Rozdział 4: "Green, ślepy ale nie głupi"


No i kolejny rozdział, co wam powiem, jeśli ktoś jest niewidomy, nie znaczy to że jest jakiś ograniczony, a tutaj Green pomimo braku wzroku, nadrabia to wrażliwym dotykiem i słuchem, a jeszcze jedno, do tego rozdziału dodałam kilka wątków swojego pomysłu oraz z internetu, gdyby coś się nie zgadzało albo była jakaś inna nieścisłość, to napiszcie mi o tym w komentarzu, być może da się to w tedy naprostować lub poprawić, a teraz... zapraszam wszystkich do lektry.

----------------------------

Wszyscy zakładnicy spali gdzie mogli, 6 osób w tym Anika i Drake, spali na piętrowych łóżkach, jeden nastolatek spał na starej sofie, a reszta spała na podłodze, albo tuż przy ścianie, ale dziewczyna nie mogła spać, jej myśli krążyły wokół tego, co stało się z Tęczowymi Przyjaciółmi, a zwłaszcza z Blue... Ten jego brak oka i kompletnie odrętwiała z paraliżu twarz, dziewczyna była tak pogrążona we własnych myślach że nie zauważyła kiedy zasnęła, po kilku godzinach nagle zawył alarm, część uczniów to aż się poderwało ze strachu, 2 to wręcz spadło z dolnych łóżek, a większość to po zakrywała uszy.

- Co się dzieje, do jasnej... - mówił jeden uczeń, ale drugi zakrył mu twarz, usiłując go powstrzymać przed wiązanką przekleństw.

- Czyżby pożar?! – zapytała spanikowanym głosem jakaś młodsza uczennica.

- Weź pomyśl, gdyby wybuchł pożar to już byśmy się dusili przez dym z płomieni – powiedział jeszcze jakiś inny uczeń.

- O rany, teraz już wiem co to znaczy wstawać bladym świtem, mój starszy codziennie miał takie pobudki, gdy zwerbowali go do wojska – powiedziała Anika, przecierając swoje zaspane oczy i wstając z łóżka.

- To zapewne nasz porywacz urządził nam taką pobudkę, ale żeby budzić nas taką syreną alarmową?! Koleś, ty weź lepiej zmień nam budzik na jakiś inny dźwięk, bo inaczej to na przed wczesny zawał zejdziemy – powiedział Draike, zwracając się bezpośrednio do kamery monitoringu.

- Draike ma rację, to już była gruba przesada z tą syreną – powiedziała oburzonym głosem jego młodsza od niego koleżanka.

- Szczerzę wątpię żeby was usłyszał – powiedział młodszy kolega z klasy Driake'a.

- Ja to się tylko zastanawiam, co zaplanował... skoro nas tak wcześnie obudził - powiedział Draike zastanawiającym głosem i nagle wszyscy usłyszeli dziwny dźwięk.

- Co to było? Brzmiało to trochę jak... urodzinowy gwizdek? – powiedziała Anika dość zmieszanym głosem, nagle znów uruchomiły się głośniki.

- Wygląda na to moi drodzy, że Green się obudził. Myślę że wie, iż tu jesteście, jednak nie musicie się o niego martwić, jest ślepy. Jak może was złapać, skoro was nie widzi?... A tak z innego tematu, po całym kompleksie zostały porozrzucane 15 toreb z karmą, zbierzcie je i wsypcie zawartość do specjalnych dozowników, które są w teatrze, powodzenia – powiedział porywacz, poczym się rozłączył, nagle zgasło światło i otworzyły się drzwi, gdy wszyscy wyszli, można było usłyszeć jak za nimi zamykają się drzwi do jedynego, bezpiecznego miejsca, gdy uczniowie się rozejrzeli, znowu byli w tym samym pomieszczeniu w dniu porwania, ale tym razem drzwi do "Hemlock Woods" były otwarte.

