👑 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟐𝟑 👑

👑

W zamku zrobiło się ogromne zamieszanie po zgłoszeniu próby gwałtu przez jednego z gwardzistów, a już w szczególności, że zamieszanym byli książę Davian i partyzanka księcia Nicky'ego, aktualna księżniczka.

Madeline po pigułce gwałtu leżała w swojej komnacie, niezdolna do jakiegokolwiek kontaktu. Została przykryta ciepłą kołdrą, dlatego spała w najlepsze, dokładnie tak samo jak Nicky, któremu alkohol ogromnie uderzył do głowy. Oboje byli wyczerpani.

Natomiast Daviana zakuli w ciężkie kajdany, a później sprowadzili do lochów, gdzie przebywali wszyscy więźniowie. Mimo sprzeciwu rodziców Daviana oraz ich babki, młody mężczyzna musiał spędzić w więzieniu noc i zaczekać do rozprawy, która miała odbyć się już następnego popołudnia.

Nicky obudził się rano jako pierwszy z ich dwójki. Niemiłosiernie bolała go głowa, ale zdołał unieść powieki, by zaraz zostać oślepionym przez promienie słońca wpadające do komnaty. Przetarł oczy, powoli podnosząc się do pozycji siedzącej. Nagle przypomniał sobie, jak przez mgłę, co miało miejsce w nocy, dlatego nawet zaspanie nie wywierało na nim żadnego wrażenia. Był potężnie zdenerwowany.

Niemal natychmiast podniósł się z łóżka, ignorując ból głowy. Przecież musiał od razu lecieć do Madeline, by dowiedzieć się, czy wszystko z nią w porządku. Niezgrabnie włożył spodnie, zapiął wymiętą koszulę z poprzedniego dnia, która wsiąkła zapach alkoholu, a później wcisnął na stopy czarne, lakierowane buty i niemal wyleciał ze swojego pokoju.

— Muszę się z nią zobaczyć.— powiedział od razu, gdy tylko zobaczył gwardzistę stojącego przed drzwiami komnaty Madeline.— Natychmiast.

— W porządku.— wymamrotał gwardzista, a następnie odsunął się, udostępniając mu przejście. Nicky przekręcił gałkę w drzwiach, powoli wchodząc do środka. Jeśli nie spała, nie mógł jej przecież wystraszyć.

— Madeline?— spytał, wchodząc do pomieszczenia. Rozejrzał się po sypialni, nikogo nie zauważając.

— Tutaj jestem.— usłyszał cichy szept dochodzący z łazienki. Natychmiast ruszył w tamtą stronę, zauważając Madeline stojącą przed lustrem, zakrywającą swoje nagie ciało jedwabnym ręcznikiem.

— Skarbie, tak mi przykro...— wyszeptał Nicky, podchodząc do niej, gdy przeniosła wzrok ze swojego odbicia na narzeczonego.— Nie zostawię tego tak, rozumiesz? On... ten cholerny gnój poniesie konsekwencje, obiecuję.

Dodał, widząc kilka siniaków na jej ramionach, które prawdopodobnie powstały w nocy od szarpania jej. Dziewczyna jeszcze bliżej podeszła do niego, a ten objął ją swoimi ramionami.

— Gdyby nie ten gwardzista...— wyszeptała, zanurzając twarz w jego koszuli, nie zważając nawet na to, jak cuchnęła.

— Słońce, proszę, nie myśl o tym...— wyszeptał Nicky, głaszcząc ją po włosach.— Pożałuje tego, jasne? Pożałuje, że tak cię potraktował. Przysięgam, że będzie przepraszać cię na kolanach przed całym krajem.

Dziewczyna jednak nic mu nie odpowiedziała, wciąż wtulona w jego klatkę piersiową. Potrzebowała teraz spokoju i kogoś delikatnego, kto mógłby ukoić jej okropne myśli.

