13

Izuku wszedł do części domostwa, którą dzielił ze swoim alfą trzymając w dłoniach siatki pełne zakupów. Ostatnimi dniami żywił się tylko kuchnią Fuyumi, która przesiadywała w ich salonie całymi dniami, a nie rzadko także nocami, więc wcale nie zdziwił się gdy tego ranka po otworzeniu lodówki ujrzał kilka starych warzyw nienadających się do niczego, przeterminowane resztki jakiegoś starego obiadu i chłodzącą się butelkę alkoholu, którego Shoto wcale sobie nie żałował. Z westchnieniem postawił zakupy na podłodze w kuchni i przeciągnął się prostując zmęczone kończyny. Nie widział aby alfa wchodził do domu, ale czując wokół siebie mocny zapach sosny domyślał się, że mężczyzna jest gdzieś w domu. Prawdopodobnie przesiadywał w swoim małym biurze, w którym spędzał większość ostatnich dni. Był to pokój urządzony w tradycyjnym stylu, wyłożony matami, z niewielkim niskim stoliczkiem na środku i półkami pełnymi książek i dokumentów. Alfa ostatnio unikał Izuku bardziej niż to było konieczne. Omega nadal był wściekły i zrozpaczony wydarzeniami ostatnich dni, ale ponad wszystko nie chciał być karany milczeniem. Wolał już zachowywać się jakby nic się nie stało. Przynajmniej mógłby wtedy zaznać odrobiny stabilizacji. Shoto go unikał. Nie wiedział do końca dlaczego czy to jego własne wyrzuty sumienia czy też efekt gróźb Fuyumi, które w tym przypadku naprawdę należało traktować poważnie. Dziewczyna wspierała omegę na każdym kroku. Pomagała mu powoli podnieść się z kolan i powrócić do względnej normalności. Opatrywała jego rany, gotowała mu gdy sam nie miał siły podnieść się z łóżka pogrążony w rozpaczy i wstydzie a nawet nocowała na kanapie chcąc mieć pewność, że alfa już go nie skrzywdzi. Obca mu kobieta zrobiła dla niego i jego dziecka więcej niż alfa, który powinien się nimi opiekować. Shoto natomiast zamiast przeprosić, spróbować naprawić swój błąd, albo chociaż wykazać chęci znikał na całe dnie i noce z domu a gdy już wracał albo spał albo wypełniał jakieś raporty w biurze. Fuyumi robiła wszystko aby Izuku nie denerwował się zachowaniem partnera. Wysyłała go wcześniej spać, udawała, że doskonale wie co i z kim robi Shoto podczas gdy nie miał pojęcia o niczym, uśmiechała się i zgrabnie omijała temat, ale Izuku doskonale wiedział co się działo. Nie musiał widzieć alfy żeby wiedzieć, że jest kompletnie pijany, nie musiał słyszeć jego głosu, ani być w pobliżu aby wiedzieć, że przesiąkł już zapachami jakiś omeg z którymi puszczał się by tylko wyładować swoją frustrację i gniew. W takich momentach nadzieję Deku umierały. Gdyby mężczyzna spróbował go przeprosić, wytłumaczyć się w jakikolwiek nawet najbardziej banalny i głupi sposób wybaczył by mu. Bo go kochał. Bo chciał mieć szczęśliwą rodzinę. Ale Shoto nie wykazywał nawet najmniejszej inicjatywy. Z dwojga złego Izuku chyba jednak wolał aby ktoś inny musiał znosić popęd Shoto. Nadal w miejscach gdzie tamtego dnia spoczywały jego dłonie czuł palący dotyk, pewnie już nigdy nie będzie umiał powstrzymać odruchów strachu gdy ktoś go dotknie. Nadal czuł się brudny i wykorzystany. Tak wiele lat próbował zaakceptować to kim jest i jak wygląda i gdy w końcu mu się udało zaczął nienawidzić swojego ciała jeszcze bardziej. Zacisnął mocno powieki pod którymi zaczynały gromadzić się łzy i westchnął ciężko podwijając rękawy bluzy. Todoroki nie umiał gotować, żywił się tym co zrobił dla niego Izuku lub ostatnimi dniami tym co zostało z obiadów przyrządzonych przez Fuyumi. Izuku pomyślał że będzie mu miło zjeść wreszcie coś porządnego tak więc zgodnie ze wskazówkami przyjaciółki i kucharek przygotował dla nich obojga sobe na zimno i zieloną herbatę. Nie był jednak pewien czy jest gotowy aby spędzić kilkanaście długich minut siedząc przy jednym stole z alfą. Słysząc więc, że mężczyzna faktycznie jest w biurze i prawdopodobnie ciężko pracuje ustawił czarkę i miseczkę na małej tacy i ruszył w stronę pokoju. Z każdym kolejnym krokiem w stronę pokoju zaczynały nachodzić go wątpliwości. Im bardziej w głąb korytarza zmierzał tym bardziej docierały do niego raz głośniejsze a raz cichsze odgłosy zupełnie nie przypominające czegokolwiek co można by robić w pracy. W jeszcze większą konsternację wprawił go unoszący się w korytarzu zapach omegi, a nawet dwóch i towarzyszące kolejnym falom feromonów jęki. Otaczające go zapachu były aż modlące od znajdującej się w nich pożądliwej uwodzicielskości. Omega zmarszczył mocno brwi i w obawie o drogą porcelanę odstawił tace na jedną z niewielkich szafek stojących w korytarzu gdy do jego uszu doleciał kolejny tym razem znacznie bardziej wymowny dźwięk przypominający jęk. Szybko stawiając ciche kroki podszedł do drzwi. Sądząc po odgłosach dobiegających z środka nawet gdyby szedł bardzo głośno i tak pochłonięci swoją zabawą nie usłyszeli by ani szmeru. Zielonooki otworzył zamaszyście przesuwne drzwi i zamarł w bezruchu czując jak przechodzą go dreszcze obrzydzenia.