- No dobra, słuchajcie... robimy tak jak wczoraj, dzielimy się na 3 zespoły i szukamy toreb z karmą, nikt się nie odłącza od swojej grupy, jak ktoś usłyszy że ktoś się zbliża, ukrywacie się i uważajcie, możliwe że będziemy musieli unikać aż 2 stworów na raz – powiedział Draike i wszyscy się rozproszyli, szukając toreb. Anika jednak, postanowiła oddzielić się od grupy, gdy inni poszli w kierunku stajni to ona poszła prosto i znalazła się w muzealnym holu, było tam mnóstwo różnych makiet, mapa okolicy i ze 3 dość stare portrety, Anika zaczęła je oglądać na jednym zobaczyła, nie jakiego Trentona, potem był porter Oswald'a D. Davis'a założyciela placówki oraz 3 portret na którym dziewczyna zobaczyła Blue z małym chłopcem w pasiastej koszulce i czarnych spodenkach.

"Pierwszy przyjaciel Blue"

1991r.

Anika bardzo dokładnie przyjrzała się temu portretowi i coś ją tknęło, wyjęła ze swojej wewnętrznej kieszeni kurtki, stare zdjęcie na którym był ten sam chłopiec ze szczęśliwym Blue i jego przyjaciółmi wokół i porównała je ze starym portretem...

- A więc mój dziadek miał rację, on, Blue i reszta naprawdę byli przyjaciółmi... ale dlaczego na tym portrecie, Blue wygląda na kompletnie otępiałego? Te jego oczy i mina na twarzy, zupełnie jakby... kompletnie nie mógł niczego czuć – powiedziała półgłosem Anika, przyglądając się staremu portretowi, nagle usłyszała za sobą znajomy bełkotliwy głos, powoli odwróciła się i zobaczyła że tuż za nią stał sam...

- Blue... - powiedziała cichym, wystraszonym głosem dziewczyna i widząc że Blue zaczyna się do niej zbliżać, cofnęła się o krok i dosłownie oparła się plecami o portret, Blue był już niemal bardzo blisko dziewczyny, ale nagle spojrzał swoim zdrowym okiem na chłopca z portretu i znów na dziewczynę, wyglądało to tak... jakby robił jakieś porównanie, nagle wyprostował się tak, że dziewczyna dosłownie swoim wzrostem, sięgała mu aż do klatki piersiowej i zaczął się zmuszać do mówienia.

(Od. Aut. Nie znam prawdziwego imienia chłopca z tego portretu z gry, więc nadałam mu imię ze swojego pomysłu)

- Blue, co się dzieje? Co ty robisz? – zapytała go Anika i nagle usłyszała...

- Ddduussttiiinn? Dduussttiinn Pprreessccoott? – wydukał Blue swoim bełkotliwym głosem, dziewczyna była zdumiona tym, że Blue mimo wszystko potrafił mówić, dokładniej wsłuchała się w jego głos i przeanalizowała jego słowa.

- Dustin Prescot? Tak miał na imię mój dziadek, jestem jego wnuczką i mam na imię Anika Prescot – powiedziała łagodnym głosem dziewczyna, tłumacząc się Tęczowemu Przyjacielowi, twarz Blue była co prawda bez wyrazu, ale w jego zdrowym oku dostrzegła jakąś iskierkę, nagle Blue padł na kolana, wyglądał tak jakby zaraz miał uderzyć w płacz, chyba poprzez słowa dziewczyny zrozumiał, że jego przyjaciel odszedł ze świata żywych.

- Blue, nie smuć się proszę, jeśli cię to pocieszy... to mój dziadek nigdy o was nie zapomniał, zawsze ciepło was wspominał, o tobie i twoich przyjaciołach, jak spędzaliście razem czas, jak się bawiliście i graliście w różne gry, uczył mnie nawet przeróżnych piosenek, które razem śpiewaliście – powiedziała Anika, dotykając jego twarzy i delikatnie go głaskała, a Blue spojrzał na jej łagodne, zielone oczy.

- Oocczzyy... - wydukał Blue, a dziewczyna już wiedziała co chciał powiedzieć.

