👑 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟏 👑

👑

Madeline była księżniczką. Dlaczego „była"? Ponieważ, kiedy była młodsza, a miała dokładniej jedenaście lat, jej rodzice, para królewska, zaginęła bez śladu. Przyjaciele jej rodziny, król Tom oraz królowa Anne, stwierdzili, iż wezmą dziewczynkę pod swoje skrzydła, i tak też się stało. Jednak blondwłosa piękność od razu została zapomniana przez przyszłych poddanych i zaczęła szkolić się na partyzankę pewnej osoby.

2018 r.

- Nie złapiesz mnie!- na korytarzach ogromnego zamku rozległ się chłopięcy głos, a dokładniej głos młodego księcia Nicky'ego Harpera.

- A właśnie, że złapię!- krzyknęła blondwłosa, czternastoletnia śliczność, biegnąc za chłopakiem. Po chwili brunet skręcił na boczny korytarz, z którego nie było ucieczki.- Mówiłam, że cię złapię.

- Co wy tu robicie?!- rozległ się głos jednego z gwardzistów zmierzającego w ich stronę. Nicky mrugnął po kryjomu w stronę Madeline, która się uśmiechnęła.

Bądź urocza, ale jednocześnie zabójcza.

W jej głowie rozległ się głos matki Nicky'ego, królowej Anne, która była dla niej jak mama, której już od trzech lat nie posiadała.

Nastolatkowie wybuchnęli głośnym śmiechem, po czym przebiegli obok gwardzisty, sprintem biegnąc do sali głównej, gdzie odbywało się teraz spotkanie, jednak oni o tym nie wiedzieli. Wparowali do sali, a wszystkie oczy zwróciły się w ich stronę.

- Dzień dobry.- powiedziała z grzeczności Madeline, posyłając całej sali szeroki uśmiech.

- I do widzenia!- dodał Nicky, wypchnął dziewczynę z sali i zatrzasnął drzwi. Natychmiast pobiegli w stronę komnaty chłopaka, gdyż wiedzieli, że za takie coś nieźle im się oberwie.

Wpadli do jego komnaty, a Nicky zakluczył drzwi, wybuchając głośnym śmiechem. Madeline rozłożyła się na łóżku, również śmiejąc. Bolały ją stopy od obcisłych, różowych balerin, jednak się nie odzywała, wiedząc, że musi je nosić. Dokładnie tak samo, jak różowe, wielkie suknie z koronką i tiulem, które, mimo wszystko, uwielbiała. Identycznie jak makijaż, który już sobie wykonywała.

- To było cudowne.- powiedział z uśmiechem Nicky, opierając się plecami o brązowe, drewniane drzwi ze złotą klamką.- A mina ojca? Jeszcze cudowniejsza.

Dodał pomiędzy oddechami, kiedy jego klatka piersiowa uniosła się w górę i w dół, a jego włosy były roztrzepane.

- Dlaczego nie nosisz korony?- spytała zaciekawiona Madeline, przekrzywiając delikatnie głowę i patrząc na chłopaka.

- Nie mam jakoś ochoty.- wymamrotał i wzruszył ramionami.- Tobie korona pasuje zdecydowanie bardziej.

- Dobrze wiesz, że nie jestem już księżniczką.- westchnęła, wywracając oczami, podnosząc się do pozycji siedzącej.- I już raczej nigdy nią nie będę, więc...

- Skąd wiesz? Może jednak będziesz, bo wyjdziesz za mąż za jakiegoś księcia z bajki na białym koniu?- stwierdził ze śmiechem, siadając na łóżku obok niej.

- No nie wiem. Się zobaczy.- odpowiedziała, po czym sięgnęła do szafki nocnej chłopaka i wyciągnęła z niej jego koronę, którą po chwili położyła na jego głowie.- Cudownie.

- Dziękuję.- odpowiedział, posyłając jej szeroki uśmiech, który Madeline oddała.

- Ciekawe, czy będziemy mieć przerąbane za to wejście do sali.- wymamrotała Madeline, kładąc ręce pod uda, patrząc w dywan.

Komnata Nicky'ego była w kolorach zielonych, czyli jego ulubionych kolorach. Na drewnianym podwyższeniu stało ogromne łóżko z zielonym baldachimem i tego samego koloru pościelą oraz poduszkami, a po obu stronach łóżka stały dwie drewniane, brązowe szafki nocne. Na jednej z nich stała złota ramka ze zdjęciem Madeline i Nicky'ego, a po drugiej stronie stał budzik. Niedaleko znajdowały się drzwi do osobistej łazienki chłopaka, również urządzonej w kolorach zielonych. Tuż przy drzwiach przy ścianie obok, znajdowało się duże okno, rozciągające się aż od podłogi do sufitu, a na parapecie leżały poduszki. Po przeciwnej stronie stała ogromna, drewniana szafa, komoda oraz biurko i półka z książkami.

- Cóż, pewnie tak.- westchnął Nicky.- Ale czy to pierwszy raz?

- Nie pierwszy. I zapewne nie ostatni.- powiedziała i zachichotała.- Ale wiesz, jako twoja partyzanka powinnam cię pilnować. Poza tym twoja babcia mnie nie cierpi i na pewno nagada coś twojemu ojcu.

- Po pierwsze, jeszcze nie jesteś w pełni zarejestrowaną partyzanką, a po drugie, co moja babcia będzie się wtrącać? Ojciec i tak jej nie słucha.- stwierdził i wzruszył ramionami.

- Oj, zdziwiłbyś się.- wymamrotała i wywróciła oczami.

- Hej, jako książę i twój przyszły król zakazuję ci przewracać oczami.- powiedział żartem, ze śmiechem, przez co Madeline wybuchnęła chichotem.