Spleciona w miłosnym uścisku trójka nawet nie zwróciła na niego uwagi zbyt pochłonięta dawaniem i braniem przyjemności. Obie omegi wydawały mu się bardzo znajome. Brunetka leżąca na niskim stole pełnym papierów i butelek po alkoholu była mu znana z dnia ceremonii. Jej długie i zgrabne nogi szeroko rozłożone na stole drżały raz po raz gdy alfa z brutalnością ją penetrował. Omega wydawała z siebie ekstatyczne jęki znacznie głośniejsze niż te przed chwilą jakby robiła to specjalnie aby zdenerwować Izuku lub przypodobać się Shoto. Z każdym kolejnym pchnięciem wiła się na stole rozrzucając ciemne gęste i szalenie długie włosy na wszystkie strony. Dłonie zaciskała na swoich podskakujących co chwilę pokaźnych rozmiarów piersiach. W spojrzeniu alfy dało się zauważyć pożądanie jakiego Izuku do tej pory nigdy jeszcze nie doświadczył na własnej skórze. Obie omegi z którymi zabawiał się jego partner były kobietami co tylko utwierdzało go w przekonaniu, że jako mężczyzna zawsze będzie gorszy i mniej wartościowy. W oczach ciężarnego pojawiły się gorzkie łzy. Nawet nie chciał pytać od jak dawna to trwa. Druga z kobiet zerknęła w jego stronę  i uśmiechnęła się zwycięsko poruszając biodrami aby bardziej nabić się na utkwione między jej pulchnymi, ponętnymi udami palce Shoto. Wypuszczając z siebie dużo zapachu przywodzącego na myśl najpyszniejsze ciesteczka całowała zachłannie szyję i szczękę alfy. Jej jasnobrązowe włosy idealnie komponujące się z tej samej barwy oczami były ścięte równo do ramion. Izuku był w stanie zrozumieć czemu Shoto wybrał akurat je dwie. Były zupełnie przeciwne sobie a jednocześnie podobne. Szatynka o pulchnej twarzy sprawiała wrażenie uroczej i niewinnej. Tego wrażenia dopełniał rumieniec goszczący na jej twarzy oraz słodki i delikatny waniliowy zapach. Brunetka zaś jeśli Izuku się nie mylił była przyjaciółką z dzieciństwa alfy. Wyrosła na piękną i szalenie seksowną kobietę, która wiedziała jak używać swojego wdzięku. Miała znacznie szczuplejszą twarz i ostre rysy, długie włosy związane w wysokiego kucyka odsłaniającego kark co w ich społeczeństwie było uznawane za szalenie ponętne. Na pierwszy plan wychodziły jednak jej dwa największe atuty, których Deku zaczynał jej zazdrościć. Czyżby to różnice w budowie męskich i żeńskich omeg pchnęły Shoto do zdrady? Ponętny zapach jaśminu pogłębiony drzewem sandałowym wprowadził zielonookiego w zakłopotanie, a cała ta sytuacja tylko bardziej doprowadziła go do mdłości gdy ujrzał wyraz twarzy alfy dochodzącego w innej omedze.

