Rozdział 23 || Zardzewiała trumna

Jesteś niemożliwy. — powiedziałem i spojrzałem na Niko, który był na twarzy ubrudzony mąką.

Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych. — powiedział i zaśmiał się razem ze mną.

Wieczne życie jest niemożliwe. — odpowiedziałem, myśląc że to koniec tematu, ale młody pociągnął to dalej.

Jeśli wierzysz w reinkarnację, to tak. Jest to możliwe. — powiedział i się uśmiechnął przymrużając oczy. Pokręciłem głową z uśmiechem na twarzy.

Dobra, wygrałeś. — dodałem i spojrzałem na niego. Miał teraz zupełnie inny wyraz twarzy. Spoważniał. Obejrzałem się za siebie i wtedy zauważyłem Jamiego. 

Czułem jakby powietrze momentalnie zgęstniało. I choć wydawało mi się że skoro są rodziną, to wszystko powinno między nimi grać, ale wychodzi na to, że Jamie serio wychodził na czarną owcę w rodzinie. Lubiąc amerykańskie samochody, jechał równo po japońskich, komentując je jako rdzawe trumny. Jednak ja uważałem, że każdy samochód ma swój charakter, swojego wewnętrznego ducha którego słychać za każdym razem na drodze.

Nigdy wcześniej nie interesowałem się motoryzacją. Może nie aż tak bardzo jak teraz, kiedy poznałem Niko.

Dalej wozisz się ta zardzewiałą trumną? — skomentował Jamie opierając się o wyspę kuchenną i przy okazji zaglądając do piekarnika, gdzie piekły się nasze pizzy. Przeniosłem swój wzrok na Niko, który teraz stał oparty o szafkę tuż obok piekarnika z rękami skrzyżowanymi na piersiach.

Przynajmniej moja zardzewiała trumna ma o połowę więcej koni niż twój pożal się boże challenger. — prychnął wywracając oczami. Wydawało mi się, że powietrze w kuchni zrobiło się jeszcze cieplejsze. Atmosfera była nieprzyjemnie wyczuwalna między nimi. Widać było że Jamie prowokował Niko, a z kolei młody wchodził w zasadzkę lwa jak zgrabna gazela.

Mój przynajmniej jest przystosowany do naszego klimatu. — odpowiedział Jamie, prychając na Niko.

Ja przynajmniej mogę się pochwalić, że sam go z tuningowałem, a nie to co ty. Kupiłeś w stocku, wydałeś kilka tysięcy na lakier a sam nawet nie potrafisz koła zmienić w samochodzie. — powiedział Niko na co parsknąłem śmiechem. 

Obydwoje się na mnie spojrzeli. Kiedy ogarnąłem co się właściwie dzieje, wtedy dopiero się uciszyłem podnosząc ręce nieco do góry pokazując znak poddania się.

Jamie wydawał się jakby nie miał już zbytnio argumentów. Jednak w momencie kiedy chciał odbić piłeczkę, do kuchni wszedł Cole z czterema, pustymi butelkami po piwie. Wszyscy we troje spojrzeliśmy na niego kiedy zatrzymał się w połowie kroku przy śmietniku.

Xavier i Marco upili się po dwóch piwach. Pobili rekord w tym roku. — wytłumaczył Cole i wyrzucił butelki do kosza. — Jamie zajmij się sobą co? — powiedział po chwili stojąc do chłopaka tyłem. Było słychać w jego głosie, że wiedział doskonale co Jamie zrobił przed chwilą i co próbował zrobić właściwie przez cały czas.

Odprowadziłem Jamiego wzrokiem do póki ni straciłem go z oczu.

Cole jest upierdliwy. Zawsze musi dowalić jakimś tekstem o japońcach. — mruknął białowłosy i uchylił piekarnik zaglądając delikatnie do środka jednocześnie sprawdzając czy nasze jedzenie jest już gotowe.

Jest rodzynkiem w rodzinie. Zawsze musi się wyróżnić i zwrócić na siebie całą uwagę. Doskonale wiesz jaki jest. — dodał Cole i nalał do dwóch szklanek wody i wrzucił musujące tabletki. — Miejmy nadzieje Xavier i Marco się nie przekręcą... — powiedział cicho pod nosem i ruszył z powrotem w stronę schodów.

Teraz byliśmy zupełnie sami. Co jakiś czas było słychać chłopaków na górze, ich śmiechy i wrzaski. Wydawało się że Niko odpłynął na chwilę, ale kiedy złapałem go za rękę i przyciągnąłem do siebie, jakby się ocknął.

Zamyśliłeś się. O czym tak myślisz? — zapytałem poprawiając jego włosy z czoła.

Raczej o kim. O Tobie. — powiedział i przytulił się do mnie kładąc swoją głowę na moje ramię.

Słodziak... — powiedziałem i wsunąłem palce między jego włosy, bawiąc się nimi trochę, jednocześnie kręcąc kółka opuszkami palców drugiej ręki na jego plecach.

Staliśmy tak przez chwilę póki Niko nie odsunął się, aby sprawdzić jedzenie.

Po chwili już wchodziliśmy na poddasze do niego, aby zjeść je wspólnie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #bxb#story