- No dobra, lepiej mi powiedz, czy szanowny tył ekscelencji i przyszłego króla ma ochotę wybrać się na przejażdżkę naszymi końmi, Daphne i Fernando?- spytała z uśmiechem, poruszając znacząco brwiami.

- Oczywiście, chodźmy.- odpowiedział, po czym wstał z łóżka i wyszedł ze swojej komnaty. Madeline od razu ruszyła za nim, zamykając za sobą drzwi.

2021 r. (teraz)

- I co? Łyso ci?- spytał ze śmiechem Nicky, kiedy zeszli ze swoich koni, siadając na trawie i odpoczywając. Madeline była ubrana w suknię, mocno rozkloszowaną w dole, z różowym tiulem i koronką, w talii miała zawiązany gorset uwydatniający duże piersi oraz jej talię. Nicky natomiast był ubrany w brązowe, ciut za duże spodnie i białą koszulę, która była niedopięta do końca, przez co było widać jego mięśnie, które przez te trzy lata zdążył wyrobić. Jego włosy delikatnie opadały mu na czoło, kiedy ten zerkał na dziewczynę.

- Całkiem łyso nie...- wymamrotała, dotykając swoich długich do pasa włosów spiętych w dwa warkocze.- Kiedyś w końcu wygram. Zobaczysz.

- No, zobaczymy.- powiedział ze śmiechem Nicky, kładąc się na trawie. Madeline położyła się tuż obok niego, patrząc na idealne niebo bez żadnej chmury.

- Za to ja umiem się bić.- powiedziała i pokazała mu język. Nicky przeniósł na nią swój wzrok, po czym zaczął wstawać.- O nie!

Pisnęła, a następnie także wstała. Chwyciła swoje różowe szpilki w dłonie, po czym zaczęła biec przez trawę prowadzącą aż do samego zamku, jednak w chwili, gdy miała wbiegać już do zamku pobocznym wejściem, poczuła okropne kłucie w stopie.

- Ała... Szlag by to...- wymamrotała, natychmiast stając w miejscu i łapiąc się za stopę. Nicky nie zauważył tego, dlatego nie wyhamował, przez co z całym impetem wpadł na dziewczynę. Po tym oboje wpadli do błota, a ten złapał ją w talii.

- Jeju, przepraszam... Nic ci się nie stało?- spytał, patrząc na nią wielkimi oczami, wiedząc, że większość gwardzistów musi im się przeglądać.

- Tak, tak... Stanęłam po prostu na jakąś kłującą roślinę...- wymamrotała, wywracając oczami.- Możesz zejść?

- Tak, tak, jasne.- odpowiedział od razu, po czym wstał z niej. Stanął prosto, po czym podał jej rękę, aby jej pomóc. Madeline przyjęła jego pomoc, splatając ich palce i wstając z błota.

- Musimy jakoś przedostać się do zamku, żeby nikt nas nie-

- Co wam się stało?- oboje usłyszeli głos królowej Anne, przez co się wzdrygnęli. Była ona bardzo troskliwą kobietą i matką, jednak kiedy chciała, wyglądała naprawdę groźnie.

- O, cześć, mamo. Co tutaj robisz?- spytał Nicky, posyłając jej szeroki uśmiech, ścierając błoto z twarzy.

- Nie próbuj uciszyć mnie swoim słodkim uśmiechem.- odpowiedziała poważnie, patrząc na niego. Po chwili przeniosła wzrok na Madeline.

- Wpadliśmy w błoto. Przepraszamy.- wymamrotała Madeline, spuszczając głowę. Królowa westchnęła.

- Myślałam, że już wyrośliście z takich głupich zabaw, jednak w was dzieci zostaną na zawsze.- stwierdziła, chichocząc cicho.- Mówiłam ci, Nicky, że masz nosić koronę.

- Mamo, daj spokój. Byliśmy na przejażdżce, mogła spać i się zgubić...- powiedział i wywrócił oczami.

Wieczne dziecko, pomyślała Madeline, ale podobało jej się to. Bardzo podobało.

- Może wrócimy już do zamku i się... ogarniemy.- oznajmiła Madeline, a królowa skinęła.

- Miałabyś ochotę wypić ze mną herbatę w ogrodzie z różami za półtorej godziny?- zaproponowała z uśmiechem.

- Oczywiście, dziękuję za zaproszenie.- odpowiedziała natychmiast Madeline, również posyłając jej uśmiech. Po tym obaj oddalili się, idąc do zamku.

Blondynka pomachała do Nicky'ego, który jej odmachał. Wszedł do swojej komnaty, co ona także uczyniła. Ściany w jej komnacie były różowe, z różami z białego brokatu. Ułożenie w środku było identyczne, co u Nicky'ego. Na białym podwyższeniu stało ogromne, białe łóżko z różowym baldachimem i różową pościelą i dużą ilością pluszaków. Po obu stronach stały dwie szafki nocne z wazonami z różami. Łazienka była ekskluzywna, w kolorach białych i różowych, okno stało identyczne, co u bruneta. Naprzeciwko stała także biała szafa z wielką ilością sukienek, komoda i biurka, a w kącie białe lustro. Pokój przyozdabiały girlandy ze sztucznymi różowymi różami, lampki oraz wiele zdjęć jej i Nicky'ego.

Madeline westchnęła, podchodząc do szafy. Wyciągnęła z niej śliczną sukienkę, rajstopy i czystą bieliznę oraz różowe szpilki, zerknęła na zdjęcie swoich rodziców stojące na jej biurku, po czym ruszyła do łazienki, gdzie się zakluczyła i wzięła długą kąpiel.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top