👑 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟏𝟐 👑
👑
Kiedy Madeline się obudziła, pielęgniarka przekazała jej, żeby zadzwoniła lub napisała do Nicky'ego, dlatego dziewczyna niemal natychmiast chwyciła swój telefon, a następnie zadzwoniła do chłopaka.
— Halo?— odezwał się w telefonie głos chłopaka.
— Gdzie jesteś? Co wymyśliłeś?— spytała szeptem zdenerwowana, aby na pewno nikt nie usłyszał.— I dlaczego zrobiłeś to bez konsultacji ze mną?
— Nawet nie wiesz, co wymyśliłem...— wymamrotał Nicky, kręcąc głową.
— Ale znając ciebie, może to być coś naprawdę szalonego.— westchnęła Madeline.— Dobra, nie owijajmy w bawełnę; co robisz i gdzie jesteś?
— Ojciec przekazał mi sprawę rebeliantów i ich ataków na pałac. Wymyśliłem genialny plan, ale potrzebuję twojej pomocy.— oznajmił Nicky.
— Dlaczego ojciec przekazał ci tak ważną sprawę? Przecież ty dopiero się uczysz...— wciąż mówiła przyciszonym głosem, aby pielęgniarka nie usłyszała.
— Chcę mu udowodnić, że nadaję się na króla.— powiedział ostro Nicky.— To pomagasz mi, czy nie? Bo nie mam zamiaru tracić czasu i wysłuchiwać tego, jaki nieodpowiedzialny jestem.
— Oczywiście, Nicky.— westchnęła dziewczyna.— Co mam zrobić?
— Dotrzeć do mnie. Jestem niedaleko Roscon, miasto obok.— oznajmił.— Zamierzam udać się tam, gdzie znajduje się większość rebeliantów, czyli Green Valley.
— W porządku. Zostań tam, gdzie jesteś, i wyślij mi swoją lokalizację. Szybko się spakuję, wezmę Daphne i dołączę do ciebie jak najszybciej.— odpowiedziała Madeline, a następnie się rozłączyła, wstając z łóżka.
— Gdzie idziesz, kochanie?— usłyszała miły głos jednej z pielęgniarek.
— Muszę do łazienki.— oznajmiła Madeline, posłała jej uśmiech, a następnie wyszła ze skrzydła szpitalnego. Natychmiast ruszyła do swojego pokoju, gdzie szybko przebrała się w jakąś suknię, która nie była ogromna w porównaniu do reszty. Wzięła małą skrzynię, do której spakowała różne różowe koszulki i spodnie (suknie były zbyt pojemnościowe, aby je wziąć), najpotrzebniejsze rzeczy, czyli szczotkę do włosów, bieliznę, dezodorant, szczoteczkę do zębów i gumki do włosów oraz potrzebne kosmetyki.
Skrzynię spuściła do krzaków pod swoją komnatą, a następnie zeszła na dół przez okno. Pobiegła do stajni, wzięła swojego konia – Daphne – przygotowała ją do jazdy, a następnie ruszyła w miejsce, gdzie przebywał Nicky.
Dotarcie na miejsce zajęło jej jakieś dwie godziny. Kiedy zatrzymała się w wyznaczonym miejscu, od razu zobaczyła Nicky'ego, który siedział na trawie, opierając się plecami o pień drzewa, rysując coś w swoim notatniku.
— Cześć, Nicky.— powiedziała dziewczyna, powoli zbliżając się w jego stronę. Kiedy brunet tylko ją usłyszał, natychmiast zamknął notatnik i wstał z trawy, podchodząc do niej i ją przytulając.
— Dziękuję, że przyjechałaś.— wyszeptał, wciąż mocno ją tuląc, a Madeline uśmiechnęła się delikatnie i również go objęła.
— Nie mogłabym zostawić cię z tym samego.— odpowiedziała, kręcąc głową. Chwilę stali w uścisku, zanim Nicky się odsunął, choć bardzo nie chciał. Chciał czuć jej ciepło, ale teraz nie było to możliwe.
— Przedstawię ci plan działania.— oznajmił Nicky, a blondynka tylko skinęła głową. Po tym oboje usiedli na trawie, a Nicky zaczął jej wszystko tłumaczyć.
— Więc musimy znaleźć dowódców lub dowódcę rebeliantów i pójść z nimi na ugodę?— upewniła się Madeline, a Nicky skinął głową.— Co zamierzasz im zaproponować?
— Królestwo ma ogromne ilości zaoszczędzonych pieniędzy. Są to ogromne miliardy, których nikt nie używa, więc może się to zmienić.— oznajmił Nicky.
— Pomoc finansowa.— zauważyła Madeline, kiwając głową z każdym słowem chłopaka.— Okej, rozumiem. Gdzie zamierzamy się zatrzymać?
— Zarezerwowałem nam pokój w hotelu.— powiedział Nicky, a blondynka skinęła głową.— Kiedy będziemy ich szukać, musimy wtopić się w tłum. Potrzeba zmienić nasz wygląd.
