👑 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟖 👑
👑
— Madeline, proszę cię, otwórz...— mamrotał zdenerwowany Nicky, już jakieś dwie godziny siedząc pod drzwiami pokoju swojej przyjaciółki, jednak ta nie odpowiadała, gdyż najzwyczajniej w świecie zasnęła, płacząc w poduszkę.
— Nicky, daj sobie spokój...— powiedziała cicho jego matka, dotykając ramienia chłopaka.— Może po prostu nie chce o tym teraz rozmawiać? Daj jej czas.
— To wszystko wina tej głupiej baby.— warknął zdenerwowany, podnosząc się z podłogi.— Upokorzyła Madeline przed wszystkimi. Ty chcesz, żeby uszło jej to na sucho?
— Nicky.— wymamrotała Anne.— Uważam, że masz rację. Całkowitą rację, ale cokolwiek zrobię, ona niczego nie zrozumie. Jutro będzie spotkanie, wtedy wszystko się wyjaśni. Obiecuję, że Madeline nie usłyszy żadnego złego słowa.
— Mam nadzieję.— odpowiedział brunet, westchnął ciężko, po czym po prostu odszedł, wchodząc do swojej komnaty.
Kiedy zamknął drzwi, odruchowo oparł się o nie, odchylając głowę do tyłu, po czym usiadł na podłodze, wzdychając i wkładając twarz w dłonie. Zaczął zastanawiać się nad czym, co teraz myśli Madeline. Była zrozpaczona, to na pewno. Była również wściekła, aczkolwiek ona? Nicky nigdy nie słyszał, aby dziewczyna sprzeciwiła się jego babce. Nie wiedział, jakie będą tego wszystkiego konsekwencje, jednakże przysiągł sobie, że nie dopuści, aby Madeline stała się krzywda.
Nie wiedział, kiedy zasnął. Miał w głowie zbyt dużo myśli, które go przytłaczały. Wolał iść spać, niż myśleć o tym wszystkim.
Obudził się około godziny dziewiątej, co było nadzwyczajnie dziwne, gdyż on przeważnie wstawał o godzinie siódmej. Śniadanie było o dziewiątej trzydzieści, więc miał tylko pół godziny, aby się przygotować. Pierwsze, co zrobił, wziął ręcznik, czyste bokserki, a następnie ruszył do łazienki połączonej z jego komnatą. Rozebrał się, wszedł pod prysznic, zasunął przeszklone drzwi i włączył gorącą wodę, która od razu go obmyła, odprężając go. Przeczesał swoje włosy prawą ręką, przymykając oczy, skupiając się tylko i wyłącznie na wodzie, która spływała po jego plecach.
Po dziesięciu minutach gorącego prysznica wyłączył wodę, wyszedł z kabiny i stanął na wycieraczce, sięgając po jedwabny ręcznik. Powycierał się, zakładając bokserki, a następnie stanął przed lustrem, patrząc na swoje odbicie i wzdychając ciężko.
— Kim jesteś?— spytał samego siebie szeptem, przyglądając się swojej twarzy, jednak z chwilą później po prostu się odwrócił i sięgnął po zieloną szczoteczkę. Szybko umył zęby i wysuszył swoje włosy.
Na siebie włożył oczywiście eleganckie spodnie i białą koszulę. Nie potrzebował więcej. Ułożył idealnie swoje włosy, a następnie założył na głowę złotą koronę, którą już niedługo miała zastąpić ogromna i bardzo droga korona króla. Spsikał się ulubionymi perfumami, a następnie włożył telefon do kieszeni swoich spodni i wyszedł z komnaty, domykając drzwi.
— Dzień dobry, Nicky.— usłyszał za sobą głos Madeline, która wyglądała jak gdyby nigdy nic. A wyglądała prześlicznie. Na sobie miała ogromną i długą, różową suknię, z dodatkami w kolorze ciemnoróżowym, które zdobiły kilka warstw delikatnego tiulu. Na stopach miała zwykłe, różowe szpilki, a na twarzy różowy makijaż. Jej włosy były rozpuszczone i wyprostowane, dlatego sięgały jej do pasa, a opadały na piersi, które uwydatnione były dzięki gorsetowi.
— Dzień dobry, Madeline.— odpowiedział Nicky, który od razu poznał jej głos. Odwrócił się w jej stronę, otwierając usta ze zdumienia.— Wyglądasz prześlicznie.
— Dziękuję, ty również.— odpowiedziała i znów zaczęła iść w stronę sali, w której za chwilę miało odbyć się śniadanie, a po nim narada.
— Jak po wczorajszym incydencie?— spytał spokojnie Nicky, dotrzymując jej kroku. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
— Zwyczajnie.— odparła głosem wypranym z emocji, a Nicky zarumienił się, widząc na jej szyi malinkę, którą nieudolnie chciała zakryć podkładem.