- To dziedziczne, mój tata też ma zielone oczy - powiedziała i przytuliła go, Blue pochlipywał ale w końcu, poczuł czym jest prawdziwa dobroć, jego twarz już nie była bez kamiennego wyrazu, zaczęła wyrażać jego emocje, nieświadomie Anika na nowo nauczyła Blue czym są prawdziwe uczucia i empatia, nie tylko wobec siebie ale też i wobec innych, Blue przytulił ją delikatnie.

- Wszystko będzie dobrze Blue... - powiedziała i spojrzała na niego - ...nie wiem kto skrzywdził ciebie i pozostałych, ale dopilnuję aby to już się więcej nie powtórzyło, osoba która nas porwała, ma nadzieję że będziemy waszymi ofiarami, pomóż moim kolegom wydostać się z tego miejsca, a ja chcę osobiście wymierzyć sprawiedliwość temu porywaczowi – powiedziała już nieco poważniejszym głosem dziewczyna, a Blue pomyślał chwilę.

- Ggrreeeenn... zzmmuusszzoonnyy ddoo ppoolloowwaanniiaa... nniiee jjeesstt ssoobbąą... - wydukał bełkotliwie Blue, a dziewczyna domyśliła się że to sprawka ich porywacza.

- On was czymś truje i zmusza bycia agresywnymi? – zapytała wprost a Blue jedynie przytaknął twierdząco, Anika poczuła w sobie gniew.

- Nie dobrze, dziś też... wam coś wstrzyknął? – zapytała a Blue sprzecznie kiwnął głową.

- Mmnniiee nniiee, aallee Grreeeenn'oowwii... ttaakk, oonn cchhoorryy, RREEDD... ppooddłłyy – dukał Blue, usiłując ostrzec dziewczynę jak bardzo niebezpieczny jest ich porywacz.

- "A więc nasz porywacz ma na imię RED" - pomyślała Anika, dziewczyna rozejrzała się po holu i na ich szczęście, nigdzie nie było żadnych kamer.

- Słuchaj Blue, najpewniej nasz oprawca nie wie, że udało się tobie ze mną porozumieć, spróbuj udawać że na nas wszystkich polujesz, aby uśpić jego czujność, a ja znajdę Green'a i spróbuję mu jakoś pomóc – powiedziała Anika stanowczym głosem, Blue wstał z kolan.

- Zznnaajjddęę iinnyycchh, ppoowwiieemm iimm żżee ttyy ddoobbrraa, żżee ppoommoożżeesszz – powiedział Blue i oboje rozeszli się w różnych kierunkach, Blue znów się zgarbił i udawał że poszukuje reszty, a Anika natomiast pobiegła w stronę teatru, o dziwo część uczniów już tam była.

- Znaleźliście torby z jedzeniem? – zapytała niespodziewanie, chcąc udawać że też szukała.

- Znaleziono 10 toreb, brakuje nam 5 – powiedział jeden z uczniów z pierwszego zespołu.

- Nie wiemy gdzie są 3 torby, ale za to wiemy że 2 są w piwnicy, tam gdzie jest ta stajnia, ale tam zobaczyliśmy jakiegoś wielkiego zielonego stwora i szybko uciekliśmy – powiedział inny uczeń, podchodząc bliżej innego kolegi.

- Pierwszy zespół jeszcze szuka toreb w innej części kompleksu – powiedział Draike, mówić gdzie jest reszta.

- "Jeśli tam ostatni widziano Green'a, to on nadal może być w stajni" – pomyślała dziewczyna i postanowiła że pójdzie do piwnic.

- Pójdę po te torby, a wy czekajcie na resztę – powiedziała Anika i pobiegła w kierunku stajni, schodząc krętym korytarzem, usłyszała przedziwny dźwięk, brzmiało to jak masa gwizdków urodzinowych, gdy przyśpieszyła kroku, weszła do stajni i na wprost tuż pod ścianą, zobaczyła na wpół leżącego Green'a, gdy podeszła bliżej, zobaczyła że Green siedzi zgięty w pół, trzyma się w miejscu gdzie powinien mieć żołądek, a z jego ust zwisała jakaś dziwna, gęsta, zielona maź.