— Spokojna głowa.— powiedziała Madeline z tajemniczym uśmiechem. Po chwili rozmowy udali się do ów hotelu, w którym Nicky zarezerwował im pokój. Kiedy się tam udali, Madeline wyciągnęła coś z torby.
— Wzięłaś cały zestaw do pielęgnacji włosów?— spytał zszokowany Nicky, patrząc na dziewczynę.
— Daj spokój.— powiedziała i wywróciła oczami.— Siadaj.
Dodała i odsunęła mu krzesło, trzymając w rękach nożyczki.
— Chyba sobie żartujesz...— wymamrotał Nicky, łapiąc swoje włosy, które sięgały mu prawie do podbródka.
— Nigdy w życiu nie byłam bardziej poważna.— oznajmiła Madeline, a już po chwili udało jej się nakłonić Nicky'ego do tego, aby usiadł na krześle.
Tylko chwilę zajęło jej obcinanie jego włosów. Nie były one ani za krótkie, ani za długie, po prostu idealne. Teraz włosy mu sterczały na wszystkie strony, dokładnie tak samo, jak jego grzywka.
— Wygląda... zajebiście. Jak dawniej.— powiedział z uśmiechem Nicky, kiedy oglądał się w lustrze.— Swoje włosy też zamierzasz obciąć?
— O nie, nie ma takiej opcji.— powiedziała zdenerwowana, łapiąc się za włosy.— Zobaczysz.
Dodała, wzięła coś ze swojej torby i ruszyła do łazienki, w której się zamknęła. Zdjęła swoją suknię, pozostając w samej koronkowej, różowej bieliźnie, nachylając się nad wanną.
Kiedy wyszła z łazienki, jej długie do pasa włosy w całości były pastelowo różowe. Nicky, widząc to, otworzył usta ze zdumienia, siedząc na łóżku. Dziewczyna stanęła naprzeciwko niego w samej bieliźnie, tym samym go kusząc.
— Wyglądasz prześlicznie.— powiedział z uśmiechem Nicky, wzrokiem błądząc gdzieś po jej piersiach.
— Dziękuję.— odpowiedziała, unosząc jego podbródek, aby popatrzył jej w oczy.— Muszę cię jeszcze na chwilę opuścić.
Oznajmiła, po czym podeszła do swojej torby i znów coś z niej wyciągnęła. Ruszyła z powrotem do łazienki, mocno zaciskając w rękach test ciążowy.
Te trzy minuty, kiedy czekała na wynik ów testu, ciągnęły się dla niej w nieskończoność. Kiedy jej telefon zaczął wibrować, drżącą ręką chwyciła test i odwróciła go w swoją stronę, powoli na niego zerkając.
— Boże...— wyszeptała ze łzami wzruszenia w oczach, widząc jedną kreskę. Odetchnęła z ulgą, przecierając twarz rękami. Miała ochotę skakać z radości, jednak tym razem dziwnie się czuła.
Wychodząc z łazienki, zastała Nicky'ego, który dalej siedział w tym samym miejscu, w którym go zostawiła, ale teraz trzymał w rękach swój telefon.
— Co robiłaś tam tak długo?— spytał zaintrygowany, unosząc brew i patrząc na nią.
— Ja... robiłam test ciążowy.— oznajmiła cicho, bawiąc się swoimi palcami.
— Co?— spytał zdenerwowany Nicky.— Jesteś w ciąży?
— Nie.— odpowiedziała natychmiast dziewczyna, posyłając mu uspakajający uśmiech. Złapała go za policzki, siadając na jego kolanach.— Następnym razem może załóż gumkę, wtedy nie będzie to tak stresujące.
— Ale adrenalina jest zajebista.— stwierdził Nicky.— Poza tym... czy ty powiedziałaś „następnym razem”?
— No wiesz...— powiedziała ze śmiechem, mocniej napierając swoim ciałem na jego krocze.— Czasami oboje mamy takie momenty...
— Kiedy jesteśmy podnieceni?— spytał Nicky, po czym zachichotał.
— Na przykład ty masz taki moment teraz.— szepnęła do jego ucha, mając na myśli jego twarde przyrodzenie.— Więc czego ode mnie teraz oczekujesz?
— Że oddasz mi siebie dokładnie tak samo, jak tamtej szalonej nocy.— szepnął do jej ucha, przygryzając delikatnie płatek jej ucha.
— Czyli jestem łatwa?— spytała z powagą, jednak żartem, będąc ciekawa jego odpowiedzi.
— Oczywiście, że nie.— powiedział ze śmiechem.— Dużo musiałem się natrudzić, żeby tak się zbliżyć. Chociaż wcześniej–
— Mieliśmy o tym nie mówić.— szepnęła zawstydzona Madeline, odwracając wzrok.
— Jasne.— odpowiedział chłopak, po czym złapał jej podbródek i ucałował mocno jej usta. Różowowłosa oddała pocałunek, kładąc Nicky'ego na plecach, a ten ścisnął jej pośladki. Madeline jęknęła w jego usta, rozpinając powoli jego białą koszulę...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top