Rozdział 12

Tydzień później

Aron

Mineło tyle czasu a ja nadal nic nie wiem o Vanessie. Kurwa............... to wszystko mogło potoczyć się inaczej gdy nie to wszystko co stało się w ostatnim czasie to ona była by przy mnie a teraz? Co? Nic, od dwóch tygodni chodzę i wyglądam jak zombi. Blada twarz nic nie jem nic nie piję nie goliłem się................................................ jedyne co piję to kawa i nawet w niemałej ilości.


Co ona ze mną zrobiła? Nie właściwie co ja ze sobą zrobiłem? Chciałem zdradzić mate i to z Mendy największą puszczalską z całej watachy. Nie mogłem, po prostu wyszedłem zmieniłem się w wielkiego czarnego wilka i pobiegłem w las.


 Biegłem dalej i dalej tam gdzie łapy mnie niosły. I nagle nie wierzę poczułem zapach mojej malutkiej mate. Zapomniałem już jak ona uzależniająco pachnie. Natychmiast pobiegłem w stronę z kąd pochodziła zapach. Byłe to tern już innej watachy ale na szczęście żyłem bardzo pokojowo z tym alfą. Bez żadnych problemów wbiegłem na te terytorium i kilka metrów dalej stała jakiś dom.


 To z tąd dochodził ten zapach. Nagle usłyszałem jak drzwi się otwierają i zobaczyłem moją bratnią duszę. Schowałem się za pobliskie drzewo i czekałem na rozwój sytuacji. Usiadła na trawie zaczęła rozglądać się dookoła ale na szczęście mnie nie zobaczyła. Chwilę później zaczęła płakać. Myślałem, że podbiegnę tam i ją przytulę. Ale z domu wyszedł jakiś chłopak i przytulił ją.

 No nie nie wierzę!! Uciekła do innego! NIE! NIKT NAWET ONA NIE MOŻE MNIE TAK PONIŻAĆ. 

Zmieniłem się i wyszedłem tam.


- Aron?? - zapytała a z jej oczu zaczęły wylewać się łzy.

-Co ty kurwa odwalasz?! Co!? Odpowiedz!? - nawet już nie chciałem trzymać nerwów na wodzy i dałem im upust.

- Ja nic nie robię! A ty? Czego tu szukasz co ?! - odkrzyknęła z zapytaniem.

Nieeee!!! Dosyć tego, rzuciłem się na tego chłopaka i zacząłem go okładać go pięściami.


 W tym momencie Vanessa zrobiła coś czego nigdy bym się nie spodziewał. Zaczęła próbować oderwać mnie od niego i prawie jej się to udało. I przytuliła mnie tak mocno jakby się bała, że ucieknę i ją zostawię ale nie zamierzałem nic takiego zrobić wręcz przeciwnie.  Objąłem ją mocno. Na chwilę odwróciła się i szepnęła na ucho coś takiego co nawet mnie zdziwiło:

- Braciszku przepraszam za mojego- zrobiła chwilę przerwy i ze strachem powiedziała- mate. Mógłbyś nas zostawić na chwilę? 

Prawdopodobnie jej brat spojrzał na mnie a jego tęczówki zaczęły się rozszerzać i zmieniać kolor na czarny co znaczyło,że on też był wilkołakiem. Następnie spojrzał na nią wytarł krew z nos i wargi i odszedł w stronę lasu zmieniając się w wilka. Vanes odwróciła się do mnie, miała głowę spuszczoną  i wyszeptała:

- Dlaczego Aron? -  zapytała spokojnie - Dlaczego mnie ranisz, zdradzasz i przede wszystkim czemu mnie uderzyłeś? Czemu?

Czemu? nie wiem nie mogłem znaleźć racjonalnej odpowiedzi. Zamiast odpowiedzi podszedłem do niej uniosłem jej podbródek i pocałowałem. Oddała pocałunek. Włożyłem w ten pocałunek wszystkie emocje: smutek, nadzieje, miłość którą zaczynałem do niej czuć z czasem, żalem i poczucie winy. Czułem, że ona też wkłada w pocałunek wszystko co czuje.






Witam moi drodzy czytelnicy! Jak pod poprzednim rozdziałem mam do was pytanie:

 Co sądzicie o pojawieniu się innych istot nadprzyrodzonych oprócz wilkołaków? co wy na to? 

Na poprzednie pytanie otrzymałam odpowiedź żeby pisać Krótsze rozdziały i częściej więc się pojawi się jeszcze w tym tygodniu najbliżej w piątek lub sobotę ( raczej sobota ) kolejny rozdział.

Pozdrawiam wszystkich i do następnego.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top