Rozdział 2 || Brudne ręce
Pierwszą godzinę mieliśmy spędzić na dłubaniu w drewnie. Mówiąc dosłownie. Zazwyczaj o tej godzinie wpuszczali nas do warsztatu i dawali wolną rękę. Rzadziej wykonywaliśmy zadania na potrzeby szkoły albo miasta — ostatnio najbardziej popularny był karmniki dla ptaków, które robiliśmy przez prawie dwa tygodnie.
Tym razem czekaliśmy aż kilka osób przyniesie drewno z zaplecza. Wszyscy rozsiadali się w różnych częściach warsztatu i zajmowali się rozmową z innymi, kiedy sam zdecydowałem podejść do Niko. Byłem ciekawy czym on się zajmuje, albo bardziej, co by chciał robić po szkole.
Siedział pod ścianą ze słuchawkami na szach. Miał przymknięte oczy. Nie chciałem zajść go z zaskoczenia więc zaraz przed nim się zatrzymałem. Chłopak uchylił powieki po czym spojrzał na mnie i ściągnął słuchawki.
— Wiem że nauczycielka kazała Tobie się mną zajmować. Jestem tylko o rok młodszy, więc umiem jeszcze o siebie zadbać. — powiedział i przesunął się w bok abym usiadł koło niego.
Zająłem miejsce i oparłem ramiona o kolana. Spoglądałem przed siebie obserwując jak zaczynają rozdawać drewno. Spojrzałem na Niko który był zapatrzony już we mnie.
— Co..? — zapytałem głupio. Czułem się niezręcznie.
— Nic. Wytłumaczysz mi co będziemy robić? — zapytał, a ja w odpowiedzi pokiwałem głową.
Chłopaki rozdawali kawałki drewna. Wstałem i wziąłem jeden dla siebie i drugi na Niko. Po drodze chwyciłem dwa ostre scyzoryki i wróciłem do niego. Usiadłem obok i podałem mu materiał. Chłopak początkowo patrzył na mnie jak na czubka, ale po chwili zaczął coś dłubać w drewnie.
Początkowo czas w ciszy nam się strasznie dłużył. Młody zaglądał do telefonu i sprawdzał godzinę, aż w końcu podjąłem kolej ą rozmowę, na szczęście nie o pogodzie.
— Wyczekujesz czegoś? — zapytałem spoglądając na niego kątem oka, kiedy znowu wziął do ręki telefon ale nie włączył wyświetlacza. Odłożył go, po czym spojrzał na mnie. Wróciłem do strugania drewna.
— Nie umiem w takie rzeczy. Znaczy... Mam zdolności manualne, ale nie robiłem nigdy w drewnie. W dodatku... Wolę robić trochę co innego. — odpowiedział i uśmiechnął się niezręcznie.
— Chcesz się tym podzielić? — zagadnąłem ciekawy i spojrzałem na niego. Odłożyłem swoje dzieło z drewna na ziemię i oddałem mu całą swoją
— Lubię ubrudzić sobie rączki. — uśmiechnął się, tym razem szeroko przez co wiedziałem że szczerze.
W jego oczach tliły się iskierki, uśmiech na ustach był coraz szerszy a buzia mu się praktycznie nie zamykała kiedy wspominał o tym co lubi robić, tak jak teraz.
— Następna godzina to mechanika? — zapytał zadowolony.
— Racja... Dziś mamy dwie godziny mechaniki. Większość chłopaków woli stolarkę, ale przez zróżnicowany kierunek musimy zaliczać różne przedmioty praktyczne. — powiedziałem i wróciłem do strugania drewna. Kątem okaz zauważyłem że chłopaki zaczynają zbierać narzędzia i sprzątać wióry drewna na podłodze.
— Racja. Stolarka nie jest jakaś ciężka, ale trochę skomplikowana dla mnie...
— Kilka godzin pod moim okiem i dasz radę Niko. Ogarniesz to i będziesz tworzył piękne rzeczy z drewna. — powiedziałem i podałem mu swoje dzieło. Wystruganego kotka z drewna. Chłopak rozpromienił się jeszcze bardziej kiedy go zobaczył. Uśmiechnął się i spojrzał na mnie. — Dla Ciebie, do inspiracji do próbowania dalej. — dodałem i zacząłem po nas sprzątać. Niko również się przyłączył.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top