α #13

P.o.v Ruth

  Po wyjściu Jamesa zostałem sam razem z Eleną. Szczerze mówiąc, mimo że starałem się wyglądać na spokojnego, tak naprawdę buzowały we mnie emocje. Prawdą jest, że kocham Dymitra, najwidoczniej, niejedyny... James, również... Jednak teraz nie pora na zastanawianie się, nad wrogami, by go uratować, musimy się zjednać — nawet jeśli nie mam na to ochoty.

- Masz jakiś plan? — spytała Elena.

- Na razie, wpadłem tylko na to, by zapoznać się z budynkiem.

- Prawda... Musimy go znaleźć. Jak myślisz, gdzie będzie leżał, jak będzie wyglądał?

- Nie mam pojęcia... Ich rodzina jest bogata... Może jakiś wieżowiec? Willa? Albo to tylko zmyłka i jakiś stary, spróchniały dom...

- Masz rację... Ja bym obstawiała coś bogatego...

- Czemu?

- Hmmm... Kobieca intuicja — posłała mi wymowny uśmiech i kontynuowała — Nie ważne, co to by było, musimy się pospieszyć... Pamiętasz z lekcji, jakie okropieństwa robili, prawda?

- Tak... — Spuściłem głowę... Nigdy nie pozwolę, by coś takiego go spotkało. Nigdy.

- Dobra — powiedziała, po czym rozłożyła ogromną mapę Niemiec na swoim biurku, oraz z szuflady wyjęła czerwony marker — Obstawiam Monachium, a ty?

- Berlin

- Dobra, zlecę naszym ludziom, by przygotowali listę najnowocześniejszych budynków w Berlinie, Monachium oraz ogółu kraju.

- Dziękuje bardzo — uśmiechnąłem się do niej.

- Będziemy działać jak najszybciej, ale przygotuj się na to, że może być za późno...

- Rozumiem — powiedziałem już mniej entuzjastycznie.

- Dobra, możesz już iść, muszę skontaktować się z dyrektorem, w końcu Dymitr to uczeń tej szkoły.

- Dobrze — odpowiedziałem — Jeszcze raz bardzo dziękuje.

- Ehh, zmykaj już.

Po wyjściu z gabinetu rozglądnąłem się po korytarzu. Tak jak się spodziewałem, Jamesa tutaj nie ma... Boję się, że ten głupek znowu coś wykombinuje, czym zepsuje cały wysiłek włożony w poszukiwanie chłopaka. Chociaż, nie mogę ukryć tego, że w pewien sposób go szanuje... W końcu tyle lat go broni, a ja przez cały miesiąc nie zorientowałem się, że ktoś mnie obserwuje. Koleś jest świetny, lecz mimo wszystko jest moim rywalem... Ten świat jest pokręcony...

Szedłem powoli korytarzem, kierując się w stronę mojego pokoju. Nadal myślałem o tym, co powiedziała przed chwilą Elena, dlatego śmiertelnie się wystraszyłem, gdy wybijając okno przede mną, na korytarz wpadł James.

- Stary, mam go! — krzyknął, szczerząc się jak głupi.

- Co? — byłem zdezorientowany.

- Znalazłem Dymitra! Jest w Bawarii, w Monachium!

- Co?

- No tak! Zbieraj się, idę do dyrektora!

- Czekaj chwilę JAK?! Skąd? Co? Byłeś tam?!!!

- Nie...? Pojebało cię?

- To gdzieś ty polazł?!

- Na pocztę?

- Po co?

- Zapytać się o adres zwrotny? A ponadto, poszperałem w necie i znalazłem to!

Mówiąc, zaczął wyciągać poskładaną kartkę z kurtki. Następnie, rozłożył ją i pokazał mi, co było na niej napisane.  

Liech Nietsnet
Firma zajmująca się wyrobem szczepionek na skalę światową. Założona w 2021 roku, przez Rena Liechtenstein, ogarnęła świat, zyskując w zaledwie rok, światową sławę. Na początku, firma mieściła się w małym budynku, lecz wraz z latami, rozrosła się, a co za tym idzie, przeniosła się do Monachium, do wieżowca, którego budowa ukończyła się w 2050 r. Do dziś, budynek stanowi jedną z największych atrakcji tego miasta (...).

  - Co to jest? — spytałem.

- No jak to co, nadal nie rozumiesz? A podobno, to ja jestem głupi. Przeczytaj słowo ,,Liech" i od tyłu ,,Nietsnet", a ponadto, zbadałem rodzinę tego Rozy. Rzeczywiście, istnieje w rejestrze rodzinnym Liechtenstein. A co najśmieszniejsze, ów Ren... To jego wuj!

- Jak ci się udało to ustalić?! — wciąż nie mogłem uwierzyć, jak mu się udało to tak SZYBKO zrobić? Nie minęło nawet 20 minut!

- Ma się kontakty — uśmiechnął się.

- Dobra, nieważne, idź z tym jak najszybciej do Dyrka, ja idę do Eleny. Na pewno go uratujemy.

- A jakże by miało być inaczej. A jak go uratuję, to się z nim umówię! — krzyknął.

- Chciałbyś, ty go uratujesz? Pff, dobre sobie, on jest MÓJ.

- Jeszcze zobaczymy!  

   •×•  

Dzisiaj rozdzialik nieco krótszy niż zwykle, ale mam nadzieję, że wam się spodobał :)

Jutro opublikuje notkę na moim profilu, kto jest zwycięzcą konkursu na imię bohatera. Niby zapowiadałam jego pojawienie się na przełomie 14 lub 15 rozdziału, JEDNAK troszkę historia mi się rozwinęła bardziej niż przewidywałam i pojawi się nieco później ;-;

Słowa: 670

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top