- Sho... Shoto... Ty..! - wyjąkał otrzeźwiony ponownym dreszczem obrzydzenia. Teraz brzydził się już nie tylko alfą ale też i sobą, że kiedykolwiek pozwolił mu się dotknąć. Wściekły przełknął podchodzącą mu do gardła żółć i odwrócił się na pięcie nie chcąc aby alfa widział jego łzy. Nie miał zamiaru pokazywać, że to zabolało aż tak bardzo.

- Izuku poczekaj!- Todoroki zerwał się z miejsca nie zważając na pełne rozczarowania jęki omeg pragnących zabawiać się dalej. Szybko naciągnął na siebie spodnie i ruszył za partnerem, a raczej chciał i prawdopodobnie by to zrobił gdyby nie kobiety uwieszające mu się na szyi.

- Zostaw mnie! Jesteś obrzydliwy!- krzyknął ciężarny omega wkładając w pośpiechu buty i szybko wybiegając z domu. Kłębiły się w nim różne myśli i emocje. Był rozżalony, wściekły, obrzydzony, zażenowany i zraniony. Sam nie wiedział gdzie chce się podziać. Nogi same go niosły. Był tak zszokowany i wściekły że nawet nie pamiętał jakim cudem znalazł się u drzwi domu Katsukiego i Kirishimy. Co chwilę odwracał się przez ramię w obawie, że za chwilę spod ziemi wyrośnie Shoto, nakrzyczy na niego i znów go uderzy po czym zaciągnie do domu gdzie będzie dalej zabawiał się z tamtą dwójką. Wpadł do domu przyjaciela nie chcąc tracić żadnej cennej sekundy na oczekiwanie aż ktoś mu otworzy.

Bakugo siedział na kanapie oparty plecami o bok partnera i czytał książkę z przerzuconymi przez podłokietnik nogami gdy roztrzęsiony Izuku wbiegł do ich domu. Blondyn najpierw był nieco zły za przerywanie im tak pięknego i spokojnego popołudnia. Było tak dopóki nie zobaczył miny przyjaciela. Szybko poderwał się z miejsca i podszedł do trzęsącego się Izuku ubranego jedynie w bluzę, luźne spodnie i buty. Chłopak nerwowo gładził się po brzuchu rozglądając się jakby ktoś go gonił. Bakugo zmartwił się i delikatnie położył dłoń na ramieniu omegi aby zwrócić na siebie uwagę jego rozbieganych oczu.

- Co jest Deku?- zapytał powoli i bardzo spokojnie uwalniając z siebie nieco spokojnego zapachu aby choć trochę ulżyć przyjacielowi. Midoriya ciężko oddychał nie mogąc się uspokoić.

- Kacchan pomóż mi proszę. On... Zdradza mnie. - wyszeptał wycierając zapłakane oczy. Ten szaleńczy bieg nie działał dobrze na jego samopoczucie to było pewne.

- Pieprzony dupek. Idź do kuchni. My go zatrzymamy. - powiedział wyższy zaciskając wściekle szczęki. Doskonale domyślał się, że za chwilę wpadnie tu alfa z awanturą, siłą próbując wyciągnąć od nich Izuku. Pewnie znów będzie się zachowywał jakby nic się nie stało.

- Gdzie on jest? Izuku! Chodź wracamy do domu! - zgodnie z przypuszczeniami blondwłosego omegi w ich przytulnym domku dosłownie kilka chwil po Izuku pojawił się wściekły Shoto. Jego ubranie było wymięte i przesiąknięte zapachami innych omeg. Bakugo czując zmieszane zapachy i słysząc pełen wściekłości głos zupełnie jakby to Izuku był winny jedynie ciężko odetchnął starając się zachować resztki opanowania. Wiedział, że cała ta zaistniała sytuacja nie skończy się dobrze dla żadnego z nich, ale mimo to nie miał zamiaru zostawiać przyjaciela bez pomocy. Nie był taką osobą.

- Chuj ci do tego. Spieprzają stąd. - warknął blondyn krzyżując ręce na piersi. Todoroki irytował go już od bardzo dawna, ale od kiedy dowiedział się o sposobie w jaki traktowany jest jego przyjaciel pałał do alfy ogromną nienawiścią i szczerze wątpił aby cokolwiek było w stanie to zmienić.