- Green? – zapytała pół cichym głosem, zielony rurowaty humanoid ją usłyszał, chciał wstać i ją złapać, ale poczuł ogromny ból i zakrył swoje usta wolną ręką.

- Dobrze się czujesz? – zapytała nie pewnie, a Green przeczołgał się do boksowej myjni i dosłownie puścił pawia na posadzkę, gdzie znajdował się wodny odpływ.

- O matko, jest gorzej niż mi mówił Blue – powiedziała i bez wahania, podeszła do zielonego humanoida i podtrzymała go za głowę, a ten dalej zwracał zawartość swojego żołądka.

- Nie próbuj łykać wymiocin, bo będzie gorzej – powiedziała Anika stanowczym głosem, próbując masować jego plecy, widząc że Green już nie ma żadnych nawrotów torsji, pomogła mu usiąść. Cała posadzka była wręcz brudno-zielona, same te wymiociny, samą swoją konsystencją, przypominały jakiś stary, rozwodniony, przeterminowany kisiel, a cuchnęło gorzej niż ścieki z kanałów, dziewczyna stwierdziła że sprzątnie ten cały bałagan, bo gdyby ktoś tutaj wszedł to zapewne sam by opróżniał swój żołądek już od samego tego smrodu, sprawdziła czy w prysznicach była woda, no i jak się okazało, była... dziewczyna szybko spłukała to świństwo. Gdy skończyła, wyjęła wcześniej przez siebie schowaną butelkę z wodą z sypialnianego pokoju i otwierając ją, podeszła do obolałego Green'a.

- Proszę, napij się, przynajmniej opłuczesz sobie gardło z tych wymiocin – powiedziała i biorąc rękę zielonego humanoida, zacisnęła jego palce na butelce i pomogła mu się nawodnić.

- Pij powoli, nie śpiesz się – powiedziała, podtrzymując jego ramię, czując że już skończył, zabrała z jego rąk niemal pustą butelkę.

- Green, jak się teraz czujesz? – zapytała z troską w głosie dziewczyna, Green przez chwilę zastygł ze zdumienia, a potem pokazał swoją długą ręką że chce coś napisać, Anika wyjęła ze swojego kangurka notatnik i ołówek z gumką.

- Proszę, wiem że nie widzisz, ale postaram się być twoim ramieniem do pisania – powiedziała dziewczyna i podając Green'owi ołówek, zacisnęła przedmiot na długich palcach humanoida i oboje zaczęli pisać, Green co prawda nie miał ładnego charakteru pisma, ale dało się odczytać jego "bazgroły", napisał jej odpowiedź: "źle".

- Dobra, rozumiem... może spróbujmy inaczej, widzę że nie mówisz jak ja czy Blue, więc spróbuję zadawać ci pytania na zasadzie tak lub nie, jeden gwizd na "tak", dwa na "nie", zgoda? – zapytała dziewczyna, a Green przytaknął twierdząco głową. Niespodziewanie dołączył do nich Blue, mając apteczkę w rękach.

- Blue? Wiedziałeś że tu będę z Green'em? I skąd masz tę apteczkę? – pytała go Anika, ale Blue jedynie otworzył apteczkę i wyjął z niej jakąś buteleczkę i podał ją dziewczynie.

- Co to takiego? "Tlenek Magnezu" w płynnej formie? Ale w jaki celu... – powiedziała zastanawiającym głosem i nagle coś ją tknęło.