O godzinie trzynastej wszystkie ważne osoby w zamku zebrały się w sali tronowej, a król rozpoczął rozprawę, która miała na celu rozpatrzenie sprawy zgłoszonej przez gwardzistę, który wtedy przyłapał Daviana na tym okropnym czynie.

— Proszę wprowadzić oskarżonego.— powiedział król swoim mocnym głosem, siedząc na tronie. Po jego prawej stronie siedziała Anne, a po lewej Nicky, obok którego siedziała Madeline. Gwardzista wnoszący oskarżenia siedział niedaleko nich, reszta osób zajmowała miejsca przy stołach ułożonych na kształt litery U, a miejsce oskarżonego znajdowało się pośrodku sali.

Do pomieszczenia został wprowadzony Davian z trzydniowym zarostem na twarzy, zakuty w kajdany, w brudnej i pomiętej koszuli, również cuchnącej alkoholem, identycznie jak wcześniejsza koszula Nicky'ego. Dwaj gwardziści posadzili go na krześle pośrodku sali, a następnie się oddalili.

— Rozpoczynamy sprawę.— oznajmił protokolant. Po sprawdzeniu obecności, przyszedł czas na zeznania pierwszej, najważniejszej osoby, czyli Madeline.

— Niech powie nam księżniczka, księżniczko Madeline, jak do tego doszło?— spytał król, musząc w tej sytuacji zachować bezstronność.

— Szczerze mówiąc... niewiele pamiętam z wczorajszego wieczoru.— zaczęła Madeline, bawiąc się swoimi paznokciami.— Razem z księciem Nicholasem dostaliśmy zaproszenie od księcia Daviana do małego posiedzenia u niego w komnacie, więc przystaliśmy na tę propozycję. Pamiętam tylko tyle, że książę Davian wciąż dolewał księciu Nicholasowi alkoholu.

— W porządku.— odpowiedział król, a następnie przeniósł swój wzrok na gwardzistę.— A pan, panie Stub? Jak wygląda pańska wersja wydarzeń?

— W nocy, około godziny pierwszej, usłyszałem hałas. Zobaczyłem, jak chwilę po rozbiciu zabytkowej wazy, ktoś prowadzi księżniczkę Madeline do jej komnaty. Odbicie sylwetki mężczyzny, który ją prowadził, było inne, niż księcia Nicholasa, co wydawało mi się być dziwne. Poszedłem więc za nimi, a gdy drzwi już się za nimi zamknęły, zapytałem się księżniczki Madeline, czy wszystko w porządku. Nie odpowiedziała kilkukrotnie na moje pytania, dlatego postanowiłem wejść do środka. Zobaczyłem księcia Daviana leżącego na księżniczce Madeline, próbując ją rozebrać, co mu się udało. Gdybym nie przyszedł, może król domyślać się, co by zrobił.— opowiedział gwardzista, nie musząc nawet zerkać na Nicky'ego, bo wiedział, że ten cały się spiął, zaciskając szczękę. Madeline siedziała z opuszczoną głową, król analizował sytuację, Anne marzyła o tym, by przytulić przyszłą synową, a matka i babka Daviana płakały.

— Zostawiam tę sprawę do rozpatrzenia księciu Nicholasowi.— oznajmił nagle król po chwili grobowej ciszy.

Gdyby Nicky powiedział, że wcale się tego nie spodziewał, ogromnie by skłamał. Doskonale wiedział, że ojciec odda mu tę sprawę i był z tego bardzo zadowolony. Wstał ze swojego tronu, przechodząc przez wszystkie stoły ułożone na kształt litery U, stając naprzeciwko Daviana.

— Niezmiernie się cieszę, że mój ojciec, król Tom, pozwolił mi rozpatrzyć tę sprawę, w szczególności zważywszy na to, że pokrzywdzona Madeline Smith jest moją narzeczoną, przyszłą żoną, aktualną księżniczką i przyszłą królową Rosedoll.— zaczął Nicky, wpatrując się w zimne oczy Daviana.— Powiedz mi, drogi kuzynie, znasz przepisy obowiązujące w Rosedoll? Wiesz może, jaka jest kara za gwałt lub próbę gwałtu na jakiejkolwiek kobiecie?

