotykane wśród osób pracujących fizycznie.
- Oh to bardzo miłe z twojej strony. - zielonooki nie był w stanie powstrzymać rumieńców. Jak na zwykłego rybaka alfa był bardzo szarmancki i dobrze wychowany. Rzadko spotykał się z takim zachowaniem. Mimo ciepłych rękawiczek na dłoniach mógł przysiąc że miejsce którego dotknęły wąskie usta alfy paliło go żywym ogniem. Nie wiedział czy jego zachwyt nad mężczyzną wynika z chęci dokuczenia Shoto, faktycznej potrzeby bliskości, podziwu dla kogoś pracującego tak ciężko aby osierocone dzieci miały bezpieczny dom, czy jeszcze z jakiegoś innego powodu.
- Gwarantuje, że gdy spędzicie z tymi dziećmi trochę czasu też będziecie chcieli im pomóc chociaż odrobinę. - mruknął brunet prostując się i zerkając w stronę alfy Izuku, który aż kipiał że złości. Sero musiał się bardzo starać aby powstrzymać śmiech. Shoto wyglądał jak dziecko któremu ktoś zabrał zabawkę. Gdyby mógł pewnie jeszcze tupnął by nogą.
- Nie wątpliwie. Najchętniej zabrałbym je wszystkie do domu. Biedne małe aniołki... - mruknął cicho Izuku z wyraźnym smutkiem na twarzy. Szczerze współczuł każdej małej istotce znajdującej się w tej placówce nie tylko dlatego, że warunki panujące w niej nie były idealne ale też dlatego, że życie ze świadomością odtrącenia przez własnych rodziców musi być bardzo trudne. Nie chciał nawet myśleć co czuły dzieci, których rodzice zginęli przedwcześnie.
- Rzeczywiście masz tak dobre serce jak mówią. Szkoda tylko, że nikt nigdy nie wspomina o twojej niezwykłej urodzie. - czarnowłosy alfa uśmiechnął się zalotnie dokładnie przyglądając się lekko zarumienionej, pokrytej piegami twarzy Izuku. Jak wszyscy w wiosce słyszał już plotki o wygodzie i usposobieniu przyszłej Omegi Stada. Takie wieści roznosiły się bardzo szybko. Jedna plotka poganiała drugą. Niektóre miały odwzorowanie w rzeczywistości, inne wręcz przeciwnie.
- Ah... Dziękuję... To bardzo miłe... Jeśli mogę spytać... Jak się nazywasz? - zarumieniony Izuku nie widząc co powinien zrobić w takiej sytuacji nieudolnie próbował przyjąć komplement usilnie unikając spojrzenia w oczy bruneta.
- Sero Hanta. To zaszczyt że mogłem zamieć z tobą kilka słów Omego. Nie powinienem jednak chyba dłużej zabierać wam czasu. - przedstawił się grzecznie kłaniając się lekko po raz kolejny. Na jego ustach gościł piękny uśmiech, któremu wtórował uśmiech omegi. Izuku z zadowoleniem oddychał lekkimi nienachalnymi feromonami wyższego podczas gdy jego partner stał obok zniecierpliwiony.
- Masz rację. Nie powinieneś. Chodźmy Izuku. - warknął wściekłe heterochromik i złapał dłoń Izuku, który jednak nie ruszył się z miejsca. Shoto przeszedł przez furtkę do ogrodu i kamienną ścieżką przeszedł jeszcze kilka kroków zanim zatrzymał się aby spojrzeć przez ramię na omegę i ponaglić go.
- Przepraszam za niego. I proszę mówi mi po imieniu. - Izuku zakłopotany zachowaniem alf delikatnie złapał Sero za dłonie i szczerze przeprosił za Shoto. Domyślał się, że Todoroki jest zazdrosny, lecz o dziwo nie przeszkadzało mu to. Wręcz przeciwnie. Miło było zobaczyć jak dwie alfy sprzeczają się o niego.
- Nic nie szkodzi. Też byłbym zły gdyby ktoś obcy traktował moją omegę lepiej niż ja. - brunet machnął ręką uśmiechając się zadziornie w stronę drugiego alfy. Oczywiście, że te plotki również tutaj dotarły. Jakże by inaczej.
- Sero... - Midoriya westchnął błagalnie chcąc załagodzić konflikt. Po obu mężczyznach doskonale widział, że za chwilę może dojść do czegoś gorszego niż zwykła przepychanka słowna.
- Musi być przerażony, że odejdziesz do kogoś kto naprawdę by o ciebie zadbał. Ja nigdy nie skrzywdził bym omegi. - dodał wyższy nie śpisz zająć wzroku z dużych zielonych oczu omegi ponownie oblewającego się rumieńcem. Ta niedelikatna sugestia próby zdobycia Izuku zupełnie wyprowadziła Shoto z równowagi.
- Idziemy. - powiedział uparcie, ponownie łapiąc za dłoń omegę, który tym razem podążył za nim co chwilę jednak zerkając na drugiego mężczyznę ponownie pogrążonego w pracy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top