— Jesteś gotowa stanąć z moją babką twarzą w twarz?— spytał tak jakby z niedowierzaniem, patrząc na nią wielkimi oczami.
— Oczywiście.— prychnęła dziewczyna, poprawiając swoją złotą tiarę z różowymi diamentami.
Kiedy weszli do sali tronowej, wszystkie oczy skierowały się prosto na nich. Król i królowa patrzyli na parę z ulgą, a kiedy babka Nicky'ego zobaczyła Madeline, natychmiast się zezłościła.
— Nie odzywaj się.— warknął Tom, widząc, jak jego matka otwiera usta, aby zapewne dogryźć Madeline.
Blondynka tylko posłała jej sarkastyczny uśmiech, po czym usiadła na swoim miejscu obok Nicky'ego. Później zjedli śniadanie, jednak Madeline ciągle czuła wzrok tej kobiety na sobie.
W końcu zaczęła się narada.
— Nicholasie, mógłbyś wytłumaczyć nam wczorajszą sytuację?
Usłyszał Nicky słowa jakiegoś totalnie nieznanego mu mężczyzny, który stał pośrodku sali. W środku znajdował się oczywiście król, królowa, babka Nicky'ego, partyzan króla, Madeline, inni ważni członkowie rady i oczywiście reporterzy.
— Jestem tylko nastolatkiem, który pragnie znaleźć sobie osobę, która zostanie z nim do końca niezależnie od tego, jaki będę miał tytuł.— oznajmił Nicky.— Wczorajsza sytuacja była całkiem normalna i nie mam na ten temat nic do powiedzenia.
Oznajmił, po czym wyprostował się na krześle, unosząc dumnie głowę. Mężczyzna zwrócił się teraz w stronę Madeline, która po prostu siedziała, prezentując swoją urodę i kobiecość.
— A ty, Madeline, co o tym sądzisz?
— To samo, co książę Nicholas.— odpowiedziała poważnie, zerkając na Nicky'ego przez ramię.— Ma prawo się zakochać i nie można mu tego odbierać.
— Więc uważasz, że Nicholas jest w tobie zakochany?— spytał mężczyzna, marszcząc brwi.
— Nie, po prostu mówię, że ma prawo kochać, kogo chce i żaden członek rodziny nie powinien w to ingerować.— odpowiedziała, wciąż dumnie unosząc głowę i praktycznie się nie poruszając.— Żaden normalny członek rodziny.
— A para królewska co sądzi o związku swojego syna i jego partyzanki?— spytał mężczyzna, odwracając się w stronę Anne i Toma.
— Nie jesteśmy w związku.— powiedzieli jednocześnie Nicky i Madeline, jednak ten to zignorował.
— Nie mamy nic przeciwko.— odpowiedzieli niemal jednocześnie król i królowa.
— Popieram ten związek. Madeline Aurelie Smith to idealna dziewczyna dla Nicholasa, ale także jego przyszła żona i matka jego dzieci.— oznajmiła królowa.
— Czyli macie zamiar zaaranżować ich zaręczyny?— spytał mężczyzna z niedowierzaniem, jednak starał się to opanować. Kiedy Madeline to usłyszała, przełknęła nerwowo ślinę, czekając na odpowiedź.
Na sali zapadła grobowa cisza. Wszystkie oczy skierowały się na Madeline i Nicky'ego, którzy zerknęli na siebie ze zdenerwowaniem.
— Tak.— odpowiedź króla odbiła się echem po całej sali, a zaraz po tym zaczął się ogromny zamęt.— Naradę uważam za zakończoną.
— Wiedziałeś o tym?— spytała szeptem Madeline, odwracając się w jego stronę, zaciskając rękę na miękkim podłokietniku swojego tronu.— Wiedziałeś, czy nie?
— Nie.— odpowiedział Nicky, wciąż siedząc prosto.— Przysięgam.
— Więc przygotuj się na ślub z taką osobą jak ja.— wyszeptała Madeline, gryząc się w język, aby po prostu nie wybuchnąć.
— Jestem gotowy.— stwierdził chłopak, próbując złapać ją za rękę, jednak ta szybko ją cofnęła.
— Nie, nie jesteś.— odpowiedziała szybko, spuszczając głowę. Nicky zauważył na jej szyi naszyjnik z ich zdjęciem i wygrawerowanym napisem „N&M”, a znał go doskonale, gdyż sam taki posiadał.
— Jesteśmy Nickym i Madeline, rozumiesz?— spytał Nicky, nachylając się w jej stronę i chwytając za dłoń.— Nierozłącznymi papużkami, jak to wszyscy zwykli gadać. Przejdziemy przez to razem.
— Cicho bądź i chodź.— odpowiedziała tylko dziewczyna, po czym pociągnęła go za rękę i wyszła z nim z sali, zaciągając go do swojego pokoju. Zatrzasnęła drzwi, po czym przyparła do nich chłopaka i ucałowała jego usta, chwytając za kołnierzyk jego koszuli.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top