- Zaraz, nudności i wymioty, pragnienie, nadmiar śliny... przecież to objawy silnego zatrucia Arszenikiem, najwyraźniej RED musiał mu wstrzyknąć sporą dawkę, Blue... pomożesz mi? – zapytała go Anika a Blue jej twierdząco przytaknął i niezwłocznie biorąc apteczkę od Tęczowego Przyjaciela, wyjęła z niej strzykawkę z igłą, wodę utlenioną i waciki, napełniła strzykawkę lekarstwem i podeszła do Green'a, ten nie pewnie chciał współpracować, ale Blue przekonał go do dobrych intencji dziewczyny i nie stawiając już oporów, Green pozwolił sobie wstrzyknąć lekarstwo na zatrucie Arszenikiem.

- Już po strachu, teraz odpocznij, musisz pić dużo wody, takie silne wymioty jak miałeś to mogły cię odwodnić – wyjaśniła Anika, a Green o dziwo jej przytaknął, wyciągnął do niej swoje długie ramiona i zaczął dokładnie ją macać, dziewczyna zdążyła zrozumieć że Green, pomimo iż jest niewidomy to swój brak wzroku, nadrabia dotykiem i słuchem, Green chciał wiedzieć jak wygląda osoba, która mu bardzo pomogła.

- Cieszę się że mogłam ci pomóc Green, ale nadal jednego nie rozumiem, dlaczego ten cały RED nas tu ściągną i w jakim celu – powiedziała zastanawiającym głosem dziewczyna, a Green zagwizdał że chce jej powiedzieć coś, co sam wie na temat tego kompleksu i dzięki pomocy Blue w tłumaczeniu języka Green'a, Anika dowiedziała się że ten cały "RED", już wcześniej porywał autobusy turystyczne, więził tu ludzi aby się nimi bawić, a ich wysyłał jako agresywnych łowców, RED zaczął ich szprycować jakimiś substancjami, które wywoływały: halucynacje, nie duże odrętwienia z paraliżem w niektórych częściach ciała i potęgowało ich agresywne zachowanie.

- Ok. czyli jak rozumiem to miejsce stało się jedną, śmiertelną pułapką, ale co stało się z tymi, którzy tutaj zginęli? Widziałam jakieś ślady pazurów, ale nigdzie nie widziałam śladów po poprzednich ofiarach – powiedziała Anika, a Green zaczął piszczeć, Blue przetłumaczył że RED zbierał niedoszłe rozczłonkowane ciała ludzi a potem dokładnie czyścił miejsca zbrodni, a Blue powiedział jej dodatkowo, że widział ze swojej celi, jak RED w swoim tajnym labo, posiada ogromną kadź z silnie żrącym kwasem solnym i tam wrzuca rozerwane zwłoki, podobno do dziś używa tej kadzi, jako "utylizator do odpadów organicznych", dziewczynie serce zamarło z przerażenia.

- Wielkie nieba... ale skąd to w ogóle bierze? – zapytała niespodziewanie dziewczyna, starając się zachować spokój.

- BBecczkkii... jeestt iichh tuu peełnnoo – powiedział Blue swoim już nieco bardziej wyraźnym bełkotliwym głosem, Anika wystraszyła się nie nażarty, teraz sobie przypomniała że w niektórych lokacjach tego kompleksu, widziała mnóstwo stalowych beczek, m. in. w samym teatrze.

- To w tych beczkach jest ten cały kwas?! – zapytała zduszonym z przerażenia głosem dziewczyna, a Blue i Green jedynie jej przytaknęli twierdząco.

- Przecież to jest chore, od jak dawna RED stosuje ten cały swój krwawy proceder? – zapytała już nieco bardziej zbulwersowanym głosem dziewczyna.

- Nniee ppammięttammy ttegoo, wwybbacz... - powiedział Blue, chcąc sobie przypomnieć niektóre fakty z przeszłości, ale miał kompletną czarną dziurę w głowie, pamiętał tylko to, jak ratował jej dziadka przed kimś, a już potem pamiętał to że miał już guzik zamiast oka.

- Blue, nie jestem na was zła, jak widzę nie tylko ja i moi koledzy jesteśmy ofiarami, wy tak samo jesteście ofiarami RED'a, jeśli uda nam się stąd wyjść w jednym kawałku to postaram się wam jakoś pomóc – powiedziała dziewczyna, a Blue dał jej 2 brakujące torby z jedzeniem.

