Rozdział 21 || Rozmowa
Leżałem na boku, oczy zaczynały mi się powoli zamykać. Leżałem sam w swoim łóżku. Luka stwierdził że tą noc spędzimy osobno. W zasadzie to on tego potrzebował, więc ja się tylko dostosowałem.
Z sekundy na sekundę, wydawało mi się, że materac coraz bardziej mnie pochłania, a kołdra jest swego rodzaju ciepłym puchem otulającym mnie prawie z każdej strony. Jednak cały czas, czułem ogromny brak czegoś. Podniosłem głowę na chwilę do góry i spojrzałem na Luke leżącego na materacu. Dość samotnie było tak sobie samemu spać w łóżku, wiedząc że ktoś kogo uwielbiasz leży niespełna metr od ciebie.
Mimo że Luka prosił o spanie osobno, nie mogłem odpuścić. Cały czas spełniałem jego prośby, gdzie swoje potrzeby odsuwałem na bok. Chciałem uszanować jego decyzję i z początku całkiem w porządku mi to wychodziło ale teraz nie mogłem się powstrzymać.
Dopiero teraz do mnie dotarło, że przez ten czas brakowało mi jego. Kilka dni przed świętami spędził u mnie w domu. Głównie ze względu na to że byłem chory kilka nocy spał ze mną w łóżku.
Przetarłem oczy wierzchem dłoni i spojrzałem na niego jakby przez mgłę. Wydawało mi się że wstał, ale nie mogłem tego wyraźniej zobaczyć przez delikatną mgłę na oczach. Za to po chwili poczułem jego dotyk na swoim policzku, jak kciukiem delikatnie gładzi moją kość policzkową, a po chwili składa delikatny, troskliwy pocałunek na czubku mojej głowy. Przymknąłem chwilowo oczy rozpływając się pod jego dotykiem.
— Połóż się Nikoś. — wyszeptał mi do ucha. W ciemnościach zobaczyłem tylko błysk w oczach, co dawało mi poczucie że to nie był sen. Wszystko było takie realne.
Wykonałem jego prośbę, kładąc się na brzegu łóżka, spoglądając w ciemność, szukając jego sylwetki, mając nadzieję że zamajaczy gdzieś blisko mnie. Po chwili poczułem jak materac ugina się niedaleko mnie, a po chwili poczułem znów dotyk Luki na swoim ciele. Wyciągnąłem rękę przed siebie, aby sprawdzić czy aby na pewno obok mnie leży, po czym niepewnie położyłem się obok niego, czując jego obecność obok na łóżku.
Pod opuszkami palców poczułem jego koszulkę, nieco niżej gumkę od bokserek. Cofnąłem rękę i przysunąłem się bliżej klatki piersiowej po czym oparłem o nią głowę, wypuszczając powoli i spokojnie powietrze z płuc. Przymknąłem delikatnie oczy i przełożyłem rękę przez jego brzuch, przytulając się w ten sposób do niego. Po chwili poczułem kolejny dotyk na włosach, jak delikatnie głaszcze mnie po włosach.
Zacząłem powoli odpływać do Krainy Morfeusza, i po kilku minutach nie wiedziałem, że zapadłem w głęboki sen.
**Pov. Luka**
Obudziłem się dość wcześnie nad ranem. Za oknem było ciemno i prószył śnieg. Przez noc, pokój znów zdążył się wyziębić, więc było chłodno. Podniosłem się z materaca i spojrzałem na Niko, śpiącego na poduszce, zaraz blisko krawędzi łóżka. Wyglądał jakby był pogrążony w pięknym śnie.
Odkryłem się całkiem i chwyciłem za swoją bluzę z krzesła obok. Spojrzałem jeszcze raz na młodego i założyłem bluzę, po czym wyszedłem z jego pokoju i zszedłem na parter. Będąc w korytarzu skierowałem się do kuchni. Chciałem napić się czegoś ciepłego, albo chociaż wody. Kiedy wszedłem do pomieszczenia, nie byłem tam sam.
— Nie możesz spać? — zapytał Cole, siedząc przy parującej kawie z kubka, siorbiąc ją co jakiś czas.
— Obudziłem się i nie mogłem już zasnąć. Jakoś tak... za dużo do mnie ostatnio dociera i czuje się przeciążony. — odpowiedziałem i odsunąłem cicho krzesło od stołu i usiadłem na nim. Wzdrygnąłem się delikatnie, czując na udach zimną, śliską powierzchnię siedziska krzesła.
— Jedynym wyjściem aby poczuć się lżej, jest wyrzucenie tego z siebie. Nie trać siły na trzymanie tego w sobie. To tylko jeszcze bardziej pogorszy sprawę. — stwierdził po czym znowu siorbnął kawę.
— Mam takie wrażenie że nie znam prawdziwego Niko. Wiem jaki jest teraz i widzę jak się zachowuje, ale chyba musiało być kiedyś inaczej... W sensie, wiesz o co mi chodzi. — powiedziałem, zaczynając się gubić we własnych myślach. — Chciałbym poznać dawnego Niko. Chciałbym wiedzieć jaki był. — dodałem po chwili namysłu.
Spojrzałem na Cole'a, które kręcił trochę głową. Przymrużyłem powieki nieco.
— Stary Niko nie był sobą. On się do tego nie przyzna, ale jest zdecydowanie typem romantyka. Więc, dawanie rzeczy od serca, spędzanie z nim wspólnego czasu, poświęcanie mu uwagi i kontakt fizyczny zapewnią mu komfort w bliskiej relacji, jaka między wami się tworzy. Nie lubi pośpiechu, chce się nacieszyć tym co jest teraz. — mówił cały czas o białowłosym chłopaku, jakby recytował cytat z książki. Słuchałem go jak zaczarowany. Może dlatego że po prostu chciałem wiedzieć o Niko coś więcej niż to co on mi powiedział. Wiedziałem że są rzeczy których on mi osobiście nie powie, bo się do nich nie przyzna.
— Ale musisz wiedzieć, że jest też druga strona tego medalu. Ma dobre serce i zrobi dla ciebie wszystko, ale miej to na uwadze, że jego dobroć w końcu może się skończyć, jak będziesz się nim bawił. Jest silny, to fakt, ale on też ma swoje granice. Staraj się z nim rozmawiać o tym co go dręczy, o czym myśli. Im więcej czasu będziesz z nim spędzał, tym i on się przekona, że jednak warto jest oddać serce w tą relację. — powiedział znowu siorbiąc kawę.
— Oh... Więc... — urwałem spoglądając na jego kubek z kawą. Kolejny zastrzyk informacji spowodował, że mój mózg zaczął wolniej pracować. Jakby chciał tym samym przyswoić więcej informacji.
— Spaliście oddzielnie tej nocy? — zapytał tak nagle. To pytanie totalnie zbiło mnie z tropu. Nie spodziewałem się go.
— Tak... Ale-
— Sądząc po tym ile razy ostatnio nocowałeś u nas i spałeś z nim w jednym łóżku, nastawił się że tej nocy też śpisz z nim. Jak wstanie, to spróbuj się go zapytać o to. Nie powie Ci od razu że chciał abyś z nim spał. Musisz pociągnąć go za język. — powiedział i znowu zaczął siorbać kawę. Skinąłem tylko głową i podniosłem się z miejsca. Czułem jak moje uda przykleiły się do siedziska drewnianego krzesła od stołu. Było to dość dziwne uczucie.
Podziękowałem Cole'owi za wykład i ruszyłem z powrotem do pokoju Niko. Kiedy wszedłem na sztych schodów od razu skierowałem się do jego pokoju. Nacisnąłem na klamkę i pchnąłem drzwi do środka pomieszczenia. Wślizgnąłem się i zamknąłem je cicho za sobą.
Spojrzałem na Niko. Leżał w tym samym miejscu, kiedy wychodziłem z pokoju. Ominąłem materac na którym spałem i podszedłem do jego łóżka.
Podniosłem skrawek kołdry do góry i wślizgnąłem się pod nią, kładąc się jednocześnie za młodym. Opierał się o moją klatkę piersiową swoimi plecami. Czułem jak delikatnie i cicho oddycha. Uśmiechnąłem się i wyciągnąłem rękę w stronę jego głowy. Kosmyk lekko kręconych, białych włosów opadał mu na czoło, drażniąc trochę jego powieki. Co chwilę przecierał oczy wierzchem dłoni.
Była dość młoda godzina, więc chciałem aby Niko troszeczkę jeszcze pospał.
Właśnie zrozumiałem czego mi brakowało od kilku dni.
Właśnie tego.
Kontaktu fizycznego z nim. Spanie samemu w łóżku jest monotonne i smutne. Kiedy miałem możliwość spania z młodym, byłem w siódmym niebie. Możliwość przytulenia się do kogoś, sama obecność sprawiała że człowiekowi spało się lepiej.
Z tego wszystkiego znowu zrobiłem się senny. Nie zwlekałem ani chwili dłużej, więc przyciągnąłem go do siebie jeszcze bardziej i tuliłem się i czując kojący zapach jego włosów odpłynąłem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top