Piątek Trzynastego

A/N

Trochę spadły mi zasięgi ale trudno, nadal czekam na komy, lov you guys <333

****

Remus nadal nie wiedział, jak dał się namówić na to wszystko. W jednej chwili spokojnie patrzył, jak jednorożec gania się z Coraline, a w drugiej stał przed Ministerstwem Magii w towarzystwie dziewczyn. Cóż, czuł się trochę niekomfortowo, a obecność Juliet, dziewczyny, która mu się podobała, wcale nie ulżyła mu w jego cierpieniach.

- Będzie dobrze. - powiedziała Isabella, bardziej do siebie niż do nich. - Musimy trzymać się planu Cory.

Wspomnianej Cory oczywiście z nimi nie było. Jak to sama powiedziała "wplątała się w za wiele afer", więc musiała to zostawić im. Grzecznym uczniom, którzy w najśmielszych snach nie złamaliby ani prawa, ani regulaminu szkoły, a tu niespodzianka.

Isa otworzyła drzwi i ich przepuściła. Pierwsza poszła Tina, za nią Juliet, potem Alexa, Remus i na końcu Isabella. Naprawdę wcale nie podejrzana ekipa. Jeżeli uda im się jakimś cudem wykraść tę przepowiednię to będzie cud. Wykraść. Remus lekko się wzdrygnął. Zawsze gardził wybrykami Jamesa i Syriusza, a teraz sam wpakował się w aferę tysiąc razy gorszą. Nie miał pojęcia dlaczego. Chociaż, może przez te przeczucie, że tym razem ważą się losy szkoły, a może nawet świata?

Gdy tylko znaleźli się na terenie Ministerstwa, Isa natychmiast zaprowadziła ich w stronę gabinetu swojej mamy, tłumacząc jak zbudowane jest Ministerstwo. Remus słuchał uważnie oraz rozglądał się, aby zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Pół godziny to nie dużo czasu, a właśnie tyle mieli na dostanie się do Departamentu Tajemnic, aby przejąć przepowiednię.
W końcu doszli do gabinetu. Wysoka kobieta, wyglądająca kropka w kropkę jak Isa, wpuściła ich do środka z miłym uśmiechem. Posadziła ich na kanapie, sama siadając przy biurku.

- Więc, moja córka powiedziała, że interesujecie się Ministerstwem? - zaczęła kobieta - To cudownie, oczywiście praca w Ministerstwie to głównie praca przy biurku, więc musicie być z tym zaznajomieni...

Remus odpłynął myślami. Powtórzył sobie plan. Lekko zestresował się, przypominając sobie o randce z Juliet. Następnie powędrował myślami w stronę tej całej przepowiedni. Nie dopytał Coraline, po co jej ona była. Zapyta się, gdy już wrócą.

Isabella nagle wstała z miejsca.

- Muszę do toalety. – oświadczyła.

- Pójdę z Tobą. - powiedziała Alexa - Wiesz, samemu się nie idzie.

Remus natychmiast zrozumiał o co chodzi.

- To mi też od razu pokażcie, gdzie jest. - poprosił. Po chwili cała grupa wyszła z gabinetu i poszła do łazienek.

- Schowamy się w łazienkach przy Departamencie Tajemnic, czekamy pięć minut do przerwy i działamy. - powiedziała Tina.

Remus westchnął ciężko. Jesteśmy za młodzi na to, pomyślał, ale poszedł za dziewczynami. Remus poszedł do męskiej łazienki, a dziewczyny do damskiej. Chłopak zaśmiał się cicho na absurdalną myśl, że gdyby Coraline była z nimi, próbowałaby go wpakować do damskiej łazienki ze wszystkimi.

Chłopak spojrzał na zegarek. Gdy musiał tak czekać, wydawało mu się, że czas zwolnił. Wskazówki przesuwały się bardzo powoli, jednak te pięć minut w końcu minęło. Spotkał się z resztą grupy na korytarzu i ruszyli do akcji. To jest, rzucili się biegiem przez korytarz w stronę Departamentu Tajemnic. McGonagall miała rację, o tej porze nikogo już nie było na korytarzach, więc strach przed złapaniem zelżał.

Gdy dopadli do drzwi prowadzących do środka, o dziwo okazały się one otwarte.

- Może nikt nie spodziewa się, że ktoś odważy się tu wejść. - zauważyła Juliet.

Cóż, oni nie mieli wyboru. Cała piątka wkroczyła do środka i, jak tylko zamknęły się za nimi drzwi, zaniemówili z zachwytu. Pomieszczenie było niczym biblioteka pogrążona w mroku, tylko zamiast książek, na półkach znajdowały się kule z przepowiedniami, wydzielające lekkie światło. Remus odcharknął i spojrzał na zegarek.