- Iddź, ppewnniie innii czeekkają nna cciebbie – powiedział Blue, dając jej do zrozumienia że RED, nie może wiedzieć iż teraz zawarli z nią sojusz i chcą pomóc jak tylko mogą.

- Dziękuję Blue... - powiedziała i spojrzała na obolałego Green'a - ...a ty staraj się wypocząć, bo coś czuję że RED może was nasłać jeszcze jutrzejszego wieczoru – powiedziała Anika, a Green jedynie jej przytaknął, dziewczyna czym prędzej wyszła ze stajni i udało jej się wrócić z torbami, akurat byli już wszyscy i zdążyli wsypać brakujące 3 torby do dozowników.

- Wybaczcie za zwłokę, ale musiałam odczekać aż teren będzie czysty – powiedziała dziewczyna, a Draike zrozumiał z jej wypowiedzi iż musiała chować się w stajni, aż te stwory nie odejdą, szybko oddała torby i cała karma została wsypana do dozowników i tak jak poprzednio, wszystkie światła zgasły i pokazały się strzałki na ziemi, pokazujące kierunek do Sali bezpieczeństwa, gdy wszyscy już tam byli, nagle odezwał się głos RED'a z głośników.

- Dobrze się spisaliście, jak widzę zdołaliście jakoś ominąć Green'a i uzupełnić dozowniki, no i jest jeszcze jedna niespodzianka tego wieczoru, Orange opuścił swoją jaskinię, możliwe że poczuł jedzenie, odpocznijcie teraz, bo jutro będzie znacznie trudniej niż ostatnio – powiedział RED, po czym się rozłączył, reszta uczniów rozsiadła się gdzie mogła i zaczęli między sobą rozmawiać, Anika natomiast usiadła zmęczona na dolnym łóżku.

- Rany, co za noc... jak pomyślę że będzie dodatkowy stwór, to aż mnie ciarki przechodzą po plecach – powiedział Draike, masując się po karku.

- A ja się nie boję tego naszego porywacza... - powiedziała poważnym głosem dziewczyna i podeszła do kamery monitoringu - ...ponieważ osobiście dopilnuję, aby wszyscy wyszli z tego kompleksu w jednym kawału, a ciebie... spotka zasłużona sprawiedliwość, zapłacisz za wszystko, co zrobiłeś i nie tylko nam – powiedziała stanowczym głosem Anika, pokazując na kamerę. Natomiast w Sali monitorującej, RED widział i słyszał każdy gest i mowę dziewczyny, potem wyłączył ekran.

- Jak widzę, sprawy zaczynają się komplikować, ta dziewczyna może mocno namieszać w moich planach, muszę niezwłocznie zacząć działać, bo inaczej wszystko upadnie... - powiedział RED, przechodząc korytarzem między klatkami, gdzie znajdowali się wewnątrz nich wszyscy Tęczowi Przyjaciele, podszedł do swojego urządzenia i aktywował je - ...coś czuję, że mój nie doszły dom zabaw, wzbogaci się o jeszcze jednego Tęczowego Przyjaciela, już ja dopilnuję jej przemiany – powiedział poważnym głosem RED, stojąc tuż przed swoją chlubną maszyną transformującą, a Blue będąc w swojej celi, przeszło go przerażenie, ponieważ zrozumiał że Anice, zaczęło grozić wielkie niebezpieczeństwo od strony RED'a.

C.D.N.

-----------------------------------

No i co sądzicie o tym rozdziale? Czy Blue zdoła uratować Anikę przed swoim, niedoszłym twórcą? Czy Anika zdoła do siebie przekonać pozostałych Tęczowych Przyjaciół? I jakie zamiary ma RED wobec Aniki? Czy dziewczyna zdoła uwolnić swoich kolegów? Tego dowiecie się w następnych rozdziałach.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top