👑 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟐𝟐 👑

👑

Nicky powiedział Madeline, żeby wystroiła się najbardziej, jak potrafi. Brunet kierował się teraz żądzą udowodnienia Davianowi, że jest lepszy, niekoniecznie prawidłowo. Chciał pokazać mu, że jego idealne życie jest już ustawione, a u jego boku stoi najlepsza, najpiękniejsza, najsłodsza i najinteligentniejsza już księżniczka.

Dlatego więc Madeline stała od godziny w garderobie, nie bardzo wiedząc, co ubrać. W swojej garderobie posiadała setki różowych sukienek, ale każda była inna. Na półkach w ścianie stały jej szpilki, a w dwóch następnych torebki, tiary i liczne, bardzo drogie biżuterie. Miała to wszystko, choć często z większości drobiazgów nawet nie korzystała.

W końcu udało jej się wybrać sukienkę – była ona rzecz jasna pastelowo różowa, z ogromną, rozkloszowaną spódnicą, która zajmowała naprawdę wiele przestrzeni wokół Madeline. Wykonana była ona z delikatnego jak chmurka tiulu, a pośrodku przebiegał posypany brokatem pasek, biegnący aż do góry, która również obsypana była brokatem i małymi świecidełkami. Miała małe, ale twarde, bufiaste rękawy. Na swoje stopy włożyła dziesięciocentymetrowe, różowe szpilki wiązane wstążeczką ponad kostki.

Jej makijaż składał się z tych kosmetyków, co praktycznie zawsze – użyła podkładu, korektora, odpowiedniego pudru, bronzera, delikatnego różu na policzki, rozświetlacza i brązowej kredki do brwi. Jej oczy zdobił różowy cień z brokatem oraz różowa, elegancka kreska. Miała doczepione rzęsy, pomalowane także tuszem, a pełne usta podkreśliła za pomocą błyszczyka.

Włosy pozostawiła rozpuszczone, a na czubek głowy włożyła złotą tiarę z różowymi diamentami. Założyła pasujący do tego naszyjnik oraz kolczyki, a na sam koniec użyła ulubionych, różanych perfum. Była gotowa.

Nicky przyszedł po nią za pięć siódma, ponieważ o dziewiętnastej mieli pojawić się w ogromnej, gościnnej komnacie Daviana.

— Wyglądam wystarczająco dobrze?— spytała zestresowana Madeline, kiedy tylko otworzyła brunetowi białe, drewniane drzwi swojej komnaty.

— Jasne, że tak. Zawsze wyglądasz ślicznie.— Nicky uśmiechnął się w jej stronę, pochylając się i składając czuły pocałunek na jej czole.— Po prostu chciałem–

— Utrzeć nosa Davianowi, rozumiem. Choć nie wiem, czy chcę być głównym zamieszanym...— wymamrotała Madeline, kiedy objął ją w talii i razem poszli w stronę komnaty Daviana.

— Przepraszam. Kiedy ten... debil w końcu pojedzie, wszystko będzie jak dawniej. Obiecuję, że pojedziemy w jakieś ciekawe miejsce, by uczcić nasze zaręczyny.— oznajmił Nicky.

— Wystarczy mi twoja obecność.— odpowiedziała z uśmiechem Madeline, wtulając głowę w jego ramię.

Po trzech minutach dotarli do komnaty Daviana. Kiedy wybiła równo dziewiętnasta, Nicky zapukał do drzwi, które otworzyły się niemal natychmiast – co było oznaką dla narzeczeństwa, że Davian stał pod drzwiami i ewidentnie czekał, aż się zjawią.

— Cieszę się, że przyszliście. Zapraszam do środka.— powiedział Davian, posyłając Madeline szeroki uśmiech.— Rozgośćcie się.

— Dziękuję.— odpowiedział Nicky, chcąc oczywiście dodać coś jeszcze, ale dostał od Madeline kuksańca w bok. Dziewczyna posłała mu ostrzegające spojrzenie.

— Ślicznie wyglądasz, Madeline.— skomplementował ją Davian, a dziewczyna delikatnie się zarumieniła. Na szczęście nie było widać tego przez podkład i puder.

— Dziękuję.— odparła tylko, starając się nie pokazywać przy tym żadnych emocji.

— Nicholasie, czego się napijesz?— spytał Davian z uśmiechem, podchodząc do barku po brzegi wypełnionego alkoholem.

— Podziękuję, nie piję.— odpowiedział brunet, siadając z Madeline na kanapie, którą wskazał im starszy.

— No daj spokój, z kuzynem się nie napijesz?— spytał Davian, kręcąc głową z niedowierzaniem.— Musisz spróbować tych pyszności. Jestem pewien, że odrobina alkoholu ci nie zaszkodzi, a Madeline nie ma nic przeciwko.

— No dobra.— westchnął Nicky, a zadowolony Davian nalał Nicky'emu pół szklanki bursztynowej whisky. Podał mu ją, a później odwrócił się w stronę różowowłosej.

— A księżniczka co będzie piła?— zwrócił się do niej niemal jak do dziecka, jednak Madeline starała się nie zwracać na to uwagi.

— Poproszę samą colę.— odpowiedziała, gdyż doskonale wiedziała, że nie może nic wypić. Nie tyle, ile nie może – zdecydowanie nie chce. Nigdy nie lubiła pić, robiła to tylko raz, a sam zapach alkoholu ją obrzydzał.