- Dwadzieścia minut. Rozdzielamy się. Tylko, czego dokładnie szukamy?

- Coraline nie wiedziała dokładnie... Myślę, że czegoś, co może mieć związek z nią i Dumbledorem. - stwierdziła Juliet.

Z tymi słowami, rozdzielili się. Remus i Juliet ruszyli przed siebie, Tina na lewo, Alexa i Isa na prawo. Wszystkie przepowiednie były niesamowicie piękne, ale nie przyciągały ich. Remus schylił się po jedną, ale jego ręka przeszła przez nią jak przez mgłę. Wtedy zmroziła go myśl, nawiedzająca jego umysł.

- Co jeśli... - zaczął, podnosząc wzrok na Juliet, która obserwowała jego poczynania - Jeśli dotknąć przepowiedni może tylko osoba, której ta przepowiednia dotyczy?

Puchonka momentalnie zbladła.

- Ale... To znaczy, że nigdy nie znajdziemy tej przepowiedni, która dotyczy Cory, a nawet jeśli, to nie damy rady jej zabrać.

Ich rozmowa zaniepokoiła resztę grupy, która zbliżyła się do nich.

- No to co robimy? - spytała Isa - Nasze wysiłki i plan Cory na nic.

- Nie tak prędko. - oświadczyła Tina, wyjmując coś z kurtki. Jakiś zwój. - Cora to przewidziała. Gdy przerwę ten zwój, wezwę ją do siebie. Ale tylko na pięć minut. Więc musimy najpierw znaleźć tę przepowiednię, a potem ją wezwać.

Reszta pokiwała głowami i znowu się rozproszyli, wiedząc, że ta rozmowa kosztowała ich czas, który mogli wykorzystać na szukanie przepowiedni. Juliet objęła prowadzenie przed Remusem, przemykając się i szukając przepowiedni, gdy nagle zatrzymała się przed pustą półką na której stała tylko jedna błyszcząca kula.

- Chodźcie tu, wszyscy! – krzyknęła.

- Co jest? - spytał Remus, stając obok niej.

- To ta. - powiedziała Puchonka, wskazując na pojedynczą, szklaną kulę.

- Skąd wiesz?

- Sama nie wiem... Przeczucie. - stwierdziła Juliet - Oby nieomylne.

Tina dotarła do nich pierwsza, zaraz po niej Isabella i Alexa. Puchonka przerwała zwój, ale nic się nie stało.

- Nie działa! No jasne, to teren Ministerstwa. - zdenerwowała się Alexa.

- Czekajcie. - Remus spojrzał na zegarek - Gdzieś czytałem o takich zwojach. Zazwyczaj działają z opóźnieniem czasowych.

Miał rację, dwadzieścia sekund później zmaterializowała się przed nimi Ślizgonka, lekko zielona na twarzy.

- Nigdy więcej tego cholerstwa, chyba się zrzygam. - powiedziała - Która to przepowiednia?

- Ta. - stwierdziła Juliet, wskazując na pojedynczą kulę. Ślizgonka wyciągnęła po nią dłoń, a wszyscy wstrzymali oddech. Westchnienie ulgi przetoczyło się po sali, gdy blondynka złapała za kulę i zdjęła ją z szafki. Kula błysnęła oślepiającym światłem, a słowa przepowiedni przetoczyły się po sali.

"Młody wąż na swą drogę wkroczy

I plan zarządcy zniszczy pewnej nocy

Strzec węża będzie pies i borsuk

A Czarny Pan upadnie im do nóg

Niech się strzeże fałszywych obliczy

Których czarna moc użyje twarzy

Ktoś zginie, ktoś się narodzi

Wąż w koronie zatriumfuje

Fałszywy przyjaciel upadnie ostatecznie"

Ślizgonka mało nie upuściła kuli, jednak zdecydowanym ruchem wpakowała ją do torby, którą Tina miała przy sobie.

- Dziękuję, że mi pomogliście. Na tym moja rola się kończy. - stwierdziła - Wracajcie szybko. - z tymi słowami zniknęła.

Przyjaciele spojrzeli po sobie i biegiem ruszyli z powrotem do gabinetu. Zdążyli idealnie, bo akurat w drzwiach stanęła mama Isy, z którą prawie się zderzyli. Kobieta przeprosiła ich, po czym oznajmiła, że w związku w pewną sprawą, o której dopiero się dowiedziała ich wizyta musi się skończyć. Wrócili do Hogwartu szczęśliwi, że ich misja przebiegła sprawnie. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top