Rozdział 6 || Ulubiony brat

Od wczorajszego wieczoru nie rozmawiałem z nikim. Unikałem braci jak ognia piekielnego. Jamie zaszedł znów za daleko, a z kolei po Atlasie nie spodziewałem się rękoczynów. Odkąd zniszczyłem mu samochód, nie potrafię spojrzeć mi w oczy. Nie potrafię z nim rozmawiać, bo ciągle myślę, że w kółko przypominam mu o sobie i o tym co mu zrobiłem.

Postanowiłem być cicho przez nadchodzące kilka dni. Chciałem aby atmosfera po awanturze się uspokoiła i żebyśmy mogli jakoś wrócić do poprzedniego stanu. Wiedziałem że prędko to nie wróci. A głupie słowa Jamiego cały czas okropnie wbijały mi się w głowę. Mówił prawdę, ale chociaż mógł zachować ją dla siebie.

Fakt że nie mogłem poznać matki, jeszcze bardziej mnie wieczorami dobijał. Kiedy szedłem na autobus, za sobą usłyszałem warkot silnika. Dokładnie wiedziałem co to za samochód. Zatrzymałem się, i odwróciłem by zobaczyć te słynne światła pop-up w maździe. Za kierownicą siedział Xavier. Zatrzymał się zaraz koło mnie i otworzył mi drzwi od strony pasażera.

Zbiera się na deszcz. Lepiej wejdź do samochodu. — powiedział i przygazował lekko, na co ja się lekko uśmiechnąłem i usiadłem obok niego. Ruszyliśmy z początku powoli, uważając na dziury w drodze, żeby Xavier nie stracił podwozia.

Kiedy wyjechaliśmy na asfalt, nieco przyspieszył. Wpatrywałem się w krajobraz za szybą samochodu. Z daleka słyszałem grzmoty i kątem oka widziałem przebłyski. Xavier położył mi na kolana jakieś zawiniątko.

Z tyłu leży torba. Masz tam rzeczy w razie czego. Luka wydaje się być w porządku. Mam nadzieję że nie zrobi Ci krzywdy. — powiedział wręczając mi butelkę z wodą.

Nie wiedziałem za bardzo co się dzieje. Skąd Xavier wiedział o Luce i dlaczego z nim rozmawiał?

Luka ma starszego brata, Marucasa. Trzymamy się razem od kilku lat. Namówiłem go przecież do kupienia rx-7. — uśmiechnął się zadowolony.

Xavier miał w sobie coś, co potrafiło rozweselić każdego. Zawsze był spokojny i opanowany. Chyba właśnie dlatego wolałem jego od Cole'a czy Alexa. Urodził się czwarty i teoretycznie to Cole się nami opiekuje ale Xavier daje to czego Cole nie potrafi.

Matki nie poznałem bo zmarła zaraz po naszym urodzeniu, a Cody urodził się kiedy nasz ojciec poznał inną kobietę. Niefortunnie ta nas zostawiła a niedługo po tym ojciec zmarł. Nikt nikogo do tej pory nie obwiniał o śmierć któregokolwiek z rodziców. Cody wiedział jak sprawa wygląda i nie narzekał na to jak jest.

Xavier pomagał nam jak mógł. A bardziej Cole'owi. Prowadzenie domu i pilnowanie 6 nieogarniętych chłopaków musiało być dla niego trudnie w wieku osiemnastu lat. Zawsze podziwiałem go, że znajdował czas dla siebie i na swoje potrzeby przy tak dużej ilości obowiązków. Musiał mieć pełne ręce roboty, ale na szczęście Alex i Xavier szybciej dorośli i już wcześniej zaczęli mu pomagać.

Ja za wiele nie pamiętam z tamtego okresu. Wiem że w domu panował chaos, a nikt tego nie ułatwiał Cole'owi. Dobry z niego starszy brat, ale zawsze był zimny i taki... Bez emocji. Może w taki sposób sobie radził z presją? W końcu z dnia na dzień został naszym opiekunem i pełnił poważną funkcję w domu. Musiał ustawić nowy autorytet i jednocześnie zrezygnować z rzeczy które są dla niego ważne. Może ma za złe nam, że musiał nas niańczyć kiedy byliśmy mali?

Ah.. Racja.. O nim mówisz... Luka nie chwalił się że ma brata.

Marcus tym bardziej. Dopiero wczoraj się dowiedziałem. Niko... Mógłbyś przenocować dziś u Luki i jego brata? Sytuacja w domu jest napięta i nie chcę aby się to na tobie odbiło jeszcze bardziej. — powiedział zmartwionym tonem. Ciemne kosmyki włosów opadały na jego czoło i delikatnie się kręciły.

Nie chcę uciekać od problemów, ale Jamie wszystko komplikuje. Już myślałem że w domu jest wszystko w porządku i każdy to akceptuje ale widocznie nie. Czuje się jak kompletny wyrzutek. — mruknąłem i schowałem zawiniątko w których była karteczka i kanapki do szkoły.

Może Cole nie był taki oschły i zimny zawsze. Patrząc na resztę chłopaków, mi zawsze próbował dodać otuchy, chociażby wsadzając do kanapek karteczkę z jakimś pozytywnym napisem. Nie był najgorszym bratem, ale do ideału mu dość dużo brakowało.

Cole starał się jak mógł, abyście wszyscy wyrośli na porządnych ludzi. Cole nie zostawi tak tego, a Jamie dostanie jakąś karę. Nie zostawię tego tak. — dodał i zatrzymał się pod szkołą.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #bxb#story