- Co ty powiedziałeś?! - alfa zszokowany zachowaniem omegi zamrugał kilka razy nie wierząc, że ktoś tak mało znaczący byłby w stanie odezwać się do niego w taki sposób. Podszedł nieco bliżej blondyna i uważnie rozejrzał się dookoła czując delikatny zapach bzu wokół.

- Że masz wypierdalać nie rozumiesz? - Katsuki prychnął i zaniepokojony przesunął się odrobinę zasłaniając sobą wejście do kuchni. Wiedział doskonale, że Shoto nie uwierzy, że Izuku u nich nie ma. Nie znaczyło to jednak że nie miał zamiaru próbować ochronić przyjaciela.

- Ty mała... - wściekły alfa zaciskając mocno szczęki uniósł dłoń i zamachnął się aby uderzyć blondyna. Katsuki ani drgnął. Przez cały czas na jego ustach gościł kpiący uśmieszek.

- No. Nie przesadzasz Todoroki? - Kirishima błyskawicznie zareagował łapiąc nadgarstek alfy. Nie dawał po sobie tego poznać ale był równie wściekły co Bakugo jeśli nawet nie bardziej. Shoto nie tylko skrzywdził Izuku, którego zdążył już polubić ale też usiłował uderzyć jego omegę w ich własnym domu. Jedynie silny i bolesny uścisk dłoni na nadgarstku drugiego alfy zdradzał jego emocje.

- Twoja dziwka mi pyskuje. Lepiej zrób z nim porządek. - zażądał Shoto wyrywając dłoń z uścisku czerwonowłosego i odsuwając się o parę kroków. Przyjaciel zaczynał już tracić co do niego cierpliwość. Shoto to wiedział. Zdawał sobie sprawę, że niektórzy ludzie mogą postrzegać jego zachowanie jako nieodpowiedzialne albo nawet złe, ale zupełnie się tym nie przejmował. To on był alfą i tylko on mógł decydować o życiu swojej rodziny.

- Nie dziwię mu się. Ktoś musi ustawić cię do pionu - Kirishima wbrew oczekiwaniom heterochromika nie przyznał mu racji obiecując, że w odpowiedni sposób przemówi do rozsądku swojemu partnerowi.

- Co?! - Shoto zszokowany uniósł brwi i spojrzał na przyjaciela który wzruszył tylko ramionami.

- Zdradziłeś Izuku. - odparł czerwonowłosy alfa z wyraźnym wyrzutem w głosie. Nie wyobrażał sobie jak można krzywdzić kogoś takiego jak Izuku. Omega był miły, pomocny, uroczy i uśmiechnięty. Nigdy nawet nie spojrzał na nikogo w nieprzyjemny sposób. W żadnym wypadku nie zasłużył sobie na takie cierpienie. W głębi duszy tracił już nadzieję, że Shoto się opamięta. Życzył omedze aby spotkał na swojej drodze kogoś kto pokocha go mimo oznaczenia i kto pokażę mu, że można żyć inaczej.

- Bo nie chciał mnie zaspokoić. - mruknął alfa krzyżując ręce na piersi. Zachowywał się jak u jego postępowanie było w stu procentach uzasadnione i usprawiedliwione. Jakby oczekiwał, że Kirishima przyklaśnie mu mówiąc, że w takim wypadku to właściwie nic się nie stało.

- Jest w ciąży! Nie ma obowiązku spełniać twoich pojebanych zachcianek kretynie! Dziecko jest teraz najważniejsze!- Bakugo nie był w stanie już dłużej słuchać tych głupot. Mimo, że Izuku prosił aby nie mówić Shoto o ciąży nie był w stanie dłużej tego ukrywać. Jeśli wiadomości o zostaniu ojcem nie otrzeźwi alfy to dla tego człowieka nie ma już ratunku.

- Czekaj. Jak to w ciąży?- alfa zamrugał kilka razy i zaszczycił spojrzeniem blondyna przybierającego groźną minę.

- Chcesz żebym wytłumaczył ci skąd się biorą dzieci?!- zirytowany Katsuki warknął przewracając oczami. Ręce aż go świerzbiły żeby uderzyć tego skończonego kretyna. Miał teraz ochotę po prostu dać w ryj tej bezczelnej podróbie prawdziwej alfy. 

- ...To twoje dziecko? Pieprzysz moja omegę?! Dlatego tak tobą śmierdział?!- Shoto po chwili zamyślenia zwrócił się ponownie w stronę Kirishimy. Nie potrafił zaakceptować tego, że nie tylko będzie ojcem, nie tylko Midoriya zataił to przed nim, ale też on tego nie zauważył i przez swoje zachowanie był niebezpieczeństwem dla dziecka. Jedyne co mu teraz przyszło do głowy to przerzucić wine i odpowiedzialność na kogoś innego.

- Co? Ja w odróżnieniu od ciebie mam honor. W życiu nie zdradził bym Bakugo. Wynoś się z mojego domu - Eijiro nie na żarty oburzył się takimi podejrzeniami. Z wszystkich alf w wiosce on był chyba najwierniejszy. Nigdy nawet nie podniósł głosu na Bakugo niezależnie od tego jak bardzo nie wyzywałby go blondyn. Oskarżenie o zdradę było jak wymierzenie mu policzka. Poza swoim ukochanym Katsu nie widział nikogo i wszyscy o tym wiedzieli, a mimo to Shoto miał czelność rzucać takie oskarżenia.

- Całymi dniami przesiadywał u was! Skąd mam wiedzieć, że ten bahor jest mój?!- alfa próbował znaleźć cokolwiek na poparcie swojej tezy. Prawdą było, że Izuku często pachniał jak Kirishima i rzeczywiście przesiadywał w ich domu dość często, ale wynikało to tylko i wyłącznie z tego, że bał się Shoto i nie chciał być z nim w jednym domu, a jedyną osobą, której mógł się wyżalić był Bakugo.

- Nie mierz wszystkich swoją miarą Shoto. - po raz pierwszy od początku całej tej konfrontacji odezwał się Izuku. Jego głos był aż przerażająco zimny. Chłopak stał w drzwiach do kuchni z resztkami łez zaschniętymi na policzkach. Mimo wszystkich uczuć i myśli galopujących w jego głowie na twarzy nie było widać ani śladu żadnej emocji. Wyglądał jakby wszystko było mu jedno.

- Wyjaśnimy to sobie w domu. Chodź natychmiast. - zażądał alfa starając się podejść bliżej omegi co jednak utrudniał mu Bakugo skutecznie rozdzielający ich własnym ciałem.

- Nie. Nigdzie z tobą nie pójdę. - odparł pewnie odsuwając się od partnera jeszcze dalej aby Shoto napewno nic mu nie zrobił.

- Więc to jednak jego dzieciak?- zapytał wyższy wskazując na Kirishime gotowego do ingerencji jeśli tylko zajdzie taka potrzeba.

- Nie. - odparł szybko zrezygnowany omega. Nie rozumiał dlaczego Shoto tak uczepił się tej głupiej tezy ale nie miał zamiaru próbować go przekonać za wszelką cenę. Jeśli mu nie wierzy, to tylko jego problem.

- Więc chodź. - zażądał idąc w stronę drzwi. - Czemu nie idziesz?- zapytał gdy zauważył, że omega nie podążył za nim z potulną miną mimo, że tego od niego wymagał.

- Bo się ciebie boję Shoto. I brzydzę. Jesteś okropny. Nie chcę z tobą nigdzie iść. - wyznał z wyraźnym smutkiem Izuku. Te słowa wymagały od niego wiele siły. Nie wiedział czy zaraz Shoto nie rzuci się na niego żeby wymierzyć mu kolejny policzek za mówienie o alfie w taki sposób.

- Izuku... - zaczął zdruzgotany alfa. Być może faktycznie zachowywał się nieodpowiednio. Nie zdawał sobie sprawy, że jego własna omega nienawidzi go tak bardzo. Przecież... Chyba nie był aż tak zły? Zdradzał go to prawda, zdarzyło mu się też go uderzyć i raz prawie go zgwałcił ale to zawsze była wina instynktu. Zaczął się spotykać z innymi omegami aby znów nie zranić Izuku. Nie chciał być gwałcicielem i naprawdę żałował, że wtedy nad sobą nie zapanował. Nie spodziewał się jednak, że Midoriya aż tak to przeżywa.

- Wystarczy tego. Wynoś się. - zażądał Bakugo wypychając zamyślonego alfę z domu i zatrzaskując za nim drzwi. Shoto o dziwo nie stawiał oporu za co Katsuki był mu w głębi duszy wdzięczny. Gdyby miał się przepychać z alfą nie wygrałby to pewne. Blondyn podszedł do roztrzęsionego Izuku i objął go delikatnie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top