Rozdział 1"Dobre złego początki "

Artur

Widok blondyna wyjętego jak z okładki czasopisma playboy'a wzbudził we mnie mieszane uczucia.
- Słucham? - spytałem poprawiając grzywkę.
- Jestem Seth Morke. Miałem się zająć małym Arturkiem. - powiedział,a mi drgnęła powieka . Byłem nieco wyższy niż on! I to" zająć"... Jak on chce się mną zająć? Czy to aby legalne?
- Jesteś jego starszym bratem? - spytał uprzejmie. Białe kły,oczy koloru morza, głos jak anioł...Wysłali mi ideał?
- Artur to ja. - Wyjaśniłem i najwidoczniej go zgasiłem jednym zdaniem.

Seth

Osz w mordę...To nim mam się opiekować? ! Toż to kawał chłopaka... Zajebiście przystojnego chłopaka. Zmysłowe szaro-zielone oczy,nieco dłuższe czekoladowe włosy przewiązane granatowa frotką .Dobrze zbudowany... Niezły... I jeszcze ma koszule w kratę! Przeznaczenie jak nic .
- Oj wybacz. To jakieś nieporozumienie. Myślałem,ze mam być niańką jakiegoś dzieciaka. Pani River wyraźnie mówiła,że jej syn potrzebuje uwagi i boi się być sam...
On westchnął i otworzył szerzej drzwi.
- Wejdź. Zaraz Ci wytłumaczę.- powiedział,a ja podniosłem swoją torbę z ciuchami i przestąpiłem próg. Dom robił wrażenie. Niemalże jak hotel lub siedzibą jakiejś gwiazdy. Skąd oni mieli na to wszystko kasę? 
Zaprowadził mnie do jadalnio-salonu i usiedliśmy naprzeciwko siebie przy dębowy stole. Był on ładnie zaścielony aksamitnym obrusem i stały na nim jakieś przekąski.

Artur

I co ja mam powiedzieć? Że mam problem z odosobnieniem ?
-Ten no... - próbowałem coś powiedzieć, ale Seth mnie ubiegł.
- Sorry ze przerwę, ale mam pytanie.
- Tak?
- Ty potrzebujesz opieki?
- Nie,nie! Ja tylko nie mogę przebywać sam,bo...Cóż... Zamieniam się w ludzką tortille.- zaśmiałem się i widocznie jego tez to rozbawiło.
- Czyli potrzebujesz towarzystwa.Nie no mi taki układ pasuje. Gdzie mogę walnąć rzeczy ?- powiedział uśmiechając się serdecznie,a mi ulżyło. Nie pomyślał że jestem świrem.
- Już Ci pokazuje twój pokój.- powiedziałem wstawać od stołu,a on ruszył za mną. Całkiem sympatyczny chłopak. Może ma siostrę? Taką bliźniaczkę ... Fajnie by było.

Seth

Piękniej być nie mogło. Dwa tygodnie z chłopakiem,który łaknie czyjejś obecności. To jak trafić w totolotka. Pytanie tylko czy on podzieli mój zapał? ... Oooo !!!Jakże zajebiście by było jakby bał się spać sam,albo myć. Wyszorowałbym mu plecki.
- To twój pokój.- wskazał na drzwi,a ja nacisnąłem klamkę. Po chwili mogłem umrzeć. Wielkie łóżko,telewizor,wieża stereo...Teraz już wiem czemu moja mama powiedziała ,że nie trzeba mi za opiekę płacić. Trafiłem do ziemi obiecanej.
Zaraz rzuciłem torbę i zanurkowałem w łóżku nie zwracając uwagi na stojącego w drzwiach gospodarza.
- Ahhh~~♡- westchnąłem wtulając się w miękką pościel.
- Heh ...Widzę że wygodnie.- powiedział podchodząc do łóżka i usiadł na jego skrawku.
- Zajebiście wygodnie. Może mnie adoptujecie? Byłbym dobrym starszym bratem. Przekonasz się.- powiedziałem obracając się tak by moja twarz znalazła się przy jego nogach. A kiedy unosiłem tułów, podparłem się o jego udo ręką . On jakoś tego nie zauważył,albo mu tu nie przeszkadzało.
- To co robimy ?- spytałem,a on zaczął intensywnie myśleć.
- Może film?
- Jestem za.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top