— Już się robi.— odpowiedział Davian, odwracając się z powrotem w stronę barku. Madeline również spojrzała z powrotem na Nicky'ego, z którym wymieniła parę słów, dlatego zdecydowanie oboje nie mogli zauważyć, jak Davian wsypuje do coli Madeline biały proszek.— Proszę.

— Dziękuję.— odpowiedziała dziewczyna, przyjmując od niego szklankę. Na samym początku trochę się napiła, a później odstawiła ją na mały, mahoniowy stolik.

— Codziennie widzę o was nagłówki w najróżniejszych czasopismach i na stronach plotkarskich.— zagadnął Davian, rozsiadając się naprzeciwko pary.— Podobno przyłapali was podczas balu, jak się ruchaliście na korytarzu.

— Nie robiliśmy tego.— zaprzeczyła od razu Madeline, spuszczając wzrok.

— Cóż, magazyny mówią co innego.— mruknął ze śmiechem starszy.— Nie ma czego się wstydzić, naprawdę. Też robiłem takie rzeczy...

— Przecież nawet nie masz dziewczyny.— zauważył Nicky.

— Kto powiedział, że trzeba mieć dziewczynę do takich rzeczy?— spytał ze śmiechem Davian.— Wystarczy, że zadzwonisz w odpowiednie miejsce–

— Myślę, że wystarczy.— przerwała mu Madeline natychmiast, nie chcąc wysłuchiwać, jakie zdanie ma Davian o kobietach.

— Jesteś taka przewrażliwiona?— mruknął Davian i zachichotał.— Te dziewczyny same zgotowały sobie taki los.

— Mówisz tak, ponieważ wychowałeś się w bogatej rodzinie królewskiej i zawsze byłeś w gorącej wodzie kąpany. Twoje myślenie zdecydowanie jest błędne.— powiedziała ostro Madeline, mierząc go wzrokiem.

— Wow, nie wiedziałem, że twoja kocica jest taka zadziorna Nicky...— powiedział ze śmiechem Davian, patrząc z triumfalnym uśmiechem, jak Madeline wypija połowę swojej coli.

— Może zmieńmy temat.— odparł Nicky, któremu Davian co chwilę dolewał alkoholu. Sam dość dużo wypił, ale brunet zażył zdecydowanie większą dawkę wysokoprocentowego napoju.

— Kiedy zamierzacie się pobrać? Myślałem, że skoro się zaręczyliście, to ślub będzie już jutro...— zauważył Davian, rozłożony na fotelu. Zerknął na Madeline, której ręka niespodziewanie drgnęła.

— Nie, my...— odpowiedziała Madeline, czując, jak zaczyna boleć ją głowa.— My chcemy wziąć ślub za kilka miesięcy, może nawet za rok... Zobaczymy. Nie chcemy się śpieszyć.

— W pełni to rozumiem.— powiedział Davian, zauważając, że to, co dosypał jej do coli, powoli zaczyna działać. Nicky również już ledwo trzymał się na nogach – Davian cały czas podsuwał mu alkohol pod nos.— Gdzie idziesz, słońce?

— Do łazienki.— szepnęła Madeline, wstając i chwiejnym krokiem idąc do łazienki. Przed oczami miała mroczki i czuła się ogromnie osłabiona. Już wcześniej zauważyła, że coś jest nie tak, dlatego jako partyzanka musiała sobie z tym poradzić. Jednak teraz nie wiedziała, co zrobić. Nie panowała nad sobą, nie czuła swoich nóg i nie wiedziała, dokąd idzie.

— Chodź, pójdziemy do twojej komnaty...— powiedział z uśmiechem Davian, łapiąc Madeline za biodra, wyprowadzając z komnaty. Gdyby jej nie trzymał, na pewno upadłaby.— Uważaj.

Powiedział Davian, gdy Madeline zahaczyła swoją suknią o komodę, zrzucając z niej wazon. Wtedy Davian szybko wziął ją na ręce, a później zaprowadził do jej komnaty. Wszedł do środka, zatrzasnął drzwi kopniakiem, a następnie położył dziewczynę na jej wielkim łóżku, zaczynając jak zwierzę zdzierać z niej jej sukienkę. Już niedługo później była w samej koronkowej bieliźnie, która tylko zachęciła Daviana do dalszego działania.

Gdy już miał sam się rozbierać i na dobre zająć się nieprzytomną dziewczyną, przerwało mu pukanie do drzwi.

— Księżniczko Madeline, czy wszystko w porządku?— usłyszał głos jednego z gwardzistów.

— Szlag.— szepnął pod nosem Davian.

— Usłyszałem huk i chciałem sprawdzić, czy wszystko z księżniczką w porządku.— oznajmił mężczyzna.— Księżniczko Madeline?

Kiedy dziewczyna znowu mu nie odpowiedziała, a jeszcze przed chwilą widział ją z „Nickym” w ciemnym korytarzu, postanowił wyważyć drzwi. Wchodząc do środka, zauważył Daviana pochylającego się nad półnagą księżniczką.

— Wszyscy do pokoju księżniczki Madeline. Natychmiast.— powiedział do swojej krótkofalówki, patrząc wielkimi oczami na Daviana, który ciężko westchnął, przeczesując włosy zdenerwowanym ruchem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top