— Wiem.— odpowiedział Davian, przełykając ślinę. W tym momencie nie miał pojęcia, do czego Nicky jest zdolny.

— Więc? Jaka jest kara?— spytał Nicky, doskonale wiedząc, że w Rosedoll są bardzo okrutne zasady, jeżeli chodzi o krzywdzenie kobiet, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Przez takie właśnie zasady mężczyźni bali się krzywdzić w ten sposób swoje kobiety.

— Od... odrąbanie na żywca dwóch palców prawej ręki lub całej.— powiedział roztrzęsionym głosem Davian, przełykając ślinę ze stresu, obserwując Nicky'ego wielkimi oczami.

— Proszę o miecz.— powiedział Nicky zimnym głosem, mierząc swojego kuzyna z obrzydzeniem. Ktoś natychmiast do niego podszedł i podał mu miecz, o który prosił.

— Przepraszam! Przysięgam, że to się więcej nie wydarzy!— krzyknął nagle Davian, który Nicky zmierzył wzrokiem miecz.

— I co ja mam z tobą zrobić?— spytał Nicky, wzruszając ramionami, zaczynając krążyć wokół jego krzesła.— Wystaw prawą rękę na stół.

Powiedział, jednak Davian ani drgnął.

— Powiedziałem coś!— krzyknął rozwścieczony Nicky, ponownie stając naprzeciwko Daviana, który jak posłuszny piesek wyłożył prawą dłoń na stolik naprzeciwko jego krzesła.

— P–proszę, Nicky...— wyjąkał Davian, a brunet mógł zobaczyć w jego oczach ogromny strach.

— O co prosisz, Davianie? Mogłeś myśleć o konsekwencjach, kiedy podałeś mojej narzeczonej pigułkę gwałtu.— warknął Nicky, patrząc na prosto w oczy.

— To się nie powtórzy, przysięgam, ja–

Ale salę tronową wypełnił głośny wrzask Daviana i świst miecza, którym Nicky niespodziewanie się zamachnął. Jednak naostrzona końcówka miecza nie przecięła skóry ani nie zmiażdżyła kości u palców Daviana, lecz wbiła się w drewno stołu.

— Poznaj moje dobre serce, którego ty nie masz.— warknął Nicky, pochylając się i kładąc obie dłonie na stole, patrząc prosto na swojego kuzyna, którym gardził bardziej niż wcześniej. A myślał, że bardziej już się nie da...— Obiecuję, że jeżeli usłyszę choćby słówko o tym, że skrzywdziłeś w podobny sposób inną kobietę, odrąbię ci całą dłoń bez litości i będę patrzył, jak powoli się wykrwawiasz, i nikt już ci nie pomoże. Zrozumiano?

— T–tak.— wyjąkał wciąż przerażony Davian, a Nicky wyprostował się, przecierając niewidoczny kurz na marynarce.

— Rozprawę uważam za zakończoną. Możecie państwo się rozejść, a dla gwardzisty, pana Stuba, przewidziana jest bardzo wysoka premia.— oznajmił Nicky, rozglądając się po sali. Kiedy zobaczył przerażony wzrok Madeline, wiedział, że dobrze postąpił.

Dziewczyna na pewno nie byłaby usatysfakcjonowana, gdyby naprawdę pozbył się dwóch palców swojego kuzyna. Wolała to, że ten dostał nauczki i prawdopodobnie już nigdy nie skrzywdzi w ten sposób żadnej kobiety. Madeline mocno gardziła takimi osobami, ale uważała, że Nicky dobrze postąpił. Kiedy wszyscy już wyszli i zostawili parę samą, różowowłosa wstała ze swojego tronu, podeszła do Nicky'ego i mocno